Amaderm, specjalistyczny żel do higieny intymnej

25 lutego 2025

 
Dzień dobry! Jak zaczęliście nowy tydzień? Wiecie, że ja lubię poniedziałki, tym bardziej takie poniedziałki, kiedy bardzo dużo rzeczy byłam w stanie ogarnąć i nadrobić. A dzisiaj jest jeden z tych dni, że wszystko siada i się udaje, więc mam nadzieję, że uda nam się to po prostu utrzymać. Bo mam plan, żeby ponadrabiać sobie wszystkie zaległości i nadgonić z innymi rzeczami. I właśnie takie poniedziałki uwielbiam, kiedy nastrajam się odpowiednio na cały tydzień i wiem, że to będzie dobry tydzień - tego mi życzcie! 
A dzisiaj mamy recenzję produktu z najnowszego boxa Love Me Tender od Pure Beauty, o którym dopiero co wam pisałam! Na szczęście część rzeczy mi się idealnie w czasie pokończyła i dzięki temu mogę od razu Wam tu zdradzić co nie co na temat niektórych produktów. Właśnie dlatego na pierwszy ogień pójdzie produkt marki Amaderm, z którą ja mam styczność po raz pierwszy.


Amaderm - specjalistyczny żel do higieny intymnej





Żel do Amaderm znajduje się w ładnym, eleganckim, schludnym i estetycznym opakowaniu z pompką. Kosmetyk znajduje się też początkowo w kartoniku, na którym znajdziemy wszystko, co nam potrzeba. Buteleczka działa bez zarzutu, pompka również. Dozuje dość niewielką ilość produktu, ale dzięki temu ilość możemy sobie dostosować pod siebie całkowicie. Ogólnie konsystencja żelu jest bardzo żelowa, zbita i dość gęsta, ale nie przeszkadza to w ogóle w użytkowaniu. W kontakcie z wodą bardzo fajnie się nim myje miejsca intymne. Zapach jest bardzo delikatny, prawie niewyczuwalny, ale ja uważam to za plus. Tym bardziej, że takie kosmetyki powinny być delikatne, więc to jest super.



Żel w użytkowaniu jest naprawdę przyjemny. Opakowanie jest wygodne, nie ucieka z dłoni. Po nałożeniu na dłoń, dobrze się nim myje. Nie podrażnia, nie powoduje pieczenia ani swędzenia. Super myje, odświeża i pielęgnuje miejsca intymne. Nie powoduje żadnego dyskomfortu, a i bardzo fajnie daje ulgę w trakcie np. okresu czy infekcji. Bardzo dobrze oczyszcza. A efekt odświeżenia jest bardzo długotrwały. Ja jestem bardzo zadowolona, a każda kobieta na pewno wie o czym mowa. 


Dla mnie zupełna nowość, ale naprawdę bardzo fajny produkt i super było poznać coś takiego! Bardzo lubię go używać, marka sama w sobie mnie bardzo zaciekawiła teraz i chcę poznać więcej produktów od niej. Ja nie mam mu nic do zarzucenia, jestem bardzo zadowolona z tego produktu! Higiena okolic intymnych jest bardzo ważna i nie możemy nigdy bagatelizować żadnych znaków infekcji, podrażnień, czy po prostu dyskomfortu. Dbajmy kobitki o siebie !


Jakie Wy macie TOP produkty do higieny okolic intymnych? Dajcie znać.


[współpraca reklamowa]

BioElixire Serum z olejkiem z czarnuszki 3w1

22 lutego 2025

 
Dzień dobry! I jak Wasz sobota? U nas dalej chłodno, ale dziś pięknie świeci słoneczko, aż chce się coś robić działać, co u mnie przełożyło się na odgruzowywanie przed wiosną. Zrobiłam porządki, może nie jakieś grube, ale jednak takie, że cieszą moje oko i moje wnętrze, kiedy jestem świadoma ile worów ze śmieciami udało mi się wyrzuciło. Marzę o posegregowanej bawialni moich dzieci, małymi kroczkami próbuję coś tam wskórać, ale wiem, że jak znowu pójdą się bawić to bajlando będzie od nowa. Więc nie spinam się! I tak jestem dziś zadowolona z efektów, a to dobrze, bo humor przed dzisiejszą imprezą musi być utrzymany!
A dzisiaj spieszę do Was z recenzją cudeńka, które ostatnio postanowiłam używać i omg! Zakochałam się od pierwszego użycia. Nie spodziewałam się, że serum z olejkiem czarnuszki, które niepozornie sobie leżało w boxie kosmetycznym od Pure Beauty okaże się u mnie takim cudem. No, ale już przechodzimy do recenzji, żeby nie trzymać Was dłużej w niepewności. Ale na koniec wstępu powiem jeszcze, że w szafce czekają inne produkty do włosów od BioElixire, więc chyba ta marka przejmie moją włosową pielęgnację.

 
BioElixire 
serum z olejkiem z czarnuszki 3w1





Nasze małe i niepozorne cudo znajduje się w plastikowej butelce, z szerokim otwarciem. Zakrętka jest solidna, mimo tłustej konsystencji nie rozregulowuje się i nie skleja, więc nie ma problemu, żeby zakręcić czy odkręcić. bardzo lubię tą chropowatą powierzchnię na zakrętkach, bo wiadomo, że używając kosmetyków nasze dłonie mogą być różne, więc czasem może być ciężko, żeby w ogóle otworzyć następny kosmetyk. Tutaj nie ma tego problemu. Olejek znajduje się jeszcze w kartonowym opakowaniu, na którym znajdują się wszystkie informacje. Ogólnie kierujemy się tutaj prostotą, która się sprawdza.
Olejek ma tłustą konsystencję, więc tutaj z ilością musimy uważać (w zależności do włosów oczywiście). Myślę, że przy niskoporach nie ma co stosować sporo i może się to skończyć niefajnym efektem. Moje wysokopory dosłownie piją ten olejek. Jak wieczorem nałożę sobie większą warstwę na końcówki i wydaje mi się, że przegięłam, tak rano mam ładne włosy, w ogóle nieprzetłuszczone. A zapacxh to coś, co mnie zaskoczyło najbardziej! Czarnuszka kojarzy mi się z trochę z ziołowym zapachem, a tu mamy taki aromatyczny zapach, tak piękny, lekko słodki, owocowy, kwiatowy, że o mamo zakochałam się! Po użyciu nałogowo wącham włosy, bo kocham go.


