Witajcie! Dzisiaj kolejny wpis z serii #ślubmarzęń, który planowałam wrzucić na koniec tej serii, ale że zdarzyło się tak, że wczoraj była nasza pierwsza rocznica ślubu, postanowiłam trochę zmienić kolejność, bo idealnie czasowo mi się to zgrało, więc why not?!
Na pewno każdy z nas słyszał teksty w stylu:
'Zobaczycie po ślubie.'
'Za parę lat będzie inaczej!'
'Po ślubie wszystko się zmienia!'
Wszystko zależy oczywiście od Waszej sytuacji, są pary które mieszkają ze sobą już parę lat przed ślubem, więc znają to 'życie małżeńskie' wcześniej. Wtedy myślę, że ślub i wesele to jest tylko formalność, obrączka się pojawia, zmienia się nazwisko i żyjemy sobie dalej, jak gdyby nigdy nic.
U nas było tak, że rzeczywiście, tak w 100% zamieszkaliśmy razem dopiero po ślubie, dlatego będę opisywać swoje odczucia z tej perspektywy.
Po ślubie wszystko się zmienia! - Serio?
Serio! Jasne, że się zmienia, nie podporządkujesz swojego dnia tak, żeby wieczorem po przyjeździe ukochanej osoby mieć dla niej czas tylko i wyłącznie. Dochodzą obowiązki, dochodzą takie zwykłe codzienne rzeczy; pranie, sprzątanie, wynoszenie śmieci, zakupy itd, których nie unikniemy. Nie jest tak, że jak tylko kończymy pracę to spędzamy ze sobą czas i nic innego się nie liczy. Jak się mieszka razem i są inne rzeczy do ogarniania, to ktoś to musi zrobić, więc nie możemy sobie pozwolić na olewanie tego dzień w dzień. Poza tym, każdy ma swoje zajawki, rzeczy które lubi robić, każdy ma prawo do relaksu, do odpoczynku, więc chill. Wszystko jest naturalne.
Oczywiście, że nie chodzę codziennie przy mężu w sukience i full makijażu, oczywiście, że częściej zakładam wygodne dresy, chodzę w pidżamie cały dzień i czasem nie maluję się parę dni. Ale, czy to źle, że czuję się na tyle dobrze przy swoim mężu, że nie muszę być zawsze full zrobiona? Ja uważam, że to jest fajne, że czujemy się przy sobie dobrze, naturalnie i nie musimy sztucznie udawać ą, ę 24/7. A jak czasem (ok, robię tak codziennie) rzucę ciuchy w kąt i ogarnę je następnego dnia, to też mi nie jest z tym źle - chill!
Rutyna po ślubie
Jest, ale mi ona nie przeszkadza. Ja lubię moją rutynę, którą mam od dawna i lubię funkcjonować na jej podstawie. Wstaję robię pranie, blog, korepetycje, zmywanie, coś tam ogarnę w domu, poskładam ciuchy itd. Mąż wróci, zjemy obiad, on zrobi trening, ja porobię coś innego i wieczory mamy dla siebie. Ja bardzo lubię takie konkretne zorganizowanie, co jest bardzo związane z rutyną, ale dzięki temu wyrabiam się na czas, wiem co kiedy zrobić i nie olewamy innych obowiązków. I zdarza się sporo takich wieczór po prostu przed TV, ale i to jest potrzebne. Bardzo lubię takie odmóżdżenie się i zresetowanie, czy to już oznacza, że w związek wkradła się rutyna i nic nam się nie chce? No nie.
Najważniejsze to nie zapomnieć o sobie, co jakiś czas się zaskakiwać, co jakiś czas wychodzić. To też nie oznacza, że obowiązki są najważniejsze i nasze przyzwyczajenia, jeśli nagle ktoś nas gdzieś zaprasza albo mamy pomysł, żeby wyjść z chaty to zrezygnujemy bardzo chętnie z tej naszej rutyny i będziemy robić coś innego.
