Dzień dobry! Witam się z Wami w tę piękną niedzielę, mamy jeszcze trochę czasu do świąt, choć nie ukrywam, że niewiele. Jestem trochę przerażona, ale i bardzo w szoku, że tak szybko to zleciało.. Cały czas mi się wydaje, że jest jeszcze listopad, bo i pogoda mało zimowa, a tu... Święta lada moment.
Ale, święta świętami, czas cały czas tutaj ogarniać. Mam masę zaległości, które mam nadzieję uda mi się nadgonić w czasie świąt, a na razie chciałabym Wam przedstawić peeling do skóry głowy. Nie mam jeszcze wprawy w peelingach, ale muszę przyznać, że je uwielbiam. Zawsze mam wrażenie, że peeling daje mojej skórze coś, czego nie daje jej inny kosmetyk. Tutaj mamy markę WS Academy, peeling był w kalendarzu adwentowy z tamtego roku. A jeżeli jesteście ciekawi, jak się!
prezentuje kalendarz adwentowy Pure Beauty z tego roku, to zapraszam na insta! Prawie codziennie otwieram sama, czasem z dziećmi, czasem w aucie - różnie to bywa :)
WS Academy
trychologiczny peeling oczyszczający skórę głowy
z ostropestem i pestkami moreli
Jak widzicie peeling znajduje się w całkiem smukłej buteleczce, zakończonej specjalnym aplikatorem, który ułatwia nakładanie nam peelingu na skórę głowy między włosy. Design mi się bardzo podoba. Biel, przełamana wzorem typu marmurek, do tego proste czarne napisy, to jest coś, co mi się bardzo podoba. Butelka jest wygodna w użytkowaniu, nie widzimy zużycia produktu, ale na szczęście nie jest to kosmetyk bardzo częstego użytku. Nie ma problemu z wyciśnięciem peelingu z butelki, na początku miałam z tym lekkie problemy, ale szybko nabrałam wprawy i teraz już nie ma z tym problemu.
Peeling ma całkiem gęstą konsystencję, co w ogóle nie przeszkadza, bo peeling ląduje od razu na skórze głowy, tam gdzie ma być. Przy masażu palcami, czuć, że peeling jest wypełniony drobinkami złuszczającymi naskórek, da się odczuć lekkie drapanie, ale nie jest to zbyt intensywne ani mocne, a nawet bardzo przyjemne. Zapach jest niewyczuwalny, na pewno jakiś jest, ale nakładany na skórę głowy nie da się wyczuć.
Tak, jak pisałam, wyciśnięty peeling na skórze głowy pod wpływem masażu palcami cudownie złuszcza martwy naskórek. Konsystencja mimo tego, że jest zbita i gęsta, to bardzo łatwo da się nią operować i przesuwać w inne partie skóry. W żaden sposób nie plącze włosów ani nie podrażnia skóry głowy, tutaj wszystko się zgadza.
Peeling sprawia, że skóra głowy zaczyna szaleć, ale w pozytywnym tego słowa znaczeniu, pory są odblokowane, meszki włosów tak samo, jest mocna stymulacja włosów do wzrostu - dla mnie szaleństwo. Uwielbiam to uczucie niesamowicie oczyszczonej skóry głowy, uwielbiam to, że dzięki peelingowi wypadają te włosy, na które już przyszła pora, a peeling po prostu im ułatwia. Dzięki temu, włosy zdecydowanie wyglądają lepiej, zdrowiej, są niesamowicie odbite u nasady i prezentują się dużo lepiej. Ja uwielbiam i dla mnie peelingi do skóry głowy to złoto, o którym nie powinniśmy zapominać. Zawsze narzekam, że użyam go tak rzadko.
Nie zdziwicie się jeśli napiszę, że peeling jest naprawdę super, warto się na niego skusić i warto go używać regularnie. Gwarantuję Wam, że włosy zyskają nowe życie, dostaną takiego pozytywnego kopa, że od razu będą pięknie wyglądać, nabiorą blasku, odbiją się u nasady i zaczną rosnąć. Wcieranie, masowanie cudownie stymuluje skórę głowy, dzięki czemu szybko zauważycie sporo baby hair.
Polecam!
Używacie peelingów albo wcierek/ Czy jesteście jednak team podstawa, czyli szampon i odżywka? Ja uwielbiam wszystkie wymysły do włosów i do skóry głowa, bo widzę, że ta część ciała jest dość zaniedbywana, a przecież to skóra głowy musi być zadbana po pierwsze, żeby włosy cudownie rosły i się prezentowały nienagannie. Dajcie znać, jakie jest Wasze zdanie w tym temacie ;)!
[produkt otrzymany w ramach współpracy, ale jego recenzja nie była wymagana]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo proszę o komentarze na temat notki lub moich wpisów u Was ;))
miło mi, że mam fajnego bloga, ale za pusty komentarz nie dodam do obserwowanych ;))
mimo wszystko lubię z Wami rozmawiać, czy nawet ostrzej konwersować ;)) :DDD