Holika Holika - krem przeciwsłoneczny SPF50+

24 marca 2025

 
Dzień dobry! Co nowego u Was słychać? Mamy, jakieś nowości, ciekawe plany albo po prostu coś fajnego udało się Wam ostatnio zrealizować? My obecnie mamy wszystko in progress i czekamy na jakieś efekty, ale cały czas działamy. Na szczęście pogoda sprzyja, jest fajnie i przyjemnie i aż się chce działać i planować. I fajnie! 
A skoro pogoda już jest coraz fajniejsza, chciałabym Wam wszystkim przypomnieć o ochronie przeciwsłonecznej. Nie ma nic gorszego dla skóry niż nadmierna i nieodpowiednia ekspozycja na słońce. Dlatego dzisiaj mam przyjemność zaprezentować Wam krem z SPF50 od Holika Holika! Dosyć długo zwlekałam z jego recenzją, ale w końcu się ogarniam i pisze! 


Holika Holika - Aloe Waterproof Sun Gel - 
krem przeciwsłoneczny SPF 50+




Krem znajduje się w bardzo poręcznym i fajnym opakowaniu. Z jednej strony jest spłaszczone, ale bardzo fajnie się go używa. Nie wymyka się z dłoni, nie ma problemów z zakrętką, która jest szczelna i solidna. 
Konsystencja jest dość lekka, jest to formuła między żelem, a kremem, ale bardzo przyjemna i fajna. Krem jest w białym kolorze, ale twarzy na szczęście nie bieli, więc w dni bez makijażu też jest fajną opcją. A jak już nakładamy makijaż, to możecie mieć pewność, że nie będzie wpływał w żaden sposób na makijaż ani na kosmetyki, których używamy. 


Krem sprawdza się idealnie w roli ochrony przeciwsłonecznej. Działa bardzo długo, ja nie dokładałam w ciągu dnia produktu, a i tak nie miałam problemów z poparzeniem słonecznym. U mnie widać to też, dzięki temu, że używając tego kremu nie pojawiały mi się nowe piegi, które normalnie zawsze się pokazywały. Dla mnie super sprawa. Twarz po nałożeniu prezentuje się super, wygląda na rześką, wypoczętą i aż bije od niej takim naturalnym fajnym blaskiem. 
Pisałam już, że nie wpływa na makijaż, a nawet mogę stwierdzić, że jest, bardzo przyzwoitą bazą pod makijaż. Makijaż wygląda tak świeżo i promiennie. Bardzo mi się to podoba! 
Przy okazji, skóra jest nawilżona i krem ma nawet fajne właściwości pielęgnujące. Ma wszystko, co trzeba! 


Uważam, że ten krem to must have, jeśli nie macie jeszcze jakiegoś swojego ulubionego produktu do ochrony przeciwsłoneczne. To jest świetna opcja, sprawdza się, robi, co trzeba, a nawet więcej. Jeśli poszukujecie jakiejś nowości, to też uważam, że będzie to produkt dla Was. W ogóle jest to produkt dla wszystkich, nadaje się do każdego typu skóry. Jest też bardzo wydany i po prostu warty! Naprawdę super produkt do polecania. 


Pamiętacie o ochronie przeciwsłonecznej każdego dnia? Tylko szczerze! Jeśli nie to polecam wyrobić sobie nawyk albo poszukania produktów z fajnym SPFem - dbajmy o nasza skórę! 


[zakup własny]


Laneige - Sleeping Lip Mask - intensywnie regenerująca nocna maseczka do ust

22 marca 2025

 
Dzień dobry! Jak się macie? Co nowego u Was słychać, coś ciekawego się dzieje? U mnie się dzieje, jak zawsze, działamy, ogarniamy, kupujemy, bo ostatnio zepsuł mi się laptop, więc już działam z nowego i wow! Mimo że tęsknię za moim starym, bo naprawdę przywiązałam się do niego, nawet nie wiedziałam, że tak bardzo można się przywiązać do jakiejś rzeczy. Ale tak właśnie jest. U nas ten weekend jest znowu dosyć zapełniony różnymi aktywnościami, więc się nie nudzimy, a co najważniejsze dzieci się nie nudzą.
A dzisiaj mam dla Was prawdziwą bombę! Bomba, która będzie mi się już zawsze cudownie kojarzyć, bo jest to prezent, który dostałam od mojej przyjaciółki z okazji jej baby shower! A dostałyśmy cudeńko, czyli Lanige Sleeping lip mask! Jest to maska na noc, która ma cudownie nawilżyć i zmiękczyć nasze usta, co mi bardzo często się przydaje. Akurat u mnie usta, jak i dłonie to części ciała, o których zawsze zapominam. Dodatkowo moje niepicie wody mi w tym nie pomaga, a częste lekkie odwodnienie sprawia, że często mam problemy ze skórą ust, więc strzał w 10!

