Denko 2025r. - luty!

08 marca 2025

 
Dzień dobry! Przyszedł czas na denko - z dużym opóźnieniem, w końcu denko, które mam nadzieję, że będzie ciekawsze, a na pewno bogatsze niż poprzednie! W dalszym ciągu nie jest to, to co chciałabym osiągnąć. Najbardziej szkoda jest mi tych wszystkich masek, które mam i po prostu wiem, że jak już zacznę to się zmotywuję i na pewno będę kontynuować. Wiem, że pomocne okazałyby się puste płachty, żebym mogła je po prostu namoczyć i dać dzieciom, bo wiadomo, że przy takich czynnościach to one są najbardziej zaciekawione, więc muszę coś wykombinować po prostu. 


W tym miesiącu nawet, nawet mi poszło z wykańczaniem kosmetyków, z czego jestem bardzo zadowolona. Ale, w dalszym ciągu zapasów kosmetycznych mam naprawdę sporo, więc niedługo nastąpi ponowny przegląd kosmetyków i będę mogła nimi obdzielić moich najbliższych. Ale na razie chciałabym Wam przedstawić moją ostateczną opinię na temat kosmetyków, które się skończyły w lutym - enjoy!


Jeśli chodzi o ulubieńców to mamy tutaj dość szeroki zakres kosmetyków, mamy cos do twarzy, do włosów, a także kolorówkę. Tresemme, keratin smooth, spray termoochronny to zdecydowanie mój fav jeśli chodzi o termoochronę. Świetny aerozol, ładny zapach no i skuteczne działanie - najważniejsze. On jest w drogeriach dość drogi, ale na internecie można fajne promocje wyczaić. Z kolei Mixa, hyalurogel, serum do twarzy dla skóry wrażliwej - kolejny produkt, którym naprawdę można zdziałać cuda na twarzy. To serum fantastycznie nawilża, koi, ratuje wszelkie podrażnienia i sprawia, że skóa jest pięknie nawilżona i odżywiona. Alterra, Naturkosmetik, szampon do włosów osłabionych i przerzedzających się z biotyną i kofeiną - tutaj chyba nie musze nic mówić, bo pojawiają się te szampony tutaj regularnie, zamieniam tylko wersję, są idealne do wszystkiego. Z kolei Ziaja, pasta do głębokiego oczyszczania twarzy, liście manuka to produkt, do którego jak widzicie wracam regularnie. Jak tylko poużywam innego peelingu, to brakuje mi tego, ta pasta ma naprawdę dogłębne i świetne działanie, nie ma się do czego przyczepić, tu trzeba tylko używać. A jeśli chodzi o BeBeauty, waciki kosmetyczne są w dalszym ciągu najlepsze i zawsze ich używam. I oczywiście znowu zużyłam Catrice liquid camouflage korektor pod oczy to produkt numer jeden. Mimo że kupiłam teraz do testów inne korektory, to i tak mam wrażenie, że wrócę do tego, idealny odcień, świetne krycie, cudowne rozświetlenie twarzy - po prostu uwielbiam. 



  • Avena Cosmetics, amber złocisty peeling do ciała z drobinkami z bursztynu - ten peeling mimo że nie był gruboziarnisty to powiem Wam, że naprawdę super robił robotę. On przenosił mnie do spa, przenosił mnie w jakieś rajskie miejsce i pod prysznicem czułam się rewelacyjnie. Uwielbiałam peelingowanie tym produktem, bardzo polecam!
  • Himalaya Botanique, pasta do zębów cynamonowa - ta pasta zaskoczyła mnie turbo pozytywnie, ja uwielbiam testować te naturalne pasty do zębów, zawsze jestem mega ciekawa jak się sprawdzą w moim przypadku i tutaj cynamonowa opcja naprawdę daje dużo świeżości, cudownie myje i oczyszcza zęby, robi to bardzo dokładnie i pozostawia po sobie czystość i świeżość - rewelacja!
  • Versace bright crystal woda perfumowana - zakochałam się w tym zapachu i na pewno kupię sobie pełnowymiarowy flakonik. Pięknie pachną, świeżo, kwiatowo, kobieco, zapach zdecydowanie zapada w pamięć i właśnie dlatego go uwielbiam. 
  • MaxFacetor, tusz do rzęs - żałuję, że nie ogarnęłam odpowiednich zdjęć do recenzji tego tuszu do rzęs, ale on naprawdę bardzo fajnie wydłuża, wyciąga rzęsy, sprawia, że spojrzenie jest bardziej promienne, oczy są otwarte i jest rewelacja. Nie osypuje się, nie rozmazuje się, wszystko jest tutaj jak najbardziej w porządku, więc tusz jest bardzo godny polecenia.
  • Miya Cosmetics, hand.lab peeling wygładzający do dłoni i do paznokci z olejkami - wiem, że strasznie długo zeszło mi żeby go zużyć, mimo że leżał w łazience przy zlewie, to zawsze wszystko robiłam tak w biegu, że po prostu zapominałam. A szkoda, bo ten peeling jest naprawdę świetny, cudownie wygładza i zmiękcza skórę dłoni, pozbywa się suchych skórek, nie podrażnia już istniejących podrażnień, wiecie nic nie piecze. Naprawdę, peeling do dłoni to jest mój must, mimo że nie używałam regularnie, to bardzo lubię!
  • Yasumi, cleansing foam, ryżowa pianka oczyszczająca do twarzy - pianka jest rewelacyjna, uwielbiałam jej formułę, cudowna chmurkowa i przyjemna pianka, piękny zapach, delikatny, relaksujący, boski, działanie fantastyczne. Idealnie zmywała makijaż wraz z gąbeczką do demakijażu, ale i świetnie oczyszczała twarz z wszelkich zanieczyszczeń w dni bez makijażu. Bardzo była fajna!


I przechodząc do higieny intymnej, postanowiłam zrobić oddzielną kategorię, z tego względu, że dość sporo tutaj zostało zużytych rzeczy! I zużyłam powtarzający się już produkt, czyli Ziaja, intima, kremowy płyn do higieny intymnej, który jest naprawdę fajnym produktem jeśli chodzi o pielęgnację intymną. Mamy tutaj delikatność, ładny zapach, fajne odświeżenie i mycie, dodatkowo produkt jest duży, wydajny i tani, więc super sprawa. I zużyłam też cała masę chusteczek do higieny intymnej, część znalazłam już na końcówce i jakoś tak się złożyło, że w tym miesiącu mamy aż trzy i są to: Facelle, chusteczki do higieny intymnej oraz Revuele, chusteczki do higieny intymnej - dla mnie wszystkie te chusteczki są w porządku, najbardziej zależy mi na niskiej cenie i jak największej ilości w opakowaniu, i żeby się nie rozrywały czy rozwarstwiały, wtedy jestem zadowolona. 


