Dzień dobry! Kolejne denko, kolejny miesiąc już za nami i coraz bliżej do kolejnego, nowego etapu w życiu. Na maksa nie mogę się doczekać i chciałabym, żeby to już wszystko szybko się działo, ale niestety trzeba poczekać, trzeba zaplanować, zorganizować, pojeździć i pozałatwiać masę spraw. Ale to nic, jest dobrze, jest w miarę spokojnie, więc nie ma tragedii. Ja się trochę rozleniwiam, ale to tylko dlatego, że mam coraz mniej obowiązków i mam za dużo wolnego czasu, a tak jest zawsze. Jak mam dużo czasu to nie jestem w stanie się zmotywować do działania, bo przecież tyle czasu jeszcze mi zostało! Ale, nie przedłużając, przechodzę do sporego denka!
Sprawdzonych produktów, które pojawiają się prawie, co denko jest w tym zestawieniu najwięcej! Standardowo nie mogło zabraknąć tutaj: BeBeauty, płatki kosmetyczne, aloe vera, jak i Facelle, płyn do higieny intymnej oraz Facelle, chusteczki do higieny intymnej. Podstawowa pielęgnacja, i tego zużywa się najwięcej, tanie, dobre, a zdecydownie najlepsze. Nie znalazłam jeszcze nic fajniejszego, a niektóre produkty potrafią kosztować czasem 2/3 razy drożej, więc po co przepłacać? Ziaja, tonik zwężający pory na dzień/noc, liście manuka to kolejny produkt, który zużywam cały czas. Fajnie pachnie, fajnie działa, jest łatwo dostępny i ogólnie spoko. W końcu udało mi się też zużyć Skrzypovita, suplement diety, opakowanie ma lekko ponad 40 tabletek, więc coś trochę ponad miesiąc stosowania, a mi zajęło z tym 3 miesiące. Ale mimo mojej niesystematyczności, widać różnicę we włosach, szybko rosną, są fajniejsze, zdrowsze, więc, jak najbardziej warto się czasem suplementować i nie spinać, jak nie jesteście regularni. Kolejny stały produkt to Nivea, fresh natural, dezodorant, nic dodać nic ująć, spoko pachnie, odświeża i zapewnia komfort w ciągu dnia. I teraz cała masa produktów do włosów: Schwarzkopf, Taft, lakier do włosów mega strong to produkt zwykły, ale dobry, sam nam fryzury nie zrobi, ale najważniejsze, że mega utrzyma to, co udało nam się stworzyć. Z kolei, Schwarzkopf, got2be, fresh it up, suchy szampon to fajny produkt na dni, kiedy nie chce nam się za bardzo myć włosów. I ja wiem, że dla niektórych to jest chwila, ale u mnie suche szampony pojawiają się coraz częściej, bo jednak ratują życie. Ten ładnie pachnie i odświeża włosy. Poza tym, Schwarzkopf, Gliss Kur, ekspresowa odżywka regeneracyjna, fiber therapy to odżywka, której nie mogło tu zabraknąć, cały czas kocham równie mocno, genialnie nawilża, regeneruje na bieżąco, nie obciąża i nie skleja włosów, więc dla mnie rewelacja. No i oczywiście, jak oczyścić włosy to tylko z Alterra, NaturKosmetik, szampon nawilżający, bio-owoc granatu & bio-aloes, nie ma zamiennika i nie będzie mieć. Najlepiej zmywa leje, najlepiej oczyszcza włosy i w ogóle wszystkie wersje są genialne.
