Pierwsze denko tego roku, a produkty jeszcze z zeszłego. Myślałam, że uda mi się z denkiem wyskoczyć jeszcze w grudniu. Wiecie, żeby zakończyć wszystkie sprawy przed Nowym Rokiem, ale jednak stwierdziłam, że coś mi się nie chce haha. Zdjęcia zrobiłam, śmieci wyrzuciłam, a wpis jest dzisiaj także też nie jest źle.
Tym razem produktów jest sporo, nie mam pojęcia, jak to się stało, że aż tyle produktów mi się pokończyło w zeszłym miesiącu, ale mega mnie to cieszy, bo i za wiele nie kupowałam, więc zapasy się zmniejszają! A ostatnio ogarniając łazienkę odkryłam kilka szamponów i odżywek, więc to też muszę sukcesywnie kończyć.
Ziaja, pasta do głębokiego oczyszczania twarzy przeciw zaskórnikom - pasta pojawia się już u mnie regularnie. Jest tania, łatwo dostępna, rewelacyjna oczyszcza skórę twarzy i przygotowuje twarz na kolejne kosmetyki. Od kiedy jej używam nie mam praktycznie większych problemów z cerą, więc będę ją stosować cały czas.
Catrica, Liquid Camouflage, korektor w płynie - uwielbiam ten korektor. Wracam do niego cały czas, a w między czasie próbuję testować inne, których ludzie nie wykupują w 3 minuty, ale jeszcze nie trafił mi się żaden korektor, który mogłabym nazwać jego godnym zamiennikiem. Jestem naprawdę genialny, lekki, a zarazem kryjący, idealnie jasny no i tani ;).
Catrice, HD Liquid Coverage, płynny podkład - kolejny produkt, do którego będę wracać regularnie. To dopiero moja pierwsza zużyta buteleczka, po której wróciłam do kiedyś uwielbianego przeze mnie fluidu i nie wiem, jak to możliwe, ale już mi nie odpowiada tak bardzo jak kiedyś. Catrice HD Liquid Camouflage to mój zdecydowany ulubieniec. Świetnie kryje, cudownie wtapia się w moją skórę i sprawia, że nie potrzebuję już dodatkowego pudru, a trzyma się na twarzy cały dzień i dopiero produkty do demakijażu potrafią go ruszyć.
Marion, SPA, złuszczający zabieg do stóp - stosuję je również regularnie co kilka miesięcy, udało mi się przetestować skarpetki złuszczające różnych marek, ale te zdecydowanie wygrywają i dają najlepsze efekty. Super tanie, czasem można je dorwać nawet w Biedronce, więc warto się im przyjrzeć i zawsze mieć w razie w ;).
Dove, głęboko odżywiająca pianka pod prysznic - znacie na pewno te reklamy z szczęśliwymi paniami, które myją się produktami tej marki. Zawsze mi się to podobało, ale nigdy w to nie wierzyłam dopóki sama nie użyłam tej pianki. Czułam się dokładnie, jak te babki, jakbym myła się jakąś lekką chmurką, była najszczęśliwsza na świecie, ładnie pachniała. Rzadko kiedy dodaję cokolwiek pod prysznic w cuda denka, bo wiadomo najważniejsze to się umyć, ale ta pianka jest rewelacyjna i chętnie do niej kiedyś wrócę. Dodatkowo ma pompkę, więc dodatkowo udogodnienie.
byTigi Catlwalk, krem do loków - jak miałam burzę włosów i burzę loków, to ten krem potrafił zdziałać cuda. Przeleżał u mnie długo za długo, bo o nim zapomniałam,ale wspominam go bardzo dobrze. Naprawdę dzięki niemu moje loki były pięknie podkreślone i utrwalone. Aż mi teraz brakuje moich kręconych włosów ;).
Redblocker, płyn micelarny do twarzy - ten płyn micelarny okazał się być bardzo fajnym produktem. Jest tańszy od większości płynów micelarnych, jakie posiadałam, więc tutaj dla niego ogromny plus. Nie podrażnił, nie wysuszył też skóry i nie zrobił mi nic złego. Także ja jestem zadowolona i pewnie jeszcze kiedyś wpadnie mi w łapki.
