Dzisiejszy post zbytnio optymistyczny nie będzie, bo mój nastrój mi na to nie pozwala. Ale nie chce też robić tutaj tragedii i dramatu i ojeny jak mi źle, ale mimo wszystko jest to silniejsze ode mnie, bo czuję, że coś tam, jakąś minimalną cześć moich uczuć, emocji muszę z siebie wyrzucić, bo o niczym innym nie myślę i o niczym innym nie jestem w stanie nawet pisać na daną chwilę..
Ale mi to minie w końcu, obiecuję ;D
Taki uroczy ten kocio ze zdjęcia wyżej i mogę na niego patrzeć i patrzeć haha xD. Podobnie się czuję, nic tylko schować się pod kołdrę, opatulić się ulubionym szlafrokiem i czekać aż się to wszystko zmieni. Wczoraj żegnałam się z Ukochanym na parę miesięcy. Wyjechał do Anglii do pracy, teraz dzieli nas jakieś 2000 kilometrów i sama świadomość mnie dobija. Bo wiem, że nie mogę wsiąść w busa i pojechać do niego na jedną noc, czy nawet kontakt przez telefon jest ograniczony. Tak wiem, internet, skype, facebook, ale to wszystko mi nie pomoże, bo to dalej kilka miesięcy ;<. Ale dać radę trzeba, no nie?
Na chwilę obecną piję colę (wiem miałam nie pić już haha), pożeram kolejne Chupa-chupsy arbuzowe (ej są najlepsze, moje nowe uzależnienie!) i nawet dorwałam Cosmopolitan, żeby jakoś oderwać się od tych myśli i poprawić sobie humor. Oczywiście ulubione dresy i skarpetki to coś obowiązkowego! Poza tym w kominku grzeje się wosk Amber Moon z YC. Haha, nie ma to jak te moje triki. Zaraz pewnie pójdzie jakiś film - koniecznie komedia romantyczna i wtedy będzie cudownie ;). A jakie są Wasze sposoby na słabszy humor i tęsknotę?
Wróciłam do Lublina, na uczelnię i w sumie to jak na razie mylą mi się dni tygodnia haha. Dobrze, że ten pierwszy tydzień jest taki w miarę luźny, a i korków jakoś dużo nie mam, więc rozkoszuję się spokojem, wolnym czasem i faktem, że jak na razie nic nie muszę robić ;). A w sumie podczas 3 albo w sumie 4-dniowego weekendu mogę już z nudów się zająć tymi wszystkimi zaległymi rzeczami , które odkładam na później haha. Zrobię generalne porządki w pokoju, w kosmetykach. Muszę też zregenerować włosy, bo ostatnie 3 tygodnie prostowałam je non stop, więc czas o nie zadbać trochę bardziej ;).
W sumie to chyba wystarczy już mojego 'gadania do rzeczy', nic sensownego, ale spoko :D.
Przy okazji moje najulubieńsze zdjęcie, bo on mnie naprawdę uszczęśliwia, nawet na odległość potrafi ;) <3 .
<3 |
Kochana dacie radę! Mnie dzieli od mojego 1500 km i widzimy się raz na jakiś czas a i tak się ni poddajemy :) Szybko zleci zobaczysz!
OdpowiedzUsuńKochana, ja Cię bardzo dobrze rozumiem ... Michał mój co roku tak wyjeżdża do Norwegii i to zawsze jak się lato zaczyna ...
OdpowiedzUsuńani się nie obejrzysz a czas zleci :* bardzo szybko :) uszka do góry słonko :*
OdpowiedzUsuńCzas szybko minie. I znów będziemy razem. A tymczasem ściskam mocno!
OdpowiedzUsuńNie wiem ale ja Ci współczuję ...nie potrafiła bym wytrzymać bez mojego chłopaka i nawet bym chyba się nie zgodziła na to aby wyjeżdżał na tyle miesięcy gdzieś do pracy ... wiem że teraz jest ciężko i każdy łapie się czego może. Nie wiem może ja mam złe doświadczenia z związkiem na odległość i dlatego teraz Ci tak piszę , ale wiem że było by mi tak samo ciężko. Strasznie bym za nim tęskniła. No cóż mogę napisać , życzę Ci aby ten czas szybciutko przeleciał i żeby był przy Tobie , żebyś nie była smutna , choć wiesz zawsze masz nas tutaj , blogerki :)) które chętnie Cie pocieszą w smutku ;))
OdpowiedzUsuńP.s nie przejmuje się ja też właśnie wcinam Tiki taki hahaha a dupa rośnie :-P :-P
do wszystkiego da się przyzwyczaić :) początki są trudne, sama wiem z własnego doświadczenia, bo od prawie 4 lat dzieli mnie z moim lubym 600km i jakoś żyjemy :) także trzymam za Was kciukasy!
