Heloł! Co tam, jak tam? Ja jestem w Zakopanem! Świętujemy pierwszą rocznice ślubu i weszliśmy wczoraj na Rysy, więc duma milion, a jeszcze parę dni przed nami! Wbijajcie na insta:
@beautifulduty.pl bo pewnie spamuję wszystkim, co góralskie. Ale dzisiaj mamy dzień na odpoczynek, a ja mam dzień na Meet Beauty! Tak dzisiaj jest Meet Beauty, więc jeśli góry was nie interesują to dzisiaj na instagramie będzie przerwa, bo będziemy nadawać mniej więcej z konferencji ;). Nie wiem jeszcze, jak to będzie wyglądać, więc się okaże.
A dzisiaj będzie dość kolorowo i makijażowo! Rzadko kiedy u mnie się pojawia taka konkretna recenzja jednego produktu do makijażu, ale stwierdziłam, że te paletki to znowu takie produkty, że zasługują na recenzje i wspomnienie o nich. A i walczę z tym cały czas, żeby pojawiało się tutaj więcej makijażowych rzeczy, bo to mnie natchnie i zainspiruje do malowania się bardziej niż w standardowej opcji.
Na spotkaniu blogerek naszych lubelskich Straszydełek już dłuższy czas temu w aukcji charytatywnej wylicytowałam część produktów do makijażu od Make Up Revolution. I tam właśnie były dwie paletki róży, których używam już bardzo długo i bardzo je lubię, i zawsze są moim numerem 1 na jakieś ważniejsze i większe wyjścia.
MAKE UP REVOLUTION
Obie paletki znajdują w opakowaniach mieszczących aż 8 różnych odcieni różu. Opakowanie może i mogłoby być trochę bardziej trwałe i solidne, ale ja za dużo nie wymagam. Nie mam z tym problemu, tym bardziej, że po takim czasie i tylu podróżach jeszcze się nie rozklekotały, więc dla mnie spoko. A muszę powiedzieć, że zabieram je zawsze i wszędzie, jak gdzieś jedziemy, głównie na wesela, więc wiadomo, że takie targane ze sobą mogą się trochę zepsuć. Opakowanie nie ma lusterka, ale ja też tego nie potrzebuję jak coś.
Świetnie współgrają z różnymi produktami do makijażu, nic się nie ściera, nie zauważyłam, żeby jakoś źle wpływały na moją skórę, nie podrażniają i nie zapychają mojej skóry. Jeśli chodzi o trwałość to rozświeltacze trzymają się bomba. Różu zawsze nakładam trochę więcej, bo wiem, że trochę go zniknie z twarzy i on lubi się trochę ścierać. Więc tutaj też bardzo ważne jest używanie fixera. Z nim nie ma bata, że zniknie całkowicie, ale bez trzeba mieć to na uwadze. Aczkolwiek na weselu, po użyciu fixera nigdy nie miałam potrzeby dokładania kolejnej warstwy różu.
Paletki są pojemności 13g, a paletki są w cenie około 20 zł. A paletka jest turbo wydajna, więc czad. Co przy takiej ilości różnych opcji i wydajności jest super opcją.
Najpierw na ostro i słodko, czyli:
Make Up Revolution, Blush SUGAR AND SPICE
Ta paletka jest dość stonowaną wersją, bez szaleństw i jest nazwana paletką do konturowania, więc znajdziemy tutaj wszystko; od bronzerów po rozświetlacze. Każdy znajdzie tu coś dla siebie, różowe, brązowe, pomarańczowe odcienie, no i błysk! Te brązowe odcienie mogą się przydać, jako bronzer. Ja ją uwielbiam, właśnie ze względu na tę różnorodność. Kombinuję jak chcę, jak mi się podoba i jaki mam humor. Mega mi się podoba to, że jak już muszę ograniczyć ilość produktów, t tutaj mam i róże i rozświeltacze, na dodatek w dalszym ciągu przy jednym produkcie mam wybór.
