Jak zapowiadałam w ostatniej notce, tak też dziś oficjalnie zaczynam z projektem Denko ;). Fajnie jest mieć taką kontrolę nad tym, co posiadam i co chwile siedzi mi w głowie myśl, że mam już tego tyle, że naprawdę nie potrzebuję odwiedzić drogerii. A to dobrze nie tylko dla mnie, ale i dla mojego portfela :D.
No to zaczynamy :)
- CelluOff Suplement Diety - kapsułki w walce z cellulitem. Przy sobie mam zużytych 4 całe listki, mimo iż powinnam ich zużyć więcej, ale częste wyjazdy, wakacje, zabiegany tryb życia spowodowały, że zapominałam ich brać ze sobą, czy w ogóle przyjmować. Chwilowo jestem chora i faszeruje się w ogóle innymi rzeczami, więc one czekaja na moje lepsze samopoczucie. Powiem Wam, że nawet ta przerwa nie sprawia, że cellulit, który zniknął wraca, a ja się coraz brdziej upewniam w moim przekonaniu, że Polecam je każdemu :). Przynajmniej wiem, że nie będę bała się ich odstawić, jak mi się już kończą, ponieważ efekty są naprawdę widoczne.
- Tołpa tonik nawilżający - mój tonik numero UNO, jak narazie, jaki w ogóle kiedykolwiek używałam. Jest genialny, delikatny, a działa jak marzenie. Nie tylko do oczyszczenia twarzy z zanieczyszczeń, ale też z końcówką makijażu radzi sobie świetnie. Mega wygodny w użyciu i nawet ciężko jest mi się rozstawać z pustym opakowaniem ^^. Ale jak zużyje moje dotychczasowe kosmetyki, na 100% do niego wrócę! Polecam!
- Nailty zmywacz do paznokci - wszystkim znany i prawie przez wszystkich lubiany. Chyba nie muszę Wam go przedstawiać, ponieważ jest jedyny w swoim rodzaju, starcza mi na długo i nie zamierzam z niego zrezygnować. Oj nie nie! ;)) Korzystałam już z wielu zmywaczy i ten naprawdę jest idealny. Nie dość, że tani, łatwo dostępny, starcza na bardzo długo, wydajny, ładny ma zapach to i najważniejsze.. zmywa u mnie lakier bardzo dokładnie. Buteleczka leci, jedna za drugą ;D.
- Soraya MakeUpSceniczny - używałam tego podkładu bardzo długo wierząc iz jest to mój podkład idealny. Tak, ja już tak mam, że jeżeli w coś wierzę to tak jest i koniec kropka. Az nagle przejrzałam na oczy (a dokładniej kiedy zaczęłam używać fluidów z Lirene). Krycie miał okej, ja tam nie potrzebuję jakiegoś mega dobrego zamaskowywania (bo nie mam czego - Alleluja), aczkolwiek z twarzy znikał po 3-4godzinach (a mi to zbytnio nie przeszkadzało, bo puder miałam zawsze przy sobie i róż, a wtedy jego ubytku nie było widać). Z matowieniem na smaym początku radził sobie bardzo dobrze, aczkolwiek z czasem moja skóra się chyba do niego przyzwyczaiła i świeciłam się już po nałożeniu go. Plusy miał takie, ż eposiadał SPF 10 ;). Ani nie polecam, ani nie odradzam, bo chyba każdy powinien się przekonać na własnej skórze. A ja ubolewam ponieważ mam w łazience jeszcze jedno nawet niezaczęte opakowanie ^^.
I parę nie wypałów, czyli przeterminowane lub nie nadające się do użycia...:
- Soraya Professional Care&Control - Była taka seria, która polegała na robieniu dwóch kroków. Ten był akurat krokiem 1, a krokiem drugim był peeling (dziwne.. wydawało mi się, że pisałam jego recenzje na blogu, a tu nie ma ;o). Ale nie ważne. Używnaie tego kosmetyku kojarzyło mi się z nakładaniem na twarz z tłustą breją, którą chcialam jak najszybciej zmyć. Jak to się skończyło? Kosmetyk wylądował w mieście rodzinnym, gdzie podczas studiów byłam 2-3 razy w miesiącu maksymalnie, a i tak nie zawsze go używałam, więc został prawie cały, a już przeterminoway. Ackzolwiek nie podejme się kolejnego wyzwania ;).
- MGWE magic brązowe cienie do powiek - Swojego czasu, kiedy jeszcze nie byłam rozeznana zbytnio z tym, jak sie powinnam malować był to mój ratunek na jakąś imprezę i mimo wszytsko był strzałem w 10. Nie mam pojęcia, gdzie go kupiłam, jest już 2 lata przeterminowany ^^, a jego koszt to 6,40zł. Niewielkie pieniądze, a efekt dawał ładny. Ładna pigmentacja, trochę brokatu, wytrzymywał na oczach całą imprezę, aczkolwiek z demakijażem problemów też nie było. Szkoda, że zakończył swój żywot, bo bardzo je polubiłam. A nie wiem czy jeszcze kiedykolwiek będę miała okazję natknąć się gdzieś na tą niemarkową kolorówkę ;).
- Wibo utwardzacz do paznokci - oj tak lubiłam sie z nim lubiłam. Sprawiał iz lakier nabierał bardzo ładnego połysku, ładnie wyglądał na panzokciu, a i przedłużał jego wytrzymałość. Jak już zaczęłam zdierać lakier z paznokci (tak, tak -.-'') to przynajmniej lakier schodził całym płatem ;D. Ale ja to robiłam specjalnie, więc okej. Jedyne do czego mogę się doczepić to opakowanie! Juz jakiś czas temu przestałam go używać ze względu na nakrętkę z pędzelkiem, które po prostu się oddzieliły od siebie. Jak sobie o nim przypomniałam to z pomocą mamy udało się to naprawić i było fajnie przez jakiś czas. Potem sięgałam po prostu po bezbarwne lakiery, a kiedy sobie o nim przypomniałam.. sam pędzelek pozostał w utwardzaczu... I nic, a nic nie da się z tym zrobić ^^.
I tutaj cała okazałość pustych opakowań, lub nienadających się do użycia - śmieci. Jak dobrze, chociaż będę tęsknić za niektórymi ;).:
Posiadałyście jakiś kosmetyk z powyżej wymienionych :)? Może chcecie, cos jeszcez wiedzieć na ich temat, więc piszcie, dyskutujcie w komentarzach :) Pozdrawiam!
Polecam: Quiz | InvuuLondon | LupoLine | Synesis | Safira | GoldCristal | StyleOfJeans | ChicoChica | Delia | Merlin | Jadwiga | JellyWatch | La Tienda | Limonkowy Szyk | UrodaiZdrowie | AmbasadaPiękna |