Neess, szczoteczki do makijażu

21 listopada 2017

Już dawno dostałam od Neess pędzle - szczoteczki do makijażu. Na maksa się z nich ucieszyłam, bo strasznie chciałam je wypróbować, przetestować, po prostu mieć, bo naczytałam się wielu dobrych rzeczy na ich temat. Testowałam je dosyć długo, bo mimo wszystko trzeba się odrobinę przestawić ze zwykłych pędzli na te szczoteczki. Ale po tak długim czasie już wszystko wiem na ich temat także zapraszam do zapoznania się z moją opinią na ich temat ;).


Najpierw ogólnie o tych szczoteczkach. Są przepięknie wykonane, na maksa trwałe i solidne, więc jeżeli chodzi o jakość nie ma się co tutaj przyczepić. A cena jest dosyć niska, więc tutaj naprawdę jest super. Napisy się nie ścierają, a pędzle też się nie brudzą jakoś bardzo, a bałam się tego, bo na produkty do makijażu lubią brudzić czarne rzeczy, ale te szczoteczki się super trzymają i mimo, że mam je parę miesięcy one dalej wyglądają, jak nowe. Ponadto są giętkie, czego się w sumie nie spodziewałam. Dzięki temu łatwiej nam się wykonuje makijaż.
Włosie jest bardzo zbite i gęste i mi się jeszcze nie zdarzyło, żeby coś tam miało z niego wylecieć. Bardzo fajnie nakłada się na nie produkt, ale nie ma co przesadzać z ilością. Szczoteczki nie wsiąkają w ogóle kosmetyków, jak zwykłe pędzle, włosie się prawie w ogóle nie brudzi. Jakąkolwiek ilość nabierzemy na szczoteczkę, potem wszystko ląduje na twarzy.
Przechodząc do szczegółów.

SZCZOTKA DO PODKŁADÓW PŁYNNYCH I KREMOWYCH 


Ta szczotka jest największa ze wszystkich. Jest super giętka i naprawdę wygodnie nakłada się nią fluid na twarz. Nie wchłania w ogóle produktu, a wiadomo jak czasem pędzle potrafią 'wypić' połowę fluidu, fajnie rozsmarowuje fluid, nie zostawia smug, nie zostawia plam, czy "pustych" miejsc. Włosie jest mięciutkie i bardzo zbite. Myślałam, że będę miała problem z okolicami nosa, szyją czy coś, ale nic z tych rzeczy. Idealnie nakłada produkt wszędzie. Co więcej mam wrażenie, że ta szczotka zwiększa krycie podkładu wykorzystując mniejszą jego ilość. Nie robi maski, a efekt jest w dalszym ciągu naturalny.
Kosztuje 39,99zł, więc porównywalnie do zwykłych standardowych pędzli, a makijaż wykonany za jej pomocą jest mam wrażenie trwalszy i bardziej kryjący.Mnie najbardziej cieszy to, że ta szczotka nie pije w ogóle fluidu, praktycznie się nie brudzi. Ja stosuję głównie na większe wyjścia, kiedy mi zależy, żeby wszystko było maks idealnie i kiedy mam trochę więcej czasu, bo nałożenie fluidu za pomocą szczotki zajmuje mi trochę więcej czasu niż zwykłym pędzlem, ale efekt jest fajniejszy.
Czy szczotka jest lepsza niż pędzel? Myślę, że to bardziej kwestia przyzwyczajenia.

