Denko czerwiec 2024!

30 czerwca 2024

 
Dzień dobry! Mamy to! Kończymy oficjalnie miesiąc, a żeby było bardziej blogowo to mamy denko, denko dosyć słabe, ale sama cały miesiąc miałam wrażenie, że nic nie zużywałam. Wiedziałam, że denko będzie marne, ale nie wiedziałam, że aż tak. Ale to nic. Na spokojnie, teraz pozaczynałam większość kosmetyków, więc będziemy kończyć w następnym miesiącu. Aczkolwiek w dalszym ciągu mam nadzieję, że w końcu znajdę czas, żeby przejrzeć swoją kolorówkę i uda mi się pozbyć rzeczy, których nie użyje, a po prostu będą leżeć, więc ot jest bezsensu. Ostatnio i tak bardzo dużo mojej pielęgnacji poszło w świat, podzieliłam się z koleżankami i zrobiło się u mnie trochę luźniej, chwilowo!


Ale, na razie skupmy się na tych zużyciach, które mam. Trochę nowości się tutaj trafiło, więc mam dla Was parę nowości, parę produktów, które się regularnie powtarzają, więc enjoy! Standardowo, jak co miesiąc mam nadzieję, że następnym razem będzie lepiej, a na razie cieszmy się tym, co jest.


Na początek będzie to Isana, olejek pod prysznic, który u mnie regularnie jest zużywany do mycia pędzli. Nie używałam go pod prysznic, więc nie mam tutaj rozeznania w tym temacie, ale tak jak większość dziewczyn, zużywam go do mycia pędzli i sprawdza się tutaj znakomicie. Nie mam tutaj nic do dodania, po prostu jest sztos! Z kolei, tak jak co miesiąc macie tutaj też Be Beauty waciki kosmetyczne, ale jak je zawsze uwielbiałam i były zdecydowanie top of the top, tak teraz... mam wrażenie, że coś się tutaj zadziało i zmienili je... Chwilo w dalszym ciągu są moimi ulubieńcami, ale będę je bacznie obserwować i zobaczymy. Ale jeśli również je kupujecie, to miejcie na uwadze, że to już nie są te same waciki, co kiedyś. 


  • Dove, żel pod prysznic, glowing - uwielbiam te żele pod prysznic, one są mega kremowe, fajnie się pienią, bardzo dobrze myję i pielęgnują, pięknie pachną, jest mnóstwo różnych wersji, więc też każdy znajdzie coś dla siebie. o i są też wydajne. On cenowo wychodzą różnie, na pewno są tańsze rzeczy, ale i są droższe, tutaj na pewno fajnie jest się czaić na jakieś promocje. Ale i nie wysuszają skóry, co też jest ważne. 
  • MartiniSPA luxury active, gąbeczka do demakijażu z masłem shea - te gąbeczki to jest zdecydowanie moje odkrycie, one tak pięknie i dokładnie zmywają makijaż za pomocą tego, co akurat mam pod ręką, że aż szok! Nie ma opcji po jakichkolwiek pozostałościach, nie ma opcji, że czegoś nie zmyje, no dla mnie rewelacja, która zaoszczędza pieniądze (są super tanie, a ja nie potrzebuję miliona wacików) i zaoszczędza mój czas. Pod prysznic na szybko używam z jakimś żelem, makijaż zmyty - tak chcę żyć! 
  • L'Oreal Paris, revitalift filler, serum pod oczy - to serum jest zdecydowanie moim ulubionym produktem pod oczy, jakie kiedykolwiek miałam. Pięknie napina i ujędrnia skórę pod oczami, nawilża i odżywia ją, regeneruje po ciężkiej i nieprzespanej nocy, a także sprawia, że spojrzenie staje się świeże i promienne. W dużej mierze jest to zasługa aplikatora, który jest wyposażony w trzy metalowe kuleczki, które dodatkowo chłodzą delikatną skórę pod oczami. Kocham!
  • Catrica, liquid camouflage, korektor pod oczy - nie wiem, jak ja to zrobiłam, że ten korektor wylądował w cudach zamiast ulubieńcach, oczywiście jest to moje któreś z kolei opakowanie i muszę zrobić zapas, bo już mi się kończy to co mam. Ale uwielbiam go, naprawdę robi robotę i pięknie rozjaśnia spojrzenie.
  • OnlyBio, regulujący płyn micelarny szałwia i lewan - kolejny produkt, który u mnie się naprawdę fajnie sprawdził. Zaczynając od bardzo przyjemnego w użytkowaniu opakowania, które jest turbo wygodne i niewymagające, mamy pompkę, która automatycznie moczy wacik i jest ekstra. Twarz również jest oczyszczona, płyn się nadaje do każdego makijażu, jak i do oczyszczenia czy odświeżenia naszej skóry rano. 



