Jeżeli mam jakąś okazję lubię ja wykorzystać, żeby coś tutaj napisać bardziej osobistego. Czy to święta, sylwester, walentynki, urodziny bloga, czy właśnie z okazji dzisiejszych 25 urodzin. Przeżywałam tutaj (osobiście.. nie mogę czytać tych pierdół), kiedy nagle z przodu pojawiła się 2 i poczułam się wtedy staro, przeżywam i teraz, bo przeżyłam ćwierćwiecze, co brzmi bardziej spektakularnie i przerażająco niż 25 urodziny. Osoby, które mnie znają wiedzą, że i tak dalej czasem zachowuję się, jak dziecko, ale mimo wszystko te urodziny są jakoś szczególne dla mnie, bo od ostatnich... wszystko się zmieniło ;).
W tamtym roku, z okazji 24 urodzin, napisałam wpis o 24 lekcjach, których nauczyłam się w życiu. Wszystkie lekcje są dalej aktualne i nic bym nie zmieniła. Dodam nawet kolejną lekcję, której nauczyłam się, jako 24-latka, a jest trochę ważnym uzupełnieniem tego, co napisałam rok temu:
Nigdy nie możesz mieć pewności...
Wydaje Ci się, że wszystko idzie w dobrym kierunku, stawiasz wszystko na jedną kartę - bach, wszystko się wali, a Ty jesteś w czarnej dupie. Tak się dzieje we wszystkich sferach życiowych. Dlatego ważne jest, żeby nie poświęcać się czemuś albo komuś w całości zapominając o innych rzeczach, bo potem możesz zostać z niczym. Możesz mieć pracę i Cię zwolnią, może Ci się wydawać, że wszystko jest idealne, a za chwilę tracisz kogoś bliskiego, możesz mieć narzeczonego, a nagle oddajesz pierścionek, może Ci się wydawać, że studia są takie proste, a jednak się nie bronisz i ich nie kończysz, itd. itp.
Nie chodzi mi oczywiście o to, żeby się nie angażować w nic ze strachu przed stratą czy porażką, chodzi o to, że warto dbać o relacje z przyjaciółmi, warto mieć zajawki i hobby, warto mieć marzenia i ambicje, którymi zajmiesz się, kiedy coś się skończy.
Nie raz miałam momenty, kiedy myślałam sobie, że jest zbyt pięknie, żeby to było prawdziwe... i nie raz wszystko szlag tafiał :). Czy to źle, że się tak dzieje? Nie. Po prostu ludzie nie lubią wychodzić ze swojej strefy komfortu i wolą przeżywać znane rzeczy, boją się nowości i niepewnych sytuacji. Ale hej! Czy właśnie nie na tym życie polega? Żeby nas zaskakiwało i pomagało dążyć do 100% szczęścia, nawet jeżeli po drodze napotykamy pewne trudności. A przy trudnościach trzeba sobie wziąć pozostałe 24 lekcje do serca i wziąć się w garść i iść dalej.
Poza tym, sporo się wydarzyło przez ten ostatni rok. Wyprowadziłam się z Lublina po 6 latach i o dziwo nie tęsknię. Wróciłam do domu i mieszkam z siostrą i jest fajnie. Miałam taką pracę, w której się bardzo dużo nauczyłam; głównie pracy z ludźmi. Było ciężko, ale cieszę się, że to przeżyłam. No i co najważniejsze, obroniłam się, zrobiłam studia podyplomowe, +10 do CV i cieszę się, że się wyrobiłam przed 25 haha. Z tych fajniejszy rzeczy: wydałam przyjaciółkę za mąż i zorganizowałam panieński. Poza tym, zorganizowałam też sylwestra "na Bora Bora" i powiem szczerze, że to była jedna z fajniejszych imprez. Standardowo byłam też w Zakopanem i w różnych innych miejscach. Poznałam świetnych ludzi, a Ci najlepsi zostaną ze mną na dłużej. Narzekałam, że nie mam wesel, a teraz byłam aż na czterech, w tym u mojej blogowej koleżanki Asi, co było dla mnie mega szczególne, że z bloga wylądowałyśmy w sali weselnej.
