Hahaha, pobijam chyba rekordy spóźnialstwa na blogu. W ogóle nie było mnie tutaj ponad tydzień ;o. Sama nie wiem, jak to możliwe, ale no masakra. I mimo, że widzę u Was na blogach kolejne denka i kolejne, i te już nawet marcowe, haha, a ja dalej mam w tyle styczniowo-lutowe, mimo że notka wisi w zapisanych i wisi i nie wiem, dlaczego tak bardzo z tym zwlekałam. Ale jak jest to nie będę usuwać, kasować itd. Tylko prooooszę bardzo :). Może akurat coś Was zainteresuje ;), a było tego sporo! ;D
Jestem mega zdziwiona tą ilością, ale i dumna z siebie, że w końcu udaje mi się zużywać te najbardziej zalegające mi kosmetyki. yay ! Tak się prezentuje całość:
- Joico, lakier do włosów (recenzja) (link) - bardzo, ale to bardzo polecam. Strasznie się z nim polubiłam i wiem, że kiedyś na pewno będę do niego wracać. Nie ma duszącego zapachu, jak inne lakiery, posiada w środku dodatkowe kuleczki, które sprawiają, że lakier się nie zbija, i utrwalenie jest rewelacyjne, biorąc pod uwagę fakt, że włosy wcale nie wyglądają, jak sklejone strączki. Jedyna przeszkodą jest cena, ale jeśli ktokolwiek może sobie pozwolić, to jak najbardziej polecam ;).
- Amla, olej do włosów z olejkiem kokosowym i olejkiem rycynowym (link) - szczerze i szczerze go uwielbiam. Na pewno przedstawię Wam recenzję, ale na moje włosy działa rewelacyjnie. Na początku byłam przerażona zapachem, ale całe szczęście szybko się do niego przekonałam i pod koniec buteleczki mogłabym już nosić ten olej na włosach dniami i nocami non stop. Na pewno kiedyś do niego, ale najpierw z ciekawości przetestuję parę innych, bo to mój pierwszy olej, więc może akurat :D.
- Alterra, szampony do włosów zniszczonych, łamliwych (recenzja) - ja bardzo je lubię. Na promocji są tanie, świetnie oczyszczają moje włosy z sebum, z olei i innych rzeczy, świetnie na nie działa i przygotowuje do kolejnych zabiegów, trochę za szybko się kończy jak dla mnie, ale jestem w stanie mu to wybaczyć, baaardzo je lubię, obie wersje ;).
- Schwarzkopf, GlissKur ekspresowa odżywka regenerująca (recenzja) - uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam, nic też dziwnego że pojawia się praktycznie w każdym moim denku, to nudne, ale nic nie poradzę, że kocham ten zapach, kocham to działanie i mogę się psikać i psikać nią praktycznie non stop ;). nic dodać, nic ując, a jak jest tylko w Rossmannie na promocji, to już w ogóle jestem wniebowzięta.
- Biovax, serum wzmacniające A+E (link) - jak na razie próbka, ale już jestem posiadaczką całego opakowania, bo pokochałam to serum, próbka oddziałała dla mnie rewelacyjnie i moje włosy były po niej świetne, a końcówki miękkie i gładkie, jak nie pamiętam, kiedy ostatnio ;o
- ArganOil, serum z olejkiem arganowym (link) - czyli produkt, który jest uwielbiany oraz nienawidzonych przez swoich użytkowników. Ja w sumie nie wiem, bo jakoś bardzo mi nie zaszkodził, ale jakoś super też nie pomógł. Fakt faktem, moich włosów nie wysuszył, ale i nie zregenerował ani nic. Ładnie pachniał, i wygładzał moje włosy, kiedy już brałam się za prostowanie. Teraz odkryłam dużo lepsze produkty, które co prawda nie zawierają olejku arganowego (ojej!), ale i tak są świetne ;).
- OriginalSource, żel pod prysznic lemon & tea tree (link) - tak, jak uwielbiam wszystkie żele pod prysznic z Original Source tak do tego na pewno nie wrócę. Co prawda zapach jest okej, mega orzeźwiający i bardzo cytrynowy, ja takie uwielbiam, a wiem, że dla niektórych może być to wada, ale dla mnie niestety konsystencja była zbyt glutowata i latała po całym prysznicu xD.
