Halo, halo! Kolejne recenzje masek dla Was! Jak Wam idzie akcja #zostańwdomunałóżmaskę? Mimo że akcja była na topie jakoś w marcu, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żeby znów do niej wrócić, może niekoniecznie siedząc w domu, bo w końcu mamy wakacje ;). A ja w ostatnim czasie trochę olałam te maseczki, ale koniecznie muszę do tego wrócić, dlatego recenzja, żeby się zmotywować!
Dzisiaj będzie o marce, którą wręcz uwielbiam!
Dermacol, najbardziej uwielbiam podkłady, które u mnie się rewelacyjnie sprawdzają, jak i pielęgnacją ciała, taką codzienną ;) To jest czad, więc i przyszedł czas na inne produkty, czyli maski, których kilka mam. I muszę przyznać, że wypadły różnie ;)
Dermacol, Deep Cleansing Mask
Maska w płachcie 3D z ekstraktem z brzoskwini [10], keratoliną i alantoiną [8] zapewnia głębokie oczyszczenie zablokowanych porów, usunięcie martwych komórek skóry, jak i regenerację, odnowienie, odświeżenie i lifting skóry. Poza tym, maska odbuduje zniszczenia, będzie kontrolować poziom utraty wody, zmiękczy i tonizuje skórę, a także będzie eliminować wolne rodniki.
Skład: Aqua, Glycerin, PEG-12 Dimethicone, Phenethyl Alcohol, Caprylyl Glycol, Propylene Glycol, Bacillus Ferment, Allantoin [8], Tocopheryl Acetate, Prunus Persica Fruit Extract [10], Tetrasodium EDTA, Hydroxyethylcellulose, Sodium Acetate, Isopropyl Alcohol, Cellulose, Parfum, Citric Acid, Triethanolamine, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate.
Maskę należy mieć na twarzy jakieś 10 minut i już teraz mogę powiedzieć, że na pewno ja ją miałam krócej. Ale od początku; zapach był dość specyficzny, trochę dziwny, ale bardzo brzoskwiniowy, niby go nie pokochałam, ale też mi nie przeszkadzał jakoś bardzo, więc okej. Muszę przyznać, że płachta na maksa nie pasowała do mojej twarzy, co dawno mi się nie przytrafiło, mam wrażenie, że była dość niewymiarowa i jakaś krzywa, bardzo odstawała na bokach i nie chciała się dobrze przykleić, co jest spowodowane tym, że nie była jakoś bardzo nasączona produktem, była bardzo lekko wilgotna. Aczkolwiek, mimo że nie byłą za bardzo nasączona to mam wrażenie, że cały produkt przeszedł na dół maseczki w okolice brody i szyi, co poskutkowało tym, ze z maski normalnie kapało, a nigdy mi się to jeszcze nie przytrafiło, musiałam leżeć z tą maską, chociaż i tak czułam dziwne kapanie na dekolt, więc długo nie wytrzymałam.
Co mogę powiedzieć o działaniu? Nie wystąpiło żadne podrażnienie, ani nic złego, skóra była lekko oczyszczona, wygładzona, przy okazji delikatnie nawilżona i odżywiona, ale nie były to efekty na maksa spektakularne i niesamowite do zachwycania się. Aczkolwiek wiem, ze moje negatywne odczucia najbardziej spowodowane są tym, że płachta sama w sobie sprawiła mi trochę problemów i nie było to zbyt relaksujące spotkanie. Nie wiem czemu tak było, maska co prawda była już przy końcu daty ważności, ale powinna być jeszcze dobra, ale wiadomo te daty są dość umowne, więc jeśli ktoś z Was miał z nią do czynienia, koniecznie napiszcie czy było podobnie.
Dermacol, Detox&Defence
Maska z naturalnymi antyoksydantami, witaminami oraz komórkami macierzystymi, głęboko wnika w skórę, neutralizuje toksyny, a także szkodliwe substancje pochodzące z otoczenia. Maska ma za zadanie odbudować naturalne mechanizmy obronne skóry, a także uchronić skórę przed przedwczesnym starzeniem się, utratą elastyczności oraz powstawaniem zmarszczek.
Skład: Aqua, Glycerin, Propylene Glycol, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Caprylic/Capric Triglyceride, Decyl Oleate, Cetearyl Glucosid, Butyrospermum Parkii Butter, Panthenol, Alaria Esculenta Extract, Solanum Lycopersicon Leaf Cell Culture Extract, Olea Europaea Fruit Extract, Acacia Senegal Gum, Vitis Vinifera Fruit Extract, Benzylidene Dimethoxydimethylindanone, Tocopheryl Acetate, Carbomer, Sodium Hydroxide, Citric Acid, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Parfum.
Należy nałożyć dość sporą ilość na szyję, twarz i dekolt unikając okolic oczu, zostawić na 15-20 minut, po czym zmyć wodą albo ściągnąć mokrym ręcznikiem.
Maska ma dość mleczną konsystencję, ale jest dość gęsta, taka trochę jak jogurt, myślę, że to będzie spoko porównanie. Bardzo dobrze trzyma się twarzy nie spływa z niej ani nic z tych rzeczy. Poza tym, zapach jest jak mydło. I nie mówię tego w złym świetle, bo ja lubię ten zapach, jest bardzo przyjemny i po prostu ładny! Maska nałożona na twarz po jakimś czasie zasycha, ale do takiej dość mokrej skorupki, ale nie przyczepiam się do niczego. Wszystko też zależy od tego jaką ilość maski nakładacie, ja jednak zostaję przy takiej umiarkowanej ilości.