Przebrnęłam! A Wy? Jak Wasze zużycia w maju? :)
Sprawdzonych produktów, które pojawiają się prawie, co denko jest w tym zestawieniu najwięcej! Standardowo nie mogło zabraknąć tutaj: BeBeauty, płatki kosmetyczne, aloe vera, jak i Facelle, płyn do higieny intymnej oraz Facelle, chusteczki do higieny intymnej. Podstawowa pielęgnacja, i tego zużywa się najwięcej, tanie, dobre, a zdecydownie najlepsze. Nie znalazłam jeszcze nic fajniejszego, a niektóre produkty potrafią kosztować czasem 2/3 razy drożej, więc po co przepłacać? Ziaja, tonik zwężający pory na dzień/noc, liście manuka to kolejny produkt, który zużywam cały czas. Fajnie pachnie, fajnie działa, jest łatwo dostępny i ogólnie spoko. W końcu udało mi się też zużyć Skrzypovita, suplement diety, opakowanie ma lekko ponad 40 tabletek, więc coś trochę ponad miesiąc stosowania, a mi zajęło z tym 3 miesiące. Ale mimo mojej niesystematyczności, widać różnicę we włosach, szybko rosną, są fajniejsze, zdrowsze, więc, jak najbardziej warto się czasem suplementować i nie spinać, jak nie jesteście regularni. Kolejny stały produkt to Nivea, fresh natural, dezodorant, nic dodać nic ująć, spoko pachnie, odświeża i zapewnia komfort w ciągu dnia. I teraz cała masa produktów do włosów: Schwarzkopf, Taft, lakier do włosów mega strong to produkt zwykły, ale dobry, sam nam fryzury nie zrobi, ale najważniejsze, że mega utrzyma to, co udało nam się stworzyć. Z kolei, Schwarzkopf, got2be, fresh it up, suchy szampon to fajny produkt na dni, kiedy nie chce nam się za bardzo myć włosów. I ja wiem, że dla niektórych to jest chwila, ale u mnie suche szampony pojawiają się coraz częściej, bo jednak ratują życie. Ten ładnie pachnie i odświeża włosy. Poza tym, Schwarzkopf, Gliss Kur, ekspresowa odżywka regeneracyjna, fiber therapy to odżywka, której nie mogło tu zabraknąć, cały czas kocham równie mocno, genialnie nawilża, regeneruje na bieżąco, nie obciąża i nie skleja włosów, więc dla mnie rewelacja. No i oczywiście, jak oczyścić włosy to tylko z Alterra, NaturKosmetik, szampon nawilżający, bio-owoc granatu & bio-aloes, nie ma zamiennika i nie będzie mieć. Najlepiej zmywa leje, najlepiej oczyszcza włosy i w ogóle wszystkie wersje są genialne.
- Sok z aloesu - nieważna marka, bo dla mnie każdy sok z aloesu jest rewelacyjny. Wiadomo musi mieć co najmniej 98% aloesu w sobie. Są genialne, ja ich używam do aloesowania włosów przed nałożeniem oleju. Genialnie nawilża, wypełnia włosy, dzięki niemu stają się one mięsiste, konkretne i genialnie nawilżone i odżywione. Rewelacja! Zwykły aloes, a naprawdę na moich włosach sprawdza się cudownie, poza tym dzięki niemu moje włosy też rosną szybciej, więc szał i polecam używać na skalp. Mi taka litrowa butelka wystarcza spokojnie na 3-4 miesiące użytkowania.
- Efektima, peeling do ciała, sól &olej z awokado - ten peeling był genialny, mimo soli w sobie, która początkowo mnie odstraszyła, ale teraz wiem, że chętnie wrócę do tego produktu i proszę o większe opakowanie! Poza tym, zapach był mega orzeźwiający, energetyzujący i taki naprawdę poprawiający humor. Poza tym, naskórek jest genialnie speelingowany, skóra jest gładka, miękka, bez jakichkolwiek podrażnień, więc mega!
- Fa, orzeźwiający żel pod prysznic, hawaii love - te żele są bardzo spoko, są tanie, łatwo dostępne, a poza tym mają bardzo dużo wersji zapachowych, a to lubię. Lubię zmieniać żele, lubię jak ładnie pachną, i jak dobrze się pienią. Więcej mi nie potrzeba, więc to bardzo spoko A przy okazji, nie wysuszają też skóry.
- Rimmel, Stay Matte, baza pod makijaż - baza okazała się być naprawdę spoko, jest dość silikonowa, więc nie każdemu może podejść, ale ogólnie pod makijaż sprawdziła się genialnie! Super trzyma wszystko na twarzy, dodatkowo wygładza skórę, dzięki czemu twarz wygląda ładniej i naturalniej.
- Adidas, 6w1, antyperspirant w kulce - antyperspirant, jak antyperspirant, ale ja go bardzo lubię. Najważniejsze, że ładnie pachnie, nie klei się, nie plami ubrań i pomaga utrzymać świeżość tak długo ile trzeba. Ja lubię.
- Pierre Rene, compact powder, nr 17, chilly bronze - genialny, delikatny bronzer o chłodnym odcieniu. U mnie sprawdzał się genialnie, a ja używam sporo bronzera, bo lubię mieć mocno wykonturowaną twarz, a on daje fajną bazę pod kolejne produkty do konturowania i fajnie się sprawdził! Dzięki swojej delikatności, nie ma szans na plamy. Szkoda tylko, że bardzo szybko mi się skruszył, ale i tak jakoś dałam radę go zużyć.
