No właśnie nie ma. To dlaczego marnujemy go na przeróżne głupie i mało ważne rzeczy czy czynności? Najbardziej, co mnie zmotywowało do takiego posta jest fakt, jak ludzie potrafią przeżywać, że czas mija. Zamiast się ruszyć, gdzieś pójść, coś zrobić, coś ogarnąć (nie twierdzę, że każdy tak ma) to nic tylko spędzają czas (no i wtedy on mija, wow) na gadaniu, że już wieczór, że już tydzień minął, a dopiero był poniedziałek, że już miesiąc wakacji, ojej połowa, jak to szybko leci. Moja mama przeżywa, że już jestem taka dorosła, że już ponad 20 lat, a dopiero co przewracałam się na dywanie w salonie. No ok, to jeszcze mogę jakoś zrozumieć, bo 20 lat to sporo, a jej na pewno to minęło w moment (zresztą tak samo, jak i mi). Ale jak widzę na blogach, że już minął miesiąc wakacji, że było nudno, że nie wiadomo, kiedy, a co gorsza ludzie, którzy przeżywają, że nic się nie stało takiego ciekawego, a to minęło. No tak, czas będzie leciał dalej, a siedząc na komputerze leci jeszcze szybciej. Najbardziej mnie rozwala kiedy słyszę kilka razy dziennie, że już 12, o matko już 18, o nie już 23 kiedy to minęło. Serio?
Nie wiem, jakoś dla mnie to jest podwójne marnowanie czasu, bo i w tym czasie, kiedy to minęło nic się nie działo i rozczulanie się nad tym, że czas mija nie cofnie go, a nawet jakby udało się cofnąć to obstawiam, że i tak każdy spędziłby go w ten sam sposób. Ja rozumiem, stwierdzić coś, bo faktycznie 31dni to dosyć sporo, ale czasem mam wrażenie, że ludzie siedzą tylko z nosem w kalendarzach i zegarkach i patrzą jak to faktycznie mija. Mówi się, że Szczęśliwi czasu nie liczą. I jakoś wydaje mi się to bardzo prawdziwe. Ja się łapię na tym, że nie wiem, jaki jest dzień tygodnia. Okej sama marnuje czas na komputerze, leżąc, oglądając tv, zamiast coś zrobić pożytecznego albo zrealizować te wszystkie moje plany, jakie miałam hehe, ale mimo wszystko nie czuje potrzeby myślenia nad mijającym czasem, nie zwracam w ogóle na to uwagi. Robię, co robię, albo nie robię nic, odpoczywam, leniuchuję i tyłek rośnie, ale tak mi dobrze, mimo wszystko. Nie mam mega zaplanowanych wakacji, nie mam tak, że każda sekunda jest całkowicie wykorzystana, żeby nie marnować czasu, ale wydaje mi się, że Ci którzy tak bardzo widzą, jak ten czas ucieka są nieszczęśliwi, musi być coś, czego im brakuje, nie są zadowoleni z tego, jak wygląda ich życie. Więc chyba najwyższy czas coś zmienić, albo tryb życia, albo nastawienie.
Inna sprawa dotycząca marnowania czasu. Kiedyś rozmawiając z kolegą doszłam do bardzo ważnych i dobrych wniosków. Rozmawialiśmy o związkach, wiadomo kłótnie, awantury, niedomówienia, nieporozumienia zdarzają się bardzo często. I jakoś tak wtedy sobie pomyślałam, że to nie ma sensu. Ta cała otoczka, szopka nie ma sensu, kiedy te sprzeczki są spowodowane przez głupoty, które chwilowo zdenerwowały jedną ze stron. Znam związki, w których popularne są 'ciche dni', gdzie para nie odzywa się do siebie tygodniami itd. Zawsze w takiej sytuacji mam w głowie tylko jedno, że kocham i że nie ma sensu się boczyć, obrażać, nie odzywać, skoro i tak prędzej czy później się pogodzimy, a ten zmarnowany czas poświęcony kłótniom, można było spędzić w jakiś dużo przyjemniejszy sposób. ;)
Już nie poruszam nawet tematu, że każdy gdzieś biegnie, do czegoś dąży i próbuję się z czymś wyrobić, bo akurat tego wymagają od nas realia. Aczkolwiek czasem mam wrażenie, że jeśli tak bardzo będziemy pilnować tego czasu to może nam uciec... Poza tym nie twierdzę, że tak ma każdy, albo że tak jest zawsze, albo, że powinniśmy wyrzucić wszystkie zegarki, kalendarze z domu; ale jakoś tak mi się zachciało napisać coś od siebie, a jak już aż tak zaszalałam z moimi kminami to wrzucę na koniec jeszcze fajny cytat, a co!
'Nie ma zbyt wiele czasu, by być szczęśliwym. Dni przemijają szybko. Życie jest krótkie. W księdze naszej przyszłości wpisujemy marzenia, a jakaś niewidzialna ręka nam je przekreśla. Nie mamy wtedy żadnego wyboru. Jeżeli nie jesteśmy szczęśliwi dziś, jak potrafimy być nimi jutro?'
- Phil Bosmans