Praktycznie, co denko wspominam Wam o pewnych produktach, pisze o nich prawie, co miesiąc i zawsze pojawiają się w moich cudach wśród innych produktów, które uwielbiam, ale nie da się ukryć, że pojawiają się tam cały czas. Jako, że 'recenzje' tych produktów i tak znajdują się na blogu, a raczej gdzieś w jego czeluściach, dlatego postanowiłam odświeżyć te recenzje albo w ogóle napisać na nowo, bo skoro odsyłam Was do czegoś to chcę żeby to było przynajmniej jakieś.
Dzisiaj będzie o produktach, których używam za każdym razem, jak jestem w łazience już od dobrych kilku lat. Recenzja tego produktu pojawiła się u mnie na blogu 3 i pół roku temu haha. Ciekawskich zapraszam tutaj. Zabawnie, że mimo tylu lat opis produktów w recenzji dalej jest u mnie taki sam haha i nie wyobrażam sobie, żeby był inny, ale nie o tym dzisiaj tu miało być!
Dzisiaj głównym bohaterem na moim blogu są odżywki do włosów, regenerujące, ekspresowe, pięknie pachnące i nieobciążające włosów, a mianowicie chodzi mi o cuda od Gliss Kur Schwarzkopf, których używam codziennie. Ostatnio w Rossmann'ie była promocja na te odżywki, więc się oczywiście skusiłam. Zawsze kupuję te samą trójkę i używam ich na zmianę. Napisałam trójkę, bo wersja fioletowa weszła dopiero niedawno, ale na pewno teraz będę kupować całą czwórkę.
Każda odżywka ma niby inne zadanie, nadaje się do różnych włosów i robi, co innego, ale według mnie tak szczerze, one wszystkie działają praktycznie tak samo. Może być między nimi jakaś niewielka różnica, ale ogólnie są takie same. Między sobą różni je na pewno tylko zapach.
Osobiście jestem uzależniona od używania tych odżywek, co jestem w łazience, rano, wieczorem, przed snem, przed wyjściem, przed prysznicem, przy sprzątaniu, po prostu za każdym razem, kiedy jestem w lub w pobliżu łazienki. Używam ich tak często, bo odżywki w ogóle nie obciążają włosów, a czasem sobie ich nie żałuję. Pięknie pachną i zapach utrzymuje się na włosach przez jakiś czas, więc to też jest fajna opcja, jeśli chcemy żeby nam pachniało w wietrzny dzień (tak jak teraz :D). Biorąc pod uwagę fakt, jak często ich używam, wydaje mi się, że naprawdę pomagają mi utrzymać włosy w takiej kondycji, w jakiej mam. Bardzo fajnie je odżywiają, nawilżają i odświeżają w ciągu dnia. Ja bardzo lubię też 'stylizować' sobie włosy na tę odżywkę. Zwijam włosy w ruloniki albo robię warkoczyki używam odżywki po jakimś czasie rozpuszczam i mam fajnie pokręcone włosy. Co więcej, te odżywki lekko pogrubiają włosy.
Działa na proste, na kręcone włosy, na takie popsikane lakierem też, wtedy sprawia, że stają się mniej sztuczne i perukowate. Czasem też używam zamiast oleju, jeżeli mi się spieszy i nie mam czasu na olejowanie, to psikam i efekt jest bardzo podobny.
SCHWARZKOPF, GLISS KUR
FIBER THERAPY BONDING EXPRESS REPAIR CONDITIONER
Specjalnie zaczynam od tej odżywki, bo jest to nowość. Nowość od Gliss Kur, Schwarzkopf i miałam okazję być na konferencji prasowej dotyczącej właśnie tej nowej serii. Ogólnie kosmetyki działają na zasadzie omegaplexu, czyli mamy możliwość przenieść profesjonalny fryzjerski zabieg do wnętrza naszego domu i zadziałać same. Wiadomo, że nie jest to dokładnie to samo i nie zdziałała to dokładnie tak samo, jak profesjonalnie wykonany zabieg w salonie fryzjerskim, ale na pewno jest to świetna namiastka tego, co możemy tam uzyskać. Zapach mi najbardziej odpowiada ze wszystkich możliwych wersji tej odżywki. Pachnie mega i intensywnie i mi się to bardzo podoba. Fajnie też sprawia, że włosy stają się lżejsze niż były i mam wrażenie, że daje im faktyczną ulgę po prostowaniu, kręceniu itd.
A w ogóle ta odżywka, jako nowość i dodatek omegaplexu kosztuje też więcej niż pozostałe odżywki. Mam też i inne produkty z tej serii, ale jeszcze nie miałam okazji stosować.