  • Matrix, miracle creator, spray wielozadaniowy do stylizacji włosów - ja uwielbiam markę Matrix do włosów, naprawdę uważam, że robią fajne kosmetyki, które ładnie pachną i robią robotę. Aczkolwiek ten spray nie podszedł moim włosom. Niby coś robił, ale ja mam wrażenie, że ostatecznie nie robił za wiele, a na pewno nie było spektakularnej różnicy.
  • Stars from the stars, stars extreme lashes, tusz do rzęs - ten tusz do rzęs miał u mnie moment swojej świetności i tak sobie myślę teraz, że chyba go przeciągnęłam swoim stosowaniem. Patrząc po zdjęciach z recenzji jestem zachwycona efektem, a szczerze zapomniałam o nim przez to, że już pod koniec stosowania ten efekt był coraz marniejszy, A nie ma się co dziwić, prawdopodobnie już był lekko podeschnięty i stąd taka różnica. Mimo wszystko, jednak bym go poleciła ;)



  • Hair in Balance by OnlyBio, termoochrona w mgiełce - do dziś się zastanawiam co się tu zadziało z tym produktem, nie wiem u mnie ta mgiełka bardzo nie działała, atomizer działał ledwo albo wcale, nic z niego nie leciało. Nie wiem czy jest to kwestia wadliwego opakowania, czy ten produkt był zbyt gęsty, jak na bycie w formie w sprayu. Ale coś tu nie pykło. 
  • Cica Clearing, BB Cream - ja ogólnie nie jestem fanką BB kremów, CC i tak dalej. Tym bardziej nie przepadam za takimi próbkami jeśli chodzi o produkty lekko koloryzujące czy nawet fluidy do twarzy. 


I tak się prezentuje denko! Mówiłam, że marne, więc trzymajcie za mnie kciuki, żeby za miesiąc było zdecydowanie lepiej! 

Clarena Hyaluron 3D Cream Krem Nawilżający z Kwasem Hialuronowym

28 czerwca 2024


Dzień dobry! Co tam u Was dobrego słychać? Mamy dziś piątek! Ja swój weekend zaczęłam wczoraj, dzisiaj świętujemy zakończenie roku w przedszkolu u córki, więc z takiej okazji aż żal byłoby nie skorzystać. Tym bardziej, że wszystko, co przedszkolne przeżywam po raz pierwszy, więc emocje są większe. Co prawda i tak prawdziwe wakacje będzie mieć dopiero w sierpniu, ale jednak oficjalne zakończenie muszą zrobić, co jest w sumie super sprawą! Macie to już za sobą? Te pierwsze razy? Czy może jeszcze to jest przed Wami i nie możecie się już doczekać?
Ja wszystko przeżywam mocniej, wiadomo. Więc turbo ważny jest dla mnie moment odpoczynku, relaksu, chwila dla mnie, żeby te emocje wszystkie mogły gdzieś uciec. Co prawda jeszcze daleka droga przede mną, ale ratuje się wszystkim, jak mogę. I marka Clarena również przyszła mi na ratunek. Żałuję, że tak późno, żałuję, że od początku nie stosuję tych produktów, bo są naprawdę na maksa warte uwagi! Na szczęście box kosmetyczne Pure Beauty mają w sobie same cudeńka 



Clarena Hyaluron 3D Cream
Krem nawilżający z kwasem hialuronowym




Mamy tutaj krem marki Clarena, której kosmetyki są naprawdę świetne! Mimo że mamy miniaturkę, to i tak udało się dobrze przetestować ten produkt. Krem znajduje się w tubce, ale pełnowymiarowy produkt znajduje się w słoiczku. Mi to już aż tak nie przeszkadza, jak kiedyś, więc jest okej. Konsystencja kremu jest dość gęsta, bardzo treściwa, ale super rozsmarowuje się na twarzy, naprawdę niewielka ilość kremu wystarczy, żeby nałożyć na skórę, Zapach jest bardzo ładny delikatny, lekko kosmetyczny, ale ładny, więc to jest najważniejsze.
Krem idealnie nadaje się do skóry suchej, bardzo suchej, jak i nakładamy go rano i wieczorem. 


Nakładany rano, nie wpływa negatywnie na późniejszy nakładany makijaż. Nic się nie roluje, nie zmienia koloru, nie waży się, więc jest ok. Tak, jak wspominałam wcześniej, bardzo wygodnie nakłada się go na skórę, niewielka ilość wystarczy, żeby nałożyć na całą skórę.
Twarz po nałożeniu tego kremu od razu staje się cudownie miękka, nawilżona i odżywiona. Skóra jest super gładka, w dotyku czuć niesamowite nawilżenie skóry. Mam też wrażenie, że zmarszczki zostały pięknie wypełnione, dzięki czemu są mniej widoczne, cała twarz wygląda na bardziej promienną, nabrała cudownego blasku i odmłodniała! Krem jest naprawdę świetny, robi wszystko, co ma robić, a nawet więcej. 
Jestem pewna, że krem też się cudownie sprawdzi przy turbo wysuszonej skórze, pięknie nawilży skórę po jakiejś imprezie, po wakacjach, po męczącym czasie, czy właśnie przy upałach i opalaniu. Ja mu daję max w każdej skali punktowej. 