Laneige - Sleeping Lip Mask -
intensywnie regenerująca nocna maseczka do ust




Ta maseczka znajduje się w pięknym różowym kartoniku, a sam produkt w cudownym szklanym słoiczku. Nie lubię takich opakowań, ale mamy tutaj dodaną pacynkę, która robi fantastyczną robotę. Myślałam, że będzie to zwykła materiałowa pacynka, a jest to taka plastikowa szpatułka, która fantastycznie nakłada produkt i rozsmarowuje po ustach. Nie zostanie na niej żaden produkt, więc jest to na maksa higienicznie, bo i jest łatwa do wyczyszczenia - bomba. 
Konsystencja jest dość gęsta i zbita, ale oczywiście po nałożeniu na usta staje się aksamitna i miła. Zapach jest mega owocowy, słodki - po prostu piękny. Mega malinowy, jagodowy - bardzo smaczny.


Po nałożeniu, usta się nie kleją, produkt się nie zbiera w załamaniach, nie roluje - no nic się z nim nie dzieje. Ta maska z jednej strony fajnie wnika w usta, ale w dalszym ciągu zostaje na nich. To, co ma to się wchłonie, a przy większej ilości zostanie więcej na ustach. W zależności od potrzeb, tutaj każdy sobie musi wypracować i zobaczyć, co idealnie wpłynie na nasze usta. U mnie jest to zazwyczaj średnia ilość, ale jak czuję, że dość szybko się wchłonęła wtedy wiem, że dla lepszych efektów mogę dołożyć dodatkową warstwę, co nie jest zupełnie problematyczne. A ja też lubię używać tej maski w ciągu dnia w mniejszych ilościach. 
Usta są w super stanie po użyciu tej maski. Czuć idealne nawilżenie i odżywienie. Czuć, że usta stają się aksamitnie gładkie i miękkie. Uwielbiam je w takim stanie. Ta maska robi zdecydowanie to, co ma robić. Odmienia stan naszych ust na lepsze, a nawet bym powiedział, że na idealnie. Usta wyglądają na pełniejszej i soczyste, a to jest bardzo duży plus. Maska bardzo szybko zwalcza wszelkie podrażnienia. 


Wielkie zaskoczenie, ale maska jest fenomenalna. Cudownie nawilża i odżywia usta, sprawia, że są w stanie idealnym, uratują każde usta, z każdej nawet najcięższej sytuacji. Rewelacyjna zmiana jest już po pierwszym użyciu, co jest naprawdę fajne. Cenowo maska może wydawać się droga i myślę, że ciężko byłoby mi się na nią samej zdecydować, gdybym nie wiedziała tego, co wiem teraz. Na szczęście wiem i mogę Wam powiedzieć, że maska jest po pierwsze warta swojej ceny, a po drugiej jest na maksa wydajna! Ja nie widzę po tej masce większego zużycia, a mam ją już ponad pół roku, używam w razie potrzeby, ale staram się przynajmniej dwa razy w tygodniu na noc. 
Dla mnie bomba, uwielbiam! I jeśli tylko macie problematyczne usta to ta maska będzie dla Was idealna! Polecam!


Znacie ją? Dajcie znać, jestem ciekawa czy macie doświadczenia z tą maską, a może macie jakąś inną maskę do ust do polecenia? 

OnlyBio HairInBalance płukanka octowa do włosów

20 marca 2025


Dzień dobry! I kolejny tydzień już nam powoli umyka, powoli się kończy i kolejny weekend przed nami! Niesamowite jest to, że marzec się niedługo skończy i kolejny miesiąc przed nami. Szok... Jak sobie pomyślę, jak ten czas leci, co mają przed nami kolejne miesiące i ile muszę ogarnąć po drodze rzeczy to mnie to przeraża. Nigdy nie myślałam, że tyle jest roboty przy budowie domu i żałuję, że nie ma jakieś ebook'a na ten temat, co się robi krok po kroku, o czym warto wiedzieć, a o czym trzeba koniecznie pamiętać. No, ale... ja po budowie będę na pewno mądrzejsza.
A dzisiaj przyszedł czas na włosy, pielęgnacja włosów u mnie teraz jest na topie, chciałabym zapuścić włosy, ale tak żeby były zdrowe, żeby się nie rozdwajały, nie niszczyły się, a zarazem żebym mogła je legalnie rozjaśniać i rozjaśniać, bo tęsknie za moimi jasnymi włosami. Ale na razie zostaje mi dbać o nie, jak tylko mogę i tutaj z pomocą mam płukankę octową od OnlyBio, czyli nowość dla mnie, którą znalazłam oczywiście w Pure Beauty Box. 


