Hi! I znowu te upały! A ja znowu zaczynam wpis od serii pogodowej, ale na nic innego nie mogę narzekać obecnie, a pogoda mnie dobija, bardzo! nie lubię upałów, a w ciąży to już w ogóle one są meczące, no ale jakoś trzeba przetrwać. mimo wszystko, mamy bardzo dwa intensywne dni, dużo się dzieje, dużo działamy, ogarniamy, sprzątamy i nadrabiamy! A ja aż zapomniałam ile rzeczy można zrobić w 2 godziny, kiedy babcia zabierze wnuczkę na spacer, szok! Ale bardzo się cieszę, bo wiele z tych rzeczy była na mojej liście do zrobienia już od dawna i jakoś nie mogłam się za to zabrać, a teraz... Klasa!
A ja dzisiaj zapraszam Was na recenzję masła migdałowego, które miałam w Kalendarzu Adwentowym z The Body Shop ;).
The Body Shop,
masło do ciała
mleko migdałowe + miód
To już chyba wiecie, że nie lubię tych słoiczkowych opakowań, tym bardziej w przypadku maseł do ciała, tłusta, gęsta konsystencja, którą trzeba 'wygrzebywać' palcami, to nie jest coś, co lubię. Na szczęście to masło ma dość elastyczną konsystencję, więc łatwo jest mi je przemieszczać w opakowaniu, żeby nabieranie było, jak najwygodniejsze. Opakowanie jest w porządku, dobrze się zakręca.
Zapach nie przypomina mi za bardzo mleka migdałowego ani miodu, nie jest to zapach moich marzeń, który bym niuchała chętnie co chwilę, ale jest na szczęście dość delikatny, słabo wyczuwalny. Ale no, coś mi tu zdecydowanie nie gra.
Konsystencja, jak pisałam dość typowa, jak na masło do ciała, ale jest w porządku.
Muszę przyznać, że jego działanie jest bardzo w porządku. Staram się używać regularnie, ale teraz mam taki czas, że nie jestem w stanie codziennie cała się balsamować, ale tak rzadkie używanie, jak moje wystarcza, żeby skóra była w zadowalającym stanie. Skóra jest nawilżona, odżywiona, jędrna, elastyczna, nie mam żadnych rozstępów, nic co mogłoby mnie martwić. Jestem mega zadowolona, i mogę się założyć, że częstsze używanie przyniosłoby mi tylko cudowne efekty, więc muszę się za to wziąć, żeby i po porodzie skóra głównie na brzuchu wróciła do swojego fajnego stanu.
Muszę też przyznać, że niewiele potrzeba produktu, żeby się wysmarować, więc na pewno fajnie to wpływa na wydajność. Jeśli chodzi o wchłanianie, nie wchłania się tak cudownie szybko, jak balsamy do ciała, ale jednak szybciej niż inne masła do ciała, jakie używałam. Dlatego jest super.
I nikogo nie zdziwię, ale jestem mega zadowolona z działania tego masła do ciała. Większość kosmetyków od The Body Shop sprawdza się u mnie fenomenalnie i nie mogę się doczekać kolejnych produktów!
Świetnie, że jesteś zadowolona z jego użytkowania.
OdpowiedzUsuńMam krem do rąk do tym zapachu i też mnie do siebie nie przekonuje ten aromat :/
OdpowiedzUsuńBardzo mocno mnie zachęcasz do wypróbowania tego produktu.
OdpowiedzUsuńNo i na te masełko bym się skusiła
OdpowiedzUsuńuwielbiam kosmetyki do ciała w postaci masełek!
OdpowiedzUsuńA ja tam lubię takie opakowania, które w sumie w przypadków maseł do ciała są wskazane. To chętnie wypróbuje.
OdpowiedzUsuńPonoć coś co pachnie tak jak chcemy jest mega zdrowe. ;)
OdpowiedzUsuńNie jest to chyba zapach, który bym wybrała, bo ja w TBS uwielbiam wszelkie owocowe kosmetyki.
OdpowiedzUsuńZaciekawiłaś mnie tym masełkiem :) Lata temu, bardzo lubiłam, podobny kosmetyk z Ziaji, niestety, nie wiedzieć czemu, producent go wycofał :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Wygląda bardzo zachęcająco :) Ja dopiero zamierzam bliżej poznać tę markę ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam tego masła, ale myślę że bym je polubiła 😊
OdpowiedzUsuńTego mleczka nie miałam, ale uwielbiam ten sklep i jego produkty :)
OdpowiedzUsuńA ja lubię takie masełka w ,,słoikach". Chętnie wypróbuję i to!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie 😊!!!
Słyszałam sporo dobrych opinii o tej marce,ale jeszcze nic ich nie miałam.
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię upałów i mam wiele planów ale jakoś lista rzeczy do zrobienia się nie zmniejsza :).
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię balsamy z masłem shea i olejkiem arganowym.
Uwielbiam wszelkie masła do ciała. Muszę i to poznać :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam