Dzień dobry! Co u Was? Jakie macie plany na weekend? Ja dzisiaj cały dzień się ogarniam, zbieram i pakuję, bo weekend spędzam nad Soliną Nigdy tam nie byłam tak na dłużej, wiec tym bardziej się cieszę na weekend spędzony w trochę innym, spokojniejszym środowisku. Zresztą cały lipiec mam praktycznie weekendy wyjęte z życia, spędzone na jeżdżeniu, odwiedzaniu, zabawie, ale warto i fajnie, że tak w wakacje wypadło akurat ;).
Dzisiaj zostajemy w temacie masek peel-off. Ostatnia recenzja co prawda zbyt pozytywna nie jest, ale dzisiaj będzie bardziej kolorowo albo i czarno, ale będzie nie najgorzej. Zapraszam do recenzji czarnej maski od Selfie Project, która ma za zadanie pozbyć się zaskórników i odblokować pory.
Selfie Project,
Czarna maska peel-off
* wyciąganie zaskórników * odblokowanie porów * perfekcyjne wygładzenie *
*brak parabenów, SLS i SLES oraz oleju parafinowego *
Produkty marki Selfie Project zostały stworzone przez specjalistów na potrzeby wymagającej młodej cery. Stop niedoskonałościom, wypryskom, zaskórnikom. Stop błyszczeniu się. Koniec myślenia o skórze.
Czarna maska peel-off #blackkheadkiller z węglem bioaktywnym dzięki innowacyjnej, lśniącej konsystencji przywiera do skóry i ma za zadanie błyskawicznie przyciągnąć i usunąć zaskórniki oraz zanieczyszczenia, głęboko oczyścić oraz zwęzić pory. Skóra będzie oczyszczona oraz wygładzona. Maska ma również działanie przeciwbakteryjne, przeciwzapalne, przeciwutleniające, łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia, koi i wycisza skórę, wyłapuje wolne rodniki i zapobiega powstawaniu nowych zaskórników.
Czarna maska peel-off #blackkheadkiller z węglem bioaktywnym dzięki innowacyjnej, lśniącej konsystencji przywiera do skóry i ma za zadanie błyskawicznie przyciągnąć i usunąć zaskórniki oraz zanieczyszczenia, głęboko oczyścić oraz zwęzić pory. Skóra będzie oczyszczona oraz wygładzona. Maska ma również działanie przeciwbakteryjne, przeciwzapalne, przeciwutleniające, łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia, koi i wycisza skórę, wyłapuje wolne rodniki i zapobiega powstawaniu nowych zaskórników.
Skład: Aqua, Polyvinyl Alcohol, Alcohol, Propylene Glycol, VA/Cotonates Copolymer, Glycyrrhiza Glabra Root Extract, Charcoal Powder, Hamamelis Cirginiana (Witch Hazel) Leaf Water, Citrus Paradisi Fruit Extract, Glycerin, Xanthan Gum, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Parfum, Citric Acid, Sodium Benzoate, Sorbic Acid, Potassium Sorbate, Sdium Dehydroacetate, Polyglyceryl-10 Stearate, Polyglycerin-10, Polyglyceryl-10 Myristate.
Sposób użycia: Należy umyć twarz, następnie rozprowadzić równomiernie grubą warstwę na twarzy, pamiętając by ominąć okolice oczu oraz ust. Można również nałożyć maskę jedynie na strefę T: czoło, nos oraz brodę, które są najbardziej podatne na występowanie zaskórników. Należy pozostawić do całkowitego wchłonięcia - w zależności od ilości maski na twarzy - od 15 do 20 minut. Następnie należy delikatnie ściągnąć maskę, zaczynając od dołu twarzy. Jeżeli cokolwiek zostanie na twarzy wystarczy ściągnąć to za pomocą wacika nasączonego płynem micelarnym.
Jak widzicie maska znajduje się w czarnej tubce, przez którą kompletnie nic nie widać, więc ciężko będzie ocenić ile produktu zostało nam do końca. Tubkę dostaniecie w kartoniku, a wszystkie najważniejsze informacje wraz ze składem znajdziecie w obu miejscach. Opakowanie jest całkiem w porządku, co prawda nie moje klimaty, ale produkty są skierowane do nastolatek, więc design zrozumiały. Zamknięcie mogłoby być dla mnie bardziej dopracowane, bo czasem mam wrażenie, że nie chce się domknąć do końca.