OnlyBio Hair In Balance
płukanka octowa do włosów





Płukanka octowa znajduje się w fajnym plastikowym opakowaniu z precyzyjnym aplikatorem. Mamy na opakowaniu wszystkie najważniejsze informacje, co warto przeczytać, jeśli to wasze pierwsze spotkanie z płukanką. 
Zapach jest błędny, uwielbiam go! Pachnie dosyć słodko, bardzo owocowo, ale po prostu pięknie. Uwielbiam jej używać, też i ze względu na zapach, bo bardziej spodziewałam się czegoś przynajmniej zbliżonego do octu. Konsystencja jest bardzo wodnista, ale mamy lekko różowe zabarwienie. Zastanawiałam się, czy płukanka będzie nam wpływać na kolor włosów, ale nie ma żadnej różnicy, nawet minimalnej. 


Ja początkowo byłam tak podjarana tą płukanką, że używałam jej przy każdym myciu. Dopiero potem gdzieś wyczytałam, że to może jednak źle wpłynąć na włosy. Używam teraz głównie wtedy, kiedy nie mam czasu na pełną pielęgnację; z olejowaniem czy maską pod folię. I powiem Wam, że za każdym razem kończy się to naprawdę dobrym włosem! Ta Płukanka genialnie domyka włosy, sprawia, że wszystko cudowne składniki aktywne zostają we włosie i mamy super nawilżenie, wygładzenie i niesamowitą miękkość włosów. Ta płukanka sprawia, że włosy zyskują jakiś taki nowy, fajniejszy wygląd. Nie przejmujcie się, że włosy po płukance mogą się wydawać sztywne, jak wysuszycie efekty zwalają z nóg. 
Nie spodziewałam się, że Płukanka octowa będzie miała takie super działanie i przyniesie mi efekty, o które walczę. Mimo że dużo słyszałam o takich to zawsze byłam sceptycznie nastawiona do nowości. A tę nowość (dla mnie) polecam bardzo! 


Dajcie znać, czy jestem ostatnią osobą, która odkryła płukanki octowe, czy jednak ktoś się jeszcze skusi dzięki mojej recenzji :) Dla mnie świetna nowość i naprawdę robi rewolucję na moich włosach za każdym razem, jak używam. Tylko na początku używałam co mycie, a dopiero potem przeczytałam, że co 3-4 mycia wystarczy, więc na to warto zwrócić uwagę!


[produkt otrzymany w ramach współpracy, ale jego recenzja nie była wymagana] 

Wiosenny GlowUp - Pure Beauty

18 marca 2025

 
Hej! Wiecie, że 'glow up' to moje ulubione sformułowanie od ostatnich kilku lat. Stety niestety dalej na niego czekam i doczekać się nie mogę. Wiem, że żyjąc w pędzie z dwójką maluchów ciężko jest zadba o siebie i w ogóle pamiętać o sobie. Ale tegoroczna wiosna mimo wszystko jest inna, jakoś tak widzę, że znajduję więcej czasu dla siebie. Nie ma dla mnie problemu położyć się z maską i książką na chwilę, a to jest bardzo dobry znak! Liczę na to, że mój GlowUp coraz bliżej.
Na szczęście znowu mam wsparcie od Pure Beauty, które z Garnier oraz Mixa stworzyły box, który ma na celu pomóc osiągnąć wiosenny Glow Up. Cały box jest przepełnionym odpowiednimi kosmetykami, które będą w stanie na pomóc. Zresztą spójrzcie na te spójne, żółte kolory! Od samego wyglądu, czuję jak ta Witamina C wnika w mój organizm. 



