Dzień dobry! Zaczynamy serię wpisów na temat Kenii! Bardzo dużo wiadomości dostałam głównie na instagramie odnośnie tego kraju, jako kierunku podróży, więc poświęcę na pewno kilka wpisów na ten temat. A jeżeli macie jeszcze jakieś pytania albo o czymś dla Was ważnym nie wspomniałam, to dawajcie znać ;). Zaczniemy od początku, czyli od rzeczy, o których ja sobie od razu pomyślałam, kiedy zdecydowaliśmy się na wyjazd do Kenii w ramach naszej podróży poślubnej.
DLACZEGO KENIA?
Bardzo chcieliśmy jechać w jakieś inne i niestandardowe miejsce. Jako, że planowaliśmy podróż poślubną na przełomie listopada i grudnia to w Europie kończył się sezon i nie było za bardzo możliwości. Mogliśmy jedynie wybrać Wyspy Kanaryjskie, a ceny były bardzo zbliżone między innymi do Dominikany czy Kenii, więc głupio byłoby nie skorzystać z Afryki, tym bardziej. No i przekonało nas Safari, o którym będzie na pewno oddzielny wpis!
BEZPIECZEŃSTWO W KENII
Na portalu gov.pl możecie sprawdzić zawsze jak wygląda sytuacja w danym kraju. Jeśli chodzi o Kenię, nie jest zbyt bezpiecznie i po przeczytaniu tego artykułu zaczęłam się obawiać i zgłosiłam nasz wyjazd w system Odyseusz. Safety first!
Jeśli mam być szczera, nie czułam się jakoś super ekstra bezpiecznie gdziekolwiek. Przejeżdżając nawet autobusem przez miasto, miałam w głowie jakieś niepokojące myśli, że zaraz coś się stanie, okradną nas albo zaatakują. Domyślam się, że myślałam stereotypowo, ale muszę przyznać, że część osób nie reagowała na nas 'białych' zbyt pozytywnie, co było widać po ich gestach.
Jeśli mam być szczera, nie czułam się jakoś super ekstra bezpiecznie gdziekolwiek. Przejeżdżając nawet autobusem przez miasto, miałam w głowie jakieś niepokojące myśli, że zaraz coś się stanie, okradną nas albo zaatakują. Domyślam się, że myślałam stereotypowo, ale muszę przyznać, że część osób nie reagowała na nas 'białych' zbyt pozytywnie, co było widać po ich gestach.
I właśnie dlatego ja z resortu nie wychodziłam - nie czułam takiej potrzeby, więc też nie powiem Wam, jak to jest. Oczywiście mogliśmy wychodzić i ludzie wychodzili, a rezydentka nawet polecała nam klub i inne miejsca, ale ja bym się za bardzo stresowała, więc wolałam siedzieć w ośrodku. Nasz resort był bardzo dobrze chroniony - wysokie ogrodzenie, ochrona z bronią i już to powodowało u mnie też dziwny niepokój, bo skoro muszą nas aż tak pilnować, to coś musi być na rzeczy. Na plaży czekało na nas zawsze mnóstwo beach boysów, a także policji, która cały czas tam była. Raz nawet kiedy jeden beach boy nas zagadał, to policjant nas zaczął przed nim ostrzegać, że to 'bardzo zły człowiek'.
Aczkolwiek, nie słyszałam, żeby coś się komuś stało w trakcie naszego pobytu, nie było porwań, kradzieży ani innych nieprzyjemnych sytuacji. Poza tym jedynym incydentem na plaży, to powiem Wam, że wszyscy czarnoskórzy, z którymi rozmawialiśmy byli świetni; mega pomocni, mili, uprzejmi i po prostu super ludzie, z którymi dalej utrzymujemy kontakt!
Wiadomo, że musimy uważać wszędzie, a tym bardziej w kraju, gdzie panuje totalnie inna kultura i zwyczaje, a każdy biały w Afryce jest uznawany za bogatego, więc może być różnie.
Aczkolwiek, nie słyszałam, żeby coś się komuś stało w trakcie naszego pobytu, nie było porwań, kradzieży ani innych nieprzyjemnych sytuacji. Poza tym jedynym incydentem na plaży, to powiem Wam, że wszyscy czarnoskórzy, z którymi rozmawialiśmy byli świetni; mega pomocni, mili, uprzejmi i po prostu super ludzie, z którymi dalej utrzymujemy kontakt!