Odcienie róży nie są w żaden sposób nazwane, więc będę posługiwać się numerkami, wybaczcie mi moje swatche, ale po 10 latach blogowania to mój pierwszy raz, ahaha.
1 - to jest taki wiśniowy róż, najbardziej intensywny z całej 8ki, jest wyrazisty, mocny i bardzo napigmentowany, więc nakładając trzeba uważać, bo może zadziać się różnie
2 - brązowy odcień, jak ktoś lubi może być jako róż, czy jako lekka opalenizna albo do konturowania, dosyć ciepły odcień
3 - to jest dla mnie standardowy róż, zwykły najzwyklejszy, ale zarazem uniwersalny, pasujący do każdej sytuacji i każdemu
4 - kolejny bronzer, ale już lżejszy i jaśniejszy w tonacji, bardziej chłodny
5 - tu mamy taką brzoskwinkę, lekko pomarańczowy odcień, ale nie jest jakiś turbo intensywny
6 - ten odcień jest dla mnie taki typowy 'barbie', na swatchu nie wygląda tak, ale nakładamy na makijaż jest takim różowym, jaki mi się kojarzy z sukienką lalki barbie, taki bardzo cukierkowy i słodki, ale go uwielbiam!
7 - mocne różowe rozświetlenie, pięknie połyskuje, więc można doprawić nim róż
8 - srebrny rozświetlacz, na maksa napigmentowany w dobrym świetle mieni się na taki bardzo lekki jasny różowy
Najczęściej używam 2, 3 no i 6. I uwielbiam to combo! Tak samo te dwa rozświeltacze, potrafią jeszcze bardziej wzmocnić efekt makijażu, a ja lubię piękny blask! Tak samo te bronzery, czasem jak nie mam nic pod ręką to korzystam z tych i też dają fajny efekt ;).
A teraz, przyszedł czas na królową róży, czyli:
Make Up Revolution, BLUSH QUEEN
Ta paletka to już jest niezłe combo. Tutaj wszystko się świeci i na dodatek jest różowe, a odcienie różowego są po prostu boskie! Kolejny mój ulubieniec na większe imprezy okolicznościowe, na dopełnienie makijażu na maksa i wtedy kiedy mogę sobie pozwolić na aż taki błysk. Traktuję je znowu w zależności od nastroju, czasem jako róż, czasem jako rozświeltacz. A czasem dokładam jako drugą warstwę innego różu i rozświetlacza. Ale to już jest konkretne fajne glow. I znowu, każdy znajdzie tutaj coś dla siebie.
Od razu mówię, że jakoś te swatche mi nie wyszły, głównie przez to, że wszystkie cienie są na maksa połyskujące i wystarczyło trochę ruszyć ręką i tak odbiły światło, że nic praktycznie nie widać. Ale uwierzcie, że są intensywniejsze niż na zdjęciu!
1 - ten odcień jest taki lekko złoty, pomarańczowy, trochę wpada w brąz, ale jest mega ciekawym odcieniem i taką super mieszanką
2 - ten odcień jest znowu taki różowy w stylu barbie, tyle że bardzo ładnie połyskujący i błyszczący
3 i 4 - to są bardzo podobne odcienie, ja nawet na ręce nie mogłam zauważyć jakiejś większej różnicy, ale 3 jest bardziej różowy, a 4 wpada trochę w brązowe odcienie
5 i 6 - te kolory z kolei są fioletowe, co też mi się na maksa podoba, bo zupełnie coś innego i można uzyskać fajny efekt w makijażu. 5 jest bardziej fioletowa, taka mocniejsza, z kolei 6 to już wpada w róż.
7 - to jest na maksa ciemny różowy, mocny kolor, napigmentowany i widoczny, więc z nim trzeba uważać, żeby nie przesadzić - wiadomo, ale jest szał ciał.
8 - srebrny róż, dosyć delikatny, ale bardzo fajny!
I ot, to są wszystkie róże praktycznie jakie posiadam! Więc nie kupuję, nie potrzebuję, bo i tak obawiam się, że nie zużyję ich za życia.
Dajcie znać, jakie są Wasze ulubione róże?