To, że wolne od szkoły, pracy, czy uczelni mija zadziwiająco szybko wszyscy wiemy. A jak się jest chorym to już w ogóle, jedna wielka szybka tragedia. Bo najchętniej by się spało cały dzień, a z łóżka wychodzi się godzinami, a żeby się ogarnąć to trzeba naprawdę się postarać, jeśli chce się wyjść do ludzi. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak długo męczył mnie ból gardła.. Już mnie to mega męczy, tym bardziej, kiedy wiem ile gadania czeka mnie na korepetycjach, a wystarczy dłuższa wypowiedź, żebym po chwili nie miała już głosu. Wodę popijam praktycznie non stop, tabletki na gardło cały czas w torebce na wszelki wypadek. A pogoda jest taka piękna, że kurde chcę wyzdrowieć ! Ale przynajmniej w związku z chorobą, jakoś powoli odzwyczajam się od tej mega niezdrowej zasłodzonej coli i pije przeróżne herbaty i napoje bogate w witaminę C, m.in. Więc jest dobrze ;).
I właśnie tak. Święta, świętami ja musiałam nadrobić fryzjera. Z długości poszło jakieś 1,5cm, byłam gotowa na więcej, ale mam nadzieję, że sukcesywnie w końcu pozbędę się wszystkiego zniszczonego itp. Jeśli chodzi o kolor to jest coś, czego w sumie bym się nie spodziewała. Jak zawsze do ostatniej chwili nie wiedziałam, co chcę, co mam powiedzieć, a tym bardziej z jakimi włosami wyjdę. I w sumie jak usiadłam na fotelu to zaczęłam swój monolog i doszłam do 'ciemnego brązu, który wpada w fiolet i w bordo. Cała ja ;D. Ale na szczęście moja najlepsza pani Sylwia, jak zawsze mnie zadowoliła! Czerwone pasemko (znak rozpoznawczy) zostało na swoim miejscu i ani myślę się go pozbywać w bliskiej przyszłości ;). Koleżanka się śmieje, że jestem bombonierką, kolega za to, że wyglądam jak czereśnia haha. Każdy określa ten kolor po swojemu, oberżyna, purpura, bakłażan ;o. Ważne, że się podoba :D. Czuję się jeszcze trochę, jak w peruce, bo kolor mam wrażenie, że jest trochę sztuczny, ale po pierwszym myciu się to zmieni na pewno i już będzie lepiej :D. Wiosna, wiosna no i zmiany. Włosy włosami, a i mój styl się strasznie zmienił. Ostatnio kupuję same elegancki rzeczy, a najbardziej skupiam się nad koszulami. Do tego kolorowe: czerwone, różowe pomadki, czekam tylko na dzień, kiedy w końcu odważę się wyjść w tym na ustach do ludzi.
Życie jest zaskakujące na każdym kroku. Ostatnio byłam w kinie na "Niebo istnieje... naprawdę" i mimo iż nie jestem jakąś zagorzałą katoliczką, dewotką to polecam ten film każdemu, popłakałam się trochę (pewnie dlatego, że to w kinie to się wstydziłam xD), ale film jest naprawdę warty obejrzenia ;). A wczoraj jeszcze z polecenia obejrzałam "Nietykalni" i tu już w ogóle się rozkleiłam, jak małe dziecko. Kocham takie filmy, połączenie komedii z dramatem, cudowna historia, pełna zabawnych, śmiesznych przygód, ale w dalszym ciągu jest w tym jakaś tragedia, dramat i dlatego takie filmy zawsze wywołują we mnie takie emocje, że aż sama nie wiem, co się ze mną dzieje. Ale jestem taką osobą, która czasem sama włącza sobie takie filmy, żeby trochę popłakać.
Ahh i jeszcze dziś spotkała mnie taka sytuacja, w której zawsze chciałam się znaleźć. Kiedyś pisała o tym na blogu Bina u siebie. Sytuacja z bezdomnymi, którzy proszą nas o pieniądze i, że lepiej jest wziąć ich po prostu do sklepu. Nie raz dawałam pieniądze, nie raz odmawiałam, nie raz udawałam, że nie widzę, nigdy nie dawałam jedzenia, bo albo nie miałam, albo było mi głupio proponować pójście ze mną do sklepu, albo nie wiem co. Dziś w sumie poszłam do sklepu jedynie po jogurty, żeby mieć do musli, wzięłam jeszcze bułki bo miałam ochotę i tyle. (wiecie, koniec miesiąca, święta, nie było korków, ciężko ^^). Wracając widziałam już z oddali bezdomnego, który podszedł do mnie miło, kulturalnie nienachalnie i poprosił o jakieś grosze na bułkę. I w sumie jakoś spontanicznie przyszło mi do głowy, że się podzielę, nie, że oddam, wspomogę, ale podzielę. I tak zrobiłam z całymi moimi zakupami, równo, sprawiedliwie po połowie. Mina tego pana była bezcenna, to jak mi dziękował, mówiąc, że mu głupio, bo prosił mnie tylko o 50groszy... I z jednej strony się cieszę, że tak postąpiłam, ale ta radość była krótka, bo nie rozumiem tego, co jest powodem, że takim ludziom się nie pomaga. Miałam dosyć sporo wspólnego z wolontariatem, szlachetna paczka itd. nie raz też miałam pomysł, żeby pomagać, jako dorosła osoba, żeby coś zrobić.
Chyba tylko ja potrafię napisać notkę o pierdołach typu choroba, jęczenie, bo gardełko, włosy i potem przejść do dosyć poważnego tematu. Za dużo myśli mam w głowie na chwilę obecną ;o. Na razie uciekam. Jutro kolokwium, w między czasie jeszcze czekają mnie korepetycje, więc pewnie dzisiaj mega ekscytująca nocka z niemieckimi ustawami ;). A wy jak sobie dajecie radę po świętach, wracając do rzeczywistości :D?
P.S. O rozdaniu pamiętam, na weekendzie przejrzę wszystko, ogarnę, zadecyduję, dam znać kto wygrał i jak tylko będę miała możliwość to powysyłam wam nagrody ! :)