Ten krem to złoto, tak jak pisałam wcześniej, działa cuda. Sprawia, że skóra od razu wygląda pięknie, jest nawilżona i odżywiona i efekt jest długotrwały. Ale musze przyznać, że taki szybki shot, który daje skórze wszystko, czego potrzebuje jest mi bardzo potrzebny. Wiadomo są noce bardzo ciężkie, przy dzieciach to nawet i całe tygodnie, a dbać o siebie czasem ciężko. Więc ratujemy się czym się da, ten krem jest dla mnie cudownym ratunkiem, który naprawia to, że mogłam nie dbać o skórę należycie rzez ostatni czas. Jest boski! Bardzo go polecam!


Znacie go? Lubicie kosmetyki marki Clarena? Ja musze przyznać, że dopiero co zaczynam testowanie tych produktów i żałuję, że tak późno. Zaoszczędziłabym dużo czasu i marudzenia, bo tutaj mam szybki sposób na nawilżenie skóry!


[wpis reklamowy] 

MARTINI SPA GĄBKA DO DEMAKIJAŻU Z MASŁEM SHEA

26 czerwca 2024


Dzień dobry! Jak się macie/ Jak się czujecie? Jak wakacje? Kto z Was ma wakacje, a kto nie? Muszę przyznać, że to jest mój pierwszy rok w życiu, kiedy nie mam wakacji, jakichkolwiek. Takie zmiany nastały, jak już w końcu poszłam do pracy! W sumie ciekawe, coś nowego. Ale nie oszukujmy się mając dzieci codziennie dzieje się coś nowego i codziennie jestem tak samo zmęczona, więc muszę przyznać, że moja praca to świetna odskocznia dla mnie!
A dzisiaj chciałabym Wam przedstawić mój hit, nad hity. Jest już na blogu recenzja innej wersji tego produktu, który również dostałam od Pure Beauty, a mianowicie Martini SPA Luxury active gąbka do demakijażu z węglem aktywnym. Dla mnie te gąbeczki to jest moje odkrycie, uwielbiam je, bo zajebiście współpracują z każdym płynem do mycia twarzy, z każdym żelem. Musze przyznać, że Martini SPA robi świetną robotę z tymi produktami. Ale już zapraszam Was do recenzji!


Martini SPA - luxury active - 
Gąbka do demakijażu z masłem shea




Jak widzicie gąbeczka jest bardzo niepozorna, w plastikowej folii znajdują się dwie gąbeczki, które są dość niewielkich rozmiarów, ale też są wystarczające. Fajnie lezą w dłonie, są super funkcjonalne, bardzo wygodne w użytkowaniu. W dotyku te są bardziej szorstkie niż wersja z węglem aktywnym, ale muszę przyznać, że bardzo mi się to podoba! Mam wrażenie, że dzięki temu ta skóra jest jeszcze bardziej oczyszczona i dodatkowo wygładzona i zmiękczona. Ta gąbeczka jest bardzo miękka i plastyczna, dopasowuje się do kształtu twarzy, dzięki czemu wchodzi w każde zakamarki, zmarszczki, czy okolica nosa i oczu. Wygodnie również myje się szyję. Gąbeczka bardzo ładnie pachnie, jest to dość delikatny, ale i zwykły zapach, ale wszystko gra. Nie mam tutaj żadnych zastrzeżeń.


Tak, jak pisałam już we wstępie, to powtórzę i tutaj. Nie ważne, jaki żel do twarzy użyłam, twarz była cudownie oczyszczona za każdym razem. Mógł być żel, mógł być krem, czy nawet masełko do demakijażu. Zazwyczaj były to zwykłe żele oczyszczające, ale i zdarzały się kosmetyki dedykowane stricte do demakijażu. Z każdym produktem gąbeczka współpracowała bardzo dobrze. I za każdym razem efekt był taki sam, skóra było cudownie oczyszczona, makijaż był zmyty, po zanieczyszczeniach nie było ani śladu. I to oczywiście wszystko mamy załatwione w trymiga! To jest chwila moment, kosmetyki przyczepiają się do gąbeczki, nie są rozsmarowywane po twarzy, a zarazem łatwo z tej gąbeczki się zmywają. No czego chcieć więcej? A może tego, że skóra oczywiście nie jest ściągnięta, nie jest napięta, nie jest podrażniona. Za to, jest ładnie wyregulowana, taka ukojona i uspokojona. Rewelacja!