Ja tego olejku używam nałogowo, cały czas, kiedy tylko mogę, kiedy tylko jest okazja to nakładam go na włosy. Ale już opisuję wszystko po kolei.
Używanie po myciu na wilgotne włosy: pod sam koniec włosowego mycia - pielęgnacji, jeszcze przed suszeniem nakładam naprawdę niewielką ilość serum. Ja na wilgotne włosy nakładam i tak sporo kosmetyków, więc tutaj nie skupiam się na tym serum, to jest tylko dodatek, jako dodatkowe zabezpieczenie końcówek przed wysoką temperaturą suszarki.
Stosowanie na suche włosy: jak już włosy wysuszę są trochę spuszone (jestem po keratynie, więc włosy są w miarę proste i robię wszystko, żeby nie używać prostownicy), zazwyczaj związuję lekko włosy i lecę do dzieci. Jak już włosy dojdą do siebie po umyciu, wtedy nakładam serum znowu w niewielkiej ilości na dłoń i wygładzam włosy. Dzięki czemu włosy cudownie błyszcza i są gładkie, miękkie, nie puszą się i wygląda pięknie! Są wypielęgnowane.
Codzienne stosowanie: myjąc włosy co 3-4 dni używam serum codziennie, wieczorem i rano przed pracą. Wieczorem chcę je zabezpieczyć na spanie, a rano zależy mi na ogarnięciu włosów, żeby ładnie wyglądały i nie były zbyt spuszone czy niesforne. 

Dzięki temu serum nie prostuję włosów, bo ono ładnie wygładza włosy. Włosy może nie są proste, ale wyglądają tak, że dla mnie jest to zadowalający i wystarczający efekt, żeby jeszcze się wstrzymać z prostownicą. Stosowanie serum codziennie sprawia, że włosy są dodatkowo zabezpieczanie przed różnymi czynnikami, ale i nawilżane i odżywiane na bieżąco. Zdecydowanie to serum wspaniale pielęgnuje włosy i o nie dba cały czas. Ja jestem zachwycona.



I naprawdę nie spodziewałam się, że z tego produktu wyjdzie taki sztos. Gdybym tylko wiedziała od razu bym zaczęła używać, a tak trochę przeleżał w szafie i proszę... takie złoto tam było, a ja trochę narzekałam na te włosy. Musze się teraz umówić na podcięcie końcówek i na ogarnięcie jakichś kolejnych kroków w pielęgnacji, i wiem, że to serum na pewno zapobiegnie nadmiernemu rozdwajaniu się i na pewno będzie pomocne w zapuszczaniu włosów. Muszę zrobić zapasy, bo nie puszczę tego olejku wolno. Tym bardziej, że moim włosom służy, uwielbiają je, a przy okazji pięknie pachnie i uwielbiam je też ja! 
Jeśli szukacie jakiegokolwiek olejku czy serum na włosy to skorzystajcie z mojej propozycji, bo ten produkt jest zajebisty. On pięknie pachnie, cudownie wnika w głąb włosów, pielęgnuje, dba, nawilża i odżywia je. No ja jestem pod wrażeniem, nie spodziewałam się takich właściwości nawet w połowie. WOW!


Znacie je? Czy ja tylko żyłam pod kamieniem i nie miałam pojęcia, że firma Bioelixire ma takie cuda?



[produkt otrzymany w ramach współpracy, ale jego recenzja nie była wymagana]


Pure Beauty - Love Me Tender!

20 lutego 2025

 
Dzień dobry! I jak się macie? Kto ma ferie? Przyznać się! Macie jakieś super plany, wyjazdy? Ja już właśnie odliczam dni do naszego mini wyjazdu i nie mogę się doczekać, tym bardziej, że w planach mam jeszcze więcej takich wypraw. I wierzę, że to będzie naprawdę fajny rok pod tym kątem. Ale na razie jeszcze mamy luty, mróz, a ja mam nadzieję, że Was ogrzeję dzisiejszym wpisem związanym z najnowszym boxem Pure Beauty
No i box Love Me Tender to najsłodsza odsłona box'a ever. Przekochane kociaki witają nas swoją rozkosznością, w tych ciepłych sweterkach sprawia, że na serduszku robi nam się cieplej, robi się przyjemniej i ja sama chętnie wskoczyłam się z nimi pokiziać. Ale, mogę wskoczyć do łazienki i zadbać też o siebie, bo ten box to istna bomba pielęgnacyjna! Spójrzcie sami!

Utrzymane w pięknych fioletach skrywa w sobie dużą dozę pielęgnacji, ale i trochę kolorówki. Znajdziemy tutaj sprawdzone produkty, które będą w stanie nas pomalować, a i zadbać o naszą skórę. Ale i pojawiło się tu parę nowości, z którymi ja jeszcze nie miałam do czynienia i bardzo się cieszę, że mam okazję sprawdzić takie produkty, na pewno recenzje będą ciekawe! A na razie zapoznajcie się z propozycjami, co niedługo będzie królować na blogu!



NEO MAKEUP matowa pomadka do ust w płynie
Długotrwała i komfortowa w noszeniu pomadka do ust, o pięknym zgaszonym kolorze. Mamy matowe wykończenie, które jest idealnym dopełnieniem modnego makijażu. Poza tym, ma w składzie witaminę E oraz odżywczy kompleks aż pięciu olejków. Mamy tutaj zagwarantowane idealne krycie oraz nasycony kolor. Pomadka ma odcień idealny dla mnie, bardzo mi się podoba. Jest też super konsystencja, mega aksamitna - bardzo na plus! No idealnie się sprawdzi na zbliżających się ostatkowych imprezach i nie tylko!



