Jesteście zdeterminowani? Jak coś chcecie to to robicie, czy znajdujecie zawsze tysiąc wymówek? Bo przecież jest tyle ważniejszych spraw, które muszą być najpierw zrobione. Oj ile razy ja tak miałam. Rano dzwonił budzik, a ja twierdziłam, że muszę tyle rzeczy załatwić, że się nie wyrobię z ćwiczeniami i... szłam spać. Budziłam się godzinę, czasem dwie później i jakoś nic ważnego mnie nie obudziło. Zawsze coś się znajdzie, a potem łatwo jojczeć, że ciuchy nie pasują. Wiadomo! Ale to muszę przyznać, że się na 'starość' strasznie rozleniwiłam! Jak sobie przypomnę, jak latałam w gimnazjum, czy liceum wszędzie; na trening, na spacer, na imprezę, wszystko jednego dnia i dalej było mi mało. Kwestia przyzwyczajenia, więc czas wrócić do niektórych przyzwyczajeń!
No to zaczynamy, jak się zmotywować, jak ruszyć tyłek i przestać narzekać, tym samym przestać denerwować ludzi wokół siebie?
*METODA 5 SEKUND
Ostatnio na kanale Fitlovers'ów usłyszałam o metodzie kilku sekund i nawet nie wiecie, jakie to prawdziwe! Chodzi w niej o to, że na podjęcie decyzji i rozpoczęcie działania mamy zazwyczaj kilka sekund. Kiedy przedłużamy ten czas, w naszym umyśle odezwie się opór i lenistwo, które z łatwością sprawią, że nam się odechce. Pomysł i działanie,macie naprawdę kilka sekund, żeby zdziałać to co chcecie. Czyli, chcę ćwiczyć, przebieram się i idę ćwiczyć, bo inaczej.. będę farfoclem całe życie.
Poza tym, czytałam też o tym, że w takiej chwili warto zacząć odliczanie 5-4-3-2-1 to sprawi, że nasz mózg skupi się na odliczaniu, a część odpowiedzialna za emocje zostanie chwilowo wyłączona, więc wyłączycie myślenie, że wam się nie chce.
*SKIERUJ MYŚLI NA COŚ INNEGO
Nie jestem robotem i czasami po kilku minutach ćwiczeń przestaje mi się chcieć i mam ochotę przerwać. I wiecie, co? Wstyd się przyznać, ale nie raz przerywałam w połowie. Zresztą, raz nawet przebrałam się, włączyłam trening na youtube i stwierdziłam, że przecież wcale taka gruba nie jestem i poszłam na komputer --> strasznie lesersko brzmi, no nie? Haha, żenada!
Może to źle, ale nie skupiam się na ćwiczeniach w trakcie, nie myślę o bólu czy zmęczeniu. Zawsze kieruję myśli na coś innego. Zazwyczaj rozkminiam, co zrobię po, w jakiej kolejności i jak najlepiej będzie mi się zorganizować; zmywanie, pranie, odkurzanie, wpis na blogu, co napiszę dokładnie w danym wisie, co wrzucić na social media itp.
Takie myślenie ma też dużo innych zalet! Jak już sobie zaplanuję 2-3 godziny ćwicząc, to potem wiem dokładnie jak się zorganizować, tak dokładnie sprecyzowany plan sprawia, że mam dużo więcej czasu niż myślałam, mimo że początkowo obawiałam się, że właśnie przez trening z niczym się nie wyrobię.
*OTOCZ SIĘ ODPOWIEDNIMI LUDŹMI
Inne osoby, ich sukcesy i osiągnięcia jest mega motywujące. Jeżeli ktoś z Waszego otoczenia wstaje o 5 rano, idzie na siłownię, do pracy, ogarnia swoje życie zajebiście, no to szacun - też tak chcę. Ktoś jeździ w góry, na deskę, podróżuje, uprawia tysiąc innych sportów - no to wow, chyba też tak mogę jak się spróbuję. A z kolei, jak macie w towarzystwie osobę, która nic nie robi, ma wszystko podane na tacy, no to w głowie od razu pojawia się myśl: 'po co ja się będę zaharowywać". I przysłowie 'Kto z kim przystaje, takie się staje' jest niestety prawdziwe.
Mnie inspiruję dużo osób i z mojego otoczenia i obcy. Co tydzień jeżdżę z tatą na basen, bo aż mi głupio, że jemu się chce, a ja bym spała w tym czasie. Mimo że social media dają złudne wrażenie, że życie innych jest zajebiste, to w dalszym ciągu działają motywująco i budzą do działania.
*ZNAJDŹ CEL
Wszystko warto robić dla siebie, dla swojego samopoczucia, ale czasem znalezienie celu, który jest oddalony w czasie jest pomocne, bo w tydzień nic ze sobą nie zrobicie. Jeżeli coś Cię czeka za kilka miesięcy, to warto o tym pamiętać. Może to być ślub, wakacje, wyjazd w super miejsce, facet, czy nawet udowodnienie komuś czegoś, ale też pamiętajmy o naszym zdrowiu, warto o nie zadbać już teraz.
*WPADNIJ W RUTYNĘ
Tak wiem, rutyna jest zła i tragiczna i prowadzi do nudy. Ale! Rutyna też może być dobra, jeśli mówimy o rzeczach dobrych i przydatnych. Przez pierwsze 2 tygodnie nie chcę Wam się ćwiczyć, zmuszacie się do tego i robicie to na maksa na siłę, ale gwarantuję Wam, że trzeciego tygodnia każda wolna chwile będzie idealna do treningu, będziecie czekać aż w końcu się przebierzecie i ruszycie tyłek.
A tak w ogóle to po co ten wpis?
A no własnie, żeby się zmotywować. Łatwo jest słuchać czyichś rad, trudniej swoich, a kiedy coś napiszę, wydają się nie być już takie moje i mogę przy okazji poukładać myśli w głowie i sprecyzować priorytety. Zresztą mówienie o czymś publicznie mnie też motywuje. Bo jeśli napisze tu albo powiem głośno, że halo ćwiczę to będę ćwiczyć.
I dajcie koniecznie znać, jak Wy się motywujecie!