Dajcie mi znać, czy znacie te produkty. Bo ja jestem zachwycona, a tak naprawdę poznałam je zaledwie rok temu, więc szkoda, że tak późno! Te gąbeczki sprawiły, że mój demakijaż wieczorem trwa turbo szybko, poza tym, dają mi pewność, że skóra będzie pięknie oczyszczona, że nie ma opcji, że coś gdzieś zostanie. Nie zużywam miliona wacików. Jak nie mam makijażu na sobie to też lubię ich używać, wszystko zależy od dnia, ale jak wiem, że był mega gorący dzień i czuję się nieświeżo, to ta gąbeczka świetnie sobie radzi z nadmiarem sebum czy innego brudu. 
One są dodatkowo turbo tanie, starczają na bardzo długo. Tak naprawdę do teraz zużyłam dwie gąbeczki, a używam ich już spokojnie kilka miesięcy. Jedna już zaczęła mi się rozwarstwiać, a druga wpadła mi w turbo brudne miejsce i nie chcę jej już używać do twarzy. Ale działają genialnie! Ja je uwielbiam i bardzo je polecam!


[produkt otrzymany w ramach współpracy, ale jego recenzja nie była wymagana]


L'Oreal Paris przypomina: Stostuj SPF codziennie przez cały rok!

24 czerwca 2024

 
Dzień dobry! Przyznać się, kto stosuje codziennie rano SPF? Ja zaczęłam, to jest pierwszy rok, kiedy faktycznie sumiennie zaczęłam nakładać SPF codziennie rano przed pracą. Co prawda robię to o 6, więc wiem, że pewnie później powinnam zaaplikować ponownie, ale i tak cieszę się, że przynajmniej taki nawyk udało mi się wyrobić. I nawet zimą! A jak jest u Was? Lubicie się z SPF? Wiedzieliście, że większość oznak starzenia jest wywołana przez promieniowanie UV? A skoro można temu zaradzić stosując jeden kosmetyk więcej, let's do it!


Ja nie mam słów, żeby wyrazić, jak bardzo się cieszę, że Pure Beauty o mnie dba, o mnie pamięta i pilnuje takich podstaw, o których powinnam oczywiście pamiętać, ale dzięki nim jestem 10 razy bardziej zmotywowana  i jest mi dużo łatwiej się za to zabierać. Jestem zachwycona! Tak samo, jak i produktami z L'Oreal Paris, które znajdują się w tym boxie. Znam je i uwielbiam. I bardzo bym chciała, żeby poszły w świat, bo naprawdę warto! A ja teraz naprawdę widzę ogromną różnicę w stanie mojej cery, zmiana jest oczywiście na plus i wszystko jest zasługą obecnej pielęgnacji i regularnego stosowania SPF!


KROK 1: SERUM


L'Oreal Paris Revitaift clinical, serum do twarzy z 12% czystej witaminy C, witaminą E i kwasem salicylowym
To serum zawiera w sobie drogocenne składniki, 12% witaminy C to jest naprawdę sporo i super wynik, co przekłada się oczywiście na fantastyczne działanie. Mamy tutaj serum, które również chroni naszą skórę przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych, ale i pozytywnie wpłynie na niejednolity koloryt skóry, rozszerzone pory oraz drobne zmarszczki. Wiecie, że regularne stosowanie tego serum sprawi, że po miesiącu będzie zauważalna kolosalna różnica; skóra będzie 2x bardziej rozświetlona, a także 3x bardziej gładka! I to wszystko w jednej buteleczce? No rewelacja!


KROK 2: FLUID Z SPF


L'Oreal Paris Revitalift clinical, rozświetlający UV fluid SPF50+ z witaminą C
Ten fluid chroni naszą cerę przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych, a głównie właśnie promieni słonecznych. Zapobiega pojawieniu się pierwszych oznak starzenia się skóry, a także pomaga pozbyć się przebarwień, jak i zmarszczek! Czyli tego, z czym boryka się praktycznie każda z nas. Jest to zarazem krem, który idealnie sprawdza się pod makijaż i ma niesamowicie lekką konsystencję. A pachnie tak pięknie, że idealnie nadaje się na wczesne i zmęczone poranki. 


Powyższy duet sprawi, że skóra będzie aż 4krotnie bardziej rozświetlona! A ja takie zdrowe i naturalne rozświetlenie bardzo lubię! Dlatego bardzo stosować te dwa produkty w tym samym czasie. Pamiętajcie, że witamina C działa cuda, dzięki temu, że jest silnym antyoksydantem, chroni skórę nie tlyko przed promieniowaniem UV, ale również przed wolnymi rodnikami. 




Macie już swój SPF? Jeśli nie, to z tego naprawdę będziecie zadowolone! Zresztą, zapraszam do recenzji :)


[wpis reklamowy]


CeraVe z Pure Beauty! Summer up your body!