SCHWARZKOPF, GLISS KUR
ULTIMATE RESIST
Ta odżywka była moim ulubieńcem! Ze wszystkich, które kupowałam tą lubiłam najbardziej, sama nie wiem dlaczego, ale może własnie jakoś ona zostawiała największe efekty na moich włosach. Zapach też miała najbardziej charakterystyczny i najbardziej lekki ze wszystkich, taki wiosny, nieciężki, a mimo to się długo utrzymywał na włosach i był wyczuwalny. Ma ona za zadanie też ułatwić rozczesywanie, czego ja nie mogę sprawdzić, bo rzadko czeszę włosy, a jak już czeszę, to tangle teezer daje rade w każdej sytuacji, no i poprawić odporność i objętość, a to robią one.wszystkie ;). I ostrzegam też przed proteinami, bo wiem, że nie wszystkie włosy za nimi przepadają, ta je posiada.
SCHWARZKOPF, GLISS KUR
OIL NUTRITIVE
Ta odżywka ma mega taki ciężki oleisty zapach, ale nic dziwnego, bo w końcu zawiera w sobie 8 cennych olejków upiększających i płynną keratynę. Mi się kojarzy zawsze z orzechami, taki jesienny zapach. Odżywka również ma pomóc z rozczesywaniem oraz z rozdwajającymi się końcami. Ta odzywka wydaje mi się, że najbardziej jest w stanie nawilżyć moje włosy, więc i powalczyć z rozdwojonymi końcami. Nie skleja ich, ale sprawia, że jest ich mniej i dłużej włosy są w cudownym nienagannym stanie.
SCHWARZKOPF, GLISS KUR
ULTIMATE REPAIR
Last but not least, kolejna ekspresowa odżywka regeneracyjna. jest to pierwsza odzywka z tych wszystkich, jaką kupiłam i nie zapominam o niej. Mam do niej ogromny sentyment i jest dla mnie swojego rodzaju bazą dla wszystkich powyższych, może też dlatego, że ma ona w sobie płynną keratynę, a wiadomo keratyna dla włosów jest wow. Lubię do niej wracać, bo przypomina mi moje początki z włosomaniactwem i walką o fajniejsze włosy. Ma za zadanie ułatwić rozczesywanie włosów, głęboką rekonstrukcję oraz nadać włosom blask i odporność. Głębokiej rekonstrukcji tutaj nie ma, ale na pewno jest fajne odżywienie i nawilżenie włosów. Blask również jest i wydaje mi się, że trochę wspomaga odporność włosów. Ja to widzę głównie zimą i latem, kiedy stosuję odzywkę przed każdym wyjściem z domu. Kiedyś włosy mi strasznie zmieniały kolor na słońcu, teraz jest to bardzo minimalna zmiana, z kolei zimą nie są aż tak wymęczone.
Z tej serii miałam też chyba odżywkę, maskę i szampon, ale zdecydowanie odżywka najlepsza ;).
update [21.02.2018r.]
SCHWARZKOPF, GLISS KUR
SUPREME FULLNESS
Co jakiś czas Gliss Kur zasypuje nas nowościami a ja jako najwierniejsza fanka tych odzywek od razu kupuję i sprawdzam. Ta też się stało i tym razem, kiedy wyhaczyłam zielonkawą wersję od razu postanowiłam jej spróbować, I w skrócie powiem, że jest tak samo zajebista jak inne wersje! Mega ją lubię, a niestety jest ona słabo dostępna!
Pachnie lekko arbuzowo, nie obciąża włosów i nie przetłuszcza ich. Mam wrażenie, że odżywka lekko zwiększa ich objętość, jakoś sprawia, że włosów jest więcej. Ponadto, lekko je nawilża, odżywia i regeneruje. Włosy są wzmocnione, sypkie, lśniące i wyglądają zdrowiej. Więc kolejna wersja odżywki, jak najbardziej na plus!
update [07.11.2019r.]
SCHWARZKOPF, GLISS KUR
BIO-TECH RESTORE
I na rynku pojawiła się kolejna nowość z tych ekspresowych odżywek i ja nie mogłam przejść jej obojętnie ! Musiałam ją kupić i powiem Wam, że mam dość mieszane uczucia, co do niej. Konsystencja, czy pozostałe właściwości są takie same, jak i w innych odżywkach, ale...