SZCZOTECZKA DO APLIKACJI ROZŚWIETLACZA


Ta szczoteczka jest stosunkowo mniejsza od pozostałych szczotek, ale włosie jest tak samo zbite. Głównie używam do nałożenia rozświetlacza pod oczy, ale trochę mi zajęło zanim się nauczyłam dobrze nią operować. Przyzwyczajona do gąbeczki nie musiałam nigdy zwracać uwagi na to, czy przykładam za mocno do skóry czy nie. W przypadku tej szczoteczki trzeba być delikatnym i nie powinno się przyciskać jej do skóry. Trzeba też uważać z ilością korektora, bo tak jak w przypadku pozostałych szczoteczek, ta w ogóle nie wchłania produktu, więc wszystko, co jest na skórze będzie na skórze. Jak już doszłam do tego, jak współpracować z tą szczoteczką, bardzo polubiłam aplikowanie nią korektora. Efekt jest bardzo dokładny, ale i naturalny.
Stosowałam tę szczoteczkę również do nakładania rozświetlacza pod łuk brwiowy, bo wielkością idealnie tam pasuje. Rozświetlacze w kamieniu nakłada bardzo naturalnie i delikatnie, więc tutaj zawsze używam rozświetlaczy sypkich i efekt jest dokładnie taki, jaki chcę. Ewentualnie można tez nią rozetrzeć, czy zblendować cienie z rozświetlaczem, żeby nie było nachalnych i ostrych konturów.
Ta szczoteczka kosztuje tylko 19,99zł, a jest bardzo uniwersalna. Korektor rozświetlający pod oczy, rozświetlacz na łuk brwiowy, ewentualnie na kości policzkowe. Można uzyskać efekt i delikatny i mocnego rozświetlenia, co kto lubi, ale ja jestem bardzo zadowolona.

SZCZOTECZKA DO ROZŚWIETLACZA I RÓŻU


Średniej wielkości szczoteczka z całej czwórki jaką posiadam. Jest równie zbita i giętka. Głównie korzystam z niej przy nakładaniu różu. Na początku nakładałam trochę za dużo produktu, więc efekt był bardzo intensywny, ale w dalszym ciągu nie było plam na policzkach. Niewielka ilość wystarczy żeby nałożyć róż idealnie na twarz. Jeżeli mam ochotę na delikatny efekt rozświetlenia na kościach policzkowych, to też wtedy sięgam po tę szczotkę razem z rożswieltaczem w kamieniu. Nakłada się bardzo równomiernie i delikatnie.
Ta szczotka kosztuje 21,99zł. Niewiele, a jest równie uniwersalna, jak poprzednia. Daje fajny efekt, delikatnie i naturalnie wyglądającego różu na policzkach, a takiego efektu nie jestem w stanie uzyskać za pomocą pędzla.

SZCZOTECZKA DO KONTUROWANIA


Tej szczoteczki bałam się najbardziej. Hiper cienka, podłużna i rozkminiałam ją długo zanim odważyłam się ją wykorzystać do konturowania. Początkowo daje bardzo delikatny efekt, który można stopniować tak, jak się chce. Fajne jest to, że można narysować ostrą linię szczoteczką albo kredką do konturowania, którą następnie możemy szybko, łatwo rozetrzeć uzyskując naprawdę profesjonalne konturowanie. Nie ma znaczenia czy skupiamy się na policzkach, czole czy nosie, wszystko działa bez zarzutów. Ale muszę zaznaczyć, że nie konturuje nosa, bo nie umiem, ale ta szczoteczka bardzo ułatwia zadanie i z nią mi nawet wyjdzie coś sensownego.
Cena tej szczoteczki wynosi tylko 16,29zł, więc niewiele, a to jak ułatwia konturowanie to naprawdę niebo a ziemia. I przy tej mogę śmiało stwierdzić, że nie równa się z pędzlami do konturowania, jest najlepsza ;).


Ja jestem zachwycona, a mimo wszystko jestem osobą dosyć sceptycznie podchodzącą do nowinek kosmetycznych i do różnych wydziwianych akcesoriów, dlatego też tyle zwlekałam z podzieleniem się moją opinią na temat tych szczoteczek. Największy plus za to, że włosie nie spija produktów, nie zatrzymuje ich w sobie, tylko całość przenosi się na twarz. Makijaż wykonany tymi szczoteczkami wpija się z kolei w skórę i jest bardzo trwały, nie znika z twarzy po kilku godzinach, a taki problem zazwyczaj mam w przypadku różu. Szczoteczki sprawiają, że efekt można stopniować w zależności od naszego widzimisię, a jak coś nam nie wyszło to z łatwością można to dodatkowo rozetrzeć, czy jakoś naprawić.
Cena jest bardzo niska, a jakość jest naprawdę genialna. Uwielbiam te szczoteczki za makijaż, jaki mogę dzięki nim osiągnąć, ale i za ich ekskluzywny wygląd. Przy okazji, kiedy ich używam czuję się naprawdę jak profesjonalna Make Up Artist, a do takiej uwierzcie, że mi bardzo daleko. Także, ja - polecam!

