DR IRENA ERIS invitive
wygładzający krem naprawczy na dzień SPF 30

20 sierpnia 2024

 
Dzień dobry! Wróciliśmy z weekendu już do normalnego trybu, w pracy ogarniamy, działamy i odgruzowujemy się z zaległych tematów, których trochę jest, ale na szczęście po naszym wyjeździe mi wróciły siły i jest naprawdę super. Pogoda dzisiaj też jest przyjemniejsza, dzięki czemu człowiek trochę trzeźwiej myśli. No jestem ogólnie bardzo zadowolona, jakoś tak fajniej się zrobiło. Chociaż wiem, że upały jeszcze przed nami, ale na szczęście to już ostatnie, więc chill. Jestem w szoku, że te wakacje już się kończą, niesamowite to jest, jak szybko to minęło.
A dzisiaj mam dla Was hit, hit, który chyba będzie moim hitem tego roku. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek aż tak się jarała kremem do twarzy, nie pamiętam, żebym kiedykolwiek miała tak dobry kosmetyk, z tak super i kompleksowym działaniem. Dr Irena Eris zdecydowanie wie, co robi i robi to fantastycznie. Dawno nie miałam żadnego produktu tej marki i tu trafiłam na niego w sumie przez przypadek i jak się okazało, potrzebowałam go bardzo! Jest to produkt z wyższej półki cenowej, jego cena w Internecie waha się od 200zł w górę i wyobraźcie sobie, że dostajecie go w pudełku Pure Beauty wraz z kilkunastoma innymi kosmetykami za jedyne 100zł przy subskrypcji na trzy miesiące. No wow, wow i jeszcze raz wow! 


Dr Irena Eris inVitive
Wygładzający krem naprawczy na dzień SPF 30





Krem znajduje się w bardzo eleganckim niebieskim słoiczku. Wygląda przepięknie i cudownie prezentuje się na półce. Ja wiem, że to nie jest najważniejsze, ale dla mnie aspekty wizualne są ważne i lubię mieć ładnie wyglądające rzeczy. Słoiczek oczywiście początkowo znajduje się w kartonowym opakowaniu, na którym znajdują się wszystkie najważniejsze informacje. Sam słoiczek jest szklany i bardzo dobrze wykonany, szkło jest grube. Bardzo podoba mi się zakrętka, która jest dość masywna i przy zakręcaniu słychać charakterystyczny dźwięk, który upewnia nas, że słoiczek jest dobrze zamknięty, więc nie mamy parcia i nie ma możliwości 'przekręcenia' zakrętki, co wpływa na szczelność produktu. Dodatkowo mamy wieczko, które też zabezpiecza kosmetyk w słoiczku.
Konsystencja jest bardzo kremowa, ale należy do tych raczej gęstych, zbitych i bardzo konkretnych. Po nałożeniu na twarz musimy dobrze go rozsmarować i raczej nakładamy więcej niż mniej, co nie stanowi problemu przy nakładaniu makijażu. Po odkręceniu słoiczka od razu wyczuwamy przepiękny zapach, ja go uwielbiam i mogę się w nim zatracić. Jest bardzo bogaty, ekskluzywny, trochę jak perfumy, no zdecydowanie jest to zapach jedyny w swoim rodzaju. Ja mogłabym mieć takie perfumy, uwielbiam!



Tak, jak pisałam krem ma konkretną konsystencję, to oznacza, że musimy trochę więcej go nałożyć, ale oczywiście nie jest to ilość bardzo wpływająca na wydajność. Krem po nałożeniu na twarz nie bieli, nie zmienia koloru, nie utlenia się. Za to genialnie napina skórę, ja mam wrażenie, jakbym zaraz wyszła po jakimś liftingu. Skóra jest super jędrna, elastyczna, turbo wygładzona i wygląda niesamowicie zdrowo, świeżo i promiennie. Uwielbiam ten efekt napięcia, którego nie mylcie z niekomfortowym uczuciem ściągnięcia skóry. Ja mam po prostu wrażenie, że ten krem od razu wpływa pozytywnie na komórki w skórze, która momentalnie zaczyna wytwarzać szalone ilości kolagenu, że skóra się tak genialnie napina i sprawia wrażenie jędrnej, młodej i bez zmarszczek. Uwielbiam to!
Krem nie wpływa w żaden sposób na kosmetyki, jakie nakładamy później, nie ma wpływu na makijaż, nic się nie roluje, nie zmienia koloru, ani też nie ma wrażenia, żeby szybciej znikał z twarzy. Idealnie się nadaje pod makijaż tym bardziej, że wchłania się bardzo szybko, więc nie musimy czekać kilku minut, żeby twarz nadawała się już do nakładania makijażu. Poza tym, krem ma SPF 30, co jest świetną opcją na powoli zmieniającą się porę roku. 



Krem jest turbo wydajny, mimo że musimy nałożyć odpowiednią ilość produktu, to w dalszym ciągu jest to niewiele i nie jest tak, że krem znika w oczach. Wręcz przeciwnie, ja mam wrażenie, że go w ogóle nie ubywa. I jestem bardzo ciekawa, jak długo będę go używać, tym bardziej, że jest to krem na dzień ze względu na obecność SPF. Krem należy do kosmetyków z górnej półki cenowej, kosztuje więcej, ale biorąc pod uwagę jego działania, biorąc pod uwagę wydajność i inne cechy, tak, jak np zapach, solidne opakowanie to jak najbardziej warto! Poza swoim podstawowym działaniem, idealnie koi i łagodzi już powstałe podrażnienia, ale i zapobiega powstawaniu nowym. Pielęgnuje naszą skórę w każdym ułamku i cudownie na nią wpływa. Dlatego krem od Dr Irena Eris zdecydowanie wkradł się na pierwsze miejsce moich ulubieńców i na pewno będę do niego wracać. Warto go sobie zażyczyć na jakąś okazję, jako prezent lub polować na obniżki czy wykorzystać karty podarunkowe. No ja go uwielbiam, cudo, hit i w ogóle sztos!
Ja się czuję zadbana, jak Kleopatra. Naprawdę ten krem jest z wyższej półki, ale jak najbardziej broni się swoim działaniem, które jest znakomite, uwielbiam i będę się nim długo zachwycać!

A Wy, jaki jest Wasz ulubiony produkt marki Dr Irena Eris? Przyznam, że ja dawno nic nie używałam od nich, a teraz jestem tak zachwycona, że chcę spróbować, jak najwięcej. Więc dajcie mi znać, na co warto zwrócić uwagę ;)


[współpraca]

1 komentarz:

Bardzo proszę o komentarze na temat notki lub moich wpisów u Was ;))
miło mi, że mam fajnego bloga, ale za pusty komentarz nie dodam do obserwowanych ;))
mimo wszystko lubię z Wami rozmawiać, czy nawet ostrzej konwersować ;)) :DDD