Zapach jest strasznie dziwny, bardzo ziołowy i dość intensywny, ogólnie nie jestem pewna, czy mi się on podoba, czy mnie denerwuje. W sumie to nie, nie podoba mi się. Intryguje mnie, bo jest to dość ciekawy i inny zapach, ale jakoś nie przepadam za nim, jest zbyt ziołowy i po prostu nie.
Jeśli chodzi o działanie, to nie zauważyłam szału wow, jak po innych odżywkach. Wydaje mi się, że tej wersji używałam nawet więcej, bo nie widziałam ani nawilżenia, ani odżywienia, ani jakiegoś ratunku w ekstremalnych sytuacjach, więc niestety jest to jednak najsłabsza wersja ze wszystkich i chyba do niej nie wrócę.
Czy odżywki mają jakieś wady?
Może to nie jest wada, ale wydaje mi się, że włosy gładkie i proste odżywka może jeszcze lekko obciążyć. Mimo wszystko ich cena nie jest jakaś niska, bo 13-16 złotych co miesiąc to sporo, a ja kupuję je zawsze na raz na promocji, więc zawsze za dyszkę coś uda mi się przyoszczędzić.
Zdaje sobie sprawę, że one też nie wszystkim podejdą, więc jeżeli ktoś jest ciekawy, jak to i co to to zapraszam do siebie na wypróbowanie ;D.
Przy okazji, teraz jak zaczęłam przeglądać, jakie jeszcze są odżywki od Gliss Kur to znalazłam więcej opcji, które mogłyby mnie zainteresować, jak np.: TOTAL REPAIR, ULTIMATE COLOR oraz LIQUID SILK.
Każda odżywka ma niby inne zadanie, nadaje się do różnych włosów i robi, co innego, ale według mnie tak szczerze, one wszystkie działają praktycznie tak samo. Może być między nimi jakaś niewielka różnica, ale ogólnie są takie same. Między sobą różni je na pewno tylko zapach.
Osobiście jestem uzależniona od używania tych odżywek, co jestem w łazience, rano, wieczorem, przed snem, przed wyjściem, przed prysznicem, przy sprzątaniu, po prostu za każdym razem, kiedy jestem w lub w pobliżu łazienki. Używam ich tak często, bo odżywki w ogóle nie obciążają włosów, a czasem sobie ich nie żałuję. Pięknie pachną i zapach utrzymuje się na włosach przez jakiś czas, więc to też jest fajna opcja, jeśli chcemy żeby nam pachniało w wietrzny dzień (tak jak teraz :D). Biorąc pod uwagę fakt, jak często ich używam, wydaje mi się, że naprawdę pomagają mi utrzymać włosy w takiej kondycji, w jakiej mam. Bardzo fajnie je odżywiają, nawilżają i odświeżają w ciągu dnia. Ja bardzo lubię też 'stylizować' sobie włosy na tę odżywkę. Zwijam włosy w ruloniki albo robię warkoczyki używam odżywki po jakimś czasie rozpuszczam i mam fajnie pokręcone włosy. Co więcej, te odżywki lekko pogrubiają włosy.
Działa na proste, na kręcone włosy, na takie popsikane lakierem też, wtedy sprawia, że stają się mniej sztuczne i perukowate. Czasem też używam zamiast oleju, jeżeli mi się spieszy i nie mam czasu na olejowanie, to psikam i efekt jest bardzo podobny.
SCHWARZKOPF, GLISS KUR
FIBER THERAPY BONDING EXPRESS REPAIR CONDITIONER
Specjalnie zaczynam od tej odżywki, bo jest to nowość. Nowość od Gliss Kur, Schwarzkopf i miałam okazję być na konferencji prasowej dotyczącej właśnie tej nowej serii. Ogólnie kosmetyki działają na zasadzie omegaplexu, czyli mamy możliwość przenieść profesjonalny fryzjerski zabieg do wnętrza naszego domu i zadziałać same. Wiadomo, że nie jest to dokładnie to samo i nie zdziałała to dokładnie tak samo, jak profesjonalnie wykonany zabieg w salonie fryzjerskim, ale na pewno jest to świetna namiastka tego, co możemy tam uzyskać. Zapach mi najbardziej odpowiada ze wszystkich możliwych wersji tej odżywki. Pachnie mega i intensywnie i mi się to bardzo podoba. Fajnie też sprawia, że włosy stają się lżejsze niż były i mam wrażenie, że daje im faktyczną ulgę po prostowaniu, kręceniu itd.
A w ogóle ta odżywka, jako nowość i dodatek omegaplexu kosztuje też więcej niż pozostałe odżywki. Mam też i inne produkty z tej serii, ale jeszcze nie miałam okazji stosować.