Wiadomo, że musimy uważać wszędzie, a tym bardziej w kraju, gdzie panuje totalnie inna kultura i zwyczaje, a każdy biały w Afryce jest uznawany za bogatego, więc może być różnie.
CHOROBY I SZCZEPIENIA
Szczepienia są zalecane, ale nie są wymagane, więc tylko od was zależy czy się będziecie szczepić czy nie. My się nie szczepiliśmy, bo nie mieliśmy na to czasu, a także nie braliśmy żadnych probiotyków na miejscu. Wszyscy nam mówili, że gdybyśmy jeździli po wioskach, spali w podejrzanych hotelach i jedli w niesprawdzonych miejscach, to wtedy szczepienia by się przydały. A skoro my mieliśmy zamiar siedzieć w ośrodku to nic nam się nie powinno stać. I nic groźnego się w sumie nie stało, co prawda swoje odchorowaliśmy, co było dość męczące, ale i normalne. Teraz jest w porządku. Po powrocie wykonaliśmy też wszystkie badania, żeby wiedzieć, czy na pewno nic nie przywieźliśmy. Czytaliśmy, że niektóre choroby i pasożyty mogą dać o sobie znać nawet dwa lata później, więc warto to sprawdzić, żeby mieć pewność.
Nasz hotel Neptune Village Beach Resort ma niemieckich właścicieli, więc jedzenie było raczej europejskie, ale ze względu na brak okien np. w restauracji, sami widzieliśmy małpy dotykające owoce i kręcące się wokół jedzenia, a one już mogą przenieść swoje choroby i tak. Tak samo jest z pracownikami, których organizmy są przyzwyczajone do tamtejszych bakterii - więc nigdy nic nie wiadomo.
Poza tym, kwestia wody - woda w kranie, pod prysznicem i nawet w basenie była strasznie słona, co dla mnie było sporym utrudnieniem. Codziennie dostawaliśmy po dwie butelki wody do mycia i płukania zębów i dodatkowe dwie do picia, więc wody z kranu staraliśmy się nie używać.
Komary w Kenii!
Praktycznie ich nie było i tak samo mówili nam tubylcy. W lecie komarów nie ma, pojawiają się dopiero w porze deszczowej i wtedy jest zagrożenie zarażenia się malarią. My byliśmy przygotowani, kupiliśmy preparat Mugga, którego używaliśmy codziennie wieczorem na wszelki wypadek, ale raczej żadnego nawet nie widzieliśmy.
Nasz hotel Neptune Village Beach Resort ma niemieckich właścicieli, więc jedzenie było raczej europejskie, ale ze względu na brak okien np. w restauracji, sami widzieliśmy małpy dotykające owoce i kręcące się wokół jedzenia, a one już mogą przenieść swoje choroby i tak. Tak samo jest z pracownikami, których organizmy są przyzwyczajone do tamtejszych bakterii - więc nigdy nic nie wiadomo.
Poza tym, kwestia wody - woda w kranie, pod prysznicem i nawet w basenie była strasznie słona, co dla mnie było sporym utrudnieniem. Codziennie dostawaliśmy po dwie butelki wody do mycia i płukania zębów i dodatkowe dwie do picia, więc wody z kranu staraliśmy się nie używać.
Komary w Kenii!
Praktycznie ich nie było i tak samo mówili nam tubylcy. W lecie komarów nie ma, pojawiają się dopiero w porze deszczowej i wtedy jest zagrożenie zarażenia się malarią. My byliśmy przygotowani, kupiliśmy preparat Mugga, którego używaliśmy codziennie wieczorem na wszelki wypadek, ale raczej żadnego nawet nie widzieliśmy.
BIEDA
Przed wyjazdem naczytałam się bardzo dużo o biedzie, dzieciach, o tym, że brakuje u nich praktycznie wszystkiego i warto wziąć ze sobą stare ubrania, może jakieś kosmetyki, których bezsensu brać z powrotem, a także o przyborach szkolnych, które możemy zostawić na miejscu. Początkowo chciałam się obkupić w zeszyty i pomagać wszystkim komu się da, ale stwierdziłam, że wolę wesprzeć jakąś organizację, która wie, co im potrzeba w danej chwili. A ja bym nawet nie wiedziała, co mam z tym zrobić.