- Pat&Rub, peeling do biustu i dekoltu (recenzja) (link) - uwielbiam, uwielbiam! Wspaniały zapach, idealna konsystencja, i rewelacyjne działanie na dekolt, który wygląda niebo lepiej. Zawsze jak go używałam miałam wrażenie pewnej ekskluzywności i były same ohy i ahy. Jest też wydajny, więc na długo mi starczył, ale niestety cena przerażająca.
- Pat&Rub, hypoalergiczne masło do ciała (link) - oj męczyłam się z nim strasznie. Jakoś po pierwszym użyciu zraził mnie do siebie wszystkim, zapachem, konsystencją, tłustą konsystencją, tym, że dosyć długo się u mnie wchłaniał, a w dodatku ten znienawidzony przeze mnie słoiczek. Ale wraz z używaniem jakoś przywykłam do tego wszystkiego i byłam zadowolona z nawilżenia, jakie dawał mojej skórze, tym bardziej, że efekt był naprawdę długotrwały! Całe szczęście moja skóra nie jest wrażliwa, więc nie jestem zmuszona się dusić takimi hypoalergicznymi produktami, więc jak najbardziej nie mogę się doczekać użycia jakiejś innej wersji zapachowej.
- Safira, płyn micelarny (link) - zapomniałam o nim w ogóle na śmierć, że go mam i w sumie wykańczałam go z ogólną sympatią. Lubie kosmetyki Safari i ten płyn mnie również nie zraził do marki. Był w porządku, dobrze zmywał podstawowy, jak i bardziej efektowny makijaż. Do oczu też się nawet, nawet nadaje, nie jest tak tragicznie, jak by się mogło wydawać. Jest w porządku, ale moim numerem 1 nie został.
- BioNike, krem pod oczy (recenzja) (link) - produkt, który zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie, jednak jeśli chodzi o efekty, to w sumie jakoś za bardzo nie były widoczne. Mega drogi, straszna dostępność i zapach po prostu nie dla mnie.
- Vichy, krem nawilżający - jest mega wydajny i ma świetną konsystencję, genialnie rozprowadzał się na twarzy i ja się z nim bardzo polubiłam. Aczkolwiek o próbce za wiele mówić nie mogę. Codziennie rano, pod makijaż sprawdzał się rewelacyjnie. Jakoś kosmetyki Vichy kojarzą mi się trochę ze starszą cerą, ale to pewnie dlatego, że moja mama używa tych kosmetyków. I ja coraz przychylniej patrzę na ich kremy i mam ochotę zakupić jakiś pełnowymiarowy. Może macie jakieś propozycje?
- Ziaja, tonik BIOaloesowy (link) - niby Ziaja, niby fajnie, niby tanio, niby lubię, ale mimo wszystko moja historia z tym tonikiem od początku była po prostu nijaka. Nic ciekawego, nic nadzwyczajnego i chyba nawet średniaczkiem nie jest. Okej, szkody mi nie narobił, nie sprawił wysypu na mojej twarzy, ale miałam wrażenie, że przecieram twarz po prostu wodą.
- Yves Rocher, pianka peelingująca do demakijażu (recenzja) (link) - jak na samym początku byłam wniebowzięta tym kosmetykiem i nawet recenzja jest bardzo pozytywna, tak ja już pod koniec męczyłam ten produkt i nie dokończyłam go do końca. Nie wiem, czy to za sprawą tego, że się już popsuł (a nie powinien!) to po prostu mnie uczulał od czasu do czasu i mega stał się uciążliwy, jakby przesyt i w sumie byłam tak zachwycona, że potem ta jego fantastyczność już nie robiła na mnie żadnego wrażenia.
- Safira, krem oczyszczający (recenzja) - najlepszy z najlepszych, tani, mega wydajny! i ma mega działanie na twarzy. ja co rano miałam tak oczyszczona twarz, jakbym dopiero co wróciła od kosmetyczki i w ogóle. Można było używać jedynie do oczyszczania, albo jako maskę, więc fajnie mieć tak wielofunkcyjny produkt, bo nawet jeśli się dłużej trzyma to nic, a nawet zalecane. Bardzo lubię i na pewno wrócę do niego.
- Venus, żel do higieny intymnej z ekstraktem z aloesu (link) - bardzo go lubiłam, fajna mała próbka, która wystarczyła mi na zadziwiająco dużo czasu. Konsystencja mnie przerażała bo była ciągnącym się glutem, ale do działania, do efektów, nie mam żadnych zastrzeżeń.