SCHWARZKOPF, GLISS KUR
ULTIMATE RESIST
Ta odżywka była moim ulubieńcem! Ze wszystkich, które kupowałam tą lubiłam najbardziej, sama nie wiem dlaczego, ale może własnie jakoś ona zostawiała największe efekty na moich włosach. Zapach też miała najbardziej charakterystyczny i najbardziej lekki ze wszystkich, taki wiosny, nieciężki, a mimo to się długo utrzymywał na włosach i był wyczuwalny. Ma ona za zadanie też ułatwić rozczesywanie, czego ja nie mogę sprawdzić, bo rzadko czeszę włosy, a jak już czeszę, to tangle teezer daje rade w każdej sytuacji, no i poprawić odporność i objętość, a to robią one.wszystkie ;). I ostrzegam też przed proteinami, bo wiem, że nie wszystkie włosy za nimi przepadają, ta je posiada.
SCHWARZKOPF, GLISS KUR
OIL NUTRITIVE
Ta odżywka ma mega taki ciężki oleisty zapach, ale nic dziwnego, bo w końcu zawiera w sobie 8 cennych olejków upiększających i płynną keratynę. Mi się kojarzy zawsze z orzechami, taki jesienny zapach. Odżywka również ma pomóc z rozczesywaniem oraz z rozdwajającymi się końcami. Ta odzywka wydaje mi się, że najbardziej jest w stanie nawilżyć moje włosy, więc i powalczyć z rozdwojonymi końcami. Nie skleja ich, ale sprawia, że jest ich mniej i dłużej włosy są w cudownym nienagannym stanie.
SCHWARZKOPF, GLISS KUR
ULTIMATE REPAIR
Last but not least, kolejna ekspresowa odżywka regeneracyjna. jest to pierwsza odzywka z tych wszystkich, jaką kupiłam i nie zapominam o niej. Mam do niej ogromny sentyment i jest dla mnie swojego rodzaju bazą dla wszystkich powyższych, może też dlatego, że ma ona w sobie płynną keratynę, a wiadomo keratyna dla włosów jest wow. Lubię do niej wracać, bo przypomina mi moje początki z włosomaniactwem i walką o fajniejsze włosy. Ma za zadanie ułatwić rozczesywanie włosów, głęboką rekonstrukcję oraz nadać włosom blask i odporność. Głębokiej rekonstrukcji tutaj nie ma, ale na pewno jest fajne odżywienie i nawilżenie włosów. Blask również jest i wydaje mi się, że trochę wspomaga odporność włosów. Ja to widzę głównie zimą i latem, kiedy stosuję odzywkę przed każdym wyjściem z domu. Kiedyś włosy mi strasznie zmieniały kolor na słońcu, teraz jest to bardzo minimalna zmiana, z kolei zimą nie są aż tak wymęczone.
Z tej serii miałam też chyba odżywkę, maskę i szampon, ale zdecydowanie odżywka najlepsza ;).
update [21.02.2018r.]
SCHWARZKOPF, GLISS KUR
SUPREME FULLNESS
Co jakiś czas Gliss Kur zasypuje nas nowościami a ja jako najwierniejsza fanka tych odzywek od razu kupuję i sprawdzam. Ta też się stało i tym razem, kiedy wyhaczyłam zielonkawą wersję od razu postanowiłam jej spróbować, I w skrócie powiem, że jest tak samo zajebista jak inne wersje! Mega ją lubię, a niestety jest ona słabo dostępna!
Pachnie lekko arbuzowo, nie obciąża włosów i nie przetłuszcza ich. Mam wrażenie, że odżywka lekko zwiększa ich objętość, jakoś sprawia, że włosów jest więcej. Ponadto, lekko je nawilża, odżywia i regeneruje. Włosy są wzmocnione, sypkie, lśniące i wyglądają zdrowiej. Więc kolejna wersja odżywki, jak najbardziej na plus!
update [07.11.2019r.]
SCHWARZKOPF, GLISS KUR
BIO-TECH RESTORE
I na rynku pojawiła się kolejna nowość z tych ekspresowych odżywek i ja nie mogłam przejść jej obojętnie ! Musiałam ją kupić i powiem Wam, że mam dość mieszane uczucia, co do niej. Konsystencja, czy pozostałe właściwości są takie same, jak i w innych odżywkach, ale...
Zapach jest strasznie dziwny, bardzo ziołowy i dość intensywny, ogólnie nie jestem pewna, czy mi się on podoba, czy mnie denerwuje. W sumie to nie, nie podoba mi się. Intryguje mnie, bo jest to dość ciekawy i inny zapach, ale jakoś nie przepadam za nim, jest zbyt ziołowy i po prostu nie.