I ot całe denko! W tym miesiącu mamy sporo planów, ja też planuję trochę odpoczynku i relaksu, więc wierzę, że w końcu będę zużywać te wszystkie maski do twarzy, jak i balsamy do ciała. Musze przyznać, że czasem tęsknie za czasem, kiedy miałam dużo czasu dla siebie, miałam slow life każdego dnia i naprawdę dbałam o siebie. Czas do tego wrócić. 


Garnier SKin Naturals, regenerujące płatki pod oczy

06 marca 2025

 
Dzień dobry! Czy ta pogoda nie jest przepiękna? Jest cudownie, bosko, a ja jestem najszczęśliwszą osobą obecnie na urlopie. Dawno nie byłam sama w domu, dawno nie mogłam sobie na spokojnie posprzątać i zrobić wszystko w moim własnym tempie, bez pośpiechu, bez kminienia, że zaraz przyjdą moje bąbelki i wszystko rozwalą. No ta pogoda jest cudowna, okno otwarte, czuć świeżość, cudowne powietrze - naprawdę jaram się na maksa. Tym bardziej, że jutro będziemy w Bieszczadach i nie mogłam sobie wymarzyć lepszej pogody na nasz pierwszy wyjazd w tym roku. A szykuję się na dużo więcej wyjazdów, więc musimy dobrze rozpocząć ten rok.
A jak już siedzę w domu, mam czas to oczywiście nie zapomniałam też o sobie. Tak jak pisałam Wam w ostatnim wpisie, musimy o sobie pamiętać i ja mam największy z tym problem, więc każda taka okazja jest dla mnie idealna do odgruzowania się. Dzisiaj chciałabym Wam napisać o płatkach pod oczy od Garnier, które są regeneracyjne i posiadają aż pół miliona frakcji probiotyków, które robią nam bardzo dobrze. A tak dobrze robi mi też zawsze Pure Beauty, bo tam znajdziemy same najlepsze perełki!

Garnier - skin naturals - 
regenerujące płatki pod oczy




Nasze płatki pod oczy Garnier znajdują się w bardzo estetycznym, ładnym opakowaniu. Nie ma problemów z wyciągnięciem płatków z tego opakowania, a wiecie, czasami jest zbyt dużo produktu, czasem za mało, czasem ciężko jest to wyciągnąć, coś nam się wyślizgnie, wypadnie i tak to różnie z tym bywa. Tutaj oczywiście nic nie przeszkadza, wszystko jest super. 
Płatki składają się z wygodnej, miękkiej i fajnej tkaniny. Bardzo dobrze przylegają do skóry, nie odklejają się, nie zsuwają ni nie przesuwają. Nie trzeba leżeć mając te płatki pod oczami, a dla mnie to bardzo dobrze, bo wiecie, że ja nie mogę za bardzo odpoczywać, bo mam za dużo rzeczy do zrobienia. Ale nie o tym ten dzisiejszy wpis. Płatki nie mają zbyt wyczuwalnego zapachu, więc tutaj jest okej.


Płatki świetnie jest trzymać w lodówce przed użyciem, chłodniejsze będą działać na naszą skórę pod oczami jeszcze lepiej. Jakiekolwiek worki pod oczami, zacienienia czy worki zostaną znacząco zmniejszone już dzięki temu, że nałożymy na skórę coś chłodnego. A tutaj dodatkowo mamy płatki pod oczy, które są nasączone samymi świetnymi składnikami, które dodatkowo mają pozytywny wpływ na naszą skórę, jak i na spojrzenie. 
Płatki świetnie nawilżają i odżywiają delikatną skórę pod oczami. Mamy tutaj mocny rewitalizujący zastrzyk, shot, który naprawdę sprawi, że nasze spojrzenie nabierze witalności, świeżości i dużej promienności. Te płatki mają świetny wpływ na zmęczone spojrzenie. Naprawdę skóra Wam za to podziękuje.


Jest to zdecydowanie najlepszy produkt przed ważnym wydarzeniem, niekoniecznie skóra musi wyglądać źle, żeby ich użyć, ale zdecydowanie nawilżona skóra pod oczami, brak cieni oraz worków sprawi, że twarz będzie wyglądać dużo lepiej. Mi one bardzo podpasowały, wolę tę aksamitną konsystencję od żelowej jeśli chodzi o płatki pod oczy. Mam wrażenie, że taki produkt lepiej przekazuje odpowiednie składniki w głąb skóry. No i ja takie produkty mogłabym używać codziennie, nawet po to, żeby się po prostu pobudzić i odświeżyć, bo tak fajnie działają te płatki!
Ja polecam, jeśli tlyko się nad nimi zastanawialiście to nie ma nad czym. Te płatki są świetnym wyborem i ja zawsze mam jakieś w zanadrzu, kiedy nagle okazuje się, że by mi się przydały - wolę mieć zapas, podobnie jak i masek do twarzy.

Dajcie znać, czy Wy pilnujecie zapasów jakichś konkretnych kosmetyków? I czy lubicie płatki pod oczy tak samo, jak i ja? Lubicie się doceniać i odpoczywać robiąc sobie SPA w domowym zaciszu? Dajcie znać, jakie wtedy kosmetyki wykorzystujecie!


[produkt otrzymany w ramach współpracy, ale jego recenzja nie była wymagana]

5 sposobów na lepszy self-care

04 marca 2025

 
Przyznać się, kto z Was potrzebuje mocnego odgruzowania się po zimie? Kto zarywał nocki ze względu na ostatki, a kto nie mógł znaleźć czasu dla siebie, bo wiecznie coś było do zrobienia? Kto wiecznie żyje w pośpiechu i zapomina o regularnym piciu wody, a nałożenie maski na włosy trzeba zaplanować sobie z wyprzedzeniem, żeby na pewno znaleźć na to czas?


No cóż, ja się mogę podpisać pod każdym z powyższych stwierdzeń. Dzień był bardzo krótki, wieczory z kolei bardzo długie, więc trzeba było zdecydowanie zaplanować dzieciom jakieś ciekawsze czynności, no i nie ma się co oszukiwać, ja dla siebie już ani nie miałam czasu ani nie miałam siły. I to jest mój plan na ten rok, żeby naprawdę zadbać o siebie - stąd mój dzisiejszy wpis! On ma pomóc przede wszystkim mi, żeby uzmysłowić sobie, że jestem ważna i że przyszedł czas na mnie, ale wierzę, że są jeszcze gdzieś tam daleko takie matki.