Staramy się stosować zasadę, że raz w tygodniu idziemy na randkę, wychodzimy na szamę, gramy w planszówki wieczorem, idziemy do kina czy cokolwiek innego. Przed covidem było łatwiej i nie zawsze jest tak, że w każdym tygodniu gdzieś idziemy. Ja też nie lubię się spinać, zdarzają się tygodnie, że wychodzimy 3 razy w tygodniu, czasem nie ma nas co weekend w domu, a czasem nie wychodzimy nigdzie, bo nie - po prostu. Ale taka randka raz w tygodniu jest bardzo przyjemna, mogę się ładniej ubrać, pomalować i nawet cały dzień od rana już się szykuję i myślę o takiej randce, dokładnie tak, jak kiedyś ;)
Czy zmieniło się na gorsze?
Nie, mimo że zdarzają się kłótnie czy dramaty, nie zawsze jesteśmy w stanie wszystko idealnie ustalić i dogadać pewne sprawy w 100%, ale to też jest normalne i nigdy bym nie powiedziała, że z tego powodu zmieniło się cokolwiek na gorsze. Cały czas oboje się zmieniamy i sprawdzamy siebie w wielu różnych sytuacjach. Ja bardzo lubię to, że się poznajemy, że się uczymy siebie i że ostatecznie jesteśmy w stanie pokonać nasze kłótnie i się dogadać - to jest najważniejsze. A każda taka sytuacja pomaga nam, żeby na przyszłość podobnej sytuacji właśnie uniknąć, więc na chillu. Oczywiście to nie znaczy, że codziennie rzucamy talerzami, jest spokojnie!
Co się zmieniło?
Nazwisko, niby już od roku, a ja dalej jak muszę się podpisać na odbiorze paczki zastanawiam się nad nazwiskiem i moje pisanie nazwiska nie jest takie smooth, jak mojego panieńskiego haha. Na początku nie mogłam się ogarnąć i pytałam kurierów czy urzędników jakim nazwiskiem mam się podpisać, żeby nie było potem jakichś problemów - w sumie czasem dalej pytam, jak jeszcze nie mam gdzieś zmienionego nazwiska w dokumentach.
Poza tym, ja w małżeństwie czuję się cudownie, uważam, że posiadanie męża jest naprawdę świetne. I nie chodzi o to, że szafkę skręci, zakupy przyniesie, a czasem mnie wniesie po schodach na barana, ale po prostu, fajnie jest mieć kogoś w domu kogo się kocha i wracać do niego dzień w dzień, czekać na niego i spędzać z nim czas - ja uwielbiam.
Ale i nie uważam, że tylko małżeństwo jest słuszne i jeśli nie bierzecie ślubu to będzie do dupy, jasne że nie ;). Ja w tym temacie jestem tradycjonalistą i podoba mi się ta idea małżeństwa takiego 100% i jestem szczęśliwa ;)!
Dajcie znać, czy wy braliście ślub, ile minęło od niego? I czy jesteście zadowoleni :) Ciekawi mnie to czy macie podobne odczucia, czy np 10 lat po ślubie już jest całkiem inaczej, dajcie znać! <3
Ja jestem w ponad 3 letnim związku, do slubu jeszcze raczej daleko :p
OdpowiedzUsuńMasz bardzo zdrowe podejście do związku, podoba mi się to <3 Życzę dużo szczęścia <333
Zycze Wam jak najmniej dram a jak najwiecej milosci, ja juz jestem 5 lat po slubie io 10 lat razem i powiem szczerze ze im dluzej tym spokojniej ;D
OdpowiedzUsuńJa ślubu jeszcze nie brałam ale mieszkam już od dawna z moim facetem wiec myśle, ze w moim przypadku ślub by niczego nie zmienił poza nazwiskiem ;p
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego dla Was :)
OdpowiedzUsuńHmm nie wiem czy dobrze zrozumiałam, ale tak na prawdę to u Was zmieniło się to że zamieszkaliście razem i przez to pojawiły się nowe czynności? :D Ja mieszkam z chłopakiem i gdzieś czytając Twój post, poczułam się jako małżonka już, bo te sytuacje są identyczne też u mnie :D Gratuluję rocznicy i życzę żeby kolejne lata były również cudowne!
