Dzień dobry! Dzisiaj mam do zaprezentowania kolejne denko! Kolejne denko mnie przeraża, jak sobie uzmysłowię, że już praktycznie pół roku minęło jeśli chodzi o 2020, i to jak on minął. Ale nie ma się co dołować, to nie koniec świata, więc jeszcze wszystko zrealizujemy, co mamy w planach, tym bardziej że coraz więcej rzeczy 'można'. A ja przechodzę do głównego tematu tego wpisu, czyli do denka. Kto tu był miesiąc temu i pamięta moje poprzednie liche denko składające się z zaledwie kilku produktów? Tak się trochę nastawiałam na to, że pewnie maj mnie zaskoczy. I tak było, bo już praktycznie na początku maja zdenkowałam parę produktów, więc potem mogło być tylko lepiej. Enjoy!
Nikogo nie zdziwią tutaj oczywiście moje ulubione Facelle, chusteczki nawilżające do higieny intymnej, które dla mnie są cały czas numerem 1. Nie próbowałam jeszcze tych w nowym opakowaniu, a słyszałam, że jakościowo też się zmieniły, więc w dalszym ciągu chwalę starą wersję. Poza tym, najlepsze zdecydowanie BeBeauty, płatki kosmetyczne - one są po prostu najlepsze. Podobnie, jak i Alterra, Naturkosmetik, szampon do włosów osłabionych i przerzedzających się biotyna & kofeina. Ja uwielbiam te szampony, zawsze i wszędzie i nie ma się co powtarzać. Tak samo jest zresztą z Schwarzkopf Gliss Kur odżywki regeneracyjne; fiber therapy bonding oraz ultimate repair - one są zdecydowanie the best i żadne inne odżywki w sprayu się im nie równają. No i przy okazji, przyjęłam kolejny blister suplementu diety Vitapil, który mi bardzo dobrze służy i zauważyłam po nim szybki wzrost włosów. Nie widzę niestety działania na paznokcie, a szkoda, bo z tym jest u mnie zawsze największy problem. Zużyłam też dwa miniaturowe Batiste, suche szampony w wersji Rose Gold, które bardzo lubię. Wiadomo, że nie powinno się ich nadużywać, dla dobra skóry głowy, ale używając od czasu do czasu nas nie zabiją ;), a że miałam dwa 'napoczęte' to tak wyszło, że na raz się skończyły. Ale ogólnie one są super, ekstra pachną i odświeżają, więc robią to co mają :). I kolejny zestaw od Encanto Brasil, bo znowu zrobiłam sobie keratynowe prostowanie włosów i jak zawsze ja jestem na maksa zadowolona z efektów! Zdaję sobie sprawę, ze to chemia, syf i w ogóle, ale nic na to nie poradzę, że działa cuda. I zapraszam na wpis na bloga, bo w końcu mogłam wrzucić zdjęcie przedstawiające efekty! :) A skoro keratyna to Nizoral, szampon przeciwłupieżowy, jak normalnie z łupieżem problemów nie mam, ale po keratynie mam zawsze na maksa przesuszoną skórę głowy, co powoduje łupież, ale na szczęście kilka saszetek tego szamponu wystarczy, żeby to naprawić ;).
NOU, cherry blossom - miałam swoje ulubione perfumy, ale ostatnio zaczęłam testować kolejne i mega się z tego cieszę. Uwielbiam ten zapach, pachnie tak pięknie kwiatowo, nawet intensywnie, ale w tak wyważony sposób, że nie jest to nachalna i drażniące i zapach utrzymuje się dość długo. Ja jestem zachwycona nimi. Są genialne i bardzo je polecam ;)
Pollena EWA, dermo, przeciwzmarszczkowo normalizujący krem na noc - bardzo mi się spodobał ten krem, bardzo konkretna konsystencja, mega wydajny, ładny zapach i cudowne nawilżenie i odżywienie dla skóry, szczególnie na noc, a to jest dokładnie to czego potrzebuję. Dlatego ja jestem zadowolona ;)
O2 Skin, mocno skoncentrowane serum - to serum jest po prostu genialne, naprawdę super nawilża, odżywia, wygładza i robi wszystko, co ma robić. Niestety przez swoją nieuwagę wywalam większość produktu, bo po prostu o nim zapomniałam, a jakoś obawiam się kłaść na twarz serum otwarte przez kilka lat. Ale produkty są dość często na promocji w drogeriach, więc raczej na pewno się skuszę kiedyś ;).