OdpowiedzUsuńWspaniałe zdjęcie, jest w nim tyle radości i miłości :)
OdpowiedzUsuńDasz radę! Jesteś silną kobietką, pełną optymizmu, więc kto da radę jak nie Ty? :D
OdpowiedzUsuńWiem jak to jest tęsknić, chyba nie ma na to rady :(
OdpowiedzUsuńŚlicznie razem wyglądacie :) Też miałam dwie takie rozłąki i na początku jest bardzo ciężko :)
OdpowiedzUsuńWspółczuję, ja mam Swoje Szczęście prawie 24h/dobę, z przerwą, kiedy oboje mamy zajęcia, a jak się przez weekend nie widzimy to już jest źle.
OdpowiedzUsuńNajlepszy sposób- czekolada :) mi pomaga, chociaż staram się już nie jadać. I do tego tak jak ty, dresy, kołderka, filmy :)
Ja mam tydzień odwyku i też mi ciężko, ale pocieszam się tym, że już zostało niedużo i, że Marcin musi pracować, żebyśmy potem nie musieli się martwić itd
OdpowiedzUsuńTeż dasz radę :)
Będą i dłuższe, ale nie myślę o tym. Wole się skupiać na momentach spędzonych razem <3
UsuńZ czasem się przyzwyczaicie i będzie dobrze, trzymam kciuki aby tak było:*<3
OdpowiedzUsuńwiem co czujesz, miałam podobnie jak wyjechałam na wakacje do pracy do Holandii :(
OdpowiedzUsuńale szybko zleci, zobaczysz :) a powroty są takie cudowne *.*
Będzie dobrze :* ;) Wytrzymacie te kilka miesięcy i zleci szybko :)
OdpowiedzUsuńhehe dokładnie, wspaniałe uczucie :)
OdpowiedzUsuńa wiesz dokładnie kiedy wróci, żeby wyczekiwać konkretnej daty, czy jest ona nieokreślona do końca? :)
aaa :) to chyba pierwszy raz pojechał ? :)
OdpowiedzUsuńkurcze i najlepiej pewnie byś chciała już za 3 tygodnie go zobaczyc, ale z drugiej strony też mu dobrze życzysz i żeby mu tam dobrze szło w tej pracy :D hehe :D
otóż to :D a więc życzę jemu dużo siły do pracy, a Tobie jeszcze więcej do radzenia sobie z tęsknotą :)
OdpowiedzUsuńMój ukochany w zeszłym roku wyjechał na 1,5 miesiąca do Norwegii. Później do niego dojechalam. Zleciało bardzo szybko, a kontakt mieliśmy bardzo ograniczony, bo rozmawialiśmy tylko przed snem. dasz radę :)
OdpowiedzUsuń:*
OdpowiedzUsuńi tak jestem pełna podziwu!!
rozumiem Twoją tęsknotę, trzymaj się. najgorsze są początki. może kiedyś dołączysz do niego jak się tam urządzi
OdpowiedzUsuńdacie radę, te kilka miesięcy miną szybciej niż Ci się zdaje :)
OdpowiedzUsuńTęsknota chyba jest najgorsza.. Ale dacie rade, a czas szybciutko zleci! ;))
OdpowiedzUsuńOj mnie także czekają generalne porządki w pokoju i kosmetykach :) A co do zdjęcia to bardzo ładne, promnieniejesz :)
OdpowiedzUsuńJa tym systemem żyje już 8 miesięcy i nadal się przyzwyczaić nie mogę . Co za chory kraj że ludzie muszą stąd wyjeżdżać aby zarobić uczciwe pieniądze.
OdpowiedzUsuńTwojemu chłopakowi pewnie też jest trudno, musicie się teraz nawzajem wspierać ;) Głowa do góry ;)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze Cię rozumiem. Ja z moim chłopakiem przez trzy lata żyłam na odległość. Ja w Polsce a on w Danii. Oczywiście był skype, telefon itd. ale wiadomo że to nie jest to samo. Daliśmy rade i szczerze mówiąc jeśli znieśliśmy taką odległość i tą sytuację to wiemy że nasz związek jest silny i że damy radę! Nie martw się, nie zadręczaj. Powiedz sobie że tak musi być i koniec. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Dacie radę ;) To tylko kilka miesięcy a nie 3 lata jak u mnie :P
OdpowiedzUsuńPrzez 1,5 miesiąca mnie i ukochanego dzieliło 1400 km i strasznie ciężko było mi to wytrzymać. Dłużej nie dałabym rady.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się kochana, dasz radę:* A pocieszę Cię osobiście 7 marca :)
OdpowiedzUsuńSposobu na wszystko szukam w muzyce. Do tego czytam jakieś motywujące najczęściej artykuły, rozmawiam z ludźmi i poświęcam czas dla siebie.
OdpowiedzUsuńMam to samo chłopak w delegacji :(
OdpowiedzUsuńzdjęcie jest przepiękne:) życzę Wam powodzenia i żebyście dali radę!:)
OdpowiedzUsuńSzybko zleci te kilka miesięcy, zwłaszcza, jak będziesz czymś zajęta. :D
OdpowiedzUsuńBądźcie dzielni Kochani - MIŁOŚĆ przezwycięży wszystkie przeszkody :*
OdpowiedzUsuńCzas szybko minie :) Nim się obejrzysz Twój Ukochany znowu będzie obok :)
OdpowiedzUsuńDasz radę, szybko to minie :)
OdpowiedzUsuńMi też było ciężko wyciągnąć wszystko, pisać i mówić o tym. Trzymałam wszystko w sobie, ale gdzieś z czasem zaczęłam rozmawiać o tym z ludźmi, może to też kwestia tego jakich ludzi spotykałam. Zauważyłam też, że mówienie o tym głośno staje się dla mnie również pewną motywacją, a także pomaga na to spojrzeć, przeczytać, przypomnieć sobie. Odwaga w opublikowaniu była potrzebna, zbierałam się do tego długo, ale ciągle coś, ciągle ktoś i dopiero teraz się za to wzięłam i zrealizowałam ten cel. Sama też nie wiem czy mi to wyjdzie, jak długo będzie ale najważniejsze, że próbuję:) Życzę Tobie odwagi do nagrywania i ogarnięcia tego wszystkiego:)
OdpowiedzUsuńW zasadzie 150 to nie 2000 ale jednak odległość. W pewnym sensie Cię rozumiem... Dasz radę! :)
OdpowiedzUsuńczas szybko minie, dasz radę :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na konkurs i nowy post :)
[ life plan by klaudia ]
Doskonale Cię rozumiem, ale dasz radę! :*
OdpowiedzUsuńUwielbiam na was patrzeć, szczególnie po tych naszych wszystkich rozmowach i wiedząc ile przeszliście tym bardziej się ciepło na serduchu robi! <3 Tęsknota to coś strasznego, ale dacie radę. Najważniejsze to mieć świadomość, że oboje czujecie to samo ! Trzymajcie się :*
OdpowiedzUsuńTaka rozłąka to nic przyjemnego, mam nadzieję że zleci Ci szybko...
OdpowiedzUsuńDasz radę. Mój też był trochę w Anglii, to wiem jak to jest.
OdpowiedzUsuńtaaaak ♥ będzie dobrze, kochana! odległość nie zawsze taka zła, wiem coś o tym :)
OdpowiedzUsuńMiałam już taką sytuację, nie widziałam się 3 miesiące z lubym, tęsknota była straszna, ale jak dobrze było patrzeć, że coraz mniej dni nas dzieli :) I ta radość potem ;)
OdpowiedzUsuńJa z moim chłopakiem też miałam taką rozłąkę. Uwierz mi, da się ją wytrzymać. Odliczaj dni do powrotu i ciesz się, że już coraz bliżej do waszego spotkania. Zobaczysz, że jak wróci będziesz najszczęśliwszą osobą na świecie :)
OdpowiedzUsuńMinie szybko te parę miesięcy, trzymam za Was kciuki;)
OdpowiedzUsuńWytrwalosci <3
OdpowiedzUsuńNa szczęście teraz bilety są tańsze i jest możliwość polecieć :)
OdpowiedzUsuńehhh jakoś musisz dać radę Kochana :*
OdpowiedzUsuńwierzę, że jakoś dasz radę i ten czas szybko ci zleci :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że szybko ci zleci :)
OdpowiedzUsuńNim się obejrzysz to znów będziecie razem :)
OdpowiedzUsuńNie poznałam Cię w tych prostych włosach :P
OdpowiedzUsuńa co do wyjazdu ukochanego, też kiedyś tak miałam i wiem jak jest cieżko, najlepiej zorganizować sobie czas, zeby cały czas coś robić :)
OdpowiedzUsuń