Dzień dobry! Po ostatnim miesiącu, mam takie zaległości, że masakra. Poza tym, że nie miałam czasu to na dodatek potem komputer poszedł do naprawy i to mi dodatkowo nie pomogło. A zapowiada się, że znowu będę musiała go odstawić, więc nie fajnie! Ale walczę i działam do przodu, żeby wpisy były już gotowe, a przynajmniej zarys + zdjęcia, to resztę jestem w stanie zrobić na telefonie.
Ale, ale, ale! Dzisiaj mam dla Was denko czerwcowe! Które zaskakuje mnie ilością nowych kosmetyków, które w denku pojawiają się po raz pierwszy! Wiec, wow. Ale tak to teraz bedzie, a mam nadzieję, że będzie tego jeszcze więcej i więcej! Także zapraszam!
Ale tutaj jeszcze muszę zacząć od moich stałych ulubieńców, których tym razem jest tak niesamowicie mała ilość, że szok! Nie wiem, jak to się stało, ale nic nie zrobię. Więc Alouette, nawilżanych papier toaletowy, to u mnie must have, przydaje się naprawdę i ja już nie wyobrażam sobie bez tego pielęgnacji. Poza tym, Dove, dezodorant w kulce - uwielbiam je. Nie dość, że są niesamowite wydajne to jeszcze mają piękne zapachy, ja za każdym razem kupuję sobie inną wersję i jak czasem zapach jest lepszy gorszy, to jednak jakościowo mnie nigdy nie zawodzą.
- Canabo, emulsja do higieny intymnej, czarnuszka - ten produkt do higieny intymnej jest naprawdę bardzo w porządku, bardzo fajnie działa, myje, odświeża i robi to, co do niego należy. Dodatkowo jest niesamowicie tani, a zarazem bardzo wydajny, więc wooow, naprawdę warto się na niego skusić.
- Biolaven organic, żel myjący do twarzy - kolejny produkt, który mnie zaskoczył bardzo pozytywnie. Ładny zapach, fajna konsystencja, bardzo ładnie zmywa z twarzy wszelkie pozostałości po demakijażu, a i inne zabrudzenia, kiedy nie nakładam makijażu na twarz. Poza tym, fajnie współpracował z olejkiem do demakijażu, kiedy nie mogłam go zmyć, ten płyn od razu idealnie dawał sobie z tym radę.
- Bielenda, 100% Pure Vegan, wegańska maska do włosów zniszczonych, kokosowa - ta maska do włosów mnie tak zaskoczyła, że szok! Myślałam, że wystarczy mi na parę użyć, że zużyję ja w niecały miesiąc, a tu się okazało, że jest tak wydajna, że szok! No i naprawdę jest świetna! Tak cudownie wnika we włosy, tak je odżywia, nawilża i mam wrażenie, że wypełnia od środka - uwielbiam! Jakby się dało kupić większą pojemność, na pewno to zrobię, ale taka saszetka jest też świetna, bo można ją zabierać wszędzie. Rewelacja!
- Tutti frutti, wygładzający peeling cukrowy do ciała, wiśnia i wanilia, wiśniawio - ja w ogóle nie wiem, skąd ten peeling się u mnie wziął, poważnie. Ale jest naprawdę super, piękny zapach, konsystencja to zdecydowanie jest moja ulubiona - gruboziarnisty peeling, uwielbiam! Pięknie pachnie i naprawdę, jestem mega zadowolona!
- Oxygenetic Energyze Vitamin C, rewitalizujące serum pod oczy - ten krem pod oczy też muszę przeprosić i powinnam zmienić jego recenzję. Też byłam pewna, że skończy się w moment, a tu proszę, używałam go i używałam i wow! Poza tym, jego działanie jest bardzo fajne, super pielęgnuje, więc fajnie! Bardzo polecam.
- Body in balance by OnlyBio, żel pod prysznic, migdałowy - kolejny produkt wart polecenia! Ten żel tak fajnie pielęgnuje skórę, pozytywnie na nią wpływa, nie ma potrzeby stosowania balsamu do ciała, nie wysusza skóry, nie powiedziałabym, że też ją nawilża, ale przynajmniej nie wysusza jej. Będę chętnie kupować kolejne opakowania.