BELL HYPOALLERGENIC, Ethernal mousse blush, hypoalergiczny róż do policzków 
A tutaj mamy idealne dopełnienie pomadki do ust, bo trafił mi się piękny róż, w mega soczystym i pięknym kolorze. Możemy stopniować efekt i powoli dokładać kolejne warstwy różu, żeby uzyskać zadowalający efekt. Róż do policzków w musie, ma niezwykle lekką i puszystą konsystencję, jak chmurkę. Łatwo się blenduje, idealnie łączy się z innymi kosmetykami, dzięki czemu uzyskamy jednolity i naturalny makijaż. Oczywiście można dokładać taką ilość różu, jaką potrzebujemy, żeby uzyskać idealny efekt.



MAX FACTOR, Miracle pure skin reset, podkład o twarzy z serum 2w1
I jako dopełnienie makijażu, a w sumie bardzo jako baza mamy jeszcze najnowszy podkład/serum, które jest idealnym połączeniem pielęgnacji oraz makijażu. Dodatkowo znajdziemy tutaj kompleks niacynamidu oraz bisabololu, które idealnie wyrównuje koloryt cery, a jednocześnie pracując nad jej długotrwałym rozjaśnieniem. Mamy średnie krycie i satynowe - matowe wykończenie makijażu. Brzmi genialne i takie też jest. Wydaje mi się, że na zbliżająca się wiosnę będzie to zdecydowany must have!



REGENERUM, Regeneracyjne serum do rąk
No i na zakończenie sezonu zimowego, ale z wielkimi mrozami przyszedł ratunek dla naszych dłoni. Jest to regeneracyjne serum, które regeneruje, nawilża i przywraca dłoniom jędrność i elastyczność. Poza tym, odżywia i pielęgnuje suchą skórę, która jest bardzo spierzchnięta, czyli właśnie taka, jaka jest zazwyczaj w mrozy. A to serum na dodatek chroni skórę przed niekorzystnym wpływem czynników zewnętrznych, a także zapobiega i spowalnia starzenie się skóry. Kto nie marzy o pięknych i gładkich dłoniach? A trzeba przygotować się na wiosnę, trzeba przywrócić naszym dłoniom ich wygląd!



PUREDERM Ujędrniająco-regenerująca maseczka do dłoni z wąkrotką azjatycką
A jeśli mamy już dramat na dłoniach to ja bardzo polecam takie ratunkowe maski na dłonie w formie rękawiczek. Takie maski ze zdwojoną siłą nawilżają i regenerują skórę naszych dłoni. Ja uwielbiam to rozwiązaniem, głównie też dlatego, że jest to sytuacja, która zmusza mnie do mocnego odpoczynku, bo wiadomo, że mając rękawiczki na dłoniach za dużo się nie zrobi, a ja nie potrafię odpoczywać. Więc tym bardziej doceniam takie produkty. Mamy odmłodzenie, wygładzenie i mocne zmiękczenie dłoni.
lub: Wegańska maseczka wygładzająca na łokcie, Wegańska bąbelkowa maska na twarz żółto-zielona z octem jabłkowym i wąkrotką azjatycka.



AMADERM, specjalistyczny żel do higieny intymnej
I kolejny produkt, który jest specjalistyczny, a zarazem podstawowy w pielęgnacji. Ja bardzo lubię używać produktów dedykowanych do higieny intymnej, czuję się wtedy lepiej. A tutaj dostajemy kosmetyk, który wspomaga utrzymanie naturalnej mikroflory bakteryjnej oraz równowagi pH okolic intymnych. Przy okazji, łagodzi podrażnienia, zapewni długotrwałe uczucie komfortu i świeżości. Łagodnie oczyści skórę, neutralizuje zapach oraz nie wysusza skóry, co jest bardzo ważne! I powiem Wam, że ten produkt spełnia moje oczekiwania!



BANDI, Juicy power, odmładzający mus, smoczy owoc + kolagen
A tutaj zdecydowana nowość w mojej szafce z kosmetykami, mus odmładzający o konsystencji mięciutkiej i puszystej chmurki, który otula skórę. Dzięki niemu skóra staje się odmłodzona, nawilżona, wygładzona, a przesuszenia są zredukowane. Mam wersję z ekstraktem ze smoczego owocu, która ma silne działanie przeciwzmarszczkowe, co jest mega! Wiadomo, że po 30 skóra diametralnie się zmienia, więc jestem bardzo zadowolona, że mam kolejny produkt, który mnie odmłodzi - bardzo tego potrzebuję.
lub nawilżający sorbet, borówka + kwas hialuronowy



ZIAJA, Baltic home SPA wellness, średnioziarnisty peeling do ciała, czekolada kawa
Ohh, ohh - kolejny peeling do ciała! A ja kocham peelingi, może mniej te o zapachu kawy, ale powiem Wam szczerze, że wąchałam i to połączenie czekoladowej kawy jest fenomenalne. Więc za sam zapach mamy już ogromny plus. Poza tym, peeling jest średnioziarnisty, ale oczywiście skutecznie złuszcza szorstki i zrogowaciały naskórek, zmiękcza i wygładza naszą skórę, jest to mocny shot pielęgnacyjny dla naszej skóry, który magicznie naprawi naszą skórę pod wieloma względami. A ja uwielbiam wygładzenie po peelingach!



SO!FLOW BY VIS PLANTIS, Bezalkoholowa woda lamelarna do każdego rodzaju włosów
A ten produkt jest dla mnie nowością, bo nie miałam jeszcze do czynienia z wodą lamelarną do włosów, ale z wielką chęcią testuję. Dbam teraz o włosy dwa razy bardziej, więc takie nowinki są zawsze u mnie mile witane! Woda lamelarna ma sprawić, że nasze włosy będą zdrowe, piękne już w kilka sekund po aplikacji takiej wody! Momentalnie upiększa, regeneruje, nawilża i wygładza i dodaje blasku. krótko mówiąc robi im bardzo dobrze! I ja to sprawdzam i niedługo Wam napiszę, co o tym sądzę!