Krótkie, proste, ale jakże skuteczne porady, do których sama się muszę dostosować. Przy okazji polecajka produktów, które obecnie są na fajnej promocji w Rossmannie, więc warto się zainteresować.


#garnier #mixa #skincare #haircare 
@garnierpolska @mixa_polska @purebeauty_pl


1. Zawsze zaczynaj od dokładnego oczyszczenia twarzy
Czy to rano, czy wieczorem - czysta skóra to podstawa całej pielęgnacji. Nie ważne czy nosimy makijaż, czy nie, zawsze znajdzie się coś, co z tej twarzy musimy zmyć; jak np.: sebum, kurz, zabrudzenia - robimy tyle rzeczy w ciągu dnia, że musimy pamiętać o naszej twarzy. Ja polecam dwuetapowe oczyszczania twarzy z użyciem produktów, jakie lubicie najbardziej. Czy to krem, żel, olejek albo po prostu płyn micelarny - nie ma znaczenia, najważniejsze to czysta skóra!


A płyny micelarne z Garnier wiecie, że uwielbiam, więc jeśli szukacie ulubieńca skuście się  na nie. One pięknie pachną, mają fajne konsystencje i szybko zmywają makijaż. Moim hitem jest osttanio wersja z olejkiem arganowym.


2. Pamiętaj o nawilżeniu - od zewnątrz, jak i od wewnątrz
Nawilżenie to kolejna podstawa nie tylko odpowiedniej pielęgnacji, ale i funkcjonowania naszego organizmu. Serum, kremy nawilżające lub nawadniające, maseczki będą zawsze super pomysłem. One sprawiają, że skóra od razu wygląda lepiej, zdrowiej i jest pełna blasku. 

Ale pamiętajmy też o piciu wody! Ja z tym mam odwieczny problem, nie pomagają mi butelki otwarte na stole, piękne bidony, cytryna, pomarańcza - zawsze zapominam o odpowiednim nawodnieniu mojego organizmu, a wiem, że bez tego ani rusz!


3. Raz w tygodniu stosuj odżywczą maskę do włosów 
Nasze włosy będą za to wdzięczne. Maska, folia i ręcznik to taka nasza domowa sauna, która sprawi, że maska lepiej wchłonie się we włosy i wniknie w ich głąb. Zawsze narzekam, że nie mam na to czasu, ale ostatnio się zorganizowałam i czas się też znalazł! Chodzę w takim turbanie ogarniając inne rzeczy i jakoś się wszystko klei, a włosy wyglądają niebo lepiej.


Ja jestem od lat wierną fanką masek z serii Hair Food, co możecie zauważyć, że pierwsza ich recenzja na blogu pojawiła się już w 2019 roku! I pojawiają się różne wersje w denku od tego czasu regularnie. One są po prostu idealne.


4. Postaw siebie na priorytetowym miejscu
To jest bardzo ważne. Oczywiście nie zaprzeczę, że inne rzeczy czy osoby czasem nie są ważniejsze, ale... tak często o sobie zapominamy, tak często spychamy siebie na dalszy plan zupełnie niepotrzebnie. Często wiąże się to z tym, że tak wypada, tak powinno być, trudno - innym razem. Nie! Czas z tym skończyć, czas zrównoważyć wszystko tak, żebyśmy my same dostawały od siebie więcej uwagi. Pamiętajcie o tym, bo łatwo jest się zajechać i zamęczyć, a potem ciężko jest wrócić znowu na odpowiednie tory.


5. Zadbaj o regularność
Mówi się, że wszystko jest kwestią organizacji, a ja powiem, że wszystko jest kwestią wszystkiego. Oczywiście organizacja jest ważna, ale regularność i wyrobienie sobie odpowiednich nawyków jest jeszcze ważniejsze. Regularne picie wody, maska na twarz w piątki, a w środę 20-minutowy relaks w wannie z książką. To jest turbo ważne, ja widzę, że u mnie taki nawyk robi robotę i jak ciężko jest go sobie wypracować, tak na maksa łatwo jest go stracić. Wystarczy jedno odstępstwo od reguły i już po ptakach. Więc regularnie stawiamy na siebie, dbamy o siebie i pamiętamy o sobie. Tym bardziej, że niektóre czynności przy minimalnym wysiłku dadzą fenomenalne efekty.




pielęgnacja twarzy, pielęgnacja włosów, płyn micelarny, maska do włosów

[wpis konkursowy]

Ziaja, Baltic home SPA wellness - średnioziarnisty peeling do ciała, czekolada kawa

01 marca 2025


Dzień dobry i zarazem żegnamy się z lutym! Już marzec, a marzec to już wiosna, jestem pewna, że nie tylko ja tak czuję! Ja się na maksa cieszę i zresztą momentami ta pogoda już jest naprawdę przyjemniejsza, słońce jak świeci w twarz to od razu się robi lepiej. No jakkolwiek jestem jesieniara team i lubię zimę, to w tym roku bardzo czekam na wiosnę i na cieplejszą pogodę, żeby po prostu wyjść na zewnątrz. Bardzo mi tego brakuje, a jak już będzie piękna pogoda to wiadomo, że będzie pokazywać więcej ciała. To oznacza, że musimy o nie zadbać!
A do dbania o ciało u mnie główne skrzypce gra zdecydowanie peeling do ciała! Uwielbiam peelingi i ja naprawdę widzę ogromną różnicę zawsze po zastosowaniu tego typu produktu. Na szczęście Pure Beauty zawsze pilnuję, żebym miała pod ręką to, czego potrzebuję. Tym razem miałam przyjemność używać średnioziarnisty peeling do ciała marki Ziaja. Ja jestem zdecydowanie team peelingów gruboziarnistych, ale muszę przyznać, że ta opcja też jest bardzo fajna. Ale bez spoilerów, zapraszam do szczegółów.