Nie zawsze było tak kolorowo, ale na szczęście mój optymizm pozostał ze mną, cokolwiek się nie działo.
Co teraz? Teraz odpoczywam, robię to, co kocham, rozwijam się dalej, ogarniam zajawki, motywuje się, inspiruje się, cieszę się chwilą. Nie spodziewałam się, że ten rok przyniesie mi tyle nowości i zmian, więc trochę mnie zaskoczył. Ale to może znaczyć tylko, że i kolejny mnie nie zawiedzie ;).
A Wy jak zazwyczaj spędzacie urodziny? Bo ja właśnie jadę na cmentarz ;D.
Nigdy nie możesz mieć pewności...
Wydaje Ci się, że wszystko idzie w dobrym kierunku, stawiasz wszystko na jedną kartę - bach, wszystko się wali, a Ty jesteś w czarnej dupie. Tak się dzieje we wszystkich sferach życiowych. Dlatego ważne jest, żeby nie poświęcać się czemuś albo komuś w całości zapominając o innych rzeczach, bo potem możesz zostać z niczym. Możesz mieć pracę i Cię zwolnią, może Ci się wydawać, że wszystko jest idealne, a za chwilę tracisz kogoś bliskiego, możesz mieć narzeczonego, a nagle oddajesz pierścionek, może Ci się wydawać, że studia są takie proste, a jednak się nie bronisz i ich nie kończysz, itd. itp.
Nie chodzi mi oczywiście o to, żeby się nie angażować w nic ze strachu przed stratą czy porażką, chodzi o to, że warto dbać o relacje z przyjaciółmi, warto mieć zajawki i hobby, warto mieć marzenia i ambicje, którymi zajmiesz się, kiedy coś się skończy.
Nie raz miałam momenty, kiedy myślałam sobie, że jest zbyt pięknie, żeby to było prawdziwe... i nie raz wszystko szlag tafiał :). Czy to źle, że się tak dzieje? Nie. Po prostu ludzie nie lubią wychodzić ze swojej strefy komfortu i wolą przeżywać znane rzeczy, boją się nowości i niepewnych sytuacji. Ale hej! Czy właśnie nie na tym życie polega? Żeby nas zaskakiwało i pomagało dążyć do 100% szczęścia, nawet jeżeli po drodze napotykamy pewne trudności. A przy trudnościach trzeba sobie wziąć pozostałe 24 lekcje do serca i wziąć się w garść i iść dalej.
Poza tym, sporo się wydarzyło przez ten ostatni rok. Wyprowadziłam się z Lublina po 6 latach i o dziwo nie tęsknię. Wróciłam do domu i mieszkam z siostrą i jest fajnie. Miałam taką pracę, w której się bardzo dużo nauczyłam; głównie pracy z ludźmi. Było ciężko, ale cieszę się, że to przeżyłam. No i co najważniejsze, obroniłam się, zrobiłam studia podyplomowe, +10 do CV i cieszę się, że się wyrobiłam przed 25 haha. Z tych fajniejszy rzeczy: wydałam przyjaciółkę za mąż i zorganizowałam panieński. Poza tym, zorganizowałam też sylwestra "na Bora Bora" i powiem szczerze, że to była jedna z fajniejszych imprez. Standardowo byłam też w Zakopanem i w różnych innych miejscach. Poznałam świetnych ludzi, a Ci najlepsi zostaną ze mną na dłużej. Narzekałam, że nie mam wesel, a teraz byłam aż na czterech, w tym u mojej blogowej koleżanki Asi, co było dla mnie mega szczególne, że z bloga wylądowałyśmy w sali weselnej.
Nie zawsze było tak kolorowo, ale na szczęście mój optymizm pozostał ze mną, cokolwiek się nie działo.
Co teraz? Teraz odpoczywam, robię to, co kocham, rozwijam się dalej, ogarniam zajawki, motywuje się, inspiruje się, cieszę się chwilą. Nie spodziewałam się, że ten rok przyniesie mi tyle nowości i zmian, więc trochę mnie zaskoczył. Ale to może znaczyć tylko, że i kolejny mnie nie zawiedzie ;).