- Douglas, Home SPA, relaksująca pianka pod prysznic, kukui oil i nuni fruit - zazwyczaj niepełnowymiarowe produkty daję do innej kategorii, ale nie mogłam nie dać tej pianki do cudów. Tak cudownie pachnie, taka fajna konsystencja, a nie miałam jeszcze nigdy pianki pod prysznic, a tu się zakochałam. Dla mnie naprawdę rewelacja. Skończyła się dość szybko, ale to dlatego że na wyjazdy nie zabieram ze sobą myjki, więc przekłada się to na wydajność. Ale końcówkę wykończyłam w domu już z pomocą myjki i na dość długo mi starczyła. Myje świetnie, nie wysusza skry i muszę do niego kiedyś wrócić.
- Efektima, peeling do ciała, cukier & olej kokosowy - ogólnie ten peeling jest dość fajny, pachnie ładnie, bardzo intensywnie i casteczkowo, działa też super, bo skóra po użyciu jest gładka i miękka, ale niestety pozostawia też po sobie tłusty film na skórze, który tak wpływa na żel pod prysznic, że przestaje się on pienić. Niby fajnie, ale jednak przeszkadza mi ten jeden szczegół, no i jak pisałam 'wersja na słono' jest lepsza!
- Evree, deep moisture, balsam do ciała głęboko nawilżający - jest to bardziej mleczko niż balsam, ma dość lekką i rzadką konsystencję, ale pachnie dosyć ładnie, fajnie się wchłania i dość fajnie działa, ale nie jest to efekt wow. Jest przyjemny i nic więcej.
- BioLaven, odżywczy krem do rąk - krem całkiem fajny, fajnie nawilża i odżywia dłonie, jedynym jego mankamentem jest dość mocny, intensywny i specyficzny zapach, który nie każdemu przypadnie do gustu więc musicie sami to sprawdzić.
- Efektima, peeling algowy, antycellu z zieloną herbatą - ten peeling jest bardzo bardzo zwykły Nic specjalnego, ale ja też mam takie zdanie, bo uwielbiam mocno zdzierające peelingi, uwielbiam czuć te drobinki. Ten jest bardzo delikatny, więc używałam go po depilacji, kiedy skóra jest lekko podrażniona,a wtedy delikatne produkty się nadają idealnie.
- DermoFuture Precision, ekspresowa maska-krem wybielająca - miałam trzy różne saszetki z tej serii i możecie je zobaczyć w recenzji, pozostałe dwa zużyłam bardzo szybko i uwielbiałam ich używać, a ta maska wybielające meeeeeh. Na początku była spoko, bezproblemowa i fajnie mi się jej używało. Ale potem męczyłam się z nią bardzo długo, a w sumie przestałam w końcu używać i tak leżała, leżała i stwierdziłam, że koniec czas wywalić i tyle.
- AA, maska oczyszczająca, węgiel japoński i kwas azelainowy - zapach ma dość fajny, konsystencję też, ale niestety pojemność bardzo niewielka i działanie w sumie znikome.
- Resibo, miejski krem ochronny - jaram się tą próbka, bo zużyłam w sumie trzy saszetki i powiem Wam, że krem jest rewelacyjny, na dzień ma świetne działanie delikatne nawilżenie, lekkie zmatowienie, świetny zapach i super nakłada się potem makijaż. Ja jestem zachwycona i na pewno kupię pełnowymiarowy produkt.
- Farmona, kuracja S.O.S dla zniszczonej skóry, silnie regenerujące serum do stóp - mam też pełnowymiarowy produkt, więc dla mnie rewelacja. super nawilżenie, odżywienie i po pierwszym użyciu widać różnicę na stopach, a wiecie, że ja stopy dbać nie lubię, więc dla mnie szybie, doraźne produkty są na wagę złota i ten krem taki jest. Zadziała od razu!
- Cameleo, mocny lakier do włosów - lakier, jak lakier. Potrzebowałam jakiejś miniaturki i była, ale wiadomo taki produkt wystarczy na krótko, więc za dużo powiedzieć nie jestem w stanie. Jest okej,ale musiałabym poużywać dłużej.
- Dermaglin, clear men mask, oczyszczająca maska - kupiłam narzeczonemu maski tej marki, tak w sumie z przypadku, fajnie wyglądały, więc wzięłam i powiem Wam, że działają równie dobrze! Fajnie oczyszczają, matowią i zostawiają skórę gładką i miłą w dotyku, więc genialne!
- Marion, unicorn peel off, ujędrniająca maseczka peel off z brokatem - kupiłam maskę w Zakopanem, bo nie mogłam się oprzeć unicornowi i brokatowi w jednym. Trochę dziwnie się ją nakładało i brokatu nie było za wiele (a szkoda), czego się spodziewałam, ale przy działaniu to jest akurat nieważne, bo działanie ma ekstra. Fajnie nawilża, fajnie wygładza i skóra jest super stonowana i koloryt wyrównany, dla mnie bomba.
Przebrnęłam! A Wy? Jak Wasze zużycia w maju? :)