22 czerwca 2024

Dzień dobry! Witam w ten burzowo, ciepły, wiosenno, letni dzień! Ja mimo że uwielbiam taką pogodę, uwielbiam burze i uwielbiam, jak jest grubo za oknem, tak dzisiaj nie do końca mi to pasuje, bo jesteśmy dziś w Krakowie! Dużo się dzieje, widzimy się z kilkoma osobami, ja też mam event (ale o tym nasze kiedy indziej), więc trzymajcie kciuki, żeby pogoda nie zepsuła całkowicie naszych planów. Zapraszam też na insta, gdzie będę relacjonować ciekawsze momenty, a jutro planujemy pojechać do Zoo, więc będzie spam!



A dzisiaj rozpoczynam z Wami lato, wakacje! Wczoraj było zakończenie roku szkolnego, więc timing myślę, że mam odpowiedni! Mamy lato, ciepło, słońce, wysokie temperatury i dużo wolnego czasu, który możemy wykorzystać w przeróżny sposób! Od rozwijania swoich zainteresowań, po leniuchowanie i odpoczywanie. Prokrastynacja też jest ważna i jej akurat musze się nauczyć, ale na razie ważniejsze dla mnie jest zadbanie o siebie. Mam tak mało czasu dla siebie, że to jest straszne, w porównaniu do tego, co było kiedyś to nawet nie ma o czym gadać. Na szczęście Pure Beauty o mnie dba zawsze i wszędzie, i mam zawsze dostęp do najfajniejszych i najciekawszych produktów. 
Tym razem mamy piękną walizkę wspaniałych kosmetyków od marki CeraVe! Ja wiem, że wiele z Was już zna i uwielbia tę markę, ja dopiero zaczynam ją poznawać i muszę przyznać, że też jestem zachwycona. Nasza walizka kryje w sobie najlepsze produkty, które warto mieć ze sobą w te wakacje. Mamy tutaj nawilżenie, odżywienie i miniaturowe produkty, które przydadzą się w podróży! Ja je mam teraz ze sobą w Krakowie, więc przyszły do mnie w idealnym czasie.
Enjoy!


CeraVe, nawilżający pieniący się olejek do mycia
Na pierwszy ogień idzie podstawa w pielęgnacji, olejek do mycia, który się pienie to jest coś, co ostatnio bardzo mi się spodobało. Mamy olejek, który zawiera w sobie mnóstwo drogocennych składników, ale dzięki temu, że produkt się pieni, jest też wydajny. Możemy spokojnie wylać go na myjkę i umyć się niewielką ilością. Nie zapominajmy o tym, że olejki są nawilżające, odżywiające i pielęgnują naszą skórę, dzięki zawartości kwasu hialuronowego, trójglicerynu, skwalanu oraz ceramidów.. Produkt idealnie nadaje się też do skóry suchej i bardzo suchej.




CeraVe, nawilżający balsam
Cudeńko w pełnowymiarowym opakowaniu, ale i miniaturka, która pojechała ze mną na wyjazd. Mamy tutaj zamknięte to, co najlepsze, produkt odbuduje naszą barierę ochronną skóry, co jest bardzo ważne. Mamy lato, skóra potrafi dać nam popalić, więc musimy bardzo pilnować stanu naszej skóry. Ten balsam da nam to, co najważniejsze; ukojenie, nawilżenie, odżywienie, skóra stanie się od razu gładka, miękka i czuć w dotyku, że jest zregenerowana, że jest zdrowa i zadbana! Nie ma się co obawiać, na pewno pomoże skórze suchej i bardzo suchej, od razu od pierwszego użyciu da się odczuć różnicę. 




CeraVe, nawilżająca emulsja do mycia
I na końcu mamy produkt do mycia twarzy, produkt działa oczyszczająco, więc zmyjemy nim również makijaż, cały czas dbając o stan naszej cery. Super jest to, że oczyszczając naszą skórę, nie musimy martwić się o to, że później skóra będzie niefajnie spięta, napięta i będziemy odczuwać dyskomfort. Tutaj tego nie ma, wasza skóra Wam podziękuje, bo będzie cały czas nawilżana i odżywiana. Możecie mieć pewność, że bariera ochronna skóry nie będzie naruszona. No i rewelacja! Takich produktów potrzeba mi więcej, zdecydowanie. Mam tutaj produkt oczyszczający, a zarazem pielęgnujący - bomba. 




I tak się prezentuje nasza wakacyjna walizka pełna produktów marki CeraVe. Mamy tutaj wszystko czego nam potrzeba w podstawowej pielęgnacji, bez której nie ma sensu działać dalej. Baza jest najważniejsza, bez tego ani rusz. Tutaj mamy pełnowymiarowe produkty, a także miniaturki, które w sumie... wcale takimi miniaturkami nie są. Nie są na pewno na jeden wyjazd, a na więcej, dlatego teraz muszę zaplanować więcej wyjazdów, co też jest plusem!
Bawcie się dobrze, udanych, zadbanych i bezpiecznych wakacji!