A Wy jak zazwyczaj spędzacie urodziny? Bo ja właśnie jadę na cmentarz ;D.
Wszystkiego najnajnaj!!! Spełnienia marzeń! I dalszym pozytywnych wydarzeń w Twoim życiu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
U mnie wszystko zaczęło się zmieniać po 25 urodzinach :P Część na gorsze i część na lepsze. W sumie to chyba pół na pół :P ale przez ten rok od urodzin wydarzyło się w moim życiu więcej niż przez te 25 lat życia :D
OdpowiedzUsuńKochana, życzę Ci wszystkiego, co najlepsze!
OdpowiedzUsuńNiech wszystko będzie piękne, kolorowe, pozytywne.
Rozwijaj się, rób to, co kochasz, bądź szczęśliwa, zdrowa i radosna!
Pozdrawiam ciepło :)
Zapomniałam już jak to było pięknie mają 25 lat :P hehehe A urodziny? teraz raczej w gronie dobrych znajomych :)
OdpowiedzUsuńwszystkiego najlepszego, ja mam 30 lat i czuję się doskonale choć trochę się obawiała, myślę , że dla kobiet czas po 30 jest najlepszy :)
OdpowiedzUsuńUciekam daleko od życia, chodzę po górach i nie ma mnie dla świata:)
OdpowiedzUsuńbardzo pozytywny i dający do myślenia post :) wiem dokładnie o co chodzi, bo mimo że mam 21 lat w pewnym momencie w jednej sferze życiowej byłam ustabilizowana i nagle wszystko licho wzięło. grunt to iść do przodu z podniesioną głową! pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa swoje urodziny w sumie obchodzę jak każdy inny dzień :) wszystkiego najlepszego :)
OdpowiedzUsuńGratuluje sukcesów, o porażkach zapomnijmy, już Nas czegoś nauczyły. Cieszmy się życiem :) I wszystkie co Najlepsze :)
OdpowiedzUsuńJa za kilka miesięcy kończę lat 26... coś strasznego. Wydałam za mąż najlepszą przyjaciółkę, siebie też, za dwa lata poślę w świat kolejną bliską mi kobietę :) oszczędzamy na własne cztery kąty i uczymy się życia we dwójkę :)
OdpowiedzUsuńWszystkie najlepszego w takim razie! Ja też w tym roku obchodziłam 25. urodziny i o lie do tej pory mój wiek mnie w ogóle nie ruszał (bo czym tu się w ogóle przejmować), tak przy tych urodzinach już się tak beztrosko nie czułam i ćwierćwiecze rzeczywiście brzmi spektakularnie haah (i trochę już staro:P ). Ale masz rację, trzeba być optymistą i się takimi głupotami nie przejmować, haha. :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego spełnienia marzeń !
OdpowiedzUsuńSpóźnione wszystkiego najlepszego :)
OdpowiedzUsuńSpełnienia najskrytszych marzeń! Bardzo fajny wpis! Ja zazwyczaj spędzam urodziny w gronie rodziny i znajomych, standardowo przy kawie i jakimś dobrym cieście. :)
OdpowiedzUsuńZyskałaś kolejną stałą czytelniczkę ♥ Pozdrawiam cieplutko@
Zapraszam do Siebie
recenzjella.blogspot.com
Wszystkiego najlepszego ;)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego i dalszych sukcesów! Porażki pewnie też się zdarzą, ale one są tylko po to, aby później bardziej cieszyć się z sukcesów! Powodzenia!
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że mimo przeciwności cały czas towarzyszy Ci pogoda ducha :)
OdpowiedzUsuńSto lat Kochana! I samych sukcesów
dla mnie to Ty nadal jesteś hot 18 :D
OdpowiedzUsuńA nie tak dawno pisało się maturę:D
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego! - wiem, że spóźnione, pamiętałam 1.11 ale nie miałam dostępu do internetu :)
dziękuję <3333 !!
Usuńto takie kochane, że pamiętałaś i co jakiś czas tu wpadasz ;)
Muszę Ci powiedzieć, że u Ciebie jestem regularnie i czytam każdy post :D A zmiana wyglądu bloga świetna!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ania.
dziękuję kochana! <333
OdpowiedzUsuń