VIANEK, prebiotyczny żel pod prysznic pobudzający
I na koniec mamy piękny, kolorowy szał ciał i to dosłownie, bo mowa tu o żelu pod prysznic! Patrzcie tylko na ten design, no wygląda to obłędnie. Te kolory i całe opakowanie to wow. A nie mówiąc już o zapachu, który czaruje, otula jak najdroższe kosmetyki. Bardzo, bardzo mi się to podoba! Żel ma działanie pobudzające, idealnie sprawdza się w codziennym stosowaniu, przy okazji nawilża i wzmacnia mikrobiom skóry, który po użyciu będzie miękka, gładka i cudowna w dotyku. Nie ma mowy o podrażnieniu, wysuszeniu - bomba!


Co Wam się najbardziej podoba? Powiem Wam, że bardzo mi się podoba ten box. Ma w sobie całą najważniejszą pielęgnację, znajdziemy tu rzeczy do ciała, jak i do włosów. Ale makijaż też jesteśmy w stanie zrobić, więc ja jestem zachwycona!



[wpis reklamowy] 

LAQ Rock&Roll niezapominajka
żel pod prysznic

18 lutego 2025


Dzień dobry! Co tam u Was dobrego i ciekawego słychać? Mam nadzieję, że wszystko w porządku i nie marzniecie za bardzo! nie ukrywam, zaskakuje mnie ta zima znowu i na pewno nie spodziewałam się, że będę jeszcze tak marzła porankami, no szok! Ale każdy dzień przybliża nas do wiosny, więc zostało mi po prostu wyczekiwać cieplejszego powietrza i mocno grzejącego słoneczka. Ale coraz więcej udaje mi się ostatnio planować, mam już na celowniku parę wyjazdów, mam plany gdzie musimy pojechać z dziećmi, więc cieszę się na maksa! Dajcie znać, jeśli macie jakieś super sprawdzone miejsce do zwiedzenia z dziećmi.
A dzisiaj przyszedł czas na recenzję niesamowicie pachnącego żelu pod prysznic marki Laq. Marka nie powinna już nikogo dziwić, bo ta marka tworzy naprawdę wyjątkowe i niesamowite nuty zapachowe. A ich żele pod prysznic są fenomenalne ze względu na wszystko. Wszyscy znają te kultowe i jedyne w swoim rodzaju opisy. A dzisiaj przedstawiam Wam żel pod prysznic niezapominajkowy o genialnej nazwie Rock & Roll!


Laq Rock & Roll
niezapominajka - żel pod prysznic




Ten żel pod prysznic znajduje się w dość sporej butelce z pompką. Nie muszę mówić, że wszystkie produkty Laq są wyjątkowe pod kątem nazewnictwa i opisu, no spójrzcie tylko na zdjęcia! Tutaj mamy niezapominajkę - rock & roll, która nie wiem, jak pachnie, ale ten żel pod prysznic pachnie obłędnie. Kwiatowo, czarująco i niebanalnie. Co niesamowite, to ten zapach utrzymuje się na skórze po prysznicu, co jest mega. A zapach jest taki, że mój mąż, co wieczór go komentuje, a to dużo o nim mówi! Konsystencja żelu jest w punkt, idealnie się rozprowadza po ciele, z użyciem myjki bardzo fajnie się pieni, delikatnie, ale wystarczająco.


Jeśli chodzi o prysznic to żele od Laq całkowicie spełniają się w swojej roli. Idealnie pachną, fantastycznie myją i pozostawiają skórę gładką, miękką i cudowną w dotyku. Nie ma problemu z nadwrażliwością czy wysuszeniem. Skóra nie swędzi po użyciu, nie jest sucha, nie ma z nią żadnych problemów. Spokojnie obejdzie się bez użycia balsamu do ciała. Chociaż wiadomo, że z balsamem zawsze lepiej.
Ja uwielbiam te żele pod prysznic, zresztą wszystkie kosmetyki od Laq mają w sobie coś genialnego. Cała marka ma bardzo fajny zamysł, uwielbiam te grafikę, nazwy, szczere fajne opisy - zdecydowanie jest to coś dla mnie. A biorąc pod uwagę fakt, że te kosmetyki są naprawdę fajnej jakości i mają fajne działanie to już w ogóle jest bombastycznie. Uwielbiam te produkty, a prysznic z tym żelem pod prysznic nabiera wyjątkowości i staje się bardzo przyjemny.


Znacie kosmetyki od Laq? Jeśli jakimś cudem jeszcze nie, to ja Wam bardzo polecam się nimi zainteresować! Na pewno będziecie zadowoleni, super się sprawdzają nawet i przy skórze wrażliwej! Mogę stwierdzić, że te produkty są mega wyjątkowe dla wyjątkowych osób :)!


Dajcie znać ;)


Najlepszy beauty friend - komu oddam drugą połowę kosmetyków?

16 lutego 2025

 
Dzień dobry! Jak Wasz walentynkowy weekend? Idealnie, że walentynki wypadły w piątek, że można cały weekend celebrować miłość, przyjaźń i same pozytywne emocje. Czy to nie jest dobry moment na powiedzenie komuś o swoich uczuciach? Czy to nie jest dobry moment, żeby spędzić z kimś czas i dać mu do zrozumienia, że jest dla nas ważny? Czy to nie jest dobra okazja, żeby po prostu pobyć ze sobą i przypomnieć sobie, co lubimy w danej osobie? 



