Praktycznie, co denko wspominam Wam o pewnych produktach, pisze o nich prawie, co miesiąc i zawsze pojawiają się w moich cudach wśród innych produktów, które uwielbiam, ale nie da się ukryć, że pojawiają się tam cały czas. Jako, że 'recenzje' tych produktów i tak znajdują się na blogu, a raczej gdzieś w jego czeluściach, dlatego postanowiłam odświeżyć te recenzje albo w ogóle napisać na nowo, bo skoro odsyłam Was do czegoś to chcę żeby to było przynajmniej jakieś.
Dzisiaj będzie o produktach, których używam za każdym razem, jak jestem w łazience już od dobrych kilku lat. Recenzja tego produktu pojawiła się u mnie na blogu 3 i pół roku temu haha. Ciekawskich zapraszam tutaj. Zabawnie, że mimo tylu lat opis produktów w recenzji dalej jest u mnie taki sam haha i nie wyobrażam sobie, żeby był inny, ale nie o tym dzisiaj tu miało być!
Dzisiaj głównym bohaterem na moim blogu są odżywki do włosów, regenerujące, ekspresowe, pięknie pachnące i nieobciążające włosów, a mianowicie chodzi mi o cuda od Gliss Kur Schwarzkopf, których używam codziennie. Ostatnio w Rossmann'ie była promocja na te odżywki, więc się oczywiście skusiłam. Zawsze kupuję te samą trójkę i używam ich na zmianę. Napisałam trójkę, bo wersja fioletowa weszła dopiero niedawno, ale na pewno teraz będę kupować całą czwórkę.
Każda odżywka ma niby inne zadanie, nadaje się do różnych włosów i robi, co innego, ale według mnie tak szczerze, one wszystkie działają praktycznie tak samo. Może być między nimi jakaś niewielka różnica, ale ogólnie są takie same. Między sobą różni je na pewno tylko zapach.
Każda odżywka ma niby inne zadanie, nadaje się do różnych włosów i robi, co innego, ale według mnie tak szczerze, one wszystkie działają praktycznie tak samo. Może być między nimi jakaś niewielka różnica, ale ogólnie są takie same. Między sobą różni je na pewno tylko zapach.