[współpraca reklamowa]

Lirene - power of plants: opuncja - wygładzający olejkowy żel pod prysznic

20 czerwca 2024

 
Dzień dobry! Co u Was słychać ciekawego? Planujecie jakiś ciekawy wyjazd? Oglądacie mecze? Jesteście fanami piłki nożnej? A może leżycie już gdzieś i się opalacie, bo nadeszła w Polsce fala upałów! Ciekawe kto pierwszy będzie narzekać... Ale mogę to wziąć na siebie, bo bardzo nie lubię upałów! Ale nic z tym nie zrobię, myślami jestem już przy cudownej, chłodnej jesieni i wiem, że się nie obejrzę, a już będę wyciągać z szafy ciepłe swetry i grube skarpety Ale, ale, ale nie będę dołować miłośników lata, bo na pewno sporo Was tutaj jest. 
Za to mogę dzisiaj się rozpisać o żelu pod prysznic marki Lirene, który mnie na maksa zaskoczył. Spodziewałam się trochę czegoś innego jak przeczytałam, że jest to olejkowy żel pod prysznic, ale jednak produkt jest bardziej żelowy niż olejkowy, ale w dalszym ciągu warto się z nim zapoznać! Tak samo, jak i zresztą z całymi pudełkami Pure Beauty, które zawsze są wypełnione cudownymi kosmetykami po brzegi i dzięki nim mamy zagwarantowaną pełną pielęgnację. 

Lirene - Power of Plants: opuncja - 
wygładzający olejkowy żel pod prysznic




Ten żel pod prysznic znajduje się w przepięknej tubce, która stoi cały czas na głowie, więc nie ma problemu z wydobywaniem produktu. Ta szata graficzna tak bardzo mi się podoba, że na pewno nie mogłabym się jej oprzeć w sklepie. Na pewno bym sięgnęła, powąchała i pewnie wrzuciła do koszyka, bo zapach jest tak samo obłędny, Ja jestem zakochana w tym wyglądzie, kolorystyka, design, standardowo mamy tutaj wszystkie najważniejsze informacje, więc nie trzeba szukać nigdzie daleko.
Jak o zapachu już Wam napisałam, że jest piękny, to mogę zdradzić, że jest lekko słodki, dość kwiatowy i na maksa kobiecy, ale nie jest to typowy, perfumowany, sztuczny zapach. jest tak cudownie wyważony, że uwielbiam się z nim kąpać - jestem zachwycona! I tak, jak już wspominałam, zaskoczyła mnie bardzo konsystencja.
Spodziewałam się olejku, może trochę tłustego, dość wodnistego. Dlatego za pierwszym razem nałożyłam żel bezpośrednio na skórę i było w porządku. Ale od razu zauważyłam, że ten żel jest głównie żelem, nie rozpływa się, nie ucieka, nie klei się i nie pozostawia po sobie tłustego filmu, więc lux! Z kolei, następnego wieczoru z przyzwyczajenia wylałam żel na myjkę i ku mojemu zdziwieniu, produkt zaczął się lekko pienić, ale w idealnej ilości. Umyłam się cała używając niewielkiej ilości i wow. Wow!


Wow, bo ta konsystencja, zapach idą w parze z działaniem. Żel cudownie pielęgnuje skóre, mimo że znajduje się na niej bardzo krótki okres czasu. Nie ma mowy, żeby Was podrażnił, nie ma opcji, żeby wysuszył Waszą skórę, nie ma szans, żebyście po wyjściu z prysznicu odczuwali potrzebę nałożenia balsamu na ciało, bo skóra jest niefajnie napięta i spięta. 
Żel cudownie myje, oczyszcza skórę, wygładza i sprawia, że skóra jest niesamowicie miękka i pachnąca, bo zapach utrzymuje się jakiś czas. No i musze przyznać, że lekko nawilża skórę, nie stosuję balsamów ostatnio, bo nie mam na nie czasu i o nich zapominam, ale nie jest to wielki problem, bo moja skóra nie wymaga dodatkowego nawilżenia, a to w żelach pod prysznic jest rewelacyjne, według mnie!


Nie muszę chyba więcej Wam pisać, że jestem na maksa zachwycona tym żelem pod prysznic i uwielbiam w nim dosłownie wszystko. Nie ma w nim nic, co by mi wadziło albo czego mogłabym się przyczepić. Olejki pod prysznic zawsze szybko się kończyły, ale ten żel wylany na myjkę jest fajnie wydajny i starcza na dość długo. Pięknie pachnie, super wygląda, a dodatkowo pielęgnuje skórę - no czego chcieć więcej?
Ja jedyne czego chcę to innych wersji tego żelu pod prysznic z serii Power of Plants, a także całej gamy kosmetyków z opuncji. Na pewno jeszcze ni raz w denku zobaczycie u mnie ten produkt, jest świetny i chętnie będę wracać do tego żelu pod prysznic!