Oczywiście nie mówię tu tylko o partnerze. Walentynki to fajny czas, żeby spędzić czas z przyjaciółką, mamą, czy siostrą. Można oglądać filmy, rozmawiać, wybrać się do kawiarni czy do restauracji na jakieś pyszne jedzonko, kino, spacer, grzaniec, wspólne gotowanie. Jest tyle różnych opcji, że naprawdę można bardzo fajnie spędzić razem czas. A do tego wszystkiego motywuje oczywiście box przepełniony cudownymi produktami od Pure Beauty!
Ja skorzystałam z okazji i pojechałam do siostry - zdecydowanie mój beauty friend i partner in crime. Najlepsze osoba do pośmiana, do obgadania różnych rzeczy, najbardziej świadoma osoba do wytłumaczenia mi różnych sytuacji. No nie ma się, co oszukiwać, gdyby nie ona nie zdałabym egzaminu z historii na studiach, a to ona z uporem opowiadała mi najważniejsze rzeczy przed egzaminem, kiedy miałam już dość. Więc połowa poniższego serduszka powędrowała oczywiście do niej.


A box jest oczywiście pełen pewniaków. Jak tylko go otworzyłam, wiedziałam, że nie ma tutaj przypadkowych produktów, nie miałam obaw przed podzieleniem się. Znalazłam tutaj podstawową pielęgnację włosów, jak i twarzy. Idealnie szampon do włosów zdecydowanie istnieje, tak samo, jak i mega uniwersalne serum, płyn micelarny, który idealnie sprawdza się w każdej sytuacji i oczywiście maska do twarzy. Nie ma to jak dobra pielęgnacja i oczywiście chwila relaksu, moment ukojenia, kiedy przyjemne uczucie chłodu otula naszą twarz, przy okazji ją pielęgnując.

#garnier #mixa #skincare #haircare @garnierpolska @mixa_polska


GARNIER FRUCTIS - GOODBYE DAMAGE - szampon odbudowujący
I zaczynamy od włosów, oczywiście bazą naszej pielęgnacji jest zawsze szampon. W moim przypadku mam swój ulubiony szampon oczyszczający i mam swój ulubiony szampon pielęgnacyjny, którym jest właśnie ten od Garnier. On idealnie nadaje się do zniszczonych włosów, odbudowuje oraz uzupełni ubytki, dzięki zawartości ekstraktu z olejku amli oraz płynnej keratyny. Nie wierzę w magiczną moc naprawiania zniszczonych włosów, ale na pewno szampon sprawia, że te włosy są jakby zdrowsze, wyglądają ładniej i co najważniejsze, bardzo pielęgnuje włosy, które są w fajnym stanie. Sprawia, że włosy są wygładzone, nie puszą się, są miękkie i gładkie. On potrafi zadbać o włosy.
Zdecydowanie jest love!



GARNIER - SKIN NATURALS - płyn micelarny 3w1 do skóry wrażliwej
Jeśli chodzi o pielęgnację twarzy, pamiętajmy, że dobra pielęgnacja zaczyna się zawsze od dobrego oczyszczenia twarzy, a jeżeli mamy na twarzy makijaż, to oczywiście musimy zacząć od demakijażu. I nie ma tu żadnego odkrycia, bo oczywiście jest to ulubieniec, sprawdzony pewniak, czyli różowy płyn micelarny, tylko w wersji podróżnej. A dla mnie to idealna wersja, bo w tym roku mamy plan, żeby dość sporo weekendów spędzić poza domem, więc takie miniaturowe wersje bardzo mi się przydadzą. No, a ten płyn micelarny szybko i skutecznie usunie makijaż, oczyści skórę z nagromadzonych zanieczyszczeń oraz ukoi twarz, oczy i usta. No, on jest genialny!
Kolejne love!



MIXA - HYALUROGEL - serum nawilżające z kwasem hialuronowym
A to jest serum, o którym napisałam wcześniej, że jest uniwersalne. I potwierdzam to raz jeszcze. Serum idealnie nadaje się do nałożenia rano, pod makijaż, jak i wieczorem. Wspaniale ukoi podrażnioną skórę, na która miały wpływ różne czynniki, choroba, promienie słoneczne, czy jakiekolwiek inne sytuacje. Uwielbiam to serum, bo ona ratowało moją skórę już nie raz, kiedy naprawdę był z nią lekki i większy dramacik. Nawilża, odżywia, sprawia, że skóra wygląda pięknie i zdrowo, łagodzi wszystkie podrażnienia, jak i redukuje uczucie dyskomfortu i ściągnięcia.
I to jest mój 100% pewniak, dałabym go każdemu wiedząc, że będzie zadowolony - ogromne love!


GARNIER - SKIN NATURALS - HYDRA BOMB - maseczka do twarzy na tkaninie nawilżająca i wygładzająca
A na koniec wisienka na torcie, czyli oczywiście maska do twarzy w płachcie. Bo po odpowiedniej pielęgnacji, można jeszcze dodatkowo zadbać o naszą skórę, dać jej jeszcze dodatkowy zastrzyk nawilżenia i odżywienia. Maski w płachcie są turbo wygodne w użytkowaniu, a na dodatek naprawdę przenoszą produkt na twarz, który ma możliwość wnikać w głąb skóry. Jest ekstra. Ta masa ma za zadanie intensywnie nawilżyć, ujędrnić naszą skórę, a także nadać jej blasku! 
Dla wszystkich masek w płachcie od Garnier mam wielkie love. One są genialne i używam ich z ogromną chęcią!




A Wy z kim podzielilibyście się takim cudeńkiem i kosmetykami od Garnier i Mixa? Z kim chcielibyście spędzić walentynkowy czas? A i powiedzcie mi, jak wygląda Wasz wymarzony, idealny walentynkowy wieczór albo i nawet cały walentynkowy weekend?


[wpis reklamowy]

Yasumi cleansing foam ryżowa pianka oczyszczająca do twarzy

14 lutego 2025

 
Dzień dobry! I witamy się w Walentynki, macie jakieś ciekawe plany na dzisiaj? Mam nadzieję, że spędzicie cudowny czas, czy to z drugą połówką, czy z przyjaciółką, czy nawet w samotności. Jak sobie pomyślę ile jest różnych opcji i sposobów na spędzenie tego dnia i wolnego po południa to zazdroszczę wszystkim, którzy mogą z tego skorzystać. Ja będę prawdopodobnie świetnie bawić się z dziećmi. Ale mamy weekend i to jest kolejna świetna wiadomość, mamy możliwość, żeby odpocząć, odetchnąć i nabrać dystansu do tego, co było i przygotować się na nowy tydzień! 
A na zakończenie tego tygodnia mam dla Was recenzję cudeńka, produktu, w którym się ostatnio zakochałam i naprawdę cudownie spędzam z nim wieczory. Yasumi ma naprawdę świetne produkty, które ostatnio zaskakują mnie na każdej linii. Tym razem będziemy czytać o piance do twarzy, która potrafi zdziałać cuda! Jak zawsze, piankę znalazłam w boxie Pure Beauty i jestem na maksa z tego zadowolona!