Dajcie znać, czy stosowałyście już takie szczotki i jakie jest wasze zdanie na ich temat. Chyba, że jestem ostatnią blogerką, która o nich wspomina ;D.


32 komentarze:

  1. Nigdy takich szczoteczek nie używałam.
    Ciekawa...
    Jak by się u mnie sprawdziły? Trzeba się przekonać ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. spróbuj, może akurat się przekonasz i okażą się lepsze niż pędzle ;DD

      Usuń
  2. ja mam takie ale chińskie szczotki, to fajna sprawa jednak malowanie się nimi zajmuje mi nieco więcej czasu niż pędzlami . nie mam jeszcze takiej wprawy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zgadzam się, to nie jest takie hop siup jak przy okazji zwykłych pędzli, ale efekt jest wart zachodu ;)

      Usuń
  3. Ciekawią mnie od dawna takie szczotki, jednak póki co jestem wierna standardowym pędzlom :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak już się zdecydujesz na nie, daj koniecznie znać jak tam ;DD

      Usuń
  4. Mam ich jedną szczotkę lubię jej używać ale irytuje mnie mycie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja się przyznam bez bicia, że swoich jeszcze nie myłam, bo one mi się w sumie nie brudzą haha :D nie wiem jakim cudem :) Ale do mycia z kolei polecam brushegg, wszystko ułatwia ;)

      Usuń
  5. No nie wiem, jakoś nie mogę się do takich szczot przekonać ;) Miałam zestaw, ale zostawiłam sobie jedną do minerałów, a reszta poszła w świat ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też tak miałam na początku, strasznie długo do nich podchodziłam, ale się zdecydowałam i nie żałuję ;)

      Usuń
  6. Nigdy jeszcze takiej szczoteczki nie miałam ;-( muszę to zmienić i wypróbować na sobie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam już wiele na temat takich szczotek, ale jakoś nie mam na nie parcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli masz sprawdzony sposób nakładania makijażu to nie ma co kombinować i kminić innych sposobów ;))

      Usuń
  8. Mega są takie szczoteczki ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakoś nie miałam okazji spróbować, ciekawi mnie szczególnie aplikacja podkładu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to wypróbuj koniecznie, myślisz, że będziesz zadowolona mimo, że wydaje się to dziwne ;DDD

      Usuń
  10. Są bardzo miłe w dotyku, ale dla mnie wydają nieporęczne, przyzwyczaiłam się do tradycyjnych pędzli i gąbeczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też się przyzwyczaiłam i mimo wszystko częściej sięgam po zwykłe pędzle, ale te szczoteczki dają niesamowity efekt ;))

      Usuń
  11. Nie miałam jeszcze okazji wypróbować tego typu szczotek do makijażu, ale od jakiegoś czasu mnie kuszą. Jestem bardzo ciekawa jakby sobie radziły z aplikacją podkładu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak kuszą to jak najbardziej trzeba się przekonać na sobie ;)) polecam ;))

      Usuń
  12. Cały czas mnie kuszą te szczoteczki, ale jak na razie się nie zdecydowałam na nie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma na co czekać :D ja żałuję, że tyle zwlekałam ;)

      Usuń
  13. Jeszcze nie miałam takich szczoteczek, ale pewnie kiedyś wypróbuję.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam małą szczoteczek do korektora:) świetnie się u mnie sprawdza i na pewno kupie jakąś do podkładu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noo ja do podkładu szczoteczkę polecam :D z kolei ta do korektora u mnie się średnio sprawdziła, ale i tak sztos ;)

      Usuń

Bardzo proszę o komentarze na temat notki lub moich wpisów u Was ;))
miło mi, że mam fajnego bloga, ale za pusty komentarz nie dodam do obserwowanych ;))
mimo wszystko lubię z Wami rozmawiać, czy nawet ostrzej konwersować ;)) :DDD