A jak to wygląda w w rzeczywistości?
Widać tę biedę w kraju, nawet przejeżdżając przez miasto zobaczymy stare budynki, stare i zniszczone auta, ludzi idących na bosaka czy śpiących gdzieś pod ścianą, a na ulicach wielki syf i mnóstwo śmieci. Przejeżdżaliśmy też przez wioski i wyglądały one dokładnie tak, jak w programach dokumentalnych, chatki z dziurawymi dachami itp.
Jeśli chodzi o dzieci, to rezydentka od razu powiedziała, że jak coś to można jej dać takie rzeczy, ona to przekaże konkretnej organizacji. Słyszałam też o dawaniu słodyczy dzieciom w wioskach. My nie byliśmy na to przygotowani, a i niespodziewanie przez taką wioskę przejeżdżaliśmy, gdzie dzieci lgnęły do naszego samochodu strasznie. Jak tylko widziały, że jedziemy to przybiegały, machały i krzyczały, przez co ja się czułam mega niezręcznie.
Z kolei, nasi ukochani beach boysi prosili nas wprost o jakieś ubrania czy kosmetyki, jak będziemy wyjeżdżać. Raz, po zrobieniu zakupów pamiątkowych na straganie, wyszłam stamtąd bez klapek, ale akurat były stare więc nie zależało mi na nich. Ja ogólnie zostawiłam część rzeczy po prostu w pokoju hotelowym, których już nie chciałam zabierać z powrotem do Polski, czy niezdenkowane kosmetyki, które bezsensu byłoby wozić.
Przed wyjazdem naczytałam się bardzo dużo o biedzie, dzieciach, o tym, że brakuje u nich praktycznie wszystkiego i warto wziąć ze sobą stare ubrania, może jakieś kosmetyki, których bezsensu brać z powrotem, a także o przyborach szkolnych, które możemy zostawić na miejscu. Początkowo chciałam się obkupić w zeszyty i pomagać wszystkim komu się da, ale stwierdziłam, że wolę wesprzeć jakąś organizację, która wie, co im potrzeba w danej chwili. A ja bym nawet nie wiedziała, co mam z tym zrobić.
A jak to wygląda w w rzeczywistości?
Widać tę biedę w kraju, nawet przejeżdżając przez miasto zobaczymy stare budynki, stare i zniszczone auta, ludzi idących na bosaka czy śpiących gdzieś pod ścianą, a na ulicach wielki syf i mnóstwo śmieci. Przejeżdżaliśmy też przez wioski i wyglądały one dokładnie tak, jak w programach dokumentalnych, chatki z dziurawymi dachami itp.
Jeśli chodzi o dzieci, to rezydentka od razu powiedziała, że jak coś to można jej dać takie rzeczy, ona to przekaże konkretnej organizacji. Słyszałam też o dawaniu słodyczy dzieciom w wioskach. My nie byliśmy na to przygotowani, a i niespodziewanie przez taką wioskę przejeżdżaliśmy, gdzie dzieci lgnęły do naszego samochodu strasznie. Jak tylko widziały, że jedziemy to przybiegały, machały i krzyczały, przez co ja się czułam mega niezręcznie.
Z kolei, nasi ukochani beach boysi prosili nas wprost o jakieś ubrania czy kosmetyki, jak będziemy wyjeżdżać. Raz, po zrobieniu zakupów pamiątkowych na straganie, wyszłam stamtąd bez klapek, ale akurat były stare więc nie zależało mi na nich. Ja ogólnie zostawiłam część rzeczy po prostu w pokoju hotelowym, których już nie chciałam zabierać z powrotem do Polski, czy niezdenkowane kosmetyki, które bezsensu byłoby wozić.
To tak na początek, nie chcę wszystkiego pisać od razu, bo wpis będzie tak długi, że nikt tego nie będzie czytał, więc to na pewno nie koniec! Ale na pewno dajcie znać, co Was ciekawi!