Ziaja - baltic home SPA wellness - 
średnioziarnisty peeling do ciała
czekolada kawa





Peeling znajduje się w dość sporym słoiczku, odkręcanym od góry. Mamy też w środku dodatkowo sreberko, które chroni nam produkt, wiemy, że nikt wcześniej do niego się nie dobrał, a i przy okazji mamy dodatkową ochronę, kiedy produkt leży np. pod prysznicem. Nie ma problemów z otwarciem, nie ma problemów z niczym. Bardzo wygodnie się używa.
Peeling jest średnioziarnisty, ogólnie ma bardzo kremową i balsamowatą konsystencję. Muszę przyznać, że ta konsystencja jest bardzo wypełniona drobinkami. Bardzo fajnie się nabiera ten peeling i rozsmarowuje potem po ciele. A zapach jest na pewno zbawieniem dla wszystkich, którzy kochają kawę. Ja nie jestem największą miłośniczką kawy, chociaż muszę przyznać, że ten zapach ostatnio i tak coraz bardziej mi podchodzi, ale ten zapach jest naprawdę super! Bardzo pobudzający, a zarazem otulający. Jest genialny!


Używanie tego peelingu jest bardzo przyjemnie, bardzo fajnie nakłada się go na całą skórę i rozsmarowuje, peeling idealnie działa na skórę, dzięki temu, że jest w nim mnóstwo drobinek peelingujących. Nie są one ostre, nie są one jakoś bardzo wyczuwalne, ale jednak da się wyczuć, że działają. Peeling od Ziaja bar4dzo umila prysznic, czy kąpiel, sprawia, że czuję się wypielęgnowana i na maksa zadbana. Peeling od razu sprawia, że skóra staje się gładsza, bardziej miękka i niesamowicie miła w dotyku. Zdecydowanie pozytywnie działa na suchą skórę, idealnie niweluje szorstką skórę. Najcudowniejsze jest to, że taki stan skóry utrzymuje się dość długo, nie trzeba używać peelingu koniecznie co drugi czy trzeci dzień. Nie powoduje podrażnień, ani nie wpływa negatywnie na podrażnienia już istniejące.
Jest to decydowanie idealny peeling do użycia po depilacji. Czasem ta skóra jest lekko podrażniona, delikatna i wymagająca, a pamiętajcie, że po depilacji peeling skóry jest bardzo ważny i pomaga walczyć z wzrastającymi włoskami. Czasem peeling gruboziarnisty jest za mocny do tego typu akcji, natomiast ten? Niebo i bajka! Idealnie sprawdza się w tej roli, robi zdecydowanie to, co ma robić i po prostu super się sprawdza.


Ja jestem zachwycona tym peelingiem, mimo że zawsze uważałam, że peeling średnioziarnisty będzie dla mnie za słaby. Myliłam się. I jako osoba niepijąca kawy naprawdę mogę się polubić z produktem, który sprawia, że dookoła pachnie jak w najlepszej kawiarni na świecie. Produkt pomaga zwalczyć suchą i szorstką skórę, fantastycznie sprawdza się do stosowania po goleniu. Sprawia, że skóra jest miękka, gładka i odżywiona. Dodatkowo jest ładnie nawilżona. Peeling nie pozostawia po sobie tłustego filmu ani  nie powoduje dyskomfortu. Dodatkowo zapach idealnie  się sprawdza na ciężkie wieczory, potrafi i uspokoić, ale i fajnie pobudzić. A tego właśnie potrzebujemy.


Wiecie już, że ja jestem ogromną fanką peelingów i w ostatnim czasie zużywam ich na potęgę, z czego bardzo się cieszę! Mam wrażenie, że używanie peelingów do ciała to podstawa pielęgnacji, żeby właśnie regularnie pozbywać się tej martwej skóry, żeby ewentualne balsamy fajnie mogły dbać o naszą skórę. 


[wpis reklamowy]


Amaderm, specjalistyczny żel do higieny intymnej

25 lutego 2025

 
Dzień dobry! Jak zaczęliście nowy tydzień? Wiecie, że ja lubię poniedziałki, tym bardziej takie poniedziałki, kiedy bardzo dużo rzeczy byłam w stanie ogarnąć i nadrobić. A dzisiaj jest jeden z tych dni, że wszystko siada i się udaje, więc mam nadzieję, że uda nam się to po prostu utrzymać. Bo mam plan, żeby ponadrabiać sobie wszystkie zaległości i nadgonić z innymi rzeczami. I właśnie takie poniedziałki uwielbiam, kiedy nastrajam się odpowiednio na cały tydzień i wiem, że to będzie dobry tydzień - tego mi życzcie! 
A dzisiaj mamy recenzję produktu z najnowszego boxa Love Me Tender od Pure Beauty, o którym dopiero co wam pisałam! Na szczęście część rzeczy mi się idealnie w czasie pokończyła i dzięki temu mogę od razu Wam tu zdradzić co nie co na temat niektórych produktów. Właśnie dlatego na pierwszy ogień pójdzie produkt marki Amaderm, z którą ja mam styczność po raz pierwszy.


Amaderm - specjalistyczny żel do higieny intymnej





Żel do Amaderm znajduje się w ładnym, eleganckim, schludnym i estetycznym opakowaniu z pompką. Kosmetyk znajduje się też początkowo w kartoniku, na którym znajdziemy wszystko, co nam potrzeba. Buteleczka działa bez zarzutu, pompka również. Dozuje dość niewielką ilość produktu, ale dzięki temu ilość możemy sobie dostosować pod siebie całkowicie. Ogólnie konsystencja żelu jest bardzo żelowa, zbita i dość gęsta, ale nie przeszkadza to w ogóle w użytkowaniu. W kontakcie z wodą bardzo fajnie się nim myje miejsca intymne. Zapach jest bardzo delikatny, prawie niewyczuwalny, ale ja uważam to za plus. Tym bardziej, że takie kosmetyki powinny być delikatne, więc to jest super.



Żel w użytkowaniu jest naprawdę przyjemny. Opakowanie jest wygodne, nie ucieka z dłoni. Po nałożeniu na dłoń, dobrze się nim myje. Nie podrażnia, nie powoduje pieczenia ani swędzenia. Super myje, odświeża i pielęgnuje miejsca intymne. Nie powoduje żadnego dyskomfortu, a i bardzo fajnie daje ulgę w trakcie np. okresu czy infekcji. Bardzo dobrze oczyszcza. A efekt odświeżenia jest bardzo długotrwały. Ja jestem bardzo zadowolona, a każda kobieta na pewno wie o czym mowa. 


Dla mnie zupełna nowość, ale naprawdę bardzo fajny produkt i super było poznać coś takiego! Bardzo lubię go używać, marka sama w sobie mnie bardzo zaciekawiła teraz i chcę poznać więcej produktów od niej. Ja nie mam mu nic do zarzucenia, jestem bardzo zadowolona z tego produktu! Higiena okolic intymnych jest bardzo ważna i nie możemy nigdy bagatelizować żadnych znaków infekcji, podrażnień, czy po prostu dyskomfortu. Dbajmy kobitki o siebie !