Isana, pianka do golenia - pianka jak pianka, niby bez szału, ale ja jednak jestem z niej zadowolona. mimo małej pojemności, wystarczyła mi na dość długo (albo to ja po prostu używałam jej za rzadko, haha). Bardzo ładnie pachniała, ułatwiała nawet golenie i ogólnie spoko. Tania, łatwo-dostępna, więc możliwe, że jeszcze kiedyś ją kupię ;).
O2 Skin, mocno skoncentrowane serum - to serum jest po prostu genialne, naprawdę super nawilża, odżywia, wygładza i robi wszystko, co ma robić. Niestety przez swoją nieuwagę wywalam większość produktu, bo po prostu o nim zapomniałam, a jakoś obawiam się kłaść na twarz serum otwarte przez kilka lat. Ale produkty są dość często na promocji w drogeriach, więc raczej na pewno się skuszę kiedyś ;).
Isana, pianka do golenia - pianka jak pianka, niby bez szału, ale ja jednak jestem z niej zadowolona. mimo małej pojemności, wystarczyła mi na dość długo (albo to ja po prostu używałam jej za rzadko, haha). Bardzo ładnie pachniała, ułatwiała nawet golenie i ogólnie spoko. Tania, łatwo-dostępna, więc możliwe, że jeszcze kiedyś ją kupię ;).
BingoSPA, serum czekoladowo pomarańczowe do ciała - mimo moich początkowych zachwytów, serum ostatecznie ląduje w średniakach, jak pod kątem działania i zapachu nie mam mu za wiele do zarzucenia i tu fajnie wszystko działa. Ale, bardzo szybko się skończyło, aż zaskakująco, więc jest niewydajne i pod koniec użytkowania miałam na maksa problem z wydobywaniem produktu z opakowania. Niby pompka jest, ta rurka w środku jest bardzo długa, ale sama konsystencja stała się bardzo gęsta i zbita, i przypomina masło, którego ja nie lubię, więc dla mnie ostatecznie średnio.
Soraya, plante, roślinna esencja tonizująca - produkt jest spoko, w sumie fajnie mi się go używało, dość szybko się skończył, ale poza tym nie mam mu nic do zarzucenia. Zapach jest okej, konsystencja standardowo wodnista, oczyszczał skórę i odświeżał ją. Nie zauważyłam, żeby super ekstra nawilżał i odżywiał skórę i mimo wszystko produkt dobry, ale i zarazem zwykły. Nie wiem czy do niego wrócę, bo mimo wszystko wolę większe pojemności, żeby nie latać co chwilę do drogerii, ale wypróbować warto, myślę, że dla niektórych może okazać się cudem ;)
Soraya, plante, roślinna esencja tonizująca - produkt jest spoko, w sumie fajnie mi się go używało, dość szybko się skończył, ale poza tym nie mam mu nic do zarzucenia. Zapach jest okej, konsystencja standardowo wodnista, oczyszczał skórę i odświeżał ją. Nie zauważyłam, żeby super ekstra nawilżał i odżywiał skórę i mimo wszystko produkt dobry, ale i zarazem zwykły. Nie wiem czy do niego wrócę, bo mimo wszystko wolę większe pojemności, żeby nie latać co chwilę do drogerii, ale wypróbować warto, myślę, że dla niektórych może okazać się cudem ;)
Efektima, Rose Peel-Off, ekstrakt z kwiatów róży & d-panthenol - polecam zobaczyć na recenzji, jak genialnie wygląda ta maska, konsystencja była bardzo fajna, niestety maska miała dość sztuczny i taki niefajny zapach, ale nie jest on wyczuwalny przez większość czasu. Łatwo się ją ściągało nawet, a ja uwielbiam maseczki typu peel-off! Maska nadała mojej twarzy dużo blasku i promienności, także fajna !
Efektima, Gold Peel-Off, złoto i kwas hialuronowy - kolejna rewelacyjna maseczka Peel Off, uwielbiam mimo tego że ten zapach niestety nie powala znowu, to po ściągnięciu poszłam cudowne odświeżenie skóry, miałam wrażenie, jakbym dopiero co się obudziła po kilku zabiegach SPA na twarz, byłam gotowa do działania. Dla mnie czad! I ściągnięcie było mniej bolesne tym razem ;).
Efektima, Diamon Peel-Off, drobinki diamentów i kwas hialuronowy - i kolejna wersja, która była równie zadowalająca. Maseczka nawet nawilżyła i odżywiła skórę, uspokoiła ją i załagodziła jakiekolwiek podrażnienia, więc dla mnie sztos.
