'kocham' dołujące początki tygodnia.

Ogólnie na wstępie powiem, że mega-extra-hiper-zajebiście nie jest.! Dzisiaj nic mi się nie podoba, nic mi nie wychodzi, wszystko mnie irytuje. A w chwili obecnej wszystko wywołuje we mnie łzy w oczach i mega wkurzenie w środku, na duszy. Bo przecież przy kimś ja płakać nie będę. Wstałam o 12. Dla mnie to dużo za późno i pewnie dlatego teraz łatwo mnie wytrącić z równowagi. Za oknem oczywiście, co? DESZCZ! Już mogłoby być inaczej... Jazdy... fatalne. Co chwilę gasł mi samochód, co chwilę coś. I pomyśleć, że pod koniec tygodnia mam egzamin? Nerwy, strach i nawet nie chce mi się sięgać do testów... I był wujek. Będzie się zajmował moją rekrutacją na studia. I kolejny dół. Matura poszła mi źle i co jeśli się nigdzie nie dostanę? Kuźwa. Genialnie. -.^ Mama jak zawsze, niby zadowolona, ale przychodzi, co do czego to narzeka. Siostra, jak zawsze myśli realnie i zmusza do nauki. A. poprawia mi humor, ale co skoro jej nie ma przy mnie i nie mamy tych odpałów? Przejdę do zdjęć, bo dziś nic tu po mnie ;))

• To, co zawsze. brania leżą 1-2 dnia na pufie, a potem czas je poskładać... i co z tego wychodzi?

• I parę zdjęć starszych, które przyznam mało skromnie podobają mi się ;))

• Na koniec, coś z dziś ;)) Czyli między innymi Paulina w okularach, których szczerze nienawidzę ^^
• + genialny stan włosów spowodowany deszczem i wilgotnością ;)) 

na słodko <3 i na uśmiech ;))