Obudzimy swoją skórę na wiosnę, pożegnamy matowy i nierówny koloryt skóry. Sprawimy, że nasza cera się pięknie rozświetli i zyska cudownego blasku, wszystko to w połączeniu z pierwszym wiosenny słońcem, które nieśmiało właśnie wkrada się przez okna.
Starannie dobrane i wyselekcjonowane produkty pomogą nam ożywi naszą cerę!

wiosenny GLOWUP

#garnier #mixa #skincare #haircare #vitaminC #hairfood
@garnierpolska @mixa_polska


Garnier Vitamin C+ serum na przebarwienia 4%
Mamy tutaj nową formułę naszego pierwsze serum na przebarwienia z 4% formułą! W składzie znajdziemy takie cuda, jak niacynamid, witamina C, kwas salicylowy oraz melasyl. Pierwsze efekty będą już widoczne po trzech dniach stosowania. Serum jest lekkie, szybko się wchłania i się nie klei, dzięki czemu nie pozostawia też po sobie dziwnej warstwy na skórze. Na celu ma oczywiście wyrównać koloryt skóry oraz zredukować wszystkie przebarwienia. To serum z witaminą C 3,5% należy do moich ulubionych i jest TOP. Ciekawa jestem, jak ta nowa formuła się sprawdzi.



Garnier Skin Naturals płyn micelarny z witaminą C
Kolejny produkt, który znam i który uwielbiam. Ten płyn micelarny idealnie, dokładnie usuwa makijaż oraz wszelkie zanieczyszczenia z naszej skóry nie powodując żadnych podrażnień, czy zaczerwienień. Idealnie nadaje się dla skóry matowej i zmęczonej, pozostawia ją pełną blasku, witalności i rozświetlenia. Płyn fajnie pachnie, jest delikatny, a zarazem skuteczny. Idealnie nadaje się na dni w pełnym makijażu, jak i bez makijażu, czy rano. 



Garnier Vitamin C maseczka ujędrniająca do twarzy z witaminą C w płachcie
Wiecie doskonale, że jestem największą fanką masek w płachcie, wygoda używania, szybkość nakładania, bezproblemowe ściąganie, kiedy mogę być wszędzie, brak konieczności zmywania to zdecydowanie coś, co mnie kupuje. Ta maska oczywiście dzięki zawartości witaminy C oraz kwasu hialuronowego cudownie nawilży naszą skórę, rozjaśni i wyrówna jej koloryt. Przy okazji, nie możemy zapomnieć o wygładzeniu, odświeżeniu i dodatkowym odżywieniu. Uwielbiam ją i jest to mój fav!



Garnier Fructis maska do włosów banana hair food
Nie muszę chyba mówić o tym, że te maski z serii hair food są fenomenalne! One mają cudowną i idealną konsystencję, nadają się do każdego rodzaju włosów, używam sama, jak i nakładam córce na włosy i widzę genialne efekty! Włosy są wygładzone, nawilżone, cudownie miękkie i milusie w dotyku. Lepiej się układają, wyglądają dużo zdrowiej i są takie żywsze, pełne blasku, po prostu WOW. Oczywiście na to składa się cała pielęgnacja, ale zdecydowanie nie wyobrażam sobie mycia bez użycia tej maski. Poza tym, te maski można stosować na kilka różnych sposobów, co jest dodatkowym atutem. 
W boxie byłą jeszcze możliwość dostania opcji ananasowe przeznaczonej dla długich i matowych włosów - tej jeszcze nie miałam, ale mam wrażenie, że zapach jest super smaczny!



Mixa krem do twarzy z witaminą C i SPF20 przeciw przebarwieniom
I kolejny produkt, który pomoże mi w mojej nierównej walce z przebarwieniami i nierównym kolorytem. U mnie plamek, znamion i przebarwień na skórze jest cała masa, dlatego zawsze wybieram te rozświetlające kosmetyki. Przyszedł czas na krem do twarzy, który długotrwale nawilża i skutecznie działa na przebarwienia. Zawiera witaminę Cg oraz niacynamid, dzięki czemu ma moce przerobowe do tego, żeby pozbyć się moich przebarwień raz na zawsze. Dodatkową cechu tego kremu jest SPF20, a o ochronie przeciwsłonecznej musimy pamiętać cały rok! tym razem teraz, kiedy to świeże, wiosenne słońce lubi brać zdradliwe.


Trzymajcie za mnie kciuki, trzymajcie kciuki za mój glow up! Trzymajcie kciuki, żebym w końcu mogła spojrzeć w lustro i cieszyć się swoim widokiem i widoczną zmianą. Wiem, że same kosmetyki nie zdziałają cudów, moja zmora to jeszcze odpowiednie nawodnienie każdego dnia, więc trzymajmy się razem i pijmy dużo wody!
Co myślicie o tych cudownych produktach? Znacie je czy większość jest dla Was nowością?