Poz myciu skóra jest tak cudownie miękka, gładka i napięta, że w końcu wiem, co to znaczy napięta i jędrna skóra! Naprawdę szok i rewelacja, i ja jestem bardzo zachwycona tą maseczką! Tym bardziej, że taka jedna saszetka, która jest podzielona na dwie wystarczyła mi na jakieś 6 użyć. Super jest też to, że maska nie zasycha nam w saszetce, tylko w dalszym ciągu nadaje się do nałożenia, więc czad!
Dermacol, Deep Detoxifying Mask
Maska w płachcie 3D, która zawiera węgiel aktywny [13] oraz ekstrakt z bambusa [10], zapewnia głęboką detoksykację skóry, oczyszczenie i redukcję rozszerzonych porów skórnych, a także odbudowanie witalności oraz świeżości poszarzałej skóry. Poza tym, reguluje nadmierne powstawanie sebum,
Skład: Aqua, Glycerin, PEG-12 Dimethicone, Butylene Glycol, Methyl Gluceth-20, Methylpropanediol, Enantia Chlorantha Bark Extract, Oleanolic Acid, Panthenol, Bambusa Vulgaris Leaf/Stem Extract [10], Propylene Glycol Dicaprylate/Dicaprate, Polyglyceryl-10 Stearate, Charcoal Powder [13], Polyglycerin-10, Polyglyceryl-10 Myristate, Sodium Dehydroacetate, Phenoxyethanol, Ethylhexylglycerin, Polysorbate 20, Allantoin, Polyacrylate Crosspolymer-6, PEG-40 Hydrogenated Castor Oil, Parfum, Citric Acid.
Należy nałożyć maskę na jakieś 10 minut. Maskę należy trzymać na twarzy jakieś 10 minut. Powiem Wam, że od otworzenia opakowania czuć jakieś owoce, owoce których ja do końca nie potrafię zdefiniować! Pachnie mi trochę jakby brzoskwiniami, a zarazem jakimiś bardzo ładnymi, świeżymi i owocowymi perfumami. Ogólnie zapach jest naprawdę super. Druga sprawa, która jest świetna to to, że maska sama w sobie jest chłodząca. Poważnie, od samego nałożenia czuć przyjemny chłód, nie jest to mocne wymrożenie, wszystko tutaj jest fajnie wyważone. Maska też dobrze trzyma się twarzy, wiadomo że siedząc odklei nam się od brody, ale leżąc wszystko będzie ideolo na miejscu.
Muszę przyznać, że poza chłodem czuję lekkie pieczenie, ale pieczenie występuje w miejscach, w których mam wrażenie, że mam zapchaną skórę, więc cieszy mnie to, bo mam wrażenie, że ona idealnie działa właśnie w tych miejscach, w których powinna i gdzie potrzebuję idealnego oczyszczenia i detoksu. Pozostałe miejsca, jak i cała twarz jest fajnie odświeżona, nawilżona i lekko odżywiona.
Skóra została fajnie uspokojona jakby stonowana, więc ja jestem naprawdę zadowolona! I chyba jest t mój maskowy ulubieniec marki Dermacol!
Dermacol, Intensywnie liftingująca maska
Maska liftingująca z koncentrowanym kompleksem przeciwzmarszczkowym działa podobnie, jak zaaplikowanie botoksu. Niepożądane linie mimiczne, a także jakiekolwiek nierówności zostaną wygładzone już po około 5 minutach od nałożenia maski. Liftingujący efekt utrzyma się do ok. 4 godzin od aplikacji. Lekka żelowa konsystencja z ekstraktem zeń-szenia [7] oraz rumianku [8] zwiększa jędrność i elastyczność skóry. Zapewnia skórze energię, jędrność, wygładzinie, jak i odświeżenie.
Skład: Aqua, Sodium Acrylate/ Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Alcohol, Isohexadecane, Squalane, Acmella Oleracea Extract, Panax Ginseng Root Extract [7], Chamomilla Recutita Flower Extract [8], Phenoxyethanol, Methylparaben, Ethylparaben, Ethylhexylglycerin, Propylene Glycol, Polysorbate 80, Sorbitan Oleate, Parfum.
Należy nałożyć na twarz szyję i dekolt, unikając oczu. zostawić na 15-20 minut, a następnie najlepiej ściągnąć za pomocą bawełnianej ściereczki. Maseczkę użyłam pierwszy raz rano po dość męczącym weekendzie, tak na regenerację i odświeżenie. I genialnie się sprawdziła w tej opcji. Konsystencja, zapach i kolor praktycznie idento, jak w wersji Detox&Defence. Ja bardzo polubiłam i tamtą wersję, więc spoko. Zapach jest dość mydlany, ale bardzo ładny. Poczułam lekkie pieczenie w okolicach nosa, gdzie niestety mam zawsze podrażnioną skórę, ale dość szybko minęło i dało się to spokojnie wytrzymać.
Po ściągnięciu maseczki, czuć że teraz jest bardzo fajnie nawilżona, odżywiona i bardziej napięta niż wcześniej. Nie jest to efekt super liftingu, ale i tak jak na maskę, która jest na twarzy jakieś 15-20 minut to i tak będzie super.
Maska też wystarcza na bardzo dużo razy, myślę, że jedna saszetka spokojnie na jakieś 3-4 użycia, maska nie zasycha w saszetkach, więc to też jest ważne i fajne! Dla mnie rewelacja, ja bardzo lubię i jestem zadowolona.
Znacie maski marki Dermacol? Ja jestem bardzo zadowolona głównie z tej czarnej Black Magic, to będzie zdecydowanie mój faworyt jeśli chodzi o wszystkie 4 powyżej. Jakie są Wasze ulubione maski? Dawajcie znać, bo muszę wrócić do regularnego maskowania się!
Trzymajcie się!