OdpowiedzUsuńZapraszam: czytanko.pl
Szczęścia! Kolejnych wspaniałych rocznic.
OdpowiedzUsuńGratuluję rocznicy :)
OdpowiedzUsuńBrałam ślub ponad 20 lat temu, a wcześniej mieszkaliśmy ze sobą przez parę lat, więc po ślubie niewiele się zmieniło, na nawet nie zmieniłam nazwiska, nie lubię tego zwyczaju :) ale każda para jest inna, najważniejsze, to nie tylko się kochać, ale też lubić spędzać ze sobą czas, zaskakiwać się, mały drobiazg, uśmiech, to zawsze pomaga :) wszystkiego dobrego :)
OdpowiedzUsuń"Najważniejsze jest nie zapomnieć o sobie" - świetne słowa, jakże ważne! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWszystko zależy od danej sytuacji. U nas nie zmieniło się kompletnie nic.
OdpowiedzUsuńNajserdeczniejsze życzenia z okazji rocznicy ślubu. Bardzo ciekawe spostrzeżenia. 😊
OdpowiedzUsuńMnie trudno sobie obecnie wyobrazić, że miałby być na stałe w domu ktoś jeszcze, nie wiem, czy czułabym się swobodnie. ;) Chociaż w dobrym związku to chyba właśnie o to chodzi, żeby obecność tej drugiej osoby była naturalna. :) A dla urozmaicenia wasz pomysł z regularnymi randkami poza domem jest bardzo fajny.
OdpowiedzUsuńJa już 3 lata po ślubie i wiadomo brakuje czasami czasu dla siebie czy romantyczności (od 9 miesięcy mamy dziecko) więc jeszcze bardziej wszystko się zmieniło, ale nie zamieniłabym tego wszystkiego na nic innego :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam ten tekst, że potem to zobaczycie :D mam wrażenie, że mówią go osoby, którym nie wyszło w życiu
OdpowiedzUsuńFajny wpis, ja jeszcze nie brałam ślubu i się nie zanosi :)
OdpowiedzUsuńAle z Was ładna para :) My z moim M już 12 lat po ślubie. Przed ślubem chodziliśmy ze sobą 5 lat- znaliśmy się jak łyse konie. Małżeństwo niczym nas nie zaskoczyła, a wspólne przeżycia- nie tylko te radosne, ale i bolesne scaliły nas jeszcze mocniej :)
OdpowiedzUsuńszkoda, że ja z moim P nie będę mógł wziać w PL :(
OdpowiedzUsuńLubie nude i rutyne
OdpowiedzUsuńCzasami za nimi aż tęsknie
Ludzie w pędzoe za npwym przestają celebrować chwili, a jej już nie będzie
Chwile są po prostu niepowtarzalne
Mnie osobiście małżeństwo jakoś szczególnie nie kręci, ale fajnie móc popatrzeć na Wasze szczęście :))
OdpowiedzUsuńKochana ! Dwa dni po ślubie jestem! Świetny post :)
OdpowiedzUsuńsuper ! gratulacje <3 !!!
UsuńJa wyszłam za mąż bardzo młodo i to z powodu miłości, nie wpadki :D Po prostu chcieliśmy to zrobić szybciej niż inni się spodziewali, bo to w końcu nasze życie.
OdpowiedzUsuńObecnie po ślubie jestem ponad 8 lat i sama nie wierzę w ta liczbę, bo tego... nie czuję :) Jest lepiej niż kiedykolwiek, myślałam, że nie mogę kochać J. bardziej a wciąż przekonuję się, że nie miałam racji :)
Wciąż jest zabawnie, ekscytująco i jakbym miała zrobić to jeszcze raz - nie wahałabym się :D