Venus, pianka do golenia, żurawina - uwielbiam tę piankę za wszystko; za zapach, za konsystencję, za to, że naprawdę ułatwia golenie i jeszcze nie zdarzyło mi się zaciąć, kiedy stosowałam własnie tę piankę. Ja ją polecam, bo jest naprawdę cudowna ;).Nie mogę za bardzo nigdzie znaleźć tej pianki i nie wiem, czy zmienili po prostu jej opakowanie czy co, ale ktokolwiek widział, ktokolwiek wie, dajcie znać :D.
Schwarzkopf, Glisskur, ekspresowa odżywka regeneracyjna do włosów w sprayu - o tych odżywkach też nie ma co się powtarzać. Używam je na okrągło i będą tu lądować zawsze :D.
Clean&Clear,głęboko oczyszczający tonik - o tym toniku wspominałam Wam również we wpisie na temat mojego demakijażu. Jest dla mnie produktem od zadań specjalnych na większe i tragiczniejsze niedoskonałości. Jako, że rzadko mi się to zdarza i stosuję go punktowo zazwyczaj, to jest dla mnie mega wydajny. Wysusza skórę, więc nie ma co używać regularnie, bo może bardzo wysuszyć skórę, ale dzięki niemu pozbywam się syfów raz dwa, więc mega ;).
Regenerum, regeneracyjny szampon do włosów - w sumie to powiem Wam, że się z nim polubiłam, ale to nie jest to czego szukam. Był fajny, fajnie oczyszczał skórę głowy i włosy, myślę, że nawet trochę je wzmocnił, ale to w dalszym nie to czego szukam. Wolę szampony lżejsze, a ten miał dosyć ciężką konsystencję.
Kobo, róż - dosyć długo go miałam, ale niestety pokruszył mi się cały i stwierdziłam, że bezsensu go naprawiać, bo już kilka razy z nim walczyłam. Ale kolor był piękny, mocno napigmentowany, dosyć ciemny i trwałość też była w porządku. Tylko szkoda, że się tak łatwo kruszył..
Rimmel, eyeliner w żelu - uwielbiam ten eyeliner, jest idealny i nim potrafię sobie zrobić naprawdę super kreski na obu powiekach. Idealna czerń i za pomocą pędzelka bardzo fajnie można go nałożyć gdzie tylko się chce. Jego największy i jedyny minus to niestety szybkie wysychanie. Nie maluję się za dużo i za często, więc muszę wymieniać go praktycznie w połowie pełnego.
Yves Rocher, mydło w płynie; owoce leśne - mydłem jarałam się na instagramie, jak i całą serią. Mydło, jak mydło, zapach miało w porządku, ale nie był to jakiś bardzo świąteczny zapach, więc będę szukać dalej.
Luksja, kremowy żel pod prysznic - żel jak żel, ładnie pachniał, tani, całkiem wydajny i ogólnie wszystko z nim na plus.
Schwarzkopf, Glisskur, Serum Deep Repair, szampon do włosów - kolejny szampon, który udało mi się wykończyć. Pieni się okropnie, myje i oczyszcza dobrze, ale cudów nie zdziała.
Pantene, odżywka do włosów - kolejny produkt do włosów, jej zapach jest zdecydowanie najlepszy, pięknie pachnie, ale odzywka nie jest zbyt wydajna, ma gęstą konsystencję. W miarę wygładza i odżywia włosy, ale nie jest to niestety długotrwały efekt.
Nivea, lakier do włosów - nie skleja włosów i ich nie obciąża, ładnie pachnie, jest w porządku ale nie jest to jakiś lakier cudowny.
BeBeauty, płatki kosmetyczne - nie mam za dużych wymagań do płatków, te są w porządku i w sumie te kupuję najczęściej, ale nie przeszkadzałoby mi gdybym nagle zaczęła kupować inne.
Kobo, róż - dosyć długo go miałam, ale niestety pokruszył mi się cały i stwierdziłam, że bezsensu go naprawiać, bo już kilka razy z nim walczyłam. Ale kolor był piękny, mocno napigmentowany, dosyć ciemny i trwałość też była w porządku. Tylko szkoda, że się tak łatwo kruszył..
Rimmel, eyeliner w żelu - uwielbiam ten eyeliner, jest idealny i nim potrafię sobie zrobić naprawdę super kreski na obu powiekach. Idealna czerń i za pomocą pędzelka bardzo fajnie można go nałożyć gdzie tylko się chce. Jego największy i jedyny minus to niestety szybkie wysychanie. Nie maluję się za dużo i za często, więc muszę wymieniać go praktycznie w połowie pełnego.
Yves Rocher, mydło w płynie; owoce leśne - mydłem jarałam się na instagramie, jak i całą serią. Mydło, jak mydło, zapach miało w porządku, ale nie był to jakiś bardzo świąteczny zapach, więc będę szukać dalej.
Luksja, kremowy żel pod prysznic - żel jak żel, ładnie pachniał, tani, całkiem wydajny i ogólnie wszystko z nim na plus.
Schwarzkopf, Glisskur, Serum Deep Repair, szampon do włosów - kolejny szampon, który udało mi się wykończyć. Pieni się okropnie, myje i oczyszcza dobrze, ale cudów nie zdziała.
Pantene, odżywka do włosów - kolejny produkt do włosów, jej zapach jest zdecydowanie najlepszy, pięknie pachnie, ale odzywka nie jest zbyt wydajna, ma gęstą konsystencję. W miarę wygładza i odżywia włosy, ale nie jest to niestety długotrwały efekt.
Nivea, lakier do włosów - nie skleja włosów i ich nie obciąża, ładnie pachnie, jest w porządku ale nie jest to jakiś lakier cudowny.
BeBeauty, płatki kosmetyczne - nie mam za dużych wymagań do płatków, te są w porządku i w sumie te kupuję najczęściej, ale nie przeszkadzałoby mi gdybym nagle zaczęła kupować inne.
Pilomax, szampon oczyszczający do włosów - kiedyś, kiedyś uwielbiałam ten szampon i mogłam go stosować wymiennie z moją ulubioną Alterrą. To opakowanie mnie jakoś wkurzało. Nie dość, że zamknięcie się rozwaliło, to cała butelka była jakaś taka niedorobiona, a i musiałam stosować go więcej niż zazwyczaj do zmycia olei. Może trafiło mi się jakieś felerne jednorazowe opakowanie?
La Roche Posay, kojąca i ochronna emulsja nawilżająca - w recenzji pisałam o niej w sumie tak bardziej pozytywnie niż nie, tyle, co przerażała mnie parafina w składzie. W sumie jak zużyłam opakowanie i zabrałam się za inny balsam to widzę że skóra była mimo wszystko wysuszona i teraz wchłania cokolwiek w nią nasmaruje. Emulsja dawała chwilowe ukojenie, ale tylko chwilowe.
Loton, jedwab do włosów - nawet go nie użyłam i w sumie nie wiem czego wsadzam go od razu do bubli, ale wydaje mi się, że gdyby była jakakolwiek szansa, że mi pomoże to bym jednak go użyła. Najpierw wyciągnęłam go z dna szuflad, położyłam na półkę, gdzie przeleżał bardzo długo. i tak o nie mam pojo, ale jakoś ostatnio uciekam od tego typów produktów.
Be Beauty, płatki kosmetyczne - płatki nie podobały mi się ze względu na ich wielkość. Były dwa razy większe niż standardowe płatki, a opakowanie było kilka razy mniejsze, więc ogólnie nie opłacało się za bardzo. Przy demakijażu nie było tragedii, ale kiedy rano chciałam sobie po prostu odświeżyć twarz, to wacik zdecydowanie za duży.
La Roche Posay, kojąca i ochronna emulsja nawilżająca - w recenzji pisałam o niej w sumie tak bardziej pozytywnie niż nie, tyle, co przerażała mnie parafina w składzie. W sumie jak zużyłam opakowanie i zabrałam się za inny balsam to widzę że skóra była mimo wszystko wysuszona i teraz wchłania cokolwiek w nią nasmaruje. Emulsja dawała chwilowe ukojenie, ale tylko chwilowe.
Loton, jedwab do włosów - nawet go nie użyłam i w sumie nie wiem czego wsadzam go od razu do bubli, ale wydaje mi się, że gdyby była jakakolwiek szansa, że mi pomoże to bym jednak go użyła. Najpierw wyciągnęłam go z dna szuflad, położyłam na półkę, gdzie przeleżał bardzo długo. i tak o nie mam pojo, ale jakoś ostatnio uciekam od tego typów produktów.
Be Beauty, płatki kosmetyczne - płatki nie podobały mi się ze względu na ich wielkość. Były dwa razy większe niż standardowe płatki, a opakowanie było kilka razy mniejsze, więc ogólnie nie opłacało się za bardzo. Przy demakijażu nie było tragedii, ale kiedy rano chciałam sobie po prostu odświeżyć twarz, to wacik zdecydowanie za duży.
Efektima Instytut, maska peel-off - to moja ulubiona maseczka typu peel-off ever. Pięknie pachnie, super oczyszcza twarz, matowi ją, odświeża i sprawia, że naprawdę wyglądam świeżo i promiennie. Bardzo ją lubię i wracam do niej regularnie.
Bielenda, Carbo detox, maska oczyszczająca do twarzy peel off - bardzo dobrze oczyszcza twarz, nie jest to efekt taki, jak widzimy w internecie, że te wszystkie zanieczyszczenia wychodzą za jednym pociągnięciem, ale mimo wszystko ja jestem zadowolona z rezultatów i mogę Wam ją z czystym sumieniem polecić.
Bielenda, Carbo detox, maska oczyszczająca do twarzy peel off - bardzo dobrze oczyszcza twarz, nie jest to efekt taki, jak widzimy w internecie, że te wszystkie zanieczyszczenia wychodzą za jednym pociągnięciem, ale mimo wszystko ja jestem zadowolona z rezultatów i mogę Wam ją z czystym sumieniem polecić.
Moje denko tym razem, jak widzicie jest ogromne. W sumie już mi się szykują denka niektórych produktów, ale ciekawe czy styczeń będzie w stanie to przebić ;). Poza tym, podliczyłam sobie wartość tego denka i wyszło mi około 350zł, suma która mnie przeraża, że w sumie na takich pierdołach tyle się uzbierało, a jak sobie pomyślę ile kosmetyków nieotwartych czeka na mnie jeszcze to masakra.
Też lubię podliczyć sobie denko pod względem finansowym ;)
OdpowiedzUsuń'a jak sobie pomyślę ile kosmetyków nieotwartych czeka na mnie jeszcze to masakra.' Buhahaha :D Skąd ja to znam :D
OdpowiedzUsuńMój ulubiony podkład :)
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam ten podkład z Catrice. Dla mnie to numer jeden! :D
OdpowiedzUsuńPianki z Dove przypadły mi do gustu, najbardziej wersja z gruszką:)
OdpowiedzUsuńPiękne denko :)
OdpowiedzUsuńsporo produktów :) i chyba nic nie znam
OdpowiedzUsuńZnam tylko pastę z cudeniek i chyba szampon z bubli ;p
OdpowiedzUsuńAle uwielbiam te płatki z BeBeauty. Nie są drogie i całkiem ok.
OdpowiedzUsuńTrzeba koniecznie przetestować jakieś nowości.
Pozdrowionka! Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku! :)
PRaktycznie nic nie miałam z tego grona :P
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tę maseczkę carbo detox z Bielendy :) Sporo udało Ci się zużyć :)
OdpowiedzUsuńCatrice, HD Liquid Coverage u mnie wpada w różowe tony:(
OdpowiedzUsuńKosmetyki YVES ROCHER są u mnie bardzo mile widziane :) Obecnie jestem w trakcie użytkowania ŚWIĄTECNEGO zestawu,który otrzymałam od MAMY :)
OdpowiedzUsuńU mnie pianka Dove jeszcze w zapasach, ale teraz mam większą ochotę jej użyć ;D
OdpowiedzUsuńmiałam wszystkie wersje zapachowe tych pianek dove, cudne są!
OdpowiedzUsuńPastę ziaji lubię, chociaż w sumie dawno jej nie miałam :D
OdpowiedzUsuńTę piankę Venus bym naprawdę chciala ;) pozdrawiam i zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńPastę z Ziaji lubiłam ale teraz mam pastę z białym węglem z Bielendy :) płatki kosmetyczne też lubię :) piankę z Dove też polubiłam :)a i maseczkę grejpfrutową :)
OdpowiedzUsuń