Yasumi cleansing foam
pianka oczyszczająca do twarzy





Pianki używam codziennie wieczorem od ponad miesiąca. Znajduje się w super tubce z pompką. Pompka daje nam idealną ilość produktu, nawet sporo, więc spokojnie dwie pompki wystarczą nam na pojedyncze użycie. Na opakowaniu nie mamy zbyt wielu informacji, ale też nie ma problemu, żeby je znaleźć. Ja pianki używam wieczorem, do zmywania makijażu lub do oczyszczania twarzy, w zależności od dnia i od potrzeb - oczywiście. Pianka ma idealną konsystencję, jest turbo przyjemna, a jej zapach tak samo fantastycznie otula w trakcie używania. Pachnie niesamowicie pięknie, uwielbiam!


Pianki używam jako demakijażu wraz z gąbeczką do demakijażu. Idealnie razem współpracują i sprawia, że makijaż jest idealnie zmyty bez ani grama podrażnienia. Nie ma problemu z tuszem do rzęs, który czasem lubi zostawać w okolicach oczu, ale tutaj nie ma z tym problemu. Makijaż jest zmyty od razu, z czego ja jestem zachwycona.
W dni kiedy nie mam makijażu, używam pianki do wstępnego oczyszczenia twarzy z kosmetyków pielęgnacyjnych czy sebum i różnych zanieczyszczeń. Pianka świetnie sobie daje radę i oczyszcza twarz ze wszystkiego, co na niej się znajduje. Super szykuje twarz na mocniejsze oczyszczenia z użyciem żelu czy peelingu. Pozostawia skórę idealnie czystą, gładką, ale i miłą i miękką w dotyku. Ogólnie ta pianka robi wspaniale swoją robotę, ja jestem zachwycona!


Pianka jest bardzo wydajna, u mnie w użyciu jest już około dwóch miesięcy. Nadaje się do używania wieczorami, jak i rano. Nadaje się fantastycznie do oczyszczenia twarzy z makijażu, jak i innych zanieczyszczeń. Robi wszystko to, co ma robić, a nawet więcej. Dla mnie rewelacja i na pewno będę używać jej regularnie. To jak wspaniale otula moją skórę to jest nie do opisania. Będę polecać wszystkim!


Czym najchętniej myjecie twarz? Macie jakichś swoich ulubieńców w tym temacie?


[zakup własny]

Garnier fructis goodbye damage keratin filler wypełniacz dla głębokiej regeneracji

12 lutego 2025

 
Dzień dobry, a może nawet dobry wieczór. Rzadko kiedy zdarzają się wpisy o tej porze, ale czasem jest tak, że nie wyrabiam się wcześniej z wpisami, A jak już coś mam sklecić to tylko popołudniu, ewentualnie wieczorem. No i dlatego macie teraz recenzję, produktu, o którym było i dalej jest głośno. Garnier keratin filler to keratynowa bomba, która ma na celu wypełnić nasze włosy, wypełnić ubytki i sprawić, że włosy będą wyglądały pięknie, zdrowo i wspaniale. 
Pamiętajcie, że boxy Pure Beauty mają zawsze najlepsze kosmetyki do pielęgnacji, jak i z kolorówki. Jesteśmy w stanie zadbać o siebie całościowo. A ja markę Garnier uwielbiam i od kiedy mam Pure Beauty musze przyznać, że tyle cudeniek trafiło w moje ręce, że więcej nie mogło. Uwielbiam!


Garnier Fructis, Goodbye Damage
Keratin Filler - wypełniacz dla głębokiej regeneracji





Jak widzicie filler znajduje się w tubce, mamy wszystkie najważniejsze informacje na opakowaniu. Jeśli chodzi o design to jest on typowy dla serii goodbye damage. Wszystko tutaj gra. Zamknięcie na zatrzask może nie jest jakieś super solidne, ale raczej nie otworzy się nigdzie samo. Przynajmniej myjąc włosy i mając mokre ręce nie ma problemu z otwieraniem czy zamykaniem. Z tubki bardzo dobrze wyciska się produkt. 
Filler ma dość gęstą konsystencję, na pewno zbitą i taką konkretną. Nie ma potrzeby nakładania dużej ilości na włosy, bo produkt bardzo dobrze się rozkłada. Zapach jest ciężki do opisywania, wydaje się dość kosmetyczny, ale też kojarzy się z tą serią Goodbye Damage. Zapach jest oczywiście ładny i nawet utrzymuje się chwilę na włosach. 
Ja bardzo ostatnio preferuję odsączani włosów ręcznikiem, mam wrażenie, że produkty dużo lepiej w wnikają w mokre, ale nie ociekające wodą włosy - polecajka dla każdego tego typu produktu!


Używam fillera już dość długo i produkt przy regularnym stosowaniu bardzo fajnie oddziałuje na włosy, ładnie w nie wnika, nawilżając, odżywiając i ogólnie pielęgnując włosy. Mamy tutaj mocne wygładzenie włosów. Po użyciu nie ma opcji na spuszone włosy, czy włosy ciężkie do ujarzmienia. Good hair day jest gwarantowany, ale nie nazwałabym go szczerze jakimś turbo extra szalonym good-hair-day :) Nie wierzę też w magiczne wypełnienie włosów keratyną i naprawienie wszystkich uszkodzeń czy uszczerbków. Aczkolwiek produkt naprawde fajnie daje sobie rade, jest pomocny i przydaje się jako dodatek do pielęgnacji, ale sam magii tutaj nie zrobi. Trzeba dbać o swoje włosy w każdym aspekcie i wtedy naprawde będziemy zadowoleni. Włosy będą miękkie, miłe w dotyku i ujarzmione.
Poza tym, słyszałam też o stosowaniu tego produktu bez spłukiwania. Osobiście nie odważyłam się na ten krok, myślę, że przy niewielkich ilościach może być to całkiem okej pomysł, ale przy naprawdę niewielkich ilościach. 


