No i mamy październik, pierwszy dzień nauki, immatrykulacja (?), a mi dziwnie, że nie wybieram się na uczelnię, chociaż mimo wszystko to cieszy :). Dzisiaj zaczęła się już iście jesienna pogoda, którą na swój sposób uwielbiam, ale już mam ciuchowy problem, bo nie mam pojęcia w czym wyjść, ale nie mogę się doczekać tych jesiennych zakupów; botki, swetry, kominy, koce, herbata wszystko, co związane z jesienią, cieplusie i milusie - chcę! W pracy mam teraz dwa dni wolnego, więc mam możliwość się naładować na kolejny miesiąc. Poza tym obecnie w Original Marines mamy promocję 15% na ubrania w rozmiarach między 152 - 176cm w dziale damskim, więc zapraszam. A od mojej obrony minął już tydzień, a ja w dalszym ciągu nie mam na nic czasu, co zrobić? Marzy mi się SPA, góry i relaks, znacie może jakieś fajne miejsca godne polecenia?
Skoro jesiennie i zimno, to dziś mam dla Was alternatywę dla balsamowania się po prysznicu lub kąpieli, kiedy jest zimno i mamy ochotę jak najszybciej wskoczyć pod kołdrę czy w szlafrok, czyli dzisiaj będzie o balsamie pod prysznic marki Lirene.
Lirene, Egzotyczna Orchidea
Wygładzający balsam pod prysznic
Cena: 13,99zł
Pojemność: 200ml
Od producenta: Ekspresowe wygładzenie w czasie kąpieli, bez czekania na wchłonięcie oraz bez konieczności stosowania dodatkowego balsamu. Wygładzający balsam pod prysznic z egzotyczną orchideą otuli ciało uwodzicielskim zapachem i nada mu aksamitną gładkość. Swoje intensywne działanie wygładzająco-zmiękczające zawdzięcza nawilżającemu kompleksowi Hydro-Soft, który zapewnia natychmiastowe uczucie miękkiej skóry, pozostawiając przyjemną w odczuciu, jedwabistą warstwę ochronną. Dodatkowo sprzyja poprawie nawilżenia i elastyczności skóry.
Ekstrakt z orchidei regeneruje, odżywia i zmiękcza skórę.
Udowodnione rezultaty*:
96% skóra miękka w dotyku
89% łatwość aplikacji na mokrej skórze
89% wygładzenie
*Test IN VIVO - ocena po 1 aplikacji
Stosowanie: Nanieś balsam pod prysznicem na wilgotną, czystą skórę.. Lekko wmasować, a następnie zmyć nadmiar ciepłą wodą. Po osuszeniu ciała ręcznikiem można od razu założyć ubranie. Stosować 1-2 razy dziennie.
Skład: Aqua (Water), Petrolatum, Isopropyl Myristate, Glycerin, Paraffinum Liquidum (Mineral Oil), Propylene Glycol, Polyquatenium-37, PEG-100 Stearate, Glyceryl Stearate, Cetearyl Alcohol, Peg-40 Hydrigenated Castor Oil, Polyquaternium-10, Triethanolamine, Orchis Mascula Flower Extract, Methylparaben, Diazolidinyl Urea, Parfum (Fragrance), Benzyl Salicylate, Cl 16035 (FD&C Red No. 40)
Kiedyś, kiedyś stosowałam już balsam pod prysznic głównie po basenie, siłowni, czy kiedy się spieszyłam, ale wtedy nie byłam niczego świadoma. Teraz też w tych przypadkach (biorąc pod uwagę fakt, że na basen nie chodzę, a na siłowni mega dawno nie byłam - zmienię to), ale głównie sięgam po niego, kiedy w łazience jest mega zimno i nie mam ochoty smarować się balsamami tylko chcę jak najszybciej opatulić się czymś ciepłym i milusim.
Standardowo zaczynając od opakowania, jest to moja ulubiona seria kosmetyków pod względem wizualnym. Tak ładnych opakowań dawno nie miałam, mocne, rzucające się w oczy, ale stonowane kolory, mega kobiece, estetyczne, nie za dużo nie za mało, a mimo to, wszystkie informacje mamy na opakowaniu. Ja jestem bardzo na tak! Zamknięcie typowe na zatrzask, które działa bez zarzutu, dobrze i solidnie zamknięte, ale też nie ma problemów z jego otwarciem pod prysznicem.
Konsystencja tego balsamu jest bardzo kremowa, coś pomiędzy żelem, a balsamem takim zwykłym. Mimo wszystko, średnio rozsmarowuje się po ciele, jak się gdzieś go nałoży to tam już zostaje i ciężko z nim cokolwiek zrobić, da się, ale nie jest to łatwe, przez co traci trochę na wydajności. Aczkolwiek, zapach wynagradza wszystko. Nie wiem, jak pachnie orchidea, ale jeśli tak jak ten balsam to ja jestem zachwycona i będę kupować wszystko, co 'orchideowe'. Nie jest sztuczny, ani jakoś bardzo nachalny czy zbyt intensywny, idealny i utrzymuje się na skórze po prysznicu, co cieszy mnie jeszcze bardziej, bo zapach dla mnie jest bardzo ważny.
