Zacznę od tego, że oczywiście nie jestem lekarzem, psychologiem ani psychiatrą. Jeżeli czujesz się źle, beznadziejnie, słabo, niepewnie, masz różne myśli to poszukaj pomocy i wsparcia. Nie musisz od razu kontaktować się z lekarzem, warto porozmawiać na początku z kimś bliskim, otworzyć się, poprosić o pomoc, dobrą radę i wyrzucić z siebie wszystko co nas trapi. A jeśli to nie pomoże, to najlepszy będzie kontakt ze specjalistą. Bo to sytuacja jest dla nas nowa, nie znamy takiej izolacji, a nasz umysł może na to różnie zareagować, czego sama doświadczyłam.
I nigdy bym nie pomyślała, że coś takiego mnie spotka. Uważam się za wieczną optymistkę, lekko stąpającą po ziemi, która zawsze się śmieje, uśmiecha, szaleje i zawsze wszystko 'będzie dobrze'. I to się nawet nie zmieniło, kiedy czułam się wręcz tragicznie. Zawsze jest co robić, zawsze jest się czymś zająć, zakładam uśmiech i zmuszam się do bycia 'normalną'. Tu nawet nie chodzi o udawanie, tak po prostu człowiek się przyzwyczaja już do tego stanu i nie chce za bardzo zwracać na siebie uwagi.
Jeszcze zanim obostrzenia zaczęły być znoszone, nastał ten weekend, a mi od rana chciało się płakać, miałam momentami łzy w oczach i było mi taaaak źle, że szok. Tęskniłam za rodzicami, za znajomymi, za wychodzeniem, za pubami, za zwykłą normalnością. Pogoda mnie dobijała, bo zawsze jak robiło się ładniej organizowaliśmy grille, wyjścia i niczym się nie przejmowaliśmy, a ja już miałam dość i wiedziałam, że jestem obecnie bezsilna. Tym bardziej, że teraz zwykłe wyjście do sklepu wiąże się z zakładaniem maseczki, rękawiczek, z wrogimi spojrzeniami obcych ludzi, którzy patrzą na Ciebie spod byka, bo stoisz o 5 cm za blisko albo sami nie stosują się do wszechobecnych zasad. I tak w kółko od miesiąca. Ja od zawsze sporo siedzę w domu - taka praca, więc powinnam być przyzwyczajona, ale nie wyszło i w końcu i mnie dopadło.
I zdaje sobie sprawę, że są osoby, które mają zdecydowanie gorzej, że lekarze, pielęgniarki, osoby ratujące nam życie, podejmują ważne decyzje, podejmują ryzyko i robią wszystko, żeby nam pomóc, a ja mogę pomóc nie wychodząc. Ale ja wtedy tak po prostu nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Było mi tak smutno, że nic mi nie pomagało, nie wiedziałam czego chce, grymasiłam, narzekałam, jak dziecko i domyślam się, że byłam nieznośna. A i byłam tak przygnębiona, że po prostu miałam doła.
W jedną niedzielę poszliśmy na dłuższy spacer po lesie - od razu poczułam świeże powietrze, wsłuchiwałam się w las, mijaliśmy spacerujących ludzi, którzy jakoś tak przyjaźnie byli do wszystkich nastawieni, mimo braku maseczek i rękawiczek! Było po prostu ekstra, zaczęło świecić słońce, ja - osoba, która od ponad miesiąca nie wychodziła na dłużej niż pół godziny takim spacerem się na maksa zmęczyła, ale po... byłam po prostu szczęśliwa. Wszystko ze mnie zeszło, odżyłam i poczułam się lepiej, tak normalniej i to było najfajniejsze uczucie ever.
Teraz jest okej. Ostatnio zrobiliśmy mini grilla, cały dzień siedziałam na zewnątrz i nie chciałam wracać z powrotem do domu. To zadziałało lepiej niż jakiekolwiek leki. Ale pomyślcie o sobie, nie róbcie nic na siłę, pozwólcie sobie na takie chwile, które pomogą Wam zrozumieć Wasze emocje, które teraz są tak ważne. I pomyślcie o swoich bliskich. Nie tylko jest zagrożenie koronawirusem, ale jest też zagrożenie tym, że ludzie po prostu zgasną, stracą ochotę do walki czy życia, będą sfrustrowani, a może nawet nie mają z kim o tym porozmawiać, nie mają z kim spędzić czasu, bo żyją sami. A to mnie przeraża, w obecnej sytuacji przeraża mnie samotność i wizja, że musiałabym się zmagać z tym sama jest strasznie przygnębiająca.
