Dzień dobry! Co tam, jak tam? Działamy, czy jednak odpoczywacie, bo pewnie cześć z Was ma ferie? Ja totalnie nie wiem, co to odpoczynek. I jest to moja największa zmora, jak tylko się kładę to zaczynam mieć okropne wyrzuty sumienia i w głowie pojawia się milion myśli i rzeczy, które przecież powinnam właśnie robić. Jeśli znacie sposób na to, jak nauczyć się odpoczywać to podzielcie się!
A skoro już nie odpoczywam tylko pisze, to dzisiaj przyszedł czas na kolejny peeling do ciała, których ostatnio u mnie idzie kilka na miesiąc! Szok, ale fajnie, bo uwielbiam peelingi, a ten peeling od BodyBoom jest u mnie jednak czymś nowym. Cieszę się, że Pure Beauty tak dba o moje różnorodne testy!
Body Boom, peeling do ciała
z nasion lnu
Jak widzicie ten peeling zamknięty jest w ślicznym, różowym i fajnym opakowaniu! Ok, ja nie lubię tego typu opakowań, mimo że już się trochę do nich przekonałam, to zawsze mam takie małe ale do nich. Aczkolwiek to mi się tak spodobało, że bardzo rozważam opcję zostawienia sobie i wykorzystania na co innego. Wygodnie się odkręca i zakręca, nie ma z tym problemu pod prysznicem, nic się nie wyślizguje, wszystko się super trzyma. Wydaje mi się, że zakrętka jest dość solidna i szczelna, ale nie gwarantuję, bo jednak na wszelki wypadek trzymam poza prysznicem.
Konsystencja peelingu należy do tych suchych i sypkich, więc najpierw trzeba mocno nawilżyć skórę, żeby użyć peelingu. Trzeba też się pilnować, żeby nie używać za dużo na raz, bo przy takiej konsystencji czasem ciężko jest oszacować ile tak naprawdę mi potrzeba.
Zapach jest super, dość delikatny, ale bardzo ładny!
Skóra po użyciu jest w rewelacyjnym stanie. Uwielbiam! Ciało jest wygładzone, delikatne, miękkie i super mile w dotyku. Nawet przy dość niewielkiej ilości peelingu jesteśmy w stanie podziałać na większej partii ciała. Fajnie tutaj działa ta wydajność, o którą się martwiłam trochę przy tej konsystencji, ale jak najbardziej super!
Skóra po użyciu nie ma na sobie żadnego filmu, nie jest tłusta ani klejąca się. Co prawda nie ma potrzeby nakładania balsamu na skórę, ale odczucia są bardzo przyjemne i komfortowe.
Próbowałam też używać mniejsza ilość na twarz i również byłam zachwycona. Skóra tak samo była w świetnym stanie.
Ja jestem zachwycona działaniem tego peelingu. Jest to moje pierwsze zerknięcie się z nasionami lnu jeśli chodzi o ten typ kosmetyku, ale jak najbardziej rozumiem wybór. Skóra po użyciu jest w genialnym stanie, jest wygładzone, gładka, miła i miękka, a ja się czuje niesamowicie zadbana. Bardzo pozytywnie te składniki wpływają na moje ciało i umysł, jestem oczarowana i, będę na pewno wracać!
[produkt otrzymałam w ramach współpracy, ale jego recenzja nie była wymagana]
Mój ulubieniec ostatnio jeśli chodzi o peelingi. Cudowny.
OdpowiedzUsuńbardzo lubię produkty tej marki ;D
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś z ciekawości wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie skończyłam używać i był całkiem fajny 😀
OdpowiedzUsuń