- Biały Jeleń, hypoalergiczna emulsja do higieny intymnej z jaśminem i macierzanką (link) - był w porządku, jako, że dostałam jedynie próbki to nic więcej w sumie nie mogę powiedzieć, ale zadziwiał mnie jedynie kolor, który był dziwnie ultrafioletowo niebieski - mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi ^^
- LaciBios Femina, doustny probiotyk ginekologiczny (link) - moje pierwsze tego typu tabletki i jak najbardziej pozytywne odczucia. Nie brałam ich zgodnie z ulotką (tak wiem, -.-), a tylko w momentach jakichś infekcji, uczuleń, kiedy najbardziej tego potrzebowałam i w moment działał, a ja czułam się lepiej ;).
- Soraya, lactissim active, kremowa emulsja do higieny intymnej - ładnie pachniał,fajna konsystencja, dobrze działał i mega wydajny. Nic dodać, nic ująć.
- Alverde pomadka - uwielbiałam ją! Kupiłam ją w Niemczech i był to mój najlepszy zakup ! Niestety skończyła mi się mega w zastraszającym tempie, ale po prostu była tak fantastyczna, że nie mogłam jej nie używać ;D. I na pewno, jak tylko będę miała możliwość, to narobię godnych blogerkę zapasów, haha.
- Miss Sporty, tusz do rzęs - nawet nie mam pojęcia skąd on się wziął w mojej kosmetyczce, możliwe, że jest to jakiś mój jeden z pierwszych tuszy, który o dziwo nie zasechł, albo podkradłam go siostrze. Ogólnie był nijaki, sklejał rzęsy i nie robił żadnego ładnego efektu.
- Ingrid, krem BB (link) - wstyd się przyznać, ale to mój pierwszy BB w życiu i dlatego wspominam go całkiem całkiem. Na moją cerę, która jest normalna i nie potrzebuje żadnych wyspecjalizowanych produktów i fajnie się sprawdził na mojej twarzy. Ładnie wyrównywał koloryt i fajnie utrzymywały się na nim pozostałe produkty. Byłabym tylko bardziej zadowolona, gdyby dłużej utrzymywał się na twarzy, a tak to znikał w zastraszającym tempie.
- Pędzle, allegro - są to pędzle, które kosztowały mnie maksymalnie 5-6 zł. i nie powiem, ale na samym początku byłam bardzo zadowolona, fajne miękkie włosie, miło się mizia po twarzy, fajnie rozprowadzały produkt, ale niestety z czasem stały się tępe, a potem to już w ogóle rączka się odkleiła. Ale w sumie i tak długo wytrzymały, bo aż jakieś 5-6 miesięcy, więc jak na tak tanie pędzelki nie było źle.
- Mariza, odżywka do paznokci z wapniem - naprawdę świetna odżywka, która dała moim paznokciom moc. Fakt, faktem to moja jedna z pierwszych odżywek takich, które są nakładane jak lakier do paznokci, i fantastycznie nadaje się pod lakier. Dzięki czemu lakier nie odbarwia płytki paznokcia, a wręcz przeciwnie, bo wzmacnia, dzięki czemu paznokcie były twardsze i mocniejsze. Szczerze nie wiem, czy odżywka nadaje się do paznokci, które są w całkiem dobrym stanie, bo moje były mega osłabione, rozdwajające się itp., a kiedy trochę się wzmocniły dzięki tej odżywce to tak, jakby efekty się zatrzymały, utrzymywały, ale bez polepszania się. Więc może być to fajny pierwszy krok w drodze do idealnych paznokci.
- Plusssz Lady, regeneracja włosy i paznokci (link) - pierwsze takie tabletki, jakie brałam systematycznie, regularnie, codziennie i tak, jak powinno się je brać. Żałuję tylko, że nie mogę ich nigdzie znaleźć, ale jak tylko to od razu pójdę z tym do kasy. Moje włosy rzeczywiście się wzmocniły, tak samo, jak i paznokcie. Tym bardziej, że w kwestii włosów ostatnio bardzo eksperymentuję, a to ten olej, ta odzywka, ta maska, albo jeszcze inne serum, czy wcierka, dlatego taka dodatkowa ochrona bardzo mi się przydała. Nie zdziwiłabym się, gdyby w moim przypadku działała bardziej autosugestia, czy efekt placebo, ale mimo wszystko u mnie efekty były.
- Maski, waciki i suplementy - po prostu lubię, te maski, które się u mnie nie sprawdziły znajdują się tu, albo jeszcze nie zdążyłam o nich wspomnieć na blogu. Ale cieszę się, że tyle próbek już mogłam wyrzucić i zużyć :D.
Huhuhu, no to denko wyszło mi spore, ale cieszę się, że przez nie przebrnęłam. Strasznie wkurza mnie fakt, że mam w tyle aż tak sporą ilość recenzji, przez, co po denku muszę nadrabiać podwójnie, ale mam nadzieję, że w końcu się ogarnę i ogarnę w sobie tą systematyczność, jaka miałam z piciem Plusssz Lady :D. Trzeba być dobrej myśli zawsze i wszędzie. Czekam na Wasze opinie odnoszące się do tych produktów ;). I już za w czasu ogarniam kolejne notki, żeby nie było takiego zastoju jak ostatnio ;oo
A przy okazji, dzisiaj Prima Aprilis, wkręcił Was ktoś :D?
A przy okazji, dzisiaj Prima Aprilis, wkręcił Was ktoś :D?
Gigantyczne denko, dawno u mnie nie było takiego.
OdpowiedzUsuńNo duuuuże denko :D Znam tylko płatki Carea :)
OdpowiedzUsuńJak tego dużo, uwielbiam OS ten wariant zapachowy to jeden z moich ulubieńców :)
OdpowiedzUsuńOlej Amli widzę po raz pierwszy, niemniej jednak mam ochotę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńrzeczywiście sporo tego....
OdpowiedzUsuńsporo tego :) mogłaś dorzucić marzec i już byś miała z głowy zaległości ;p
OdpowiedzUsuńale tego dużo:D
OdpowiedzUsuńSpore to denko:) Uwielbiam ten peeling z P&R, z resztą masło hipoalergiczne akurat też:)
OdpowiedzUsuńuwielbiam glisskury, dla mnie jednym z najlepszych jest właśnie czarny
OdpowiedzUsuńile zużyć, też muszę podsumowac swoje. jakoś na tygodniu to zrobię może.
OdpowiedzUsuńhy hy hy :D cóż za poślizg xd
OdpowiedzUsuńogromne denko!
Zużycia spore, oby tak dalej. Ja sama wzięłam się za kończenie produktów, więc denko będzie spore.
OdpowiedzUsuńDuze denko;)
OdpowiedzUsuńZaszalałaś :D
OdpowiedzUsuńnajwiększe denko marca, które widziałam :D
OdpowiedzUsuńpowiem Ci,że imponujące denko! ;D sama nigdy go nie zrobiłam, ale chyba zacznę ;D
OdpowiedzUsuńTestuję teraz ten szampon z alterry z kawą i jestem mega zadowolona :)
OdpowiedzUsuńAleś tego nagromadziła! ;) Z tych rzeczy miałam Biomax i byłam bardzo rozczarowana bo slyszałam cuda na jego temat a z moimi wlosami nie zrobił absolutnie nic!:(
OdpowiedzUsuńŚwietny post!
OdpowiedzUsuńniezły zestaw zużyłaś ! :)
OdpowiedzUsuńSkąd masz ten olej z amla ;>? XD
OdpowiedzUsuńCałkiem spore denko, u mnie niestety żele z OS się nie sprawdzają - są strasznie niewydajne chociaż faktycznie, zapachy mają nieziemskie ;)
OdpowiedzUsuńoj dużo tego :) same skarby :)
OdpowiedzUsuńtonik ziaji w niskiej cenie i dla mnie super;-)
OdpowiedzUsuńoj coś Ty, przestań ;*
OdpowiedzUsuńWow ale tego nagromadziłaś:D Też miałam robić denko na blogu ale nie lubię jak mi się puste pudełka walają do domu :P
OdpowiedzUsuńJeju, sporo rzeczy zużyłaś :D
OdpowiedzUsuńALE WSPANIAŁOŚCI!
OdpowiedzUsuńO TAK
pozdrawiam z Gdyni,
Ola
♡
no uzbierało Ci się tego ;))
OdpowiedzUsuńNie wierze. Pokazujesz nawet wkładki?
OdpowiedzUsuńa co to za problem :P?
Usuń