Dawno się chyba tak nie zachwycałam żelem pod prysznic, ale naprawdę uważam, że Lirene zrobiło super robotę! Dajcie mi znać, czy się już spotkaliście z tą serią i czy znacie ten żel. Wierzę, że macie podobne odczucia co ja :)!


[wpis reklamowy]

Dermo Box Vichy!

18 czerwca 2024

 
Cześć! Już kiedyś Wam pisałam o mojej historii z marką Vichy. Marka, do której mam ogromny sentyment i znam ją od zawsze, z tego względu, że zawsze była używana przez moją mamę. Zresztą w dalszym ciągu, jak jest jakaś okazja to szukam jej zestawów z tych kosmetyków, bo wiem, że będzie zadowolona na 100%. A uwielbiam kupować sprawdzone rzeczy, więc mamy win-win.

A teraz ja, nastolatka po trzydziestce, powoli przekonuję się do tych kosmetyków i widzę, że nie bez powodu moja mama je ciągle uwielbia. No nie ma się co dziwić, najlepsze składniki, idealnie dobrane kompozycje, przyjemne konsystencje, ładne zapachy; wszystko to razem sprawia, że te kosmetyki są warte swojej ceny i naszej uwagi. A wiadomo, że marka się cały czas rozwija, szuka nowych rozwiązań na problemy naszej skóry, ale bazuje na pewniakach, bazuje na formułach, które się sprawdzają i to jest ekstra.
Dlatego też dzisiaj chciałabym Wam przedstawić DermoBox od Pure Beauty! Mamy tutaj zapewnienie nawilżenia oraz ochrony każdego dnia, podstawowej pielęgnacji, odżywienia i ogólnie pielęgnowania skóry w każdym aspekcie.


PURETE THERMALE mleczko oczyszczające 3w1
Mamy tutaj idealny produkt do oczyszczania twarzy, który ma za zadanie oczyścić, a zarazem nawilżyć skórę, stonizować, a także zmyć makijaż z twarzy i oczu. Czyli mamy full zestaw, idealny do stosowania rano i wieczorem, do twarzy z makijażem, jak i bez - bomba. Możemy mieć go zawsze pod prysznicem, możemy zabrać go gdzieś ze sobą i nie będziemy musieli zabierać kilku innych produktów, tylko mamy jeden, co w podróży też jest ważne. Od razu odczujemy przyjemne oczyszczenie, odświeżenie i ukojenie skóry.



MINERAL 89 booster wzmacniająco - nawilżający
Prawdziwa bomba nawilżająca i wzmacniająca, która ma w składzie kwas hialuronowy. Mamy tutaj też wodę wulkaniczną, bogatą w 15 różnych składników, w stężeniu 89%, co jest naprawdę świetnym wynikiem! Nie ma się, co dziwić, że ten produkt intensywnie i efektownie nawilży, odżywi naszą skórę, ukoi wszelkie podrażnienia, zredukuje zaczerwienienia, a także pomoże nam w walce o piękną skórę każdego dnia bez makijażu. Bariera ochronna skóry zostanie wzmocniona, dzięki czemu będziemy chronić naszą skórę przed czynnikami zewnętrznymi. 



MINERAL 89 nawilżająco odbudowujący krem na dzień o bogatej konsystencji 100h
Tutaj krem jest oczywiście idealnym dopełnieniem boostera. Fantastycznie te dwa produkty się uzupełniają i wzmagają nawzajem swoje działanie. Mamy tutaj zagwarantowane mocne nawilżenie, a także odbudowę naszego naskórka. Również znajdziemy w środku kwas hialuronowy, witaminę E, niacynamid, wulkaniczną wodę Vichy, skawalan oraz inne lipidy i fantastyczne minerały, które razem tworzą mocny zastrzyk pielęgnacyjny dla naszej skóry. Jest hipoalergiczny, nadaje się idealnie na skórze suchej i bardzo suchej. 



CAPITAL SOLEIL UV-AGE DAILY lekki fluid przeciw oznakom fotostarzenia SPF 50+
A jak już mamy lato i mocne słońce każdego dnia, to oczywiście nie możemy zapomnieć o ochronie przeciwsłonecznej. Jan mam wrażenie, że ostatnio ciągle o tym gadam, ale sama chyba pierwszy raz naprawdę pilnuję nakładania produktów z SPF na twarz. Nie tylko chronimy się przed powstawaniem przebarwień na skórze, ale również pilnujemy, żeby nasza skóra się nie starzała, żeby niepotrzebnie nie traciła cennych minerałów , dbamy o to, żeby nie traciła swojej elastyczności, młodego i promiennego wyglądu. Od razu mogę powiedzieć, że ten produkt jest pięknie lekki, konsystencja jest niesamowicie przyjemna, a i pięknie pachnie!