[wpis reklamowy}

L'Oreal Paris Revitalift Filler - ujędrniający krem do twarzy z kwasem hialuronowym

16 marca 2025

 
Dzień dobry! Witam się z Wami w zaskakującej zimowej aurze. Na szczęście wypadło w weekend, więc przyjemnie się siedzi w cieplutkim domu i patrzy za okno na ten miło spadający puch. Zobaczymy, co będzie dalej, chociaż myślę, że już zawita u nas wiosna niedługo na dobre! Ja mam dobry weekend, na szczęście udało mi się odgruzować sprawy 'firmowe' i to, co najbardziej mnie męczyło jest już odhaczone, więc bardzo się cieszę! 
A dzisiaj mam dla Was recenzję kremu do twarzy marki L'Oreal Paris, który ma dla mnie hitowe opakowanie. Coś nowego, coś innowacyjnego i fajnie! Lubię takie nowości. Ujędrnienie, kwas hialuronowy to zdecydowanie coś, co teraz wszyscy używają. Kwas hialuronowy to teraz must have w kosmetykach i ja się bardzo cieszę, że w moje ręce trafiają same najnowsze i najciekawsze produkty. A to za sprawą Pure Beauty. :)


L'Oreal Paris Revitalift Filler
ujędrniający krem do twarzy z kwasem hialuronowym





Krem znajduje się w super opakowaniu. Dobrze wiecie, że nie lubię grzebać w tych słoiczkach i tutaj L'Oreal Paris ma dla nas super rozwiązanie, bo to opakowanie airless sprawdza się super. Wystarczy nacisnąć tak, jak zwykłą pompkę i wyciska nam się krem, który następnie możemy nałożyć bezpośrednio na twarz. Ogólnie tutaj wszystko działa bez zarzutu, mogłabym się przyczepić jedynie do tego, że zapewne koniec produktu może mnie lekko zaskoczyć, bo raczej nie będzie żadnych oznak kończącego się kosmetyku, ale na szczęście mam zastępstwo, więc nie jest to big deal.
Krem ma bardzo lekką i przyjemną konsystencję, należy do tych rzadszych, ale w dalszym ciągu kremowych konsystencji. Ta formuła bardzo fajnie wnika w naszą skórę i otula ją swoimi właściwościami. Zapach jest bardzo delikatny, średnio wyczuwalny, ale należy do tych kosmetycznych i ładnych. 


Ja głównie używam temu kremu na noc, z tego względu, że nie ma SPF, a na dzień mam oddzielne produkty, które właśnie mi zapewniają tę ochronę przeciwsłoneczną. Ale też nie ma większej tragedii, bo mam też sporo dodatkowych SPFów, więc na pewno wszystkie te kosmetyki by fajnie ze sobą współgrały. Ogólnie krem bardzo fajnie nawilża i nawadnia skórę, sprawia, że nabiera blasku i promienności. Nie jest to może jakaś ogromna różnica i efekty nie są bardzo spektakularne, ale wiadomo, że w dzisiejszych czasach przy tylu różnych kosmetykach jakich używam, ciężko jest znaleźć produkt, który robi naprawdę efekt WOW. Ale to dla mnie dobry symptom, bo oznacza, że moja obecna pielęgnacja skóry fajnie daje radę, sprawdza się i dba o moją skórę tak jak powinna. 
Używałam też tego kremu i na dzień od czasu do czasu i bardzo fajnie sprawdza się pod makijaż, nie wpływa w żaden sposób na użyte kosmetyki i nie wpływa to na wykonywany makijaż. 


Ja jestem zadowolona z tego kremu, daje mi to czego oczekuję, nawilżenia, odżywia, wygładzenia i zmiękczenia skóry. Idealnie dopełnia moją całą pielęgnację, którą widzicie powyżej. Serum u mnie sprawdza się rewelacyjnie, tak samo, jak i krem pod oczy, który ma wbudowane trzy metalowe kuleczki, które pięknie masują naszą skórę pod oczami. Wszystkie te kosmetyki są warte zakupu i testowania, na pewno będzie zadowoleni.  Seria Revitalift sprawdza się bardzo dobrze!


Znacie te serię? Znacie te kosmetyki? Może się zainteresujecie kremem pod oczy? Fajnie, że cała seria ma ciekawe produkty w innowacyjnych opakowaniach, tak jak np. te metalowe kuleczki do masowania czy opakowanie airless. Super sprawa!


[produkt otrzymany w ramach współpracy, ale jego recenzja nie bya wymagana]