Dbajmy o siebie i o innych, reagujmy i nie bądźmy obojętni. W takiej sytuacji zwykła rozmowa, videochat, zainteresowanie może odmienić czyjś nastrój na długo. Więc pamiętajcie o sobie i o innych, trzymajcie się i uważajcie na siebie <3
Ściskam!
Doskonale Cię rozumiem - sama się podobnie poczulam.
OdpowiedzUsuńIzolacja też bardzo źle na mnie wpływa ale teraz gdy można już wychodzić ,czuje się lepiej.
Nawet widok ulic ,gdzie ludzie już zaczęli wychodzić działa na mnie lepiej - te puste ulice mnie przerażały
Pozdrawiam
Lili
Bardzo ważny wpis. Też miałam takie gorsze dni, gdy byłam smutna. Po prostu przerosło mnie to wszystko, poza tym obawa o przyszłość. Pomogło mi wsparcie bliskich, a także wyjście na spacer (to dopiero później), nabrałam sił do działania. Tak, jak napisałaś, wyjście choć na chwilę na dwór stanowi taki jakby lek. :D
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci dużo zdrowia i radości! ;)
mnie pies wyciąga na spacery do lasu, a tak niestety nie am z kim :D
OdpowiedzUsuńJa wychodzę na spacery z psem, nawet kiedy był zakaz bezsensownego przemieszczania się :p Zwariowałabym będąc 24h w domu..
OdpowiedzUsuńJa również się ostatnio wybrałam na spacer do lasu i muszę przyznać, że dobrze mi to zrobiło. :)
OdpowiedzUsuńObserwuję i pozdrawiam. ;*
Racja, mamy wszyscy prawo czuć się teraz inaczej. Na mnie akurat kwarantanna dobrze działa, ale jestem mocnym introwertykiem i pracuję w opiece zdrowotnej, a więc mam dość dużo kontaktu z ludźmi. Mam nadzieję, że będzie z Tobą coraz lepiej, życzę powodzenia i tez uważaj na siebie!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
zpolskidopolski.blogspot.com
Mnie też było trochę dziwnie w tej sytuacji na początku, ale bardzo mi pomogło odcięcie się i właśnie spacery w miarę możliwości oraz organizowanie sobie dnia, wypełnienie go różnymi rzeczami, na które wcześniej nie było czasu 😊
OdpowiedzUsuńBardzo ważne jest, aby w obecnej sytuacji mimo izolacji nikt z nas nie pozostawał sam. W dobie szerokiej technologii, telefonów komputerów, wideorozmów możemy ciągle być razem mimo, że niestety osobno.
OdpowiedzUsuńMnie tez ta sytuacja juz zaczynała przygnębiac. Całe szzczescie znoszą troche te obostrzenia i czuje przez to, ze sytuacja jest normalniejsza niż wcześniej. Na spacery staram sie chodzić codziennie bo dobrze działają na moja psychikę :)
OdpowiedzUsuńJa ciesze sie ze mieszkam przy lesie i ogolnie u nas nie ma takich rygorystycznych zasad ;)
OdpowiedzUsuńOj zgadzam sie zdrowie psychiczne potrafi sie zalamac
OdpowiedzUsuńDziękuję za motywację w tych ciężkich czasach! Masz całkowitą rację i wspieranie się nawzajem jest kluczowe. Pozdrawiam serdecznie, Ola
OdpowiedzUsuńJa jakoś specjalnie tego nie odczułam. Może dlatego, że normalnie chodzę do pracy, normalnie rozmawiam z ludźmi i zachowujemy się jak zawsze. Nie mieliśmy etapu JEST EPIDEMIA, NIE ZBLIŻAMY SIĘ DO SIEBIE - i chyba to nas wszystkich uratowało. Taka namiastka normalności - raz tylko jak jechałam do pracy i mijałam tych zamaskowanych ludzi, to miałam w głowie taką myśl, że ten widok jest przerażający.
OdpowiedzUsuńTeż postawiłam na las ze względu na brak przymusu noszenia maseczek ;) Taki spacer naprawdę potrafi dodać energii i chęci do działania :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że ta nowa sytuacja zaskoczyła wielu ludzi w naszym kraju.
OdpowiedzUsuńKażda sytuacja czegoś uczy :)
OdpowiedzUsuńTen okres restrykcyjnych zakazów był uciążliwy. Są kraje, gdzie ograniczenia są jeszcze większe, ale co z tego, mamy prawo być zmęczeni, brak spacerów źle wpływa na ludzi.