Vichy, Anti-Transpiration, Antyperspirant 48h
Antyperspirant, który oczywiście ma działać aż do 48 godzin, co zapewnia nam intensywną ochronę każdego dnia. Jest to kuracja przeciw nadmiernemu poceniu się. Pozwala skórze oddychać, zapewnia uczucie komfortu, a także pozostawia skórę świeżą i elastyczną. Formuła jest minimalistyczna, ale jak najbardziej skuteczna, robi dokładnie to co ma robić, jest hipoalergiczny i sprawdzi się na skórze wrażliwej. 



No ja jestem zachwycona, tak jak Wam pisałam wyżej, czuję się, jak nastolatka po trzydziestce, walczę dalej ze sobą, bo czuję się bardzo młodo, ale jednak ta skóra ma już inne potrzeby, już są rzeczy, o których musze pamiętać, nie są to młode lata, kiedy wszystko mi zostanie wybaczona. każda nieprzespana noc, brak picia wody są niestety widoczne na skórze. A marka Vichy i jej dermokosmetyki wspaniale pomagają nam dbać o naszą skórę i reperować zniszczenia po naszych drobnych grzeszkach, więc świetna sprawa! 
I teraz się zastanawiam, kto komu będzie podkradał kosmetyki, ja mamie, czy mam mi!



[wpis reklamowy]

OnlyBio HAIR, termoochrona w mgiełce

16 czerwca 2024

 
Dzień dobry! Co u Was słychać? Szykujecie na zbliżające się upały? Jesteście gotowi? Ja już się próbuję na to nastawić, ale nie znoszę upałów, więc nie wiem jak to będzie, ale byleby jakoś do przodu. Dużo w ten weekend się dzieje, powoli wracamy do turbo zajętych weekendów i muszę z wyprzedzeniem planować, co i jak. Tylko muszę pamiętać o regularnym przeglądaniu zdjęć, żeby na bieżąco robić miejsce w telefonie na nowe zdjęcia, a z tym jest ciężko! Czy tylko ja tak mam?
A dzisiaj mamy recenzję produktu do włosów, który sama nie wiem czy się u mnie sprawdził. Wiadomo, że termoochrona jest turbo ważna, tym bardziej teraz kiedy wszyscy się spieszymy i wszystko robimy na szybko. I mimo posiadanego ulubieńca, chciałabym sprawdzić markę OnlyBio w tej kwestii, bo poznałam sporo ich produktów i chciałam poznać też i ten. No i poznałam. I pozostaje mi zaprosić Was do recenzji!

OnlyBio - HAIR
termoochrona w mgiełce




Opakowanie tej termoochrony jest dość ładne, estetyczne, kolorowe, ale no specyficzne dla samej marki. To już jest cecha rozpoznawcza dla ONLYBIO i fajnie. Spray posiada pompkę, która u mnie się niestety mocno zacinała. Nie mam pojęcia od czego to zależało, raz działał super, raz w ogóle, a raz połowicznie. Czasem jedno psiknięcie było okej, a kolejne już nie działało.
Wydaje mi się, że może być to kwestia konsystencji, że zapycha pompkę, ponieważ nie jest płynna, jest lekko kremowa i może zbyt ciężka, jak na taki sposób aplikacji. Nie wiem, ale zazwyczaj takie spraye idealnie sprawdzają się przy produktach bardzo wodnistych. Zapach jest też bardzo specyficzny i nie do końca mi podszedł. Jest trochę ostry i taki no dziwny. 


Początkowo używałam tego sprayu regularnie, dopiero po kilkunastu użyciach coś się zadziało i się zepsuło. 
Na tyle na ile użyłam mogę przyznać, że spray nawet działał, zawsze ciężko jest mi określić działanie termoochronne. Mimo wszystko, tutaj byłam w stanie wyczuć lekką ochronę, miałam też wrażenie, że włosy są utrwalone i przy mocniejszych fryzurach, żaden kosmyk by nie odstawał, co jest przydatne! Przeszkadzał mi zapach, włosy czasem były lekko twarde i sztywne zaraz po wysuszeniu, ale to mijało następnego dnia. 


No i ciężko jest mi tutaj stanąć po którejś konkretnej stronie, jeśli chodzi o moją opinię odnośnie do tego sprayu. Nie miał tragicznego działania, ale miał tragicznie opakowanie lub trochę zbyt gęsta konsystencję. 
Aczkolwiek też mnie dziwi, bo nikt inny nie pisze o podobnych problemie, więc może moja butelka miała jakąś wadę i coś tam nie zadziałało tak, jak powinno. No, ale na tym kończy się moja historia z tą termoochroną, wracam do mojego sprawdzonego ulubieńca.


Dajcie koniecznie znać, czy znacie ten produkt! Bo jeśli tak to jestem mega ciekawa, co tu się u mnie zadziało z tym opakowaniem.
Pozdrawiam!