Jeśli chodzi o działanie, to balsam sprawia, że skóra jest gładka, miękka i miła w dotyku. Nie używam balsamu regularnie, codziennie, 1-2 razy dziennie, tylko wtedy kiedy wiem, że nie będę miała ochoty, czasu na późniejsze balsamowanie, więc wolę to zrobić wcześniej skoro mam taką możliwość. Dlatego tez nie mogę stwierdzić, jak balsam będzie się sprawował używany systematycznie i codziennie, ale ze względu na parafinę w składzie może być różnie i niefajne, sztuczne uczucie nawilżenia podczas, gdy skóra tak naprawdę nie ma jak oddychać przez obecny na niej film.
Parafina w składzie na pewno dyskwalifikuje ten produkt u wielu z Was i ja będę szukać czegoś bez niej, ale jako, że nie stosuję go codziennie, a tylko raz na jakiś czas, to nie będę przesadzać, bo tak stosowany krzywdy nie wyrządzi. Zapach jest genialny, ale mógłby się łatwiej rozsmarowywać. Stosuję go już od 3-4 miesięcy i dalej sporo produktu mi zostało, więc z braku laku może być. Gdyby nie ta parafina byłby moim ulubieńcem, a tak to będę szukać czegoś bez niej.
Ja nie wiem czemu tak wiele mówi się o parafinie, a oni nadal upychają ją do tak wielu produktów uparcie. Czemu? :( Masakra... Nie sięgnę po niego, mimo, że nie jestem jakoś specjalnie przewrażliwiona na parafinę, ale jeśli mogę... Pozdrawiam poniedziałkowo :)
OdpowiedzUsuńParafinie mówię : NIE ! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam zapach tego balsamu :)
OdpowiedzUsuńForma balsamu pod prysznic nie do końca mi odpowiada, miałam z innej firmy i niby wszystko fajnie ale tak bez szału :) ale mam do przetestowania taki produkt z sephory bo dostałam w prezencie od znajomych więc zobaczymy jaki inny kosmetyk tego typu działać będzie :).
OdpowiedzUsuńwygląda bardzo ciekawie, podoba mi się pomysł na połączenie żelu pod prysznic i balsamu, można na tym zaoszczędzić czas ( jak sądzę) . Nie miałam jeszcze okazji wypróbować nic takiego, ale czemu nie :) jeszcze ten zapach.. zapowiada się ciekawie :) jak tylko będę miała możliwość zakupienia go, na pewno to zrobię :)
OdpowiedzUsuńpozdrowienia!
tysiatestuje.blogspot.de
Lubię taką kremową konsystencję. Nie mówię nie.
OdpowiedzUsuńDla mojej skóry obecność parafiny przekreśla cały produkt...
OdpowiedzUsuńładne opakowanie, nie miałam tego produktu jeszcze, szkoda że ma parafinę
OdpowiedzUsuńBardzo lubie żele od lirene wlasnie ze względu na ich zapach. Gruszka to dla mnie hit nad hity ;-)
OdpowiedzUsuńChciałabym go powąchać.
OdpowiedzUsuńA jeszcze nie miałam żadnego balsamu pod prysznic :( a przydałby się na takie leniwe dni.
OdpowiedzUsuńmojej suchej skóry te balsamy pod prysznic nie nawilżają tak jak bym chciała...
OdpowiedzUsuńZawsze byłam ciekawa balsamów pod prysznic, muszę w końcu przetestować :)
OdpowiedzUsuńmam ten balsam w wersji niebieskiej, jeszcze go nie używałam i nie sprawdzałam składu, pewnie też ma parafinę, a ja jej nie lubię :/ pewnie też zużyję ten kosmetyk i będę używać co którąś kąpiel
OdpowiedzUsuńJak ma parafinę to on jednak nie dla mnie:(
OdpowiedzUsuńNie miałam go jeszcze ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam o nim przed chwilą i już jest na mojej wishliście:)
OdpowiedzUsuńNie lubie kosmetykow z parafina, szkoda, bo wiem juz ze ten produkt nie jest dla mnie :(
OdpowiedzUsuńkurcze z jednej strony mnie korci zapachem ale z drugiej odpycha parafiną...
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tego typu produkty, może chętnie się skuszę na ten :)
OdpowiedzUsuńCiężko mi określić czy jest to dobry balsam czy nie, nigdy wcześniej nie stosowałam a po recenzji mam mieszane uczucia :x
OdpowiedzUsuńBardzo lubię kosmetyki LIRENE także chętnie przetestowałabym ten kosmetyk na sobie :)
OdpowiedzUsuńNie wiem czemu producenci nadal ta uparcie wpychają parafinę w swoje produkty ;( Nie ma to właściwości odżywczych dla skóry, dlatego ja też jej unikam...
OdpowiedzUsuńW moim przypadku również parafina dyskwalifikuje...
OdpowiedzUsuńLubię produkty do ciała z Lirene. Chętnie wypróbowałaby ten balsam pod prysznic ;)
OdpowiedzUsuńjuż miałam taką nadzieję, a tam parafina :(
OdpowiedzUsuń