OdpowiedzUsuńA mnie czasami było aż głupio, że moje samopoczucie specjalnie się nie obniżyło i na ogół czułam się zupełnie w porządku, odkąd można wychodzić bez celu to już w ogóle. Miałam jakieś momenty niepewności, ale w sytuacji bez kwarantanny byłoby tak samo, raczej nie jestem bardzo radosna z natury. Myślę, że mnie też jest łatwiej, bo... lubię być sama. Teraz widuję się z rodzicami czy z koleżankami, ale kiedy miałam też dwa tygodnie obowiązkowej kwarantanny i kontakt tylko przez telefon czy przez drzwi, to też jakoś nie czułam się zdołowana, a za dużo pisania aż mnie męczyło. :P Bardziej towarzyskim ludziom pewnie lepiej się żyje na co dzień, ale w tej sytuacji mogło być ciężko.
Ja również podobnie jak ty nigdy nie spodziewałam się, że coś takiego mnie spotka. Myślałam, że takie rzeczy w tylko w filach są, albo gdzieś na kartkach historii ( Bo medycyna była wtedy to nie najlepsza). Początkowo to ,,wolne'' od szkoły i możliwość siedzenia w domu była dla mnie bardzo dobra, po mogłam się przygotowywac na spokojnie w domu do matury, jednak od pewnego czasu właśnie spacer, czy też trochę czasu spędzonego na świeżym powietrzu to chwilę które bardzo się docenia :)
OdpowiedzUsuńdreamerworldfototravel.blogspot.com
Mi najbardziej podczas tej kwarantanny brakowało możliwości wyjścia na długi spacer, albo pojeżdżenia rowerem. Źle się czułam przez taki brak ruchu. Już lepiej zniosłam brak kontaktu bezpośredniego z innymi, bo pisałam i rozmawiałam przez telefon, to nie to samo, co rozmowa na żywo, ale jednak takiego wyjścia na zewnątrz bardziej mi brakowało.
OdpowiedzUsuńJakoś dajemy. Na początku było ciężko, ale powoli jakoś się przyzwyczailiśmy. Teraz co kilka dnia wyskoczymy do lasu na spacer, lub na działkę i jest oki :-)
OdpowiedzUsuńWitam Modlę się, aby sytuacja w twoim kraju szybko się poprawiła, nie ma wirusa koronowego ani ograniczeń przestrzeni. Trzymajcie ducha na duchu.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia
Pozdrowienia z Indonezji
Niestety dobrze nie jest, gospodarczo jak i mentalnie dla bardzo wielu osób. Mnie ratuje mój ogród i prace w nim. Jednak nie ma dnia aby nie myślało się o tym co dalej, jeśli nie 'odzyskam' pracy lub nie znajdę nowej. Ściskam :)
OdpowiedzUsuńDużo zdrówka ☺☺
OdpowiedzUsuńAktualna sytuacja jest bardzo trudna. Nie chcę wypowiadać się na temat wirusa, ale wierzę, że jako istoty będące częścią natury, potrzebujemy jej tak bardzo, że bez niej, tak jak piszesz, może naruszać się nasza równowaga psychiczna czy fizyczna. Potrzebujemy słońca, powietrza, wody, fizycznego kontaktu z ziemią, zwierzętami i roślinami i żadne sztucznie stworzony stymulant tego nie zastąpi - a przynajmniej ja tak sądzę. :)
OdpowiedzUsuńMnie też bardzo pomaga spacer po lesie, od razu czuję się lepiej, mam więcej energii i myślę pozytywniej :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa w sumie lubię siedzieć w domu, ale wydaje mi się, że ta świadomość, że nie można wyjść dołuje nas najbardziej. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńObecnie żyjemy w trudnej sytuacji, jednakże tą kwarantannę da się jakoś przeżyć.
OdpowiedzUsuńWystarczy pozytywnie myśleć :) Pozdrawiam!