Jakie Wy macie TOP produkty do higieny okolic intymnych? Dajcie znać.


[współpraca reklamowa]

BioElixire Serum z olejkiem z czarnuszki 3w1

22 lutego 2025

 
Dzień dobry! I jak Wasz sobota? U nas dalej chłodno, ale dziś pięknie świeci słoneczko, aż chce się coś robić działać, co u mnie przełożyło się na odgruzowywanie przed wiosną. Zrobiłam porządki, może nie jakieś grube, ale jednak takie, że cieszą moje oko i moje wnętrze, kiedy jestem świadoma ile worów ze śmieciami udało mi się wyrzuciło. Marzę o posegregowanej bawialni moich dzieci, małymi kroczkami próbuję coś tam wskórać, ale wiem, że jak znowu pójdą się bawić to bajlando będzie od nowa. Więc nie spinam się! I tak jestem dziś zadowolona z efektów, a to dobrze, bo humor przed dzisiejszą imprezą musi być utrzymany!
A dzisiaj spieszę do Was z recenzją cudeńka, które ostatnio postanowiłam używać i omg! Zakochałam się od pierwszego użycia. Nie spodziewałam się, że serum z olejkiem czarnuszki, które niepozornie sobie leżało w boxie kosmetycznym od Pure Beauty okaże się u mnie takim cudem. No, ale już przechodzimy do recenzji, żeby nie trzymać Was dłużej w niepewności. Ale na koniec wstępu powiem jeszcze, że w szafce czekają inne produkty do włosów od BioElixire, więc chyba ta marka przejmie moją włosową pielęgnację.

 
BioElixire 
serum z olejkiem z czarnuszki 3w1





Nasze małe i niepozorne cudo znajduje się w plastikowej butelce, z szerokim otwarciem. Zakrętka jest solidna, mimo tłustej konsystencji nie rozregulowuje się i nie skleja, więc nie ma problemu, żeby zakręcić czy odkręcić. bardzo lubię tą chropowatą powierzchnię na zakrętkach, bo wiadomo, że używając kosmetyków nasze dłonie mogą być różne, więc czasem może być ciężko, żeby w ogóle otworzyć następny kosmetyk. Tutaj nie ma tego problemu. Olejek znajduje się jeszcze w kartonowym opakowaniu, na którym znajdują się wszystkie informacje. Ogólnie kierujemy się tutaj prostotą, która się sprawdza.
Olejek ma tłustą konsystencję, więc tutaj z ilością musimy uważać (w zależności do włosów oczywiście). Myślę, że przy niskoporach nie ma co stosować sporo i może się to skończyć niefajnym efektem. Moje wysokopory dosłownie piją ten olejek. Jak wieczorem nałożę sobie większą warstwę na końcówki i wydaje mi się, że przegięłam, tak rano mam ładne włosy, w ogóle nieprzetłuszczone. A zapacxh to coś, co mnie zaskoczyło najbardziej! Czarnuszka kojarzy mi się z trochę z ziołowym zapachem, a tu mamy taki aromatyczny zapach, tak piękny, lekko słodki, owocowy, kwiatowy, że o mamo zakochałam się! Po użyciu nałogowo wącham włosy, bo kocham go.


Ja tego olejku używam nałogowo, cały czas, kiedy tylko mogę, kiedy tylko jest okazja to nakładam go na włosy. Ale już opisuję wszystko po kolei.
Używanie po myciu na wilgotne włosy: pod sam koniec włosowego mycia - pielęgnacji, jeszcze przed suszeniem nakładam naprawdę niewielką ilość serum. Ja na wilgotne włosy nakładam i tak sporo kosmetyków, więc tutaj nie skupiam się na tym serum, to jest tylko dodatek, jako dodatkowe zabezpieczenie końcówek przed wysoką temperaturą suszarki.
Stosowanie na suche włosy: jak już włosy wysuszę są trochę spuszone (jestem po keratynie, więc włosy są w miarę proste i robię wszystko, żeby nie używać prostownicy), zazwyczaj związuję lekko włosy i lecę do dzieci. Jak już włosy dojdą do siebie po umyciu, wtedy nakładam serum znowu w niewielkiej ilości na dłoń i wygładzam włosy. Dzięki czemu włosy cudownie błyszcza i są gładkie, miękkie, nie puszą się i wygląda pięknie! Są wypielęgnowane.
Codzienne stosowanie: myjąc włosy co 3-4 dni używam serum codziennie, wieczorem i rano przed pracą. Wieczorem chcę je zabezpieczyć na spanie, a rano zależy mi na ogarnięciu włosów, żeby ładnie wyglądały i nie były zbyt spuszone czy niesforne. 

Dzięki temu serum nie prostuję włosów, bo ono ładnie wygładza włosy. Włosy może nie są proste, ale wyglądają tak, że dla mnie jest to zadowalający i wystarczający efekt, żeby jeszcze się wstrzymać z prostownicą. Stosowanie serum codziennie sprawia, że włosy są dodatkowo zabezpieczanie przed różnymi czynnikami, ale i nawilżane i odżywiane na bieżąco. Zdecydowanie to serum wspaniale pielęgnuje włosy i o nie dba cały czas. Ja jestem zachwycona.



I naprawdę nie spodziewałam się, że z tego produktu wyjdzie taki sztos. Gdybym tylko wiedziała od razu bym zaczęła używać, a tak trochę przeleżał w szafie i proszę... takie złoto tam było, a ja trochę narzekałam na te włosy. Musze się teraz umówić na podcięcie końcówek i na ogarnięcie jakichś kolejnych kroków w pielęgnacji, i wiem, że to serum na pewno zapobiegnie nadmiernemu rozdwajaniu się i na pewno będzie pomocne w zapuszczaniu włosów. Muszę zrobić zapasy, bo nie puszczę tego olejku wolno. Tym bardziej, że moim włosom służy, uwielbiają je, a przy okazji pięknie pachnie i uwielbiam je też ja! 
Jeśli szukacie jakiegokolwiek olejku czy serum na włosy to skorzystajcie z mojej propozycji, bo ten produkt jest zajebisty. On pięknie pachnie, cudownie wnika w głąb włosów, pielęgnuje, dba, nawilża i odżywia je. No ja jestem pod wrażeniem, nie spodziewałam się takich właściwości nawet w połowie. WOW!


Znacie je? Czy ja tylko żyłam pod kamieniem i nie miałam pojęcia, że firma Bioelixire ma takie cuda?