Dermacol, maska Detox&Defence - zapach tej maseczki jest fenomenalny, dość mydlany, lekko owocowy, ale po prostu ładny i taki, że się chce go niuchać i niuchać co ja wręcz uwielbiam! Poza tym, maska daje mojej skórze wszystko, co najlepsze; cudownie ją nawilża, odżywia, zmiękcza i wygładza. Ja jestem bardzo zadowolona z niej! Tym bardziej, że taka saszetka starcza spokojnie na 5-6 razy, co mnie cieszy jeszcze bardziej!
Efektima, hydrożelowe płatki pod oczy - kolejne płatki od Efektimy, która uwielbiam na maksa. Tym bardziej, że przy tej wersji w końcu ogarnęłam i wsadziłam je wcześniej do lodówki, co zrobiło jeszcze większą różnicę! Nie dość, że płatki dużo lepiej trzymały się skóry, to na dodatek ja się czułam tak zrelaksowana mając je na sobie, że myślałam, że odpłynę, dla mnie czad!
Efektima, Gold Peel-Off, złoto i kwas hialuronowy - kolejna rewelacyjna maseczka Peel Off, uwielbiam mimo tego że ten zapach niestety nie powala znowu, to po ściągnięciu poszłam cudowne odświeżenie skóry, miałam wrażenie, jakbym dopiero co się obudziła po kilku zabiegach SPA na twarz, byłam gotowa do działania. Dla mnie czad! I ściągnięcie było mniej bolesne tym razem ;).
Efektima, Diamon Peel-Off, drobinki diamentów i kwas hialuronowy - i kolejna wersja, która była równie zadowalająca. Maseczka nawet nawilżyła i odżywiła skórę, uspokoiła ją i załagodziła jakiekolwiek podrażnienia, więc dla mnie sztos.
Dermacol, maska Detox&Defence - zapach tej maseczki jest fenomenalny, dość mydlany, lekko owocowy, ale po prostu ładny i taki, że się chce go niuchać i niuchać co ja wręcz uwielbiam! Poza tym, maska daje mojej skórze wszystko, co najlepsze; cudownie ją nawilża, odżywia, zmiękcza i wygładza. Ja jestem bardzo zadowolona z niej! Tym bardziej, że taka saszetka starcza spokojnie na 5-6 razy, co mnie cieszy jeszcze bardziej!
Efektima, hydrożelowe płatki pod oczy - kolejne płatki od Efektimy, która uwielbiam na maksa. Tym bardziej, że przy tej wersji w końcu ogarnęłam i wsadziłam je wcześniej do lodówki, co zrobiło jeszcze większą różnicę! Nie dość, że płatki dużo lepiej trzymały się skóry, to na dodatek ja się czułam tak zrelaksowana mając je na sobie, że myślałam, że odpłynę, dla mnie czad!
BioDermic, krem pod oczy z ekstraktem z kawioru - na początek muszę wychwalić te opakowania próbek, one są genialne, dzięki temu, że można je zakręcić można je wziąć ze sobą dosłownie wszędzie bez żadnych przeszkód - rewelacja. Jeśli chodzi o sam krem byłam bardzo zadowolona, fajnie nawilżał i odżywiał skórę pod oczami, ale od czasu do czasu przy nałożeniu za dużej ilości potrafił podrażniać, ale bez większych dramatów.
Dermacol, hialuronowy krem oczyszczający do twarzy - jedna saszetka wystarczyła mi na raz, ale muszę przyznać, że bardzo fajny jest ten krem, ładnie rozpuszcza i zmywa makijaż. Przy okazji, rewelacyjnie pachnie, tak dosyć w mydlany sposób, ale mi się bardzo podoba. Trochę szczypał mnie w oczy, ale ogólnie fajnie, mogę się zastanowić nad pełnowymiarowym produktem ;).
A jak tam Wasze denka? :)
Dermacol, hialuronowy krem oczyszczający do twarzy - jedna saszetka wystarczyła mi na raz, ale muszę przyznać, że bardzo fajny jest ten krem, ładnie rozpuszcza i zmywa makijaż. Przy okazji, rewelacyjnie pachnie, tak dosyć w mydlany sposób, ale mi się bardzo podoba. Trochę szczypał mnie w oczy, ale ogólnie fajnie, mogę się zastanowić nad pełnowymiarowym produktem ;).
A jak tam Wasze denka? :)