Dzień dobry! Przyszedł czas na denko - z dużym opóźnieniem, w końcu denko, które mam nadzieję, że będzie ciekawsze, a na pewno bogatsze niż poprzednie! W dalszym ciągu nie jest to, to co chciałabym osiągnąć. Najbardziej szkoda jest mi tych wszystkich masek, które mam i po prostu wiem, że jak już zacznę to się zmotywuję i na pewno będę kontynuować. Wiem, że pomocne okazałyby się puste płachty, żebym mogła je po prostu namoczyć i dać dzieciom, bo wiadomo, że przy takich czynnościach to one są najbardziej zaciekawione, więc muszę coś wykombinować po prostu.
W tym miesiącu nawet, nawet mi poszło z wykańczaniem kosmetyków, z czego jestem bardzo zadowolona. Ale, w dalszym ciągu zapasów kosmetycznych mam naprawdę sporo, więc niedługo nastąpi ponowny przegląd kosmetyków i będę mogła nimi obdzielić moich najbliższych. Ale na razie chciałabym Wam przedstawić moją ostateczną opinię na temat kosmetyków, które się skończyły w lutym - enjoy!
Jeśli chodzi o ulubieńców to mamy tutaj dość szeroki zakres kosmetyków, mamy cos do twarzy, do włosów, a także kolorówkę. Tresemme, keratin smooth, spray termoochronny to zdecydowanie mój fav jeśli chodzi o termoochronę. Świetny aerozol, ładny zapach no i skuteczne działanie - najważniejsze. On jest w drogeriach dość drogi, ale na internecie można fajne promocje wyczaić. Z kolei Mixa, hyalurogel, serum do twarzy dla skóry wrażliwej - kolejny produkt, którym naprawdę można zdziałać cuda na twarzy. To serum fantastycznie nawilża, koi, ratuje wszelkie podrażnienia i sprawia, że skóa jest pięknie nawilżona i odżywiona. Alterra, Naturkosmetik, szampon do włosów osłabionych i przerzedzających się z biotyną i kofeiną - tutaj chyba nie musze nic mówić, bo pojawiają się te szampony tutaj regularnie, zamieniam tylko wersję, są idealne do wszystkiego. Z kolei Ziaja, pasta do głębokiego oczyszczania twarzy, liście manuka to produkt, do którego jak widzicie wracam regularnie. Jak tylko poużywam innego peelingu, to brakuje mi tego, ta pasta ma naprawdę dogłębne i świetne działanie, nie ma się do czego przyczepić, tu trzeba tylko używać. A jeśli chodzi o BeBeauty, waciki kosmetyczne są w dalszym ciągu najlepsze i zawsze ich używam. I oczywiście znowu zużyłam Catrice liquid camouflage korektor pod oczy to produkt numer jeden. Mimo że kupiłam teraz do testów inne korektory, to i tak mam wrażenie, że wrócę do tego, idealny odcień, świetne krycie, cudowne rozświetlenie twarzy - po prostu uwielbiam.
- Avena Cosmetics, amber złocisty peeling do ciała z drobinkami z bursztynu - ten peeling mimo że nie był gruboziarnisty to powiem Wam, że naprawdę super robił robotę. On przenosił mnie do spa, przenosił mnie w jakieś rajskie miejsce i pod prysznicem czułam się rewelacyjnie. Uwielbiałam peelingowanie tym produktem, bardzo polecam!
- Himalaya Botanique, pasta do zębów cynamonowa - ta pasta zaskoczyła mnie turbo pozytywnie, ja uwielbiam testować te naturalne pasty do zębów, zawsze jestem mega ciekawa jak się sprawdzą w moim przypadku i tutaj cynamonowa opcja naprawdę daje dużo świeżości, cudownie myje i oczyszcza zęby, robi to bardzo dokładnie i pozostawia po sobie czystość i świeżość - rewelacja!
- Versace bright crystal woda perfumowana - zakochałam się w tym zapachu i na pewno kupię sobie pełnowymiarowy flakonik. Pięknie pachną, świeżo, kwiatowo, kobieco, zapach zdecydowanie zapada w pamięć i właśnie dlatego go uwielbiam.
- MaxFacetor, tusz do rzęs - żałuję, że nie ogarnęłam odpowiednich zdjęć do recenzji tego tuszu do rzęs, ale on naprawdę bardzo fajnie wydłuża, wyciąga rzęsy, sprawia, że spojrzenie jest bardziej promienne, oczy są otwarte i jest rewelacja. Nie osypuje się, nie rozmazuje się, wszystko jest tutaj jak najbardziej w porządku, więc tusz jest bardzo godny polecenia.
- Miya Cosmetics, hand.lab peeling wygładzający do dłoni i do paznokci z olejkami - wiem, że strasznie długo zeszło mi żeby go zużyć, mimo że leżał w łazience przy zlewie, to zawsze wszystko robiłam tak w biegu, że po prostu zapominałam. A szkoda, bo ten peeling jest naprawdę świetny, cudownie wygładza i zmiękcza skórę dłoni, pozbywa się suchych skórek, nie podrażnia już istniejących podrażnień, wiecie nic nie piecze. Naprawdę, peeling do dłoni to jest mój must, mimo że nie używałam regularnie, to bardzo lubię!
- Yasumi, cleansing foam, ryżowa pianka oczyszczająca do twarzy - pianka jest rewelacyjna, uwielbiałam jej formułę, cudowna chmurkowa i przyjemna pianka, piękny zapach, delikatny, relaksujący, boski, działanie fantastyczne. Idealnie zmywała makijaż wraz z gąbeczką do demakijażu, ale i świetnie oczyszczała twarz z wszelkich zanieczyszczeń w dni bez makijażu. Bardzo była fajna!
I przechodząc do higieny intymnej, postanowiłam zrobić oddzielną kategorię, z tego względu, że dość sporo tutaj zostało zużytych rzeczy! I zużyłam powtarzający się już produkt, czyli Ziaja, intima, kremowy płyn do higieny intymnej, który jest naprawdę fajnym produktem jeśli chodzi o pielęgnację intymną. Mamy tutaj delikatność, ładny zapach, fajne odświeżenie i mycie, dodatkowo produkt jest duży, wydajny i tani, więc super sprawa. I zużyłam też cała masę chusteczek do higieny intymnej, część znalazłam już na końcówce i jakoś tak się złożyło, że w tym miesiącu mamy aż trzy i są to: Facelle, chusteczki do higieny intymnej oraz Revuele, chusteczki do higieny intymnej - dla mnie wszystkie te chusteczki są w porządku, najbardziej zależy mi na niskiej cenie i jak największej ilości w opakowaniu, i żeby się nie rozrywały czy rozwarstwiały, wtedy jestem zadowolona.
I ot całe denko! W tym miesiącu mamy sporo planów, ja też planuję trochę odpoczynku i relaksu, więc wierzę, że w końcu będę zużywać te wszystkie maski do twarzy, jak i balsamy do ciała. Musze przyznać, że czasem tęsknie za czasem, kiedy miałam dużo czasu dla siebie, miałam slow life każdego dnia i naprawdę dbałam o siebie. Czas do tego wrócić.