[produkt otrzymany w ramach współpracy, ale jego recenzja nie była wymagana]


Pure Beauty - Love Me Tender!

20 lutego 2025

 
Dzień dobry! I jak się macie? Kto ma ferie? Przyznać się! Macie jakieś super plany, wyjazdy? Ja już właśnie odliczam dni do naszego mini wyjazdu i nie mogę się doczekać, tym bardziej, że w planach mam jeszcze więcej takich wypraw. I wierzę, że to będzie naprawdę fajny rok pod tym kątem. Ale na razie jeszcze mamy luty, mróz, a ja mam nadzieję, że Was ogrzeję dzisiejszym wpisem związanym z najnowszym boxem Pure Beauty
No i box Love Me Tender to najsłodsza odsłona box'a ever. Przekochane kociaki witają nas swoją rozkosznością, w tych ciepłych sweterkach sprawia, że na serduszku robi nam się cieplej, robi się przyjemniej i ja sama chętnie wskoczyłam się z nimi pokiziać. Ale, mogę wskoczyć do łazienki i zadbać też o siebie, bo ten box to istna bomba pielęgnacyjna! Spójrzcie sami!

Utrzymane w pięknych fioletach skrywa w sobie dużą dozę pielęgnacji, ale i trochę kolorówki. Znajdziemy tutaj sprawdzone produkty, które będą w stanie nas pomalować, a i zadbać o naszą skórę. Ale i pojawiło się tu parę nowości, z którymi ja jeszcze nie miałam do czynienia i bardzo się cieszę, że mam okazję sprawdzić takie produkty, na pewno recenzje będą ciekawe! A na razie zapoznajcie się z propozycjami, co niedługo będzie królować na blogu!



NEO MAKEUP matowa pomadka do ust w płynie
Długotrwała i komfortowa w noszeniu pomadka do ust, o pięknym zgaszonym kolorze. Mamy matowe wykończenie, które jest idealnym dopełnieniem modnego makijażu. Poza tym, ma w składzie witaminę E oraz odżywczy kompleks aż pięciu olejków. Mamy tutaj zagwarantowane idealne krycie oraz nasycony kolor. Pomadka ma odcień idealny dla mnie, bardzo mi się podoba. Jest też super konsystencja, mega aksamitna - bardzo na plus! No idealnie się sprawdzi na zbliżających się ostatkowych imprezach i nie tylko!



BELL HYPOALLERGENIC, Ethernal mousse blush, hypoalergiczny róż do policzków 
A tutaj mamy idealne dopełnienie pomadki do ust, bo trafił mi się piękny róż, w mega soczystym i pięknym kolorze. Możemy stopniować efekt i powoli dokładać kolejne warstwy różu, żeby uzyskać zadowalający efekt. Róż do policzków w musie, ma niezwykle lekką i puszystą konsystencję, jak chmurkę. Łatwo się blenduje, idealnie łączy się z innymi kosmetykami, dzięki czemu uzyskamy jednolity i naturalny makijaż. Oczywiście można dokładać taką ilość różu, jaką potrzebujemy, żeby uzyskać idealny efekt.



MAX FACTOR, Miracle pure skin reset, podkład o twarzy z serum 2w1
I jako dopełnienie makijażu, a w sumie bardzo jako baza mamy jeszcze najnowszy podkład/serum, które jest idealnym połączeniem pielęgnacji oraz makijażu. Dodatkowo znajdziemy tutaj kompleks niacynamidu oraz bisabololu, które idealnie wyrównuje koloryt cery, a jednocześnie pracując nad jej długotrwałym rozjaśnieniem. Mamy średnie krycie i satynowe - matowe wykończenie makijażu. Brzmi genialne i takie też jest. Wydaje mi się, że na zbliżająca się wiosnę będzie to zdecydowany must have!



REGENERUM, Regeneracyjne serum do rąk
No i na zakończenie sezonu zimowego, ale z wielkimi mrozami przyszedł ratunek dla naszych dłoni. Jest to regeneracyjne serum, które regeneruje, nawilża i przywraca dłoniom jędrność i elastyczność. Poza tym, odżywia i pielęgnuje suchą skórę, która jest bardzo spierzchnięta, czyli właśnie taka, jaka jest zazwyczaj w mrozy. A to serum na dodatek chroni skórę przed niekorzystnym wpływem czynników zewnętrznych, a także zapobiega i spowalnia starzenie się skóry. Kto nie marzy o pięknych i gładkich dłoniach? A trzeba przygotować się na wiosnę, trzeba przywrócić naszym dłoniom ich wygląd!



PUREDERM Ujędrniająco-regenerująca maseczka do dłoni z wąkrotką azjatycką
A jeśli mamy już dramat na dłoniach to ja bardzo polecam takie ratunkowe maski na dłonie w formie rękawiczek. Takie maski ze zdwojoną siłą nawilżają i regenerują skórę naszych dłoni. Ja uwielbiam to rozwiązaniem, głównie też dlatego, że jest to sytuacja, która zmusza mnie do mocnego odpoczynku, bo wiadomo, że mając rękawiczki na dłoniach za dużo się nie zrobi, a ja nie potrafię odpoczywać. Więc tym bardziej doceniam takie produkty. Mamy odmłodzenie, wygładzenie i mocne zmiękczenie dłoni.
lub: Wegańska maseczka wygładzająca na łokcie, Wegańska bąbelkowa maska na twarz żółto-zielona z octem jabłkowym i wąkrotką azjatycka.



AMADERM, specjalistyczny żel do higieny intymnej
I kolejny produkt, który jest specjalistyczny, a zarazem podstawowy w pielęgnacji. Ja bardzo lubię używać produktów dedykowanych do higieny intymnej, czuję się wtedy lepiej. A tutaj dostajemy kosmetyk, który wspomaga utrzymanie naturalnej mikroflory bakteryjnej oraz równowagi pH okolic intymnych. Przy okazji, łagodzi podrażnienia, zapewni długotrwałe uczucie komfortu i świeżości. Łagodnie oczyści skórę, neutralizuje zapach oraz nie wysusza skóry, co jest bardzo ważne! I powiem Wam, że ten produkt spełnia moje oczekiwania!



