Kenia - Ogólnie część 2:
pieniądze, waluta | napiwki | wiza | jedzenie

04 lutego 2020


Dzień dobry! Przyszedł czas na kolejną dawkę wiedzy o Kenii! Ostatnio pisałam Wam o ogólnych informacjach i dzisiaj będzie druga część również informacji ogólnych, które Was ciekawiły! I mega się ciesze, bo i mi się bardzo fajnie wraca do tych wspomnień z Afryki, a i za każdym razem przypominam sobie coraz to więcej rzeczy, więc będzie coraz ciekawiej.


Polecam również:


PIENIĄDZE i WALUTA
W Kenii obowiązują w sumie dwie waluty: szyling kenijski, a także dolar amerykański dla turystów. Warto wiedzieć, że płacenie w szylingach jest bardziej opłacalne niż w dolarach, co powinno być w sumie logiczne, ale jak ja zaczęłam przeliczać ceny, które podawali także w dolarach to różnica była dość spora. Warto mieć szylingi, bo i łatwiej będzie Wam wszędzie zapłacić, a jak coś to możecie wymieniać pieniądze w bankach, jak i na recepcji, ale tam oczywiście już mamy inny przelicznik. 
Jeśli chodzi o dolary amerykańskie to po pierwsze muszą być jak najnowsze, nie starsze niż z 2009 r., starszych Kenijczycy nie uznają... Poza tym, polecam mieć banknoty minimum 5 dolarowe, nie szukajcie 1-dolarówek, bo to jest bezsensu, mimo że każdy będzie Wam to w Polsce głównie w biurach podróży polecać. A dlaczego? Bo nie będą w stanie ich wymienić w banku na szylingi, jeden barman nam powiedział, że żeby wymienić 1 dolarówki musi ich mieć co najmniej kilkadziesiąt, co jest totalnie bezsensu, bo zanim oni tyle uzbierają to potrzeba naprawdę sporo czasu, a potrzebują pieniędzy najczęściej na wczoraj.


NAPIWKI
Przed wyjazdem w biurze podróży mówiono nam, że zostawianie napiwków jest bardzo popularne i że warto im zostawiać w pokojach, w restauracji czy przy barze, właśnie np. 1 dolara, co dla nas nie jest zbyt dużym kosztem, a dla nich to naprawdę sporo. 
Z jednej strony, wcale nie jest to tak popularne, ja może widziałam ze 2 razy na cały wyjazd, jak ktoś zostawiał napiwek, chyba że ludzie robią to w tak elegancki sposób, że tego nie widać. Ale gdyby były rzeczywiście tak popularne, nie mieliby problemu z wymieniem ich w banku, więc byliśmy jednymi z nielicznych, którzy te napiwki zostawiali. 
Z drugiej jednak strony, uważam, że te napiwki im się na maksa należą, osoby pracujące w hotelu robiły coś cały czas! Nie zobaczycie nikogo siedzącego na telefonie. Barmani, jak nie obsługują gości, to ogarniają bar, kroją owoce, myją i przynoszą szklanki, na restauracji kelnerzy cały czas sprzątają stoły, zbierają brudne naczynia i co chwilę pytają, czy nie potrzebujesz czegoś do picia. Nawet była jedna Pani odpowiedzialna za sprzątanie, która z mopem chodziła naprawdę cały czas, zawsze znalazła sobie miejsce, które mogłaby posprzątać - co dla mnie jest niesamowite. Poza tym, miłe jest to, że obsługa Cię zapamiętuje, wie, jakie drinki lubisz i czy do obiadu pijesz piwo czy sok. No i są niesamowicie mili, można z nimi pogadać o wszystkim, odpowiedzą na wszystkie możliwe pytania i jak to mówią 'When you're happy, I'm happy', są naprawdę kochani!
Przy okazji, zostawialiśmy też napiwki w pokoju za sprzątanie, bo ogarniają Ci pokój codziennie i raz przez przypadek zostawiłam starą 1 dolarówkę, której nasz room service nie wziął, bo była stara. Nawet nie wiecie, jak mi było z tym źle później.