Pamiętając o tym, że sam keratin filler nie zmieni naszych włosów o 180 stopni to będziecie zadowoleni. Musimy pamiętać o odpowiedniej pielęgnacji na co dzień, o dbaniu o włosy, a także o odpowiedniej diecie, ewentualnej suplementacji i po prostu o dbaniu o siebie. Keratin Filler jest bardzo fajnym produktem dodatkowy do naszej pielęgnacji, który ujarzmi włosy, sprawi, że będą wygładzone i będą prezentować się naprawdę fajnie. Dba o nasze włosy, nawilża i odżywia. Jest fajnym wspomagaczem, więc jak najbardziej polecam!




[produkt otrzymany w ramach współpracy, ale jego recenzja nie była wymagana]

Vis Plantis So!Flow masełko zabezpieczające końcówki włosów

10 lutego 2025


No i jak się trzymacie? Jest coś lepiej, cieplej i przyjemniej? Ja zdecydowanie potrzebuję wyjazdu, potrzebuję odpoczynku i najlepiej ciszy i spokoju. Nie wiem, czego nikt wcześniej nie mówił, jak rzeczywiście jest mając małe dzieci. Ten ciągły chaos, krzyki, bieganie, ogarnianie zdecydowanie mnie przytłaczają i jestem przebodźcowana. Pamiętam, jak pilnowałam swoich dzieci, jako niemowlaków, żeby nie były przebodźcowane i nigdy nie sądziłam, że to ja będę ostatecznie osobą najbardziej cierpiącą z tego powodu. Wiem, że jeszcze trochę i będzie lepiej, ciszej, spokojniej, problemy będą miały inny wymiar, ale chwilowo jest sieczka i istne szaleństwo.
Ale nie mogę zapominać, że poza tym, że mogę sobie tutaj ponarzekać i wyrzucić z siebie trochę swoje żale, to jest to też miejsce do recenzowania, do dzielenia się z Wami moją opinią i jak pomyślę, że recenzji już jest na blogu ponad półtora tysiąca to wow! Dzisiaj mam dla Was kolejny produkt z Pure Beauty, który znalazłam w kalendarzu adwentowym. Jest to produkt marki Vis Plantis z serii SoFlow, produkt przeznaczony do pielęgnacji włosów, masełko na końcówki, w ciekawe formie! A więc... czytajcie.


Vis Plantis - SoFlow
masełko zabezpieczające końcówki włosów




Masełko znajduje się w małym słoiczku, który i tak początkowo znajduje się w kartoniku ze wszystkimi najważniejszymi informacjami. Nasz słoiczek ma zakrętkę, która jest bardzo szczelna i wytrzymała. Nie ma mowy o tym, że się samo odkręci, a nawet jeśli to wydaje mi się, że za wiele się nie stanie. Nasze masełko ma bardzo stałą konsystencję, jest dość twarde i bardzo zbite. Nie ma opcji nabierania czymś innym niż paznokciami, przynajmniej mi się nie udało opatentować żadnego innego działającego sposobu. Ale nie jest to problematyczne, masełko zostaje na paznokciach, nie wchodzi pod paznokcie, więc ja propsuje!
Masełko ma twardą konsystencję, ale oczywiście po rozsmarowaniu i rozgrzaniu go w dłoniach otrzymujemy delikatny i przyjemny produkt, który możemy już nałożyć na włosy. Aczkolwiek nie zamienia się w płynny olejek. Ciężko jest określić tę konsystencję tak do końca. Ale o tym jeszcze opowiem. Za to zapach jest przepiękny, Lekko słodki, kwiatowy i po prostu ładny. Bardzo zapada w pamięć i utrzymuje się na włosach, co dla mnie jest ekstra.


No i teraz tutaj mam lekki love-hate relationship. Bo masełko samo w sobie może być świetne, ale ta konsystencja jest trochę problematyczna. Ja ma zawsze problem, żeby rozgrzać go w dłoniach na tyle, żeby ta konsystencja była łatwa do nałożenia na włosy. I bardziej mam tutaj problem w równomiernym rozłożeniu na końcówkach. Niestety masełko skupia się na jednym miejscu i bardzo trzeba się postarać, żebym ja była zadowolona. Aczkolwiek w tym też jest pozytywny aspekt taki, że mimo tego, że w niektórych miejscach nakłada się za dużo masełka, to ten produkt nie skleja włosów, on wnika we włosy, wchłania się i nie zostaje na włosach, więc to jest akurat super.
Ogólnie działanie tego masełka jest bardzo w porządku. Jak już nałożymy to końcówki są fajnie zabezpieczone, ale musimy pamiętać o tym, żeby nakładać to masełko regularnie. Codzienna aplikacja jest wymagana, żeby utrzymać odpowiednie warunki dla włosów. Wiadomo, że włosy łatwo niszczą się od czynników zewnętrznych. I ja jednak lubię produkty działające mocniej i silniej. To masełko idealnie sprawdzi się przy włosach niewymagających, kiedy nie potrzebujemy mocnej ochrony. Dlatego ja w przypadku moich włosów czułam dość spory niedosyt.


I to niewystarczające działanie na moich włosach, w połączeniu z tą konsystencją i problematyczną aplikacją sprawia, że ja nie mogę się doczekać aż to masełko po prostu zużyję. Jednak ja i moje włosy lubimy płynne konsystencje, takie które łatwo nakłada się na włosy i takie, które mocno działają, zabezpieczają i sprawiają, że końcówki włosów wyglądają pięknie cały czas. Tutaj tego nie dostałam, ale to nie oznacza, że produkt jest zły. 
Ja naprawdę widzę w nim potencjał, widzę w nim fajne właściwości, ale jednak moje włosy są tak wymagające, że poszukuję czegoś innego. 