BANDI, Juicy power, odmładzający mus, smoczy owoc + kolagen
A tutaj zdecydowana nowość w mojej szafce z kosmetykami, mus odmładzający o konsystencji mięciutkiej i puszystej chmurki, który otula skórę. Dzięki niemu skóra staje się odmłodzona, nawilżona, wygładzona, a przesuszenia są zredukowane. Mam wersję z ekstraktem ze smoczego owocu, która ma silne działanie przeciwzmarszczkowe, co jest mega! Wiadomo, że po 30 skóra diametralnie się zmienia, więc jestem bardzo zadowolona, że mam kolejny produkt, który mnie odmłodzi - bardzo tego potrzebuję.
lub nawilżający sorbet, borówka + kwas hialuronowy



ZIAJA, Baltic home SPA wellness, średnioziarnisty peeling do ciała, czekolada kawa
Ohh, ohh - kolejny peeling do ciała! A ja kocham peelingi, może mniej te o zapachu kawy, ale powiem Wam szczerze, że wąchałam i to połączenie czekoladowej kawy jest fenomenalne. Więc za sam zapach mamy już ogromny plus. Poza tym, peeling jest średnioziarnisty, ale oczywiście skutecznie złuszcza szorstki i zrogowaciały naskórek, zmiękcza i wygładza naszą skórę, jest to mocny shot pielęgnacyjny dla naszej skóry, który magicznie naprawi naszą skórę pod wieloma względami. A ja uwielbiam wygładzenie po peelingach!



SO!FLOW BY VIS PLANTIS, Bezalkoholowa woda lamelarna do każdego rodzaju włosów
A ten produkt jest dla mnie nowością, bo nie miałam jeszcze do czynienia z wodą lamelarną do włosów, ale z wielką chęcią testuję. Dbam teraz o włosy dwa razy bardziej, więc takie nowinki są zawsze u mnie mile witane! Woda lamelarna ma sprawić, że nasze włosy będą zdrowe, piękne już w kilka sekund po aplikacji takiej wody! Momentalnie upiększa, regeneruje, nawilża i wygładza i dodaje blasku. krótko mówiąc robi im bardzo dobrze! I ja to sprawdzam i niedługo Wam napiszę, co o tym sądzę!



VIANEK, prebiotyczny żel pod prysznic pobudzający
I na koniec mamy piękny, kolorowy szał ciał i to dosłownie, bo mowa tu o żelu pod prysznic! Patrzcie tylko na ten design, no wygląda to obłędnie. Te kolory i całe opakowanie to wow. A nie mówiąc już o zapachu, który czaruje, otula jak najdroższe kosmetyki. Bardzo, bardzo mi się to podoba! Żel ma działanie pobudzające, idealnie sprawdza się w codziennym stosowaniu, przy okazji nawilża i wzmacnia mikrobiom skóry, który po użyciu będzie miękka, gładka i cudowna w dotyku. Nie ma mowy o podrażnieniu, wysuszeniu - bomba!


Co Wam się najbardziej podoba? Powiem Wam, że bardzo mi się podoba ten box. Ma w sobie całą najważniejszą pielęgnację, znajdziemy tu rzeczy do ciała, jak i do włosów. Ale makijaż też jesteśmy w stanie zrobić, więc ja jestem zachwycona!



[wpis reklamowy] 

LAQ Rock&Roll niezapominajka
żel pod prysznic

18 lutego 2025


Dzień dobry! Co tam u Was dobrego i ciekawego słychać? Mam nadzieję, że wszystko w porządku i nie marzniecie za bardzo! nie ukrywam, zaskakuje mnie ta zima znowu i na pewno nie spodziewałam się, że będę jeszcze tak marzła porankami, no szok! Ale każdy dzień przybliża nas do wiosny, więc zostało mi po prostu wyczekiwać cieplejszego powietrza i mocno grzejącego słoneczka. Ale coraz więcej udaje mi się ostatnio planować, mam już na celowniku parę wyjazdów, mam plany gdzie musimy pojechać z dziećmi, więc cieszę się na maksa! Dajcie znać, jeśli macie jakieś super sprawdzone miejsce do zwiedzenia z dziećmi.
A dzisiaj przyszedł czas na recenzję niesamowicie pachnącego żelu pod prysznic marki Laq. Marka nie powinna już nikogo dziwić, bo ta marka tworzy naprawdę wyjątkowe i niesamowite nuty zapachowe. A ich żele pod prysznic są fenomenalne ze względu na wszystko. Wszyscy znają te kultowe i jedyne w swoim rodzaju opisy. A dzisiaj przedstawiam Wam żel pod prysznic niezapominajkowy o genialnej nazwie Rock & Roll!


Laq Rock & Roll
niezapominajka - żel pod prysznic




Ten żel pod prysznic znajduje się w dość sporej butelce z pompką. Nie muszę mówić, że wszystkie produkty Laq są wyjątkowe pod kątem nazewnictwa i opisu, no spójrzcie tylko na zdjęcia! Tutaj mamy niezapominajkę - rock & roll, która nie wiem, jak pachnie, ale ten żel pod prysznic pachnie obłędnie. Kwiatowo, czarująco i niebanalnie. Co niesamowite, to ten zapach utrzymuje się na skórze po prysznicu, co jest mega. A zapach jest taki, że mój mąż, co wieczór go komentuje, a to dużo o nim mówi! Konsystencja żelu jest w punkt, idealnie się rozprowadza po ciele, z użyciem myjki bardzo fajnie się pieni, delikatnie, ale wystarczająco.


Jeśli chodzi o prysznic to żele od Laq całkowicie spełniają się w swojej roli. Idealnie pachną, fantastycznie myją i pozostawiają skórę gładką, miękką i cudowną w dotyku. Nie ma problemu z nadwrażliwością czy wysuszeniem. Skóra nie swędzi po użyciu, nie jest sucha, nie ma z nią żadnych problemów. Spokojnie obejdzie się bez użycia balsamu do ciała. Chociaż wiadomo, że z balsamem zawsze lepiej.
Ja uwielbiam te żele pod prysznic, zresztą wszystkie kosmetyki od Laq mają w sobie coś genialnego. Cała marka ma bardzo fajny zamysł, uwielbiam te grafikę, nazwy, szczere fajne opisy - zdecydowanie jest to coś dla mnie. A biorąc pod uwagę fakt, że te kosmetyki są naprawdę fajnej jakości i mają fajne działanie to już w ogóle jest bombastycznie. Uwielbiam te produkty, a prysznic z tym żelem pod prysznic nabiera wyjątkowości i staje się bardzo przyjemny.


Znacie kosmetyki od Laq? Jeśli jakimś cudem jeszcze nie, to ja Wam bardzo polecam się nimi zainteresować! Na pewno będziecie zadowoleni, super się sprawdzają nawet i przy skórze wrażliwej! Mogę stwierdzić, że te produkty są mega wyjątkowe dla wyjątkowych osób :)!


