Dzień dobry! I lipiec już praktycznie za nami! Oh przed nami ostatni miesiąc wakacji, w którym będzie się działo bardzo dużo! Mamy wyjazd, mamy adaptację do przedszkola, mamy ogarnianie całej rodziny przed zmianami, jakie nas czekają, ja powoli szykuję się do pracy i oh! Będzie się działo. I naprawdę nie mogę się doczekać, nie mogę się doczekać przebywać wśród ludzi, naprawdę po ponad 2 latach w domu, które poprzedzone były pandemią, więc moje życie w ciągu ostatnich 3 lat wyglądało na pewno inaczej, niż bym chciała, więc wow!
A nie przedłużając mojego monologu, czas na spis zdenkowanych produktów i w końcu coś ciekawszego się tu za działo! W końcu pozużywałam parę nowych produktów i na szczęście cały czas na bieżąco zużywam! Trzymajcie za mnie kciuki, żeby szło mi w dalszym ciągu tak dobrze, a nawet i lepiej! A na razie, enjoy!
W ulubieńcach nie ma za wiele, ale zużyłam Naturkosmetik, Alterra, biotyna&kofeina, szampon z kofeiną, który jest dla mnie sztosem i nic się tu nie zmieni. Uwielbiam te szampony, bo naprawdę super myją włosy, zmywają z nich wszystko; oleje, produkty kosmetyczne, no wszystko! Są naprawdę świetne. Tak samo, jak i Isana, żel pod prysznic, Sunset Beach, one są tanie, pachną bardzo ładnie, fajnie się pienią, dobrze myją, są tanie i łatwo dostępne! Czego chcieć więcej? A no nic, polecam! Catrice, liquid camouflage, high coverage concealer, korektor w płynie jest dla mnie zdecydowanie numerem jeden. Kupuję go regularnie, ale ostatnio zmieniło się tyle, że zaczęłam kupować dwa różne odcienie. 010, który jest fsjny do wyrównania koloru całej twarzy, a także 001, który dsje mi cudowne rozjaśnienie pod oczami i gdzieniegdzoe, gdzie mi się podoba taki efekt. Linda, guarana&marakuje, mydło w płynie - ja bardzo lubię, piękny zapach, fajna konsystencja, wydajne, tanie, a mi nic więcej nie trzeba. Super!
- Artishoq, nawilżenie i wygładzenie, odżywka ekspresowa kuracja nawilżająca - gdzieś zapodziały mi się szampon, dlatego nie ma go na zdjęciu, ale też mi się ostatnio skończył. Muszę przyznać, że cały ten zestaw był zaskakujący i co jakiś czas mi się odmieniło. Raz mnie wkurzały, a potem po użyciu mialam fantastyczne włosy. Ale, nauczyłam się z całą serią współpracować i robić tak, żeby dobrze działały na moje włosy i się udało! Z czego się bardzo cieszę, bo naprawdę kosmetyki warte użycia.
- Bourjois, Twist up the volume, tusz do rzęs - oj dawno tutaj nie było nic z kolorówki! Ale zużyłam tusz do rzęs, chociaż nawet nie chce myśleć ile mi z tym zajęło, ale zużyłam i muszę przyznać, że ten tusz jest naprawdę super! Pięknie rozdziela rzęsy, pogrubia i wydłuża je, nadaje im pięknej głębokiej czerni. Ja uwielbiam i bardzo polecam!
- Mixa, hyalurogel, serum do twarzy dla skóry wrażliwej - to serum na szczęście mi się skończyło, ale i mam już nowe opakowanie w użyciu, co może świadczyć o tym, że serum jest naprawdę super! Ja polecam, bo ma fajną konsystencję, pięknie nawilża, nadaje się do używania rano, jak i wieczorem i jest sztos!
- Bielenda, minty fresh foot care, odświeżająco wygładzsjący peeling do stóp - oj tak, kolejny produkt do polecenia. Peeling do stóp, który naprawdę ściera martwy naskórek, a pamiętajcie, że ja o stopy dbać nie lubię, więc roboty tutaj jest sporo. I ten peeling naprawdę daje radę i robi robotę! Sztos!
- Miya, superHAIRday, lekka odżywka bez spłukiwania - kolejny produkt, z którym miałam trochę love-hate relationship, było super, potem beznadziejnie, a ostatecznie było naprawdę genialnie. Wkurzało mnie to, że nie było sensu używać atomizera, bo nie działał tak, jak powinien i nie było fajnej mgiełki pokrywającej włosy. Na szczęście potem coś się zmieniło i wszystko działało cacy, tak jak powinno. A działanie było też super zadowalające, odżywienie, nawilżenie i wygładzenie, czyli wszystko czego potrzebuję.
- Rituals, The Ritual of Ayurveda, balansujący balsam do ciała - ten balsam ostatecznie nie do końca mi przypadł do gustu. Zapach jest ładny, ale jednak za ciężki i zbyt intensywny, konsystencja mogłaby być rzadsza, działanie było okej, ale nie było idealne. No jednak coś mi tu nie pasowało w każdej sferze.
- Dr. Severin, balsam do ciała po goleniu - ten balsam po goleniu już na wstępie mi nie podpasował, głównie dlatego że ma mocno męski zapach, a działanie jest takie, jak każdego innego, zwykłego balsamu do ciała. Nie zauważyłam tutaj nic wow, nic niesamowitego i wyróżniającego.
- Babydream, extra sensitive, nawilżane chusteczki dla niemowląt - one niezmiennie są najlepsze. Najtańsze, najłatwiej dostępne, najfajniejsze jakościowo. Naprawdę nir mam się do czego przyczepić.
- Marimer Baby, hipertoniczny spray do nosa - ja bardzo polecam kupić nie tylko zwykłą wodę morską, ale też i tą hipertoniczną, która dużo lepiej pomaga w walce z katarem i przyspiesza proces wyzdrowienia.
- Butterfly, Miss Butterfly mascara lash sensation - skończył mi się tusz do rzęs i musialam sięgnąć po kolejny. Pierwszy, jaki wzięłam to był właśnie ten, ale niestety za długo czekał na swoją kolej i już się nie nadaje do niczego. A szkoda, bo myślę, że mógł być fajny.
I oto mamy! Denko gotowe, zużyte, wyrzucone. Cieszę się, że zużyłam sporo nowych produktów, ale wiem, że jeszcze sporo przede mną. Muszę koniecznie w sierpniu zrobić przegląd wszystkich kosmetyków, jakie mam, co się nie nadaje do niczego to wyrzucić, ewentualnie oddać, bo od września planuje iść do pracy, a wtedy może już nie być na to tyle czasu :).
Bardzo ciekawe denko.
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś Bourjois, Twist up the volume i byłam z niego zadowolona
OdpowiedzUsuńFajne zużycia :) całe wieki nie miałam żadnego żelu z Isany :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam korektor i serum z Mixa oraz peeling z Bielendy 😀 Odzywka z Artishoq używam właśnie i jest w porządku, a ta z Miya czeka na testy 😀
OdpowiedzUsuńTeż akurat sięgnęłam po ten tusz z Bourjois ;)
OdpowiedzUsuń