Nie jest łatwo znieść całą tę sytuację ale warto szukać plusów i pozytywnych aspektów izolacji czy siedzenia w domu
OdpowiedzUsuńJa też miałam kilka dni bezsilności, dobijało mnie to, że nie wróce na praktyki do przedszkola w najbliższym czasie i prawdopodobnie w tym roku akademickim, że choć mogę wybrać się do lasu czy do parku bo mam blisko to niestety nie mogę pojechać nad moje ukochane morze czy to ocean (u mnie w Szkocji podróżowanie autem jest praktycznie zezwolone tylko jak ktoś jeździ do pracy). Ten czas dla wszystkich jest trudny, ale myślę, że warto nauczyć się rozpoznawac emocje, akceptować je i pozwalać sobie na przeżywanie. Nie jesteśmy robotami i jednego dnia może byc bardzo źle, ale drugiego dnia czujemy się lepiej. Myślę, że często też potrzebujemy odcięcia się od informacji, ja na początku tego wirusa codziennie czytałam, sprawdzałam statystyki itd, teraz od czasu do czasu sprawdzam i czuje sie o wiele lepiej psychicznie.
OdpowiedzUsuńZgadzam się z tym co napisałaś i mam podobne doświadczenia. To nowa sytuacja dla nas wszystkich, dlatego tym bardziej warto się wspierać <3
OdpowiedzUsuńOdkąd wróciłam do normalnego życia, tzn. bez zamartwiania się i bez izolacji to nie narzekam na stan psychiczny.
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem. Chociaż mieszkam na wsi i moge sobie na luzie wyjśc, to czasem mi brakuje np. lumpeksów :D Ale jako że nie znoszę tych maseczek, to raczej nie chodzę po sklepach.
OdpowiedzUsuńWszystkim nam jest ciężko. Nawet jeśli ktoś jest typem domatora i rzadko wychodzi na miasto - jak ja - to takie przymusowe zamknięcie i brak kontaktu z ludźmi też odbija sie na jego psychice. Trzymajmy kciuki, żeby normalność szybko wróciła.
OdpowiedzUsuńJa już przechodziłam przez najróżniejsze etapy podczas koronawirusa.
OdpowiedzUsuńJestem już nim zmęczona :/
Sam wiem po sobie że podczas tej kwarantanny raz kipie pozytywną energią a raz nie można mnie wygonić z łóżka - dopada mnie straszny leń.
OdpowiedzUsuńja tam nie widzę różnicy jak pracowałam pracuje i normalnie funkcjonuje;p
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy wpis ! U mnie to różnie bywa, raz lepiej raz gorzej a wieżę w to że kiedyś będzie normalnie :)
OdpowiedzUsuńJa też czasami miałam takie ciężkie chwile. Bywały dni, że nie miałam siły wstawać z łózka, ale ładna pogodna trochę pomogła.
OdpowiedzUsuńJa z początku bylam przybita i zdołowana ale teraz już znacznie lepiej się czuje 😊
OdpowiedzUsuńJa w sumie nawet nie wiem, kiedy mi zleciał ten czas. Mimo to mam nadzieje, że wszystko szybko się uspokoi.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się cieplutko, dbaj o siebie :)
Ja się nie izoluję.. ciagle pracuję ;p
OdpowiedzUsuńTo prawda, ta sytuacja jest nietypowa i dziwna i tak naprawdę nie ma jednego dobrego sposobu, by sobie z tym poradzić, bo każdy z nas jest inny i czego innego potrzebuje. Mi też jest ciężko i momentami miałam takie dni, że nie chciało mi się wstać z łóżka. O problemach ze snem nie wspomnę. Jednak wyrwaliśmy się ostatnio z domu na działkę do naszych znajomych. Oboje pomagaliśmy w pracach ogródkowych, przesadzaniu roślin itp. Na koniec zrobiliśmy grilla. Cały dzień na powietrzu i w ruchu sprawił, że spaliśmy jak dzieci i następnego dnia mieliśmy dużo lepsze humory :)
OdpowiedzUsuńTen czas kwarantanny strasznie szybko mi zleciał, ale najbardziej mnie boli zachowanie niektórych ludzi, ciężkie czasy to i powinniśmy być dla siebie szczególnie życzliwi, a nie wbijać sobie nawzajem nóż w plecy i pluć jadem 😞
OdpowiedzUsuńTa sytuacja odosobnienia na pewno odbije się na psychice każdego z nas... bardziej lub mniej. Jestem wdzięczna za mój dom na wsi, tutaj mam las, ogród, więc nie odczuwam tak narzuconych ograniczeń, ale gdybym musiała siedzieć w swoim niewielkim, krakowskim mieszkaniu pewnie byłoby gorzej. Teraz szczególnie warto zadbać o kontakty, dzwonić do rodziny, przyjaciół, znajomych i mówić im dobre rzeczy... to pomaga :) Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńNa szczęście jestem totalnym domatorem i nie odczuwam tak bardzo tęsknoty za świeżym powietrzem. Za znajomymi już tak ;) <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!