Musicie mi koniecznie napisać, czy mieliście to masełko? Jestem bardzo ciekawa, czy ktoś je ma i może podzielić się swoją opinią na jego temat, wierzę, że na pewno znajdzie się ktoś, kto jest z niego zadowolony i nie wyobraża sobie już bez niego podstawowej pielęgnacji włosów. Ja wiem, że przy prostych, niskoporowatych włosach to masełko sprawdzi się genialnie.

Pozdrawiam!


[produkt otrzymany w ramach współpracy, ale jego recenzja nie była wymagana]


Medisept Velodes Cream krem ochronny do rąk

08 lutego 2025


Dzień dobry, znowu mamy spadek formy, znowu mamy przerwę w blogowaniu, w zdjęciach, w recenzjach we wszystkim. Ale jest bardzo jakiś taki dziwny czas, spadek energii daje o sobie znać codziennie. To już jest ten moment, że ja czekam na wiosnę, ponowne mrozy mnie przerażają, zimno rano mnie po prostu denerwuje. Mam dość tych kurtek, płaszczów, czapek, szalików, marzy mi się wyjście na zewnątrz, szybki spacer, plac zabaw, żeby dzieci mogły się wyszaleć i wybiegać. Ohh, włączyło mi się mega narzekanie, ale ja dziś naprawdę mam duży spadek!
Ale spadek spadkami, na szczęście są produkty, które mnie obecnie ratują w mojej beznadziejności. Wiecie, już było fajnie, już witałam się ze słoneczkiem, już było ciepełko, aż tu nagle znowu mrozy. A to oczywiście dobiło się na moich dłoniach. Tak wysuszonych i szorstkich dłoni to ja dawno nie miałam, jak jeszcze parę dni temu. To była zgroza. Na szczęście zawsze jakiś krem do rąk stoi na stole i tym razem padło na Medisept. Mimo że to nie było moje pierwsze jego użycie, ale na pewno pierwsze użycie w takim beznadziejnym stanie i to zdecydowanie zasługuje na recenzję. Jakie to szczęście, że Pure Beauty kryje w sobie produkty do zadań specjalnych!


Velodes Cream - Medisept
krem ochronny do rąk





Krem do rąk znajduje się w dość wysokiej, ale wąskiej tubce. Mamy tutaj 100ml pojemności, co przekłada się pozytywnie na wydajność. Niewielka ilość kremu jest potrzebna, żeby nałożyć na całe dłonie. Opakowanie utrzymane jest trochę w aptecznym designie, co mi nie przeszkadza. Kolorystyka mi się bardzo podoba, jest to mój vibe na pewno. Tubka jest bardzo wygodna w użytkowaniu, nie ma problemu z zamknięciem na zatrzask, wszystko jest solidne i dobrze wykonane. 
Konsystencja kremu jest taka zwykła, niczym szczególnym się nie wyróżnia, nie mamy tutaj żadnego wow, szoku itp. Ale lepiej w tę stroję niż w drugą. Zapach jest dość medyczny, ziołowy i taki specyficzny dosyć. Ale on mi się podoba, jest uzależniający, zapada trwale w pamięć i to jest super. Mi tutaj wszystko pasuje i gra ze sobą.


I możecie się domyślać, że tu będą same ochy i achy. Ten krem do rąk sam w sobie jest naprawdę genialny. On cudownie nawilża, zmiękcza i odżywia dłonie. Tworzy na nich cudownie przyjemny film, ale taki że nie przeszkadza, że nie drażni, dłonie nie są tłuste ani klejące. Krem się fantastycznie i szybko wchłania, czuć, że wnika w głębsze warstwy skóry, ale pozostawia na wierzchniej warstwy lekki chłód i ogromną ulgę. I to jest hiper przyjemne. Tym bardziej, kiedy miałam mega szorstką, twardą skórę, była w stanie tragicznym - ta ulga była dla mnie zbawieniem,
Ten krem bardzo szybko przeszedł do właściwego działania, Momentalnie dłonie były w lepszym stanie, były miękkie, gładkie i miłe w dotyku. I ten efekt jest długotrwały, to nie jest tak, że po chwili dłonie wracają do swojego tragicznego stanu. Tylko już od pierwszego użycia, stan skóry diametralnie się poprawia. Potem już wystarczy podstawowa pielęgnacja i dłonie znowu będą ładne, gładkie i odżywione. Dla mnie magia, coś niesamowitego, ale i wspaniałego!


Moja opinia nie może być inna. Ja jestem zachwycona działaniem tego kremu. On sprawia, że dłonie od razu, w parę sekund wyglądają lepiej. Jedna aplikacja wystarczy, żeby skóra była w lepszym stanie. I właśnie takich produktów nam trzeba. Takie produkty powinny być na rynku, dostępne dla wszystkich, bo każdy może mieć gorszy czas ze swoją skórą. A ten krem zdecydowanie pomoże. Oczywiście nadaje się nie tylko do pielęgnacji dłoni, możemy aplikować go gdziekolwiek mamy taką potrzebę. I aż jestem wdzięczna, bo wiem że jakiekolwiek mrozy mi nie straszne, bo szybko się pomogę i przyniosę ulgę. A jeżeli ktoś z mojej rodziny będzie miał ten problem to wiem po co sięgnę i wszystko będzie cacy ponownie.
No rewelka! Bardzo polecam. Wydaje mi się, że właśnie taki krem jest potrzebny w każdym zaciszu domowym, w każdej kosmetyczce. Bomba!


Znacie go? Dajcie mi znać, bo dla mnie to jest objawienie i się dziwię, że tak późno go odkryłam, ale cieszę się, że w ogóle na niego trafiłam.


[produkt otrzymany w ramach współpracy, ale jego recenzja nie była wymagana]