Trzymajcie się!
Trzymajcie się!
pewnie, opisuj swoje wojaże, jeszce kenia wow, cudne miejsce!
OdpowiedzUsuńTo chyba najbardziej oryginalne miejsce na miesiąc miodowy, o jakim słyszałam. Bardzo ciekawie o nim piszesz i chętnie poczytam więcej. Powiesz coś na temat klimatu? Serio tam tak gorąco, że człowiek się topi jak czekolada? :D Czy ocean trochę łagodzi?
OdpowiedzUsuńCiekawy post. Jakbym przeczytała taki artykuł, że nie jest tam zbyt bezpiecznie to też bym się stresowała i obawiała wyjść. Nie wiem czy zdecydowałabym się taką podróż.
OdpowiedzUsuńTeż bym się trochę bała, ale dobrze, że wszystko się udało. Taką podróż będziecie pamiętać bardzo długo :-)
OdpowiedzUsuńPiekne przezycie :D
OdpowiedzUsuńMnie osobiście nie przekonują tak dalekie podróże. Mam obawy przed lotem samolotem. Mogę nim polecieć ale tylko do krajów Europy. Inne kontynenty odpadają ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wpis z takim zaciekawieniem, że hej!
OdpowiedzUsuńPierwsze moje spostrzeżenie, to to, że jesteście odważni wybierając akurat to miejsce.. wiadomo, coś nowego itd ale ten sam stan ich bycia, tego jak tam się ludzie zachowują i traktują innych. Ja bym się bała mimo to, więc pełen szacunek! :)
Co do tych chorób, na pewno warto się teraz badać i sprawdzać. Bo skoro to sie może rozwijać i wyjść dopiero za dwa lata to masakra.. chyba ze względu na to bym też nie wybrała tego miejsca. A co do czarnoskórych ludzi - spotykam w pracy takich i są lepsi niż nie jeden "biały" :)
Czekam na więcej wpisów. Co mnie ciekawi? Na pewno dania albo danie, które wam posmakowało itd :)
Hmm to generalnie jesteś zadowolona z wyprawy czy nie? Bo czytając odniosłam wrażenie, że się bardzo stresowałaś potencjalnymi zagrożeniami. Nie byłam w Afryce i na razie nie zamierzam jechać w tamte strony właśnie z opisanych przez Ciebie powodów oraz informacji odradzających wyjazdy z MSZ a ja akurat nie lubię spędzać czasu w zamkniętych ośrodkach.
OdpowiedzUsuńJestem, jestem zadowolona! Ale głównie dlatego, że nastawiliśmy się właśnie na leżenie i nic nie robienie ;D Stresowałam się, ale jakoś tak to było ekscytujące! ;D
Usuńale ile można leżeć? już mnie nosi, żeby coś gdzieś pozwiedzać ;D
Jeżu mnie też! Ledwo wróciłam i znowu bym jechała ;)
UsuńNooo, już mam listę miast, do których bym chciała pojechać, na razie polskich, żeby się przejechać na weekend i zobaczyć coś nowego, a już się nie mogę doczekać wakacji, żeby zaplanować coś większego ;D
UsuńCzytając część o bezpieczeństwie ,wiedziałam że raczej Kenia ,to nie moja bajka
OdpowiedzUsuńDalsza część postu mnie w tym utwierdziła ,ale - najważniejsze że Wam się tam podobało i miło spędziliście czas ☺
Pozdrawiam
Lili
To musiało być duże przeżycie. Te biegnące dzieci za Wami. Z jednej strony bardzo ciekawe miejsce, a z drugiej szkoda, że panuje tam taka bieda.
OdpowiedzUsuńMyślę, że jest to kraj zupełnie inny od tego co nam znane. Ja osobiście bałabym się tam pojechać. Ale znam osoby, które ciągle jeżdżą do krajów egzotycznych. I oczywiście podziwiam i Ciebie i męża Twojego, że zdecydowaliście się na taki wyjazd.
OdpowiedzUsuńAle super podróż <3
OdpowiedzUsuńO rany, chcę wiedzieć najlepiej wszystko, najwyżej podziel to na kilka postów :D
OdpowiedzUsuńBardzo przydane informacje jeśli ktoś się do Kenii wybiera. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTaka wyprawa to super sprawa, z chęcią sama bym wybrała się do Kenii.. fajnie, że piszesz o bezpieczeństwie :)
OdpowiedzUsuńFantastycznie wyczerpany temat, przyjemnie się czytało :) Ładne zdjęcia :p
OdpowiedzUsuńBardzo zainteresowała mnie ta historia. Powiem szczerze, że nie wyobrażam sobie jak dałaś radę. Ja bym wpadła w wielką panikę i sama nawet nie wiem czemu. Czekam za kolejnym postem dotyczącym Kenii i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńprzyjemnie sie czytalo bardzo ciekawy artykul!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis, który przeczytałam z ogromnym zainteresowaniem. Czekam na kolejne odsłony. 😊
OdpowiedzUsuńKenia to faktycznie odmienne miejsce na wycieczkę. Jestem ciekawa jak tam jest naprawdę i czekam na więcej zdjęć :)
OdpowiedzUsuńTą słoną wodą w kranie to mnie w sumie zaskoczyłaś :P
OdpowiedzUsuńMiejsce przepiękne ale całkiem niebezpieczne. Sporo słyszałam o tym jak wyglada tam życie i zdecydowanie na wyjazdach trzeba się pilnować:)
OdpowiedzUsuńhttps://redamancyy.blogspot.com/
Nigdy nie brałam pod uwagę Kenii jako kierunek podróżniczy aż do teraz :) Czekam na dalszą część relacji !
OdpowiedzUsuńWspaniały, naprawdę ciekawy wpis. Nigdy tam nie byłam, widziałam ten kraj wyłącznie przez ekran telewizora, ale najprawdziwsze odczucia to te, kiedy to zobaczy się wszystko na własne oczy. Chciałabym przeczytać o tym więcej!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło ♡
Nie odważyła bym się na wyjazd do takiego miejsca, choć jak oglądałam Twoje story byłam pod wrażeniem tego co widzieliście
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o szczepienia, to sama bym jednak z nich skorzystała w podobnej sytuacji, nawet przy mniejszym ryzyku. Po prostu czułabym się wtedy pewniej. Pozdrawiam i życzę spokojnego weekendu. :)
OdpowiedzUsuńTen kierunek akurat mnie nie interesuje zbytnio :)
OdpowiedzUsuńpiękne to zdjęcie! bardzo przydatne informacje :)
OdpowiedzUsuńWidoki pewnie są tam niesamowite, ale pewnie też czułabym niepokój jakbym zobaczyła wysokie ogrodzenie i ochronę z bronią.
OdpowiedzUsuńCo do szczepień uważam ze warto nawet jak jesteś w kurorcie bo znam przykłady z otoczenia ze mimo 5 gwiazdkowego hotelu ktoś się pochował poważnie . Dodam ze ta osoba się śmiała ze ja tak tego pilnuje . A potem żałował . Ale ważne ze Was to nie spotkało ;) Bieda jest wielu takich krajach . Fajnie ze podałaś stronę by sprawdzić bezpieczeństwo w danym kraju . Ależ piękna plaża . Czekam na notkę z tym co można zobaczyć i coś o plazach
OdpowiedzUsuńNie brałam nigdy pod uwagę wyjazdu do Kenii, na razie poza Europę się nie ruszam ;) Ciekawa jestem następnych wpisów z tej podróży.
OdpowiedzUsuńMarzy mi się Kenia, choć poza wspaniałą przygodą człowiek spotkałby się z biedą i cierpieniem innych ludzi, w tym dzieciaczków, co jest mega przygnębiające
OdpowiedzUsuńNie wiem czy odważyłabym się na podróż do Kenii :)
OdpowiedzUsuńTeż na pewno bym się bała ale i tak zazdroszczę :) oglądałam wszystko na instagramie :) piękna podróż!
OdpowiedzUsuńPrawdziwej Afryki coraz mniej to co pokazują turystom to już nie Afryka to jakiś procent prawdy... Nie tylko Afryka się kończy inne dzikie kraje też. Natomiast gratuluję mimo wszystko interesującej wycieczki, podróże zawsze są dobre ;)
OdpowiedzUsuń