Konsystencja jest standardowa dla wszystkich czarnych masek, na maksa gęsta, treściwa, ciężko się ją wyciska z tubki i różnie się ją nakłada na twarz. Czasem lepiej, czasem gorzej, co prawda z twarzy nie spływa, ale jest tak gęsta, że czasami ciężko ją rozprowadzić na twarzy. Da się, tylko trzeba nad tym popracować.
Zapach jest lekko przydymiony i duszący, ale nie jest intensywny, czuć go głównie przy nakładaniu, a potem bardzo szybko się ulatnia i staje się niewyczuwalny.
Pisałam, że nakładanie jest lekko problematyczne. Ale wiadomo - wszystko jest kwestią wprawy. Ja najbardziej w czarnych maskach nie lubię tego, że ciężko się je zmywa potem z palców. Asia kiedyś mi zdradziła, że ponoć silikonowe gąbeczki najlepiej nadają się do nakładania tego typu masek i przetestowałam do tego Siliblender od Lovenue i powiem Wam, że jest duże ułatwienie. Też trzeba dojść do wprawy, ale dużo łatwiej jest mi rozprowadzać tę maskę na twarzy.
Maska szybko wysycha i zastyga niezależnie od grubości warstwy. Po kilkunastu minutach zabieram się za jej ściąganie i tak: boli. Są momenty lżejsze, w których da się wytrzymać, jak nos czy czoło, ale policzki i reszta twarzy to u mnie ssą najbardziej wrażliwymi miejscami. Ale tak jest ze wszystkimi czarnymi maskami, że trochę trzeba się przemęczyć, parę łez puścić, bo one naprawdę potrafią przywrzeć mocno do twarzy.
Sposób użycia: Należy umyć twarz, następnie rozprowadzić równomiernie grubą warstwę na twarzy, pamiętając by ominąć okolice oczu oraz ust. Można również nałożyć maskę jedynie na strefę T: czoło, nos oraz brodę, które są najbardziej podatne na występowanie zaskórników. Należy pozostawić do całkowitego wchłonięcia - w zależności od ilości maski na twarzy - od 15 do 20 minut. Następnie należy delikatnie ściągnąć maskę, zaczynając od dołu twarzy. Jeżeli cokolwiek zostanie na twarzy wystarczy ściągnąć to za pomocą wacika nasączonego płynem micelarnym.
Jak widzicie maska znajduje się w czarnej tubce, przez którą kompletnie nic nie widać, więc ciężko będzie ocenić ile produktu zostało nam do końca. Tubkę dostaniecie w kartoniku, a wszystkie najważniejsze informacje wraz ze składem znajdziecie w obu miejscach. Opakowanie jest całkiem w porządku, co prawda nie moje klimaty, ale produkty są skierowane do nastolatek, więc design zrozumiały. Zamknięcie mogłoby być dla mnie bardziej dopracowane, bo czasem mam wrażenie, że nie chce się domknąć do końca.
Konsystencja jest standardowa dla wszystkich czarnych masek, na maksa gęsta, treściwa, ciężko się ją wyciska z tubki i różnie się ją nakłada na twarz. Czasem lepiej, czasem gorzej, co prawda z twarzy nie spływa, ale jest tak gęsta, że czasami ciężko ją rozprowadzić na twarzy. Da się, tylko trzeba nad tym popracować.
Zapach jest lekko przydymiony i duszący, ale nie jest intensywny, czuć go głównie przy nakładaniu, a potem bardzo szybko się ulatnia i staje się niewyczuwalny.
Pisałam, że nakładanie jest lekko problematyczne. Ale wiadomo - wszystko jest kwestią wprawy. Ja najbardziej w czarnych maskach nie lubię tego, że ciężko się je zmywa potem z palców. Asia kiedyś mi zdradziła, że ponoć silikonowe gąbeczki najlepiej nadają się do nakładania tego typu masek i przetestowałam do tego Siliblender od Lovenue i powiem Wam, że jest duże ułatwienie. Też trzeba dojść do wprawy, ale dużo łatwiej jest mi rozprowadzać tę maskę na twarzy.
Maska szybko wysycha i zastyga niezależnie od grubości warstwy. Po kilkunastu minutach zabieram się za jej ściąganie i tak: boli. Są momenty lżejsze, w których da się wytrzymać, jak nos czy czoło, ale policzki i reszta twarzy to u mnie ssą najbardziej wrażliwymi miejscami. Ale tak jest ze wszystkimi czarnymi maskami, że trochę trzeba się przemęczyć, parę łez puścić, bo one naprawdę potrafią przywrzeć mocno do twarzy.