Nie wiem, jak to się stało, że użyłam tylko jedną próbkę w tym miesiącu, ale pod tym względem nie mam się za bardzo czym chwalić. Na pewno mogło być lepiej! A na pewno powinnam zacząć się maskować, bo, widzę po mojej twarzy, że z tym jest biednie. Ale Purito, liftinfujący krem pod oczy to produkt wart uwagi. Bardzo mi się podobała lekka konsystencja, delikatny zapach i wszystko mi tutaj zagrało na plus, więc ciekawe, jak się sprawdzi pełnowymiarowe opakowanie.
Stars from the Stars, gwiezdny żel do mycia ciała z drobinkami - ten produkt mi tak nie podszedł, że no niestety idzie do kosza. Nie lubię produktów z drobinkami, ten żel tez możliwe, że czekał na mnie za długo i wszystkie drobinki osadziły się na dnie, co totalnie nie pasuje. Poza tym, zapach... Jestem na nie, tak bardzo mi, nie podszedł, że po pierwszym użyciu wiedziałam, że nie dam rady więcej.
- Babydream, extra sensitive, nawilżane chusteczki dla dzieci - na zdjęcie dałam oczywiście tylko jedno opakowanie, ale w dalszym ciągu w miesiącu idzie ich u nas spokojnie z 8 opakowań. Czekam na mniejszą ilość, ale na razie właśnie tak to wygląda. One są najlepsze, zdecydowanie.
- Akuku, woreczki na zużyte pieluszki - ja bez tych woreczków nie wyobrażam sobie życia. Nie ważne, czy jesteśmy w domu, czy, jesteśmy u kogoś, czy przebieramy pieluchy w samochodzie, na zewnątrz, one się przydają w wielu różnych sytuacjach!
- Kindii, waciki kosmetyczne dla niemowląt - staram się zużywać teraz te waciki, bo ogólnie uwielbiam je i naprawdę super się sprawdzają, ale obecnie wydaje mi się, że spokojnie mogłabym bez nich się teraz obyć. Mi się przydają w łazience, w kuchni, kiedy karmimy dzieci, przy katarze, są spoko!
- MarimerBaby, woda morska - to, jak te wody morskie pozytywnie działają na katar u małych dzieci, to kocham. Katar znika szybciej, dzieci nie chrumkają podczas oddychania, a i lepiej śpią. Łatwiej też pozbywają się starego, zaschniętego już kataru, uwielbiam!
- Dentosept-A-mini - kolejny produkt, bez którego ja nie wyobrażam sobie funkcjonowania. On nie tylko działa na ząbkowanie, ale zgodnie z mężem stwierdzamy, że ma działanie uspokajające, ale i może nie uzależniające, ale na pewno dzieci to lubią i jak tylko go widzą, to go chcą, również starsza córka, której wyszły już wszystkie zęby, jak tylko go widzi woła, że chce 'psik, psik'.
- D-Vitum - witamina D, oczywiście konieczna6do podawania dzieciom, mimo że latem dostajemy sporo naturalnej witaminy D, mimo wszystko wolę ją też podawać. Nie wychodzę z dziećmi na zewnątrz w ciągu dnia, nie dość dlatego, że jest mi ciężko, ale i jest za gorąco i dla mnie, i dla dzieci. Wychodzimy głównie popołudniami, więc wątpię, żeby wtedy tej witaminy D była wystarczająca ilość.
Więc, jak widzicie to denko jest dosyć zadowalające przynajmniej dla mnie! Sporo produktów udało mi się zużyć, z czefo jestem zadowolona za każdym razem, jak wyrzucam zużyte opakowania. Yay!
Znam emulsję - była mega, żel Only - fajny, ale nie do końca mój zapach. Serum pod oczy miałam testować, ale zmieniłam na żel pod oczy, bo teraz idealna pora roku na niego :D Żel biolaven otworzę jako następny w kolejności. Co do żelu Stars też zapach mi nie pasuje, ale zużyję go kiedyś :D Drobinki się osadzają, ale to normalne - grawitacja, że tak powiem :D Nie sądzę, żeby była to jakaś wada.
OdpowiedzUsuńbardzo fajne zużycie :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe denko.
OdpowiedzUsuńŻel z Biolaven uwielbiam, serum z Oxygenetic też jak i żel z Onlybio 😀
OdpowiedzUsuń