CENY
O kupowaniu pamiątek jeszcze Wam napiszę, bo jest to zdecydowanie story of my life, w której naprawdę trochę się bałam. Aczkolwiek nie zdziwcie się, że w Kenii na straganach nic nie ma ceny. I możecie się pytać kilkanaście razy i tak Wam nikt nic nie powie. Dopiero jak wybierzecie wszystko, co Was interesuje, to dostaniecie jedną cenę za wszystko na raz od bossa. I to jest prawda, że dla nich biały człowiek jest bogaty. Początkowe ceny są z kosmosu, więc nie zdziwcie się i miejsce odwagę się targować.
Nie wiem, jak prezentują się ceny poza ośrodkiem, a w samym hotelu kupowaliśmy jedynie pocztówki i znaczki to tak normalnie, nie jako turbo drogo. 
Wycieczki oferowane przez biuro, a także dodatkowe atrakcje są dość drogie, od chyba ok. 70$ za osobę np. za lekcję kitesurfingu, na co my też nie byliśmy przygotowani. Żałuję, że biuro podróży nas o tym nie uprzedziło, bo my o tym nie myśleliśmy, a jak zaczęli nam coś proponować to już nie było o czym gadać.
WIZA DO KENII
To jedyny wydatek, o którym wiedziałam, a bez niej do Kenii nie wejdziecie. Już w samolocie dostaliśmy dwa formularze/wnioski o wizę do uzupełnienia, które i tak nie były sprawdzane przez nikogo, a po wylądowaniu stało się w kolejce na lotnisku, zapłaciło się 50$ za osobę i tyle, więc nie spinajcie uzupełniając formularz.


JEDZENIE
Było dużo pytań o jedzenie, ale nie mam się za bardzo nad czym tutaj rozpisywać. Nasz hotel ma niemieckich właścicieli, więc jedzenie było bardzo europejskie i takie normalne. Poza tym, tam było prawie wszystko, a jedzenie było nie tylko w wersji szwedzkiego stołu, ale i była obsługa, która na bieżąco robiła posiłki na życzenie na ciepło.
Na śniadania można było dostać wszystko, kanapki, omlety, jajka na twardo, płatki na mleku, a także czasem naleśniki czy gofry itd.
Na obiad można było wybrać ziemniaki, frytki, czasem kurczaka, czasem rybę, zawsze był makaron (sos, składniki i dodatki wybieraliście sobie sami - był robiony na bieżąco) itp. Jeśli dobrze pamiętam to tylko raz trafiliśmy na owoce morza - kalmary, które były przepyszne. Tak to czasem mięso było w jakimś specyficznym ich sosie z dodatkiem mleczka kokosowego pewnie. Więc jeśli chodzi o jakieś ich jedzenie to na myśl przychodzi mi ten sos, to bo było coś innego, poza tym standardowe rzeczy. Co jakiś czas była nawet pizza, więc bez afrykańskich szaleństw.
Kolacja była dla mnie połączeniem śniadania i obiadu, zawsze makaron, jakieś frytki, ewentualnie jakieś rzeczy ze śniadania.
Nie jedliśmy nic co mogłoby być jakimś ich specyficznym jedzeniem czy daniem, było normalnie praktycznie jak w domu czy gdziekolwiek w Europie. Aczkolwiek, najlepiej wspominam owoce, to było najpyszniejsze na świeżcie - świeże, intensywne i po prostu pyszne. Dawno nie jadłam tak dobrego ananasa, a sok z marakui stał się moim ulubionym i niestety ciężko dostępnym w Polsce.


No to będzie na razie na tyle! Jeśli jeszcze chcecie coś wiedzieć to oczywiście dawajcie znać!


32 komentarze:

  1. Przydatne informacje na pierwszy wyjazd.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę, jakoś mnie Afryka nie przekonuje to podróżowania :(
    Mnie się marzą Stany, może jeszcze przed weselem mi się uda :D

    OdpowiedzUsuń
  3. I takie konkretne wpisy to ja lubie, brawo !

    OdpowiedzUsuń
  4. Widoki piękne :) Warte wszystkiego :D

    OdpowiedzUsuń
  5. U nas powinno też tak być, że w pracy KAŻDY powinien być zajęty pracą, a jak nie ma co robić to znaleźć sobie zajęcie. Z jednej strony za te pieniądze, które nam płacą to średnio nam się chce pracować :D więc na jedno wychodzi, tam najwidoczniej szacunek do pracownika musi być wyższy ;d A stara w sensie, że jak? Nie można używać czy o co chodzi?
    O matko, co to za polityka.. to jak kupować kota w worku, bo nidy nie wiesz ile możesz zapłacić. Ile wydaliście? Bo ja bym chyba nie kupowała :D
    Chociaż jedzenie było normalne :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o tym ile wydaliśmy będzie wpis! bo to trzeba na to poświęcić oddzielny wpis haha

      Usuń
    2. a jeszcze! stare dolary uznają po prostu za fałszywe ;D

      Usuń
  6. Z tymi walutami to rzeczywiście trochę pokręcone ;chodzi mi o dolary ☺
    Zdziwilaś mnie trochę z tymi cenami na targu
    Pozdrawiam
    Lili

    OdpowiedzUsuń
  7. mieliście świetną podróż!!! idealnie na podróż poślubną :D
    my aktualnie robimy sobie z mężem małe ferie wylot w piątek :D jest stres bo przed nami 12 godzin lotu :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda, że to jedzenie takie zwykłe. Jakbym pojechała w zupełnie inną część świata to jedzenie byłoby pierwszą rzeczą, poprzez którą chciałabym poznać inną kulturę...

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo ważne informacje. Zawsze warto wiedzieć. 😊

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne zdjęcia, owoce faktycznie musiały być przepyszne, bo pewnie świeżutkie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wygląda super :D Chciałabym odbyć taką emocjonującą, ale pozytywną wycieczkę, poza tym, nigdy nie byłam w Keni, musi być tam wspaniale :)
    Pozdrawiam ciepło ♡

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo przydatny post :) Oby takich więcej :)
    „Zapraszam także do siebie na nowy post - KLIK

    OdpowiedzUsuń
  13. Zazdroszcze i podziwiam piekne kadry :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Całkowicie inna kultura :) Znając ceny wycieczek do Kenii to wcale się nie dziwię tym ludziom, że myślą, że biali są bogaci :D Też uważam osoby, które są w stanie sobie taką wycieczkę zasponsorować za bogate :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Ciekawe i przydatne informacje :) Moja koleżanka kiedyś była w Kenii. Pokazywała zdjęcia - jak tam jest pięknie!

    OdpowiedzUsuń
  16. Troczę mnie przerażają zakupy z targowaniem się. Trzeba być bardzo wygadanym wtedy, by po prostu nie dać się przegadać - takie swoiste pojedynki na to, kto ma lepiej rozwiniętą umiejętność perswazji. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Mam nadzieje że kiedyś uda mi się tam polecieć:)
    Buziaki:*
    Zapraszam na ostatni post -> WWW.KARYN.PL

    OdpowiedzUsuń
  18. Przydatne informacje jednak ja się raczej do Kenii nie wybiorę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Bardzo dużo ciekawych informacji ;) Dziwne mają zwyczaje, jeśli chodzi o ceny przy pamiątkach. To takie kupowanie w ciemno i prawdopodobnie drożej, jeśli chodzi o to, że jesteśmy biali :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Oj wybrałabym się chętnie do Kenii, jedzonko by mi pasowało nie lubię wymyślnych dań ;p

    OdpowiedzUsuń
  21. W sumie wiza nie taka droga, ale miejsce przepiękne! Jedliście tylko w hotelu? Bo jedzenie faktycznie nie jest zbyt egzotyczne, może właśnie to hotel nie poszalał?

    https://redamancyy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. Niestety z biura wycieczki zawsze są drogie . Ale czasem warto gdy jest dobrze zorganizowana. Aż mnie zmroziło jaka miałaś przygodę z kupnem pamiątek .

    OdpowiedzUsuń
  23. Stresowałabym się, gdybym miała wybierać produkty nie znając ich cen :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Fajne zdjęcia i przydatne porady 😉 W sumie w każdym zakątku świata próbuje się zdzierać z turystów, dlatego warto się targować.

    OdpowiedzUsuń
  25. To musiał być ciekawy wyjazd.

    OdpowiedzUsuń
  26. Kocham podróże, ale dziwnie mi się zrobiło gdy czytałam o tym że w hotelu stół ugina się pod ciężarem jedzenia a jeszcze donoszą jedzenie... W Afryce nawet wody brakuje...wielu rzeczy tam brakuje, za wiele. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  27. Ciekawe wpisy, chętnie przeczytam kolejne. Chociaż chyba bałabym się, że się czymś zarażę (ale ja to z tym jestem zawsze ostrożna :P), a niewychodzenie samodzielnie z resortu byłoby trudne do wytrzymania. :)
    Jak ja nie lubię, kiedy nie ma cen... A jak już się powybiera, można się co najwyżej targować, a tego nie umiem i nie znoszę, mimo że wiem, że często to taka kultura i targować się trzeba.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo proszę o komentarze na temat notki lub moich wpisów u Was ;))
miło mi, że mam fajnego bloga, ale za pusty komentarz nie dodam do obserwowanych ;))
mimo wszystko lubię z Wami rozmawiać, czy nawet ostrzej konwersować ;)) :DDD