Nie no, nie mam kaca. Nie schlałam się. Aczkolwiek, emocjonalnie czuję się, jak na największym kacu świata. Miałam tu być, miałam pisać, miałam na bieżąco odpisywać na komentarze, miałam i jak zawsze dupa, nic się nie dzieje. Nie chodzi o to, że nie mam ochoty, że straciłam frajdę z blogowania, bo jestem na blogspocie codziennie, i codziennie przeglądam nowe komentarze i nowe notki moich ulubionych. Mam zrobione zdjęcia, parę recenzji jest już nawet napisanych, a ja nie mam siły nawet ich opublikować. Nie mam siły na nic. Czuję się, jakbym codziennie biegała w maratonie bez przygotowania i wracała po nim, a jedyne na co mam siły to wędrówka do łóżka, a rano znowu to samo.
Uczelnia.. uczelnią. Właśnie nie jest ciężko. Mam niewiele zajęć i naprawdę są one przyjemne, jest fajnie, Nawet seminarium mi się podoba i nie narzekam, że muszę na nie chodzić. Na zajęciach mamy native speaker'a z Kalifornii, więc też super. Okej, może i daję za dużo korków po zajęciach i w weekendy i kiedy tylko jest taka możliwość. Nie wiem, czy to one mnie tak męczą, ale lubię to. Lubię uczyć, mimo iż nie nadaję się do pracy w szkole, to mając jedną osobę, której mogę się poświęcić całą swoją, to jest fajnie. A kiedy ta osoba zaczyna przynosić 5ki do domu to naprawdę czuję się usatysfakcjonowana. No, ale na samą myśl nie mam sił, ale jak trzeba to trzeba, bo nienawidzę zawodzić.
Dziś będzie chyba jedyny dzień od dawna, kiedy mogę odpocząć, mam dużo wolnego czasu, mogę posiedzieć, pomyśleć, zrobić to, co miałam zrobić już dawno temu i nawet nie obudził mnie budzik, czyli najlepsze co może mnie spotkać. Mogę leżeć i zrobić sobie drzemkę w ciągu dnia (mimo iż nigdy tego nie robię). Aczkolwiek nic mnie nie satysfakcjonuje tak bardzo, jak przyszły weekend. Zajęcia tylko poniedziałek-środa, w czwartek mamy rektorskie, a w piątek odwołane zajęcia i naprawdę potrzebuję tego. Zazwyczaj czekałam na weekend, żeby się móc zabawić, żeby gdzieś wyjść poszaleć, a teraz marzę o tym, żeby w spokoju posiedzieć w pokoju.
Niby to już czwarty rok, a ja się dalej nie przyzwyczaiłam do tego, że tak już musi być. Powinnam się cieszyć, że jestem bliżej niż dalej, bo tak teoretycznie zostały mi jeszcze tylko dwa lata. Za bardzo i za szybko się przywiązuję do ludzi, za bardzo mi zależy, za bardzo bym chciała, a kiedy się tak bardzo wszystko chcę to tęsknota jest co najmniej 10 razy większa. I weź się tu człowieku na nowo przyzwyczajaj do tej sytuacji, kiedy osoby, które kochasz najmocniej widzisz dwa razy w miesiącu przy dobrych wiatrach.
Nie wiem już czy jestem chora, czy dziwna, czy się starzeję, czy to chwilowe, czy przesilenie jesienne, ale rzadko kiedy tak się czuję. A jeszcze rzadziej pokazuję to na zewnątrz, mówię o tym. Ale to już był ten moment, kiedy musiałam, kiedy miałam w sobie tak mnóstwo różnych emocji, kiedy byłam wszystkim tak przytłoczona, że po prostu miałam dość. Przynajmniej od razu zrobiło się lżej na sercu i co najważniejsze - oczyściłam umysł i aż głowa przestała boleć, oby jeszcze tylko siły wróciły i obym 'znormalniała', a będzie dobrze.
Ojojoj. No to sobie posmęciłam i ponarzekałam. Przepraszam, idę spać. Dobranoc.
Chyba wiem co czujesz bo od dłuższego czasu się tak czuję....
OdpowiedzUsuńA ja do domu wracam już 24.10 i zostaję do listopada ;D :)
spokojnie, zbieraj siły :) nic na siłę
OdpowiedzUsuńWiem doskonale o czym mówisz.... to nie pogoda, ani starość to tzn: przytłoczenie.... i niepowodzenia które nie nastawiają człowieka pozytywnie..... sama nieciekawie się czuję od dłuższego czasu ale u mnie ku temu są wyraźne powody.... ale ja przynajmniej mam nadzieję, ze na wszystko przychodzi czas i wszystko mus kiedyś przejść prawda? damy rade...;)
OdpowiedzUsuńJa z pisaniem postów ostatnio mam tak samo, zdjęcia zrobione ale nie mogę się zebrać żeby coś napisać - za dużo latania i myślenia związane z budową :)
OdpowiedzUsuńzbierz siły i wróć ze zdwojoną siłą :)
OdpowiedzUsuńmogę prosić o klikanie w linki Sheinside w moim nowym poście ? :)
Gdy pracowałam bardziej intensywnie byłam zorganizowana, teraz mam zaległości na blogu, zaczynam odpowiadać na komentarze i odwiedzać inne blogi, rozumiem Cię. To chyba ta pogoda, dołuje i sprawia , że nic nam się nie chce, tracimy energię.
OdpowiedzUsuń