Dajcie znać ;)


Najlepszy beauty friend - komu oddam drugą połowę kosmetyków?

16 lutego 2025

 
Dzień dobry! Jak Wasz walentynkowy weekend? Idealnie, że walentynki wypadły w piątek, że można cały weekend celebrować miłość, przyjaźń i same pozytywne emocje. Czy to nie jest dobry moment na powiedzenie komuś o swoich uczuciach? Czy to nie jest dobry moment, żeby spędzić z kimś czas i dać mu do zrozumienia, że jest dla nas ważny? Czy to nie jest dobra okazja, żeby po prostu pobyć ze sobą i przypomnieć sobie, co lubimy w danej osobie? 



Oczywiście nie mówię tu tylko o partnerze. Walentynki to fajny czas, żeby spędzić czas z przyjaciółką, mamą, czy siostrą. Można oglądać filmy, rozmawiać, wybrać się do kawiarni czy do restauracji na jakieś pyszne jedzonko, kino, spacer, grzaniec, wspólne gotowanie. Jest tyle różnych opcji, że naprawdę można bardzo fajnie spędzić razem czas. A do tego wszystkiego motywuje oczywiście box przepełniony cudownymi produktami od Pure Beauty!
Ja skorzystałam z okazji i pojechałam do siostry - zdecydowanie mój beauty friend i partner in crime. Najlepsze osoba do pośmiana, do obgadania różnych rzeczy, najbardziej świadoma osoba do wytłumaczenia mi różnych sytuacji. No nie ma się, co oszukiwać, gdyby nie ona nie zdałabym egzaminu z historii na studiach, a to ona z uporem opowiadała mi najważniejsze rzeczy przed egzaminem, kiedy miałam już dość. Więc połowa poniższego serduszka powędrowała oczywiście do niej.


A box jest oczywiście pełen pewniaków. Jak tylko go otworzyłam, wiedziałam, że nie ma tutaj przypadkowych produktów, nie miałam obaw przed podzieleniem się. Znalazłam tutaj podstawową pielęgnację włosów, jak i twarzy. Idealnie szampon do włosów zdecydowanie istnieje, tak samo, jak i mega uniwersalne serum, płyn micelarny, który idealnie sprawdza się w każdej sytuacji i oczywiście maska do twarzy. Nie ma to jak dobra pielęgnacja i oczywiście chwila relaksu, moment ukojenia, kiedy przyjemne uczucie chłodu otula naszą twarz, przy okazji ją pielęgnując.

#garnier #mixa #skincare #haircare @garnierpolska @mixa_polska


GARNIER FRUCTIS - GOODBYE DAMAGE - szampon odbudowujący
I zaczynamy od włosów, oczywiście bazą naszej pielęgnacji jest zawsze szampon. W moim przypadku mam swój ulubiony szampon oczyszczający i mam swój ulubiony szampon pielęgnacyjny, którym jest właśnie ten od Garnier. On idealnie nadaje się do zniszczonych włosów, odbudowuje oraz uzupełni ubytki, dzięki zawartości ekstraktu z olejku amli oraz płynnej keratyny. Nie wierzę w magiczną moc naprawiania zniszczonych włosów, ale na pewno szampon sprawia, że te włosy są jakby zdrowsze, wyglądają ładniej i co najważniejsze, bardzo pielęgnuje włosy, które są w fajnym stanie. Sprawia, że włosy są wygładzone, nie puszą się, są miękkie i gładkie. On potrafi zadbać o włosy.
Zdecydowanie jest love!



GARNIER - SKIN NATURALS - płyn micelarny 3w1 do skóry wrażliwej
Jeśli chodzi o pielęgnację twarzy, pamiętajmy, że dobra pielęgnacja zaczyna się zawsze od dobrego oczyszczenia twarzy, a jeżeli mamy na twarzy makijaż, to oczywiście musimy zacząć od demakijażu. I nie ma tu żadnego odkrycia, bo oczywiście jest to ulubieniec, sprawdzony pewniak, czyli różowy płyn micelarny, tylko w wersji podróżnej. A dla mnie to idealna wersja, bo w tym roku mamy plan, żeby dość sporo weekendów spędzić poza domem, więc takie miniaturowe wersje bardzo mi się przydadzą. No, a ten płyn micelarny szybko i skutecznie usunie makijaż, oczyści skórę z nagromadzonych zanieczyszczeń oraz ukoi twarz, oczy i usta. No, on jest genialny!
Kolejne love!



MIXA - HYALUROGEL - serum nawilżające z kwasem hialuronowym
A to jest serum, o którym napisałam wcześniej, że jest uniwersalne. I potwierdzam to raz jeszcze. Serum idealnie nadaje się do nałożenia rano, pod makijaż, jak i wieczorem. Wspaniale ukoi podrażnioną skórę, na która miały wpływ różne czynniki, choroba, promienie słoneczne, czy jakiekolwiek inne sytuacje. Uwielbiam to serum, bo ona ratowało moją skórę już nie raz, kiedy naprawdę był z nią lekki i większy dramacik. Nawilża, odżywia, sprawia, że skóra wygląda pięknie i zdrowo, łagodzi wszystkie podrażnienia, jak i redukuje uczucie dyskomfortu i ściągnięcia.
I to jest mój 100% pewniak, dałabym go każdemu wiedząc, że będzie zadowolony - ogromne love!


GARNIER - SKIN NATURALS - HYDRA BOMB - maseczka do twarzy na tkaninie nawilżająca i wygładzająca
A na koniec wisienka na torcie, czyli oczywiście maska do twarzy w płachcie. Bo po odpowiedniej pielęgnacji, można jeszcze dodatkowo zadbać o naszą skórę, dać jej jeszcze dodatkowy zastrzyk nawilżenia i odżywienia. Maski w płachcie są turbo wygodne w użytkowaniu, a na dodatek naprawdę przenoszą produkt na twarz, który ma możliwość wnikać w głąb skóry. Jest ekstra. Ta masa ma za zadanie intensywnie nawilżyć, ujędrnić naszą skórę, a także nadać jej blasku! 
Dla wszystkich masek w płachcie od Garnier mam wielkie love. One są genialne i używam ich z ogromną chęcią!




A Wy z kim podzielilibyście się takim cudeńkiem i kosmetykami od Garnier i Mixa? Z kim chcielibyście spędzić walentynkowy czas? A i powiedzcie mi, jak wygląda Wasz wymarzony, idealny walentynkowy wieczór albo i nawet cały walentynkowy weekend?


[wpis reklamowy]