Jeśli chodzi o działanie, to nie zauważyłam szału wow, jak po innych odżywkach. Wydaje mi się, że tej wersji używałam nawet więcej, bo nie widziałam ani nawilżenia, ani odżywienia, ani jakiegoś ratunku w ekstremalnych sytuacjach, więc niestety jest to jednak najsłabsza wersja ze wszystkich i chyba do niej nie wrócę.
Czy odżywki mają jakieś wady?
Może to nie jest wada, ale wydaje mi się, że włosy gładkie i proste odżywka może jeszcze lekko obciążyć. Mimo wszystko ich cena nie jest jakaś niska, bo 13-16 złotych co miesiąc to sporo, a ja kupuję je zawsze na raz na promocji, więc zawsze za dyszkę coś uda mi się przyoszczędzić.
Zdaje sobie sprawę, że one też nie wszystkim podejdą, więc jeżeli ktoś jest ciekawy, jak to i co to to zapraszam do siebie na wypróbowanie ;D.
Przy okazji, teraz jak zaczęłam przeglądać, jakie jeszcze są odżywki od Gliss Kur to znalazłam więcej opcji, które mogłyby mnie zainteresować, jak np.: TOTAL REPAIR, ULTIMATE COLOR oraz LIQUID SILK.
Osobiście bardzo lubię te odżywki :)
OdpowiedzUsuńCzarną najbardziej lubię, u mnie dość długo wytrzymywały, ale tez nie często ich używam :)
OdpowiedzUsuńmiałam fioletową i bardzo mi pasowała :) jak dobrze pamiętam to kiedyś też miałam różową ale nie jestem pewna ogólnie lubię te odżywki :)
OdpowiedzUsuńMnie jakoś nigdy nie ciągnęło do produktów Gliss kur
OdpowiedzUsuńbardzo lubię te odżywki:)
OdpowiedzUsuńU mnie też będą w tym roku włączone do pielęgnacji. Kiedyś używałam i lubiłam. Ostatnio o nich zapomniałam... Mam do nich ogromny sentyment.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie! :)
moją ulubioną jest czarna i złota a najmniej lubię różową z jedwabiem . używam ich od lat i też jestem uzależniona
OdpowiedzUsuńChyba kiedyś jakąś miałam :D Kupowałam odżywki w sprayu żeby ułatwić sobie rozczesywanie.
OdpowiedzUsuńJa również uwielbiam te odżywki i mam zamiar wypróbować każdą dostępną wersję! Już mi do tego niedaleko :D Co prawda nie potrafię wybrać ulubionej, bo każda mnie raczej zadowala :)
OdpowiedzUsuńZ tych pokazanych na zdjęciach miałam różową i byłam z niej najbardziej zadowolona. Oprócz niej miałam jeszcze taką szaro-fioletową, która sprawdzała mi się najmniej i niebieską, która też była całkiem fajna :)
OdpowiedzUsuńMnie odzywki w sprayu nie sluza. Zdecydowanie wole nalozyc na wlosy po myciu olej :)
OdpowiedzUsuńNie używałam ich, bo bałam się, że obciążą moje włosy, ale... może skuszę się na jedną, wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńKiedyś używałam tych odżywek namiętnie :) ale jakoś potem o nich zapomniałam :)
OdpowiedzUsuńNa nas akurat kosmetyki do włosów tej firmy nie robią wrażenia ale może z tymi byłoby inaczej :)
OdpowiedzUsuńTakże lubię te odzywki :) Moim ulubieńcem jest różowa, z jedwabiem (nie wiem czy nadal jest w ofercie) oraz ta złota :) Aktualnie mam taką nadającą objętość i również jestem z niej zadowolona.
OdpowiedzUsuńAle bez klasycznej maski czy odzywki u mnie ani rusz :D
Miłego poniedziałku!
www.evelinebison.pl
Uwielbiam czarna i różową wersję, doskonała jest równiez ta siwo-srebrna :) Nie lubię turkusowej, złotą własnie rozpoczełam stosować ale widzę, że troche obciąza włosy.
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, że są dobre ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię te odżywki!
OdpowiedzUsuńMiałam tą pierwszą od lewej i była naprawdę fajna :) Super do wygładzenia i nabłyszczenia włosów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i obserwuje :)
Ja najbardziej lubię tą złotą wersję :)
OdpowiedzUsuńNowa kusi tym arbuzowym zapachem ;D
OdpowiedzUsuń