Efekty! Po zastosowaniu tej maski skóra wygląda na zmatowioną i oczyszczoną, pory zostały w miarę odblokowane, ale czy pozbędziecie się większości zaskórników tak, jak na filmach na yt? No niestety nie. Coś tam wyciągnie, ale nie wszystko, ja się spodziewałam dużo lepszych efektów. Co najbardziej mnie cieszy to wygładzenie skóry, maska działa przy okazji jak depilacja woskiem, wyrwie Wam praktycznie wszystkie włoski, które znajdują się na twarzy, co sprawia, że skóra jest idealnie gładka i miękka w dotyku.
Czy jestem zadowolona? Trochę tak, a trochę nie. Chciałabym mieć efekt jak z internetu, gdzie naprawdę czarne maski wyciągają wszystkie zaskórniki i jest to satysfakcjonujący efekt wow. Wiadomo, jak się napatrzymy na ogromne oczyszczanie, to też liczymy na takie działanie. Ale z drugiej strony, lubię efekt wygładzenia i zmatowienia skóry, który jest naprawdę super. Poza tym, no coś tam wyciąga, coś tam oczyszcza, skóra jest w sumie w dobrej kondycji. Maska jej nie podrażnia ani nie uczula, więc źle nie jest.
Na razie, nie spisuję jej jeszcze na straty. Popróbuję, pokombinuję, może dojdę do lepszej wprawy albo odkryję coś, że jednak powyciąga te zaskórniki i będzie super! Możecie dać mi jakieś wskazówki w komentarzach, chętnie ogarnę co i jak;) Dam Wam znać na pewno jak się skończy ta druga szansa.
Wiadomo, sam kosmetyk nie jest w stanie zrobic za nas wszystkiego :( mi na cere pomoglo.. Uwaga, niejedzenie miesa ;) od kilku miesiecy jestem wegetarianka i dobrze sie z tym czuje ;) pozdrawiam i zapraszam ;)
OdpowiedzUsuńNie znam tej maski ale mam mieszane uczucia.. nie lubię jak ściaganie takich maseczek boli :)
OdpowiedzUsuńEfekt wygładzenia to dla mnie bardzo ważna rzecz.
OdpowiedzUsuńU mnie żadne maski tego typu nie działają tak jak na YT :P. Pilaten też poległ i zupełnie nie rozumiem jego fenomenu :)
OdpowiedzUsuńZnam firme selfie project i maska 3w1 zrobiła na mnie spore wrazenie. Ten średnio jednak kusi :/
OdpowiedzUsuńkażda z nas sięgając po taką maskę chce mieć idealnie oczyszczoną skórę, ja mam zamknięte wągry niestety
OdpowiedzUsuńJa nie przepadam za maskami peel-off :(
OdpowiedzUsuńZ tej marki widziałem teraz maski a'la glam glow :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie miałabym do niej cierpliwości :D Bo miałam pilaten w kilku saszetkach i inne podobne czarne maski i za każdym razem czekanie aż dobrze zaschnie i potem odrywanie mnie denerwowało :D
OdpowiedzUsuńPróbowałam różnych kosmetyków, ale na moje zaskórniki to chyba nic nie zadziała.
OdpowiedzUsuńhm ja mam czarną maskę pilaten za kilka złotych z aliexpress i jest najlepsza:D
OdpowiedzUsuńTeż czułam niesmak co do tej maski, włożyłam ją gdzieś w głąb szuflady;/
OdpowiedzUsuńTrochę słabo, ale zawsze coś ;)
OdpowiedzUsuńhttps://fasionsstyle.blogspot.com/
Dzisiaj testowałam jedną czarną maskę i niestety za dużo nie wyciągnęła - w sumie to prawie nic :P
OdpowiedzUsuńMiałam inne kosmetyki z tej serii.
OdpowiedzUsuńJa jeszcze nie znalazłam takiego produktu co by na poważnie poradził sobie z moimi porami :D
OdpowiedzUsuńczasem warto dać kosmetykom drugą szansę, może akurat Cię zaskoczy ;-)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że jednak nie do końca radzi sobie z zaskórnikami.
OdpowiedzUsuńto wyrywanie włosków mi się nie podoba. ale na sam nos